bajastro napisał(a):Do głównego teleskopu nie polecam pryzmatu amiciego, przy jasnych obiektach pojawi się kreska dyfrakcyjna.
Używałem kątówki 90* z Amicim (użyczonej przez kolegę maro21
) z refraktorem 120/600 przez ok. miesiąc od czasu zakupu teleskopu. Uczyłem się nieba z okularem Plössl 25 mm, i nie przypominam sobie, żebym w ogóle kiedykolwiek dostrzegł pojawianie się tej kreski. Potem przeszedłem na kątówki lustrzane (już własne
), i używałem ich przez jakieś półtora roku. A ostatnio znowu wszedłem w posiadanie kątówki 90* 1,25" z Amicim, bo kupiłem ją w zestawie z refraktorem 80/400, i spędziłem kilka sesji grzebiąc w ciemnych mgławicach w rejonie Łabędzia. Teraz jestem o wiele bardziej doświadczony niż wtedy gdy kupiłem 120kę, patrzyłem w międzyczasie przez różne teleskopy i okulary, własne i cudze, więc wiem już jak wyglądają różne wady obrazu - i mimo to w czasie szperania w Łabędziu pojawianie się ww. kreski dyfrakcyjnej, o ile w ogóle występowało, to kompletnie nie przeszkadzało w obserwacjach. Naprawdę jasnych obiektów jest na niebie raptem kilka, więc porównując to do komfortu i naturalności odszukiwania dziesiątek, jeśli nie setek obiektów DS przy użyciu kątówki z Amicim - ja zdecydowanie stawiam na Amiciego. No ale to tylko moje zdanie, które chciałem tu przedstawić, żeby nie powstało wrażenie, że kreska dyfrakcyjna to jakaś mega-wada, dyskwalifikująca obserwacje. Wg mnie nie ma ona znaczenia, zwłaszcza dla osoby początkującej.
bajastro napisał(a):Co do żurawia, wygodny jest z lornetką, ale waży więcej od AZ4. W sumie mobilność i zajmowana objętość wyjdzie podobnie...jeden kurs do bagażnika.
Żurawia nie ważyłem, być może faktycznie z przeciwwagą waży tyle co AZ4, tylko że do wagi AZ4 trzeba jeszcze doliczyć wagę teleskopu z kątówką i okularami. A do żurawia dodajemy tylko wagę lornetki, więc sumarycznie żuraw z lornetką jest wg mnie lżejszy niż AZ4 z teleskopem. Mojego 120/600 trzymam razem z AZ4 w jednej torbie, i noszenie tego jest jednak mniej wygodne niż noszenie żurawia i lornetki. Gdyby AZ4 mieć w jednej torbie, a telepa z osprzętem w drugiej, tak żeby móc to nosić w dwóch rękach zamiast w jednej, to byłoby wygodniej (a gdyby te torby miały jeszcze paski na ramię, to już w ogóle byłby ideał
). U mnie na korzyść żurawia przemawiało jeszcze i to, że trzymałem go na stałe w aucie, więc jedyne co ze sobą brałem z domu na obserwy to plecak z ciuchami i walizeczka z lornetką w łapie