MateuszW napisał(a): Na ten moment jestem bliski zdania, że po prostu "za głupi jestem", aby całkiem zrozumieć ten film .
Niestety obawiam się, że takie chamskie traktowanie widza jest celowym zabiegiem niektórych filmowców. Klasycznym przykładem SF tego rodzaju jest K-PAX z 2001r. Był tym kosmitą czy nie? Proste pytanie i nagle zupa pełna bigosu w której paplają się przeciwnicy każdej z stron jest gotowa. A ile w tym emocji, argumentów, czy wyzwisk bo każdy jest tu przekonany o swojej racji i da sie dosłownie za nią pokroić cytując i obrzucając się argumentami z filmu - dosłownie wojna na słowa. O to chodziło..film miał stworzyć klimat do gadania o nim, być kontrowersyjny, niejednoznaczy i słowo magia "dawał do myślenia'. Ale jak zrobić film dający do myślenia skoro taka bieda z znalezieniem czegoś oryginalnego? Albo jak skłonić widza któremu serwuje się qupę, aby myślał że je kawior?
Ktoś wpadł więc na genialny pomysł aby ułożyc fabułę na zasadzie 'masz nogę i jednocześnie jej nie masz' - czyli w filmie zamieścić jednoznaczne argumenty na to że ta noge masz i inne argumenty wskazujące jednoznacznie że tej nogi nie masz - następnie zamotanie tego tak aby widz się nie połapał w tym zabiegu od razu ani nawet po seansie - gdzie wygodnie usadowiony w fotelu wieczorem "pobudza się do myślenia" nad rozwiązaniem tej cholernej zagadki. K-Pax jest po prostu filmem w którym obie strony mają 100% rację - rozbierając film na części , sentencja po sentencji okazuje się bowiem że obie strony słusznie podawały sobie wykluczające się argumenty na to że kpax jest lub nie jest kosmitą jednocześnie - masz nogę i nie masz nogi jednocześnie. Ale tak nie może być! wykrzyknie oburzona publicznośc! No jak to tak! Ano tak. Jesli reżyser ma widza za małpę i jest oszustem, liczy na to że małpa nie zobaczy sprzeczności i uzna film za genialny = dający do myślenia.
Inny przykład. Ksiega Ocalenia z 2010r. Swoją drogą wdł mnie bardzo udane kino. Ale ileż było (i jest?) kłotni na temat tego czy Eli jest ślepy czy nie. I kazdy ma swój bardzo ważki argument podobie jak z K-Paxem wykluczający się nawzajem. Odpowiedź znowu jest taka , że każdy ma rację...to nie jest kwestia inteligencji i znalezienia odpowiedzi bo tej odpowiedzi nie ma. Film rozmyślnie jest tak zbudowany, aby cię tak oszukać - abyś nie wychwycił tego oszustwa wyłapał tylko pewne rzeczy i abyś myslał przez to wszystko, że film "daje do myślenia". Kontrowersje i sprzeczki napędzają reklamę.
Arrival nie jest może takim przykładem tego typu chamskiego działania, ale ma w sobie pewien tego typu element. Stąd tak konfuduje że w końcu... dochodzisz do wniosku że chyba jesteś za głupi, aby zrozumieć to co ci tu zaserwowano. Może wcale ktoś nie jest..po prostu ktoś znowu próbuje pokazać że masz i nie masz jednoczesnie nogi - a tym masz dociec jak to możliwe
Alem się napisał..ale to dlatego, że jestem zły na arrival bo się nakręciłem na tą produkcję jak messerschmidt.
ps. swoją drogą nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę że stawonogi z Arrivala to żywo ....istotki jakby z Mgły z 2007r. Paether pytał co polecam jako film (SF zapewne) w ostatnich latach.. może Mgła nie grzeszy świeżością ale mogę polecić. A osoby kochające hektapodów znajdą się tu idealnie, choć nieco po innej stronie lustra.