Losowość sygnałów astronomicznych.

Postaltanka | 23 Maj 2016, 13:17

Witam. Może ktoś byłby zainteresowany luźną współpracą hobbystyczno - naukową w kwestii, którą opiszę poniżej. Ja daję pomysł a w zamian poszukuję kogoś, kto by umiał na takowe cosik ułożyć program w celach badawczo - poznawczych. Ale taki, żeby chodził na domowym pececie bez specjalnych super-instalacji i wymagań (żaden tam Matlab np. :( ).
1. Zagadnienie. Moje podejście do wyliczenia czegoś w rodzaju miary losowości numerycznie
przedstawionego zapisu pewnych obserwacji astronomicznych; czy to w formie szeregu
czasowego czy też wartości danej zmiennej w funkcji rozkładu przestrzennego.
Istota mojego podejścia polega na odrzuceniu metodologii podejścia do zagadnienia oferowanej
przez oficjalną naukę. Takie programy jak Statistica, Centurion Statgaphics czy np Origin oferują
badanie losowości próbki danych udzielając mętnych i zgoła pytyjskich odpowiedzi o zerowej
wartości poznawczej. Częstują nas bezsensownym pasztetem w stylu "z prawdopodobieństwem
takim to a takim nie można wykluczyć, że dane nie spełniają założeń hipotezy zerowej (że
losowe albo że nie losowe)". Widać tu typowy dla dzisiejszej nauki sposób bełkotania przez
ludzi, którzy po prostu nie znają odpowiedzi na zadane pytanie i maskują to odpowiedzią w
stylu "jak pedzioł baca bydzie dysc albo i ni bydzie". Funta kłaków to nie warte.
2. Moja koncepcja. I od razu przyznaję się, że nie tak znowu moja - tylko mocno powiązana z
analizą Fourie'ra. Raczej specyficzne i zapewne uproszczone jej użycie.
Dane wejściowe to skwantyfikowane ciągi zero-jedynkowe w zdyskretyzowanych interwałach
czasu.
Sposób wyliczania miary losowości. Bierzemy kilka funkcji typu sinus (to np. dla
minimalistycznego podejścia na początek jakiś ew. 100 interwałów czasu). Badamy jak najwięcej
z możliwych kombinacji ich różnych okresów i faz. Składamy wartości wszystkich dla owych
interwałów czasu, gdzie były owe zera albo jedynki danych wejściowych. Dla każdej kombinacji
owych okresów liczymy, jakie jest wypadkowe "podobieństwo" do danych wejściowych. Przez
owe "podobieństwo" rozumiem sumę wartości bezwzględnych różnic pomiędzy danym zerem lub
jedynką a wynikiem sumowania odnośnych wartości tych testujących funkcji sinus.
Oczywiście danymi wyjściowymi byłaby JEDNA i KONKRETNA liczba. Istotą jest zaś wyliczenie
jaka by ona mogła być NAJMNIEJSZA dla założonej ilości testujących funkcji okresowych,
wszystkich (z jakąś rzecz jasna określoną precyzją) kombinacji faz oraz z jakimś rozsądnym
zakresem badanych okresów. A to dla uniknięcia rozwiązań trywialnych i niczego nie wnoszących
(np. 100 danych wejściowych a okres sinusa np. milion).
Uwaga dodatkowa: o ile dane wejściowe kwantyfikujemy do liczb całkowitych o tyle testujące
sinusy powinny mieć jak najbardziej zbliżone do CIĄGŁEGO widmo częstotliwościowe. Wszak
Kosmos nie wie o naszej kwantyfikacji :lol: !
3. Wskazówka interpretacyjna i sugestia celu badania. Ano im mniejszy będzie wynik tym większa
szansa, że pozorna kaszana danych wejściowych jest efektem działania wielu czynników
cyklicznych (czy zgoła rozmyślnych) a nie "szumem tła".
Można sobie też zapewne swobodnie wyobrazić zastosowanie takiej metody do i innych nauk.
Np. na pewno i do badania funkcji falowych.
No więc gdyby ktokolwiek z Kolegów był zainteresowany takim tematem i umiał programować to bardzo bm prosił o pomoc. Ja sam planuję próbę zrobienia tego jako makropolecenie Excel'a.
Jednak ciężko mi ta nauka makr idzie. Ciężko z różnych przyczyn.
Pozdrowienia.
 
Posty: 291
Rejestracja: 28 Lip 2009, 01:10

 

Postpiotrekguzik | 19 Sie 2016, 00:24

altanka napisał(a):Częstują nas bezsensownym pasztetem w stylu "z prawdopodobieństwem
takim to a takim nie można wykluczyć, że dane nie spełniają założeń hipotezy zerowej (że
losowe albo że nie losowe)".


A dlaczego niby miałoby to być bez sensu? To jest bardzo dobrze ugruntowana wiedza i nazywanie tego "bezsensownym pasztetem" (a także przywoływanie historyjki z bacą) jest niestety wyrazem totalnej ignorancji jeśli chodzi o statystykę.

A co do Twojego pomysłu z transformatą Fouriera, to jeśli dobrze zrozumiałem co masz na myśli, to nazywa się to aproksymacją. Miara "podobieństwa" o której piszesz jest nazywana zwykle błędem aproksymacji, choć w tym miejscu trzeba dodać, że zwykle jako miarę błędu bierze się błąd średniokwadratowy. Wyjściowa liczba o której piszesz byłaby tym mniejsza im więcej funkcji bazowych (sinusoid) przyjąłbyś w swoim przybliżeniu. W szczególności dla ich nieskończonej liczby (piszesz o widmie ciągłym, a takie jest równoważne nieskończonej liczbie funkcji bazowych) uzyskałbyś w zasadzie zawsze wartość równą 0.

Tak się złożyło, że od kilku lat uczę zarówno teorii sygnałów jak i statystyki...
Taurus 13", Nikon Action 10x50EX
Awatar użytkownika
 
Posty: 843
Rejestracja: 18 Sty 2013, 21:33
Miejscowość: Krosno/Kraków

 

Użytkownicy przeglądający to forum: ekolog oraz 22 gości

AstroChat

Wejdź na chat