(Widzę, że Piotr mnie uprzedził niemniej przytaczam swoją relacje bez żadnej korekty).
Tak, również ja i Piotrek Guzik widzieliśmy ten bolid.
Kierunek i czas zjawiska zgadzają się z naszą obserwacją.
Ja miałem dużego farta bo stałem przodem i patrzyłem idealnie na miejsce, po którym przemknął meteor
.
Piotr był ustawiony bokiem i ominął go początek przelotu.
Cały świat na chwilę pojaśniał i w momencie maksymalnego rozbłysku zobaczyłem otoczenie w full kolorze i tak jasno jak w dzień. Meteor zaczynał od barwy złoto-zielonej po czym świecił na zielono aż zgasł.
Po drodze wydał kilka (do 10) pięknych iskier, które były bardziej złote niż zielone. Zostawił słabiutki ślad (w stosunku do świetlistej część przelotu prawie nie warty wspomnienia) widoczny w mojej ocenie około sekundy czyli bardzo krótko.
Zjawisko zastało nas na miejscówce w Zalesiu-Wyrębiskach vel Zalesiu Górnym (zależnie od dwóch różnych map) na wschód od Mogielicy, najwyższego szczytu Beskidu Wyspowego.
Oprócz pomniejszych meteorów nie wartych opisu tej samej nocy ok. godz. 0:45 zaobserwowałem jeszcze drugi piękny meteor.
Leciał nisko, może na wysokości coś pomiędzy 5 a 10 st. nad wschodnim horyzontem przesuwając się prawie równolegle do horyzontu z północy na południe. Leciał (jak na meteor) bardzo powoli, świecił pomarańczowo, też iskrzył ale śladowo.
Piotr go nie widział gdyż w chwili przelotu nurkował w bagażniku ustawiony tyłem.
Jasność pierwszego, tego zielonego bolidu Piotr ocenił pobieżnie na minus 8 mag. (Może Piotr napisze relację obserwacyjną z tej nocy, wtedy będzie bardziej merytorycznie)
Drugi meteor był słabszy od Syriusza (który wisiał w tej samej części nieba tylko wyżej i bardziej na południe) i jak na moje oko mógł być około zerowej wielkości gwiazdowej. W mojej subiektywnej skali określiłbym go na coś pośredniego pomiędzy bolidem a wypasionym meteorem. (wybaczcie, nie znam zagadnień meteorytowych)