Kino Astromaniaka - najlepsze i najciekawsze filmy SF

Wolne tematy niekoniecznie astronomiczne...

Post•Fish3r• | 05 Lut 2017, 22:01

MateuszW napisał(a): Na ten moment jestem bliski zdania, że po prostu "za głupi jestem", aby całkiem zrozumieć ten film :).


Niestety obawiam się, że takie chamskie traktowanie widza jest celowym zabiegiem niektórych filmowców. Klasycznym przykładem SF tego rodzaju jest K-PAX z 2001r. Był tym kosmitą czy nie? Proste pytanie i nagle zupa pełna bigosu w której paplają się przeciwnicy każdej z stron jest gotowa. A ile w tym emocji, argumentów, czy wyzwisk bo każdy jest tu przekonany o swojej racji i da sie dosłownie za nią pokroić cytując i obrzucając się argumentami z filmu - dosłownie wojna na słowa. O to chodziło..film miał stworzyć klimat do gadania o nim, być kontrowersyjny, niejednoznaczy i słowo magia "dawał do myślenia'. Ale jak zrobić film dający do myślenia skoro taka bieda z znalezieniem czegoś oryginalnego? Albo jak skłonić widza któremu serwuje się qupę, aby myślał że je kawior?
Ktoś wpadł więc na genialny pomysł aby ułożyc fabułę na zasadzie 'masz nogę i jednocześnie jej nie masz' - czyli w filmie zamieścić jednoznaczne argumenty na to że ta noge masz i inne argumenty wskazujące jednoznacznie że tej nogi nie masz - następnie zamotanie tego tak aby widz się nie połapał w tym zabiegu od razu ani nawet po seansie - gdzie wygodnie usadowiony w fotelu wieczorem "pobudza się do myślenia" nad rozwiązaniem tej cholernej zagadki. K-Pax jest po prostu filmem w którym obie strony mają 100% rację - rozbierając film na części , sentencja po sentencji okazuje się bowiem że obie strony słusznie podawały sobie wykluczające się argumenty na to że kpax jest lub nie jest kosmitą jednocześnie - masz nogę i nie masz nogi jednocześnie. Ale tak nie może być! wykrzyknie oburzona publicznośc! No jak to tak! Ano tak. Jesli reżyser ma widza za małpę i jest oszustem, liczy na to że małpa nie zobaczy sprzeczności i uzna film za genialny = dający do myślenia.

Inny przykład. Ksiega Ocalenia z 2010r. Swoją drogą wdł mnie bardzo udane kino. Ale ileż było (i jest?) kłotni na temat tego czy Eli jest ślepy czy nie. I kazdy ma swój bardzo ważki argument podobie jak z K-Paxem wykluczający się nawzajem. Odpowiedź znowu jest taka , że każdy ma rację...to nie jest kwestia inteligencji i znalezienia odpowiedzi bo tej odpowiedzi nie ma. Film rozmyślnie jest tak zbudowany, aby cię tak oszukać - abyś nie wychwycił tego oszustwa wyłapał tylko pewne rzeczy i abyś myslał przez to wszystko, że film "daje do myślenia". Kontrowersje i sprzeczki napędzają reklamę.

Arrival nie jest może takim przykładem tego typu chamskiego działania, ale ma w sobie pewien tego typu element. Stąd tak konfuduje że w końcu... dochodzisz do wniosku że chyba jesteś za głupi, aby zrozumieć to co ci tu zaserwowano. Może wcale ktoś nie jest..po prostu ktoś znowu próbuje pokazać że masz i nie masz jednoczesnie nogi - a tym masz dociec jak to możliwe :)
Alem się napisał..ale to dlatego, że jestem zły na arrival bo się nakręciłem na tą produkcję jak messerschmidt.


ps. swoją drogą nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę że stawonogi z Arrivala to żywo ....istotki jakby z Mgły z 2007r. Paether pytał co polecam jako film (SF zapewne) w ostatnich latach.. może Mgła nie grzeszy świeżością ale mogę polecić. A osoby kochające hektapodów znajdą się tu idealnie, choć nieco po innej stronie lustra.
Kino Astromaniaka - najlepsze i najciekawsze filmy SF: Mgła-2007-15.jpg
 
Posty: 1120
Rejestracja: 15 Lip 2012, 13:40

PostPaether | 06 Lut 2017, 01:12

•Fish3r• napisał(a):Statek obcych, ktory kontroluje grawitację i nie wiadomo co jeszcze, lata świetlne bardziej zaawansowany od nas, nie wykazujący oznak agresji, jakiegokolwiek wrogiego ruchu, ktory kooperuje w nauce jezyka, kóry zaprasza na własny pokład - wrecz jest gościnny : ) ...ty bys zaatakował..bo źle zaparkował : )

MateuszW napisał(a):Motyw z Chińczykami również mi się średnio spodobał. Jakieś takie zbyt przereklamowane jest, że Chińczyki, czy Ruski zawsze muszą wszystko rozpie... Też mi się wydały sztuczne powody tego zajścia. Powinni ich albo rozwalić od razu (spróbować :) ), albo dać se siana. A oni z powodu jakiś poszlak, niejasnych informacji już muszą sobie postrzelać.

Tylko że ta "poszlaka" pojawiła się po jakimś czasie oczekiwania, zniecierpliwienia, co jest nie bez znaczenia.
Zobaczcie jaka jest sytuacja - nawet pomijając filmy s-f, w rzeczywistości wtargnięcie w przestrzeń powietrzną danego kraju bez pozwolenia i reakcji na wezwania (np radiowe) to wystarczający powód do ataku. Mieliśmy w zeszłym roku taką sytuację gdy rosyjski bombowiec został zestrzelony w Turcji dokładnie z takiego powodu. Nie czekali na to, czy wykona jakiś wrogi ruch, wykaże oznaki agresji, nie sprawdzali jaką bronią dysponuje.

Jednak w filmie żadna armia nie zaatakowała od razu. Nie wiem czy to ze strachu czy szoku, że ogromna muszelka zaparkowała właśnie u nich. Rzeczywiście przybysze nie wykazywali żadnych oznak agresji ale jak wspomniałem, już samo przebywanie obcego statku powietrznego bez pozwolenia na terytorium kraju jest aktem agresji.
Teraz postawcie się w roli takiego generała, który odpowiada za bezpieczeństwo ogromnego kraju, miliarda ludzi i ma dylemat co zrobić bo właśnie pojawił się pojazd z kosmosu który po prostu sobie lewituje i kompletnie nie wiadomo jakie ma zamiary. Zniecierpliwienie i stres rosnące z każdą godziną i w końcu pojawia się jakiś zrozumiały przekaz od przybyszów, który według ich ekspertów mówi o "broni"...

Poza tym nie do końca zgodzę się, że Chiny i Rosja zostały przedstawione w jakimś bardzo złym świetle. Mamy przez pewien czas współpracę wszystkich sztabów i to paru niezdyscyplinowanych amerykańskich żołnierzyków postanowiło zostać bohaterami i rozwiązać sprawę na własną rękę ;)

•Fish3r• napisał(a):A ile w tym emocji, argumentów, czy wyzwisk bo każdy jest tu przekonany o swojej racji i da sie dosłownie za nią pokroić cytując i obrzucając się argumentami z filmu - dosłownie wojna na słowa.

To w jaki sposób dyskutuje się się po filmie nie zależy od filmu ale od prowadzących dyskusję. Jeśli film wywołuje dyskusje, dając argumenty na poparcie dwóch stron, to jest (przynajmniej dla mnie) spory plus.
Sugerujesz, że lepszy jest film, po którym wszyscy uśmiechnięci wyłączają tv albo wychodzą z kina, bo wszystko było jasno podane na tacy? Można obejrzeć i zapomnieć.

•Fish3r• napisał(a):ps. swoją drogą nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę że stawonogi z Arrivala to żywo ....istotki jakby z Mgły z 2007r. Paether pytał co polecam jako film (SF zapewne) w ostatnich latach.. może Mgła nie grzeszy świeżością ale mogę polecić.


Rzeczywiście jak się domyśliłeś chodzi mi o SF, ale serwujesz bardziej horrorem, dodatkowo takim, który ma wszelkie wady, które zarzucasz filmowi "Arrival" - brak logiki w zachowaniu bohaterów, słabe chwyty mające wstrząsnąć widzem, powielanie stereotypów. Co więcej, filmowa "Mgła" ma zupełnie inny koniec niż powieść Kinga. W filmie trzeba było na koniec dowalić dramatyzmem i zbiegiem okoliczności, bo to się sprzedaje. Książka pozostawia czytelnika w niepewności (czyli tak samo jak po Arrival) ;) Nie wiemy czy jest jakaś nadzieja, jak duży teren obejmuje ta mgła ani nawet czy jest prawdziwa.
Jednak to nie oznacza, że filmu nie cenię, to jeden z lepszych horrorów jakie widziałem pomimo błędów i naiwnych zabiegów fabularnych.
Awatar użytkownika
 
Posty: 62
Rejestracja: 15 Lip 2014, 20:19
Miejscowość: Krosno/Rugby

Post•Fish3r• | 06 Lut 2017, 14:17

!!!ARRIVAL SPOILER ALERT!!!

Paether napisał(a):Mieliśmy w zeszłym roku taką sytuację gdy rosyjski bombowiec został zestrzelony w Turcji dokładnie z takiego powodu. Nie czekali na to, czy wykona jakiś wrogi ruch, wykaże oznaki agresji, nie sprawdzali jaką bronią dysponuje.

Pantera, jak można porównać choć nawet trochę przybycie obcych do wtargniecia samolotu z innego kraju w granice innego?
Przecież to są totalnie inne rzeczy, tak totalnie inne, że załamują się nie tylko znane prawa fizyki, ale i wszelka "obyczajność" z ktorą zylismy przez tysiące lat.
Wizyta obcego dla naszej psychiki to jak trochę wizyta z innego wymiaru. Gdybyś siedział w kuchni smażąc jajecznicę i poklepałby cię obcy po ramieniu to wyskoczyłbyś z bamboszy z prędkością światła..a i prawdopodobnie najbliższy tydzień nie spędziłbyś z dziewczyną tylko z panami w białych kitlach i dużymi strzykawkami. Albo wyobraź sobie ze sobie idziesz i naglę wuuhh..pojawia ci się lewitujący anioł i coś ci gada. Wizyta obcych to jakby połowa drogi między takim astralem a naszą rzeczywistością - dla naszej makówki kończy się to szokiem w realu.
Co prawda nasza kultura przyzwyczaja nas do kontaktu z ufokami - ale jest to czysto teoretyczne. Trzymając sie przykładu - co innego oglądać anioły na obrazkach a co innego gdybyś faktycznie takiego osobnika spotkał. To są dwie warstwy rzeczywistości. Niezliczona ilość ikon, obrazów nie przygotuje nikogo do czegoś takiego.
Dlatego podany przykład ktory podałeś określilbym jako nieco nieadekwatny do sytuacji.

Warto też zaznaczyć, że akurat tutaj muszla obcych nie dotyka ziemi, terenu jest zawieszona - symbolicznie daje przekaz "nie chcę wejśc na wasz teren, nie chcę zająć waszej ziemi, nie rozstawiam tu niczego"

Paether napisał(a):Teraz postawcie się w roli takiego generała, który odpowiada za bezpieczeństwo ogromnego kraju, miliarda ludzi i ma dylemat co zrobić bo właśnie pojawił się pojazd z kosmosu który po prostu sobie lewituje i kompletnie nie wiadomo jakie ma zamiary. Zniecierpliwienie i stres rosnące z każdą godziną i w końcu pojawia się jakiś zrozumiały przekaz od przybyszów, który według ich ekspertów mówi o "broni"...

No stawiam się..i co widzę.Widzę to że jesli jakikolwiek generał, prezydent czy inny tawarisz broni ma choć jedną małą kroplę oleju w głowie, to nie wyda nigdy rozkazu ataku obcych chyba że ewidentnie zostalibysmy sami zaatakowani. Mimo że sytuacja jest abstrakcyjna to jednak jest kilka pewników:

Co bym myślał jako "generał":
- obcy są o wiele bardziej zaawansowani technologicznie od nas - to fakt.
- można więc przyjąć z całą pewnością ze i militarnie także - systemy ofensywne, defensywne, rozpoznania, infiltracji itd.
- a wiec przypadku konfrontacji rozgniotą nas jak słoń karalucha,
- nie wiadomo czy jakakolwiek nasza broń w przypadku wydania ataku może ich nawet zadrapać - pewnie nie..podjąć aż takie ryzyko? Postawic na szali cały naród/narody?
- wydam walkę cywilizacyjną, a nie tylko muszlom . Na pewno muszle nie sa same - wydajac walkę z nimi wydam walkę z ich cywilizacją , ktora jest słoniem a my...karaluchami.
- w zwiazku z przewagą technologiczną jakakolwiek walka skończy się naszą rzeźnią - jak nie przez same muszle to przez wezwaną przez nich pomoc tym razem wojskową.
- skoro skończy się rzeźnią bez wzgledu na to czy my zaatakujemy czy oni najpierw - to nie lepiej czekać ? dać czas na rozwój sytuacji. W tej grze, dopóki nie zaatakujemy jestesmy do przodu.
- co mam aby jednak zaatakować? niejasna przesłankę gdzie stawonog mówi "weapon" - co może mieć na myśli? Gdyby chciał wojny nie powiedziałby "war" ? Na podstawie tego miałbym wydać rozkaz walki skazanej na przegraną, może zagładą ludzkości? Przecież nie są nastawieni wrogo... a przynajmniej nie dają powodów aby tak myśleć. Byłbym idiotą gdybym zaatakował obcych.

Mój wniosek: nie dopuścić do walki z stawonogami - nawet gdybyśmy byli prowokowani - za wszelką cenę. Tylko w przypadku bezpośredniego ataku jak w.... dniu niepodległości.



Paether... co prawda w Arrival wątek chińczyka nie gra pierwszych skrzypiec, ale gra dość wazna rolę w calości. Jeśli w tym miejscu film razi prymitywizmem i kaszaną to psuje mi cały filmi ocena leci mocno w dół.

My zamerykanowaliśmy wojny z obcymi - chyba zawsze z nimi wygrywamy - najczęsciej coś wysadzając, wysyłając ziemskiego wirusa w ich system (facepalm) Schwarzeneggera czy jakiegoś gwiezdnego Chucka Norrisa. Wdł mnie prawda jednak byłaby o wiele mniej optymistyczna. W przypadku kontaktu tak zaawansowanej cywilizacji rozgnietliby nas jak owego karalucha - taka jest okrutna prawda. Zero szans , podejrzewam że nie ukrylibyśmy się pod wodą czy pod ziemią jak rebelianci z terminatora czy gdziekolwiek indziej. Technologia która oni potencjalnie by dysponowali przerastałaby nasze wyobrażenie. Stad tez jesli Arrival aspiruje do filmu poważniejszego a nie komediowego - to wydanie rozkazu ataku obcych jesli oni nas nie atakują jest szaleństwem - dlatego pisałem na początku o szalonym chińczyku (zresztą jak się okazuje wszystkie narody tam poszalały - taki bonus do głupoty w filmie)
Ostatnio edytowany przez •Fish3r•, 12 Lut 2017, 18:52, edytowano w sumie 1 raz
 
Posty: 1120
Rejestracja: 15 Lip 2012, 13:40

PostKarol | 06 Lut 2017, 15:34

Obejrzałem Arrival (2016)
Mam podobne zdanie jak Fisher.

SPOILER !

Masza racje jeśli chodzi o decyzje o ewentualnym ataku na statek/i obcych. Sukces ewentualnego ataku jest mocno nie pewny. Ich pojazd to nie jest nasz samolot. Wiemy, że gdy trafimy go "rakietą" to wybuchnie i po problemie. A tu może nawet rakieta nie wystartuje bo ją jakoś zablokują ... albo skierują ją w Nas.
Po części racja też co do tego:
"słowo magia "dawał do myślenia"" ale
na końcu filmu ciekawe słowa padają - czy chcesz dziecko ? - Tak. Tak ! Mimo, że wie co ją czeka. I to daje do myślenia.

Ogólna moja ocena to 6/10.


K-PAX oglądałem kilka lat temu, podobał mi się (ciekawe jakbym go dziś obejrzał co bym powiedział).

PS. Czy tylko ja nie lubię Jeremiego Rennera ? Denerwuje mnie jego wzrok.
 
Posty: 2524
Rejestracja: 22 Lis 2010, 20:43

Postlolak89 | 10 Lut 2017, 14:43

!!!SPOILER ALERT!!!

Ściągnąłem, obejrzałem, zostawiłem... choć nie wiem na jak długo.
Nie wiem co Fisher ma do tego filmu, nie bardzo rozumiem to podejście i mieszanie go z błotem.
Fabuła jest do pewnego momentu wciągająca, oczywiście motyw z chińczykiem był głupi, diabelnie głupi jeszcze tym bardziej w związku z tym telefonem który kazał jej wykonać sam do siebie?
Aczkolwiek motyw obcych niczym gorszym nie odbiega od innych w tym kanonie.
Weźmy pod lupę "Kontakt", wysoko oceniany film jak słyszałem.
W skrócie, obcy się komunikują, dają kosmiczne informacje, jest zamach, później niezrozumiały koniec.
Czym się różnią obie produkcje? Głupim chińczykiem.... generalnie zakończeniem... ale jest obcy, jest komunikacja i to wcale nie źle skonstruowana jak pisze Fisher (zaproponuj coś ciekawszego), jest zamach, i jest zakończenie w stylu Chinatown.

Najłatwiej jest krytykować, przychodzi to zdumiewająco łatwo ale stworzyć coś kreatywnego jest dużo trudniej.
Polecam nie oglądać zwiastunów i nie czytać komentarzy na forach "kinomaniaków" przed seansem.

Pozdrawiam
Łukasz
lolak89
 

PostKarol | 10 Lut 2017, 15:14

Bo film jak dla mnie daje poczucie "zamyślenia" z którego nic nie wynika. Nie ma większego przesłania, sensu.
"Kontakt" też jak dla mnie bez przesłania choć ogólnie dobry film.

"Najłatwiej jest krytykować, przychodzi to zdumiewająco łatwo ale stworzyć coś kreatywnego jest dużo trudniej."

Widz/krytyk filmowy jest od oceny filmu a nie "stworzenia czegoś kreatywnego". Chyba, że masz na myśli, że łatwiej skrytykować niż pochwalić.

"Polecam nie oglądać zwiastunów i nie czytać komentarzy na forach "kinomaniaków" przed seansem."

Moim zdaniem jeśli ktoś przeczyta komentarze przed objerzeniem filmu jego ocena jest nieobiektywna (tzn. mniej obiektywna). Ja mogę np. zasugerować się samym rocznikiem i krajem produkcji (np. Angielskich filmów z lat 60-70' nie lubię - z wyjątkami).
 
Posty: 2524
Rejestracja: 22 Lis 2010, 20:43

Postlolak89 | 10 Lut 2017, 15:28

Widz/krytyk filmowy jest od oceny filmu a nie "stworzenia czegoś kreatywnego". Chyba, że masz na myśli, że łatwiej skrytykować niż pochwalić

Dokładnie o to mi chodziło. Dopisać tu również można, że na scenarzystach ciąży zadanie napisania historii która będzie arcyciekawa, będą zwroty akcji i, chyba ostatnimi czasy, żeby się kończyła bez potrzeby dogrywania sequelu. Ciężko o dobry temat i pomysły realizacji.

Bo film jak dla mnie daje poczucie "zamyślenia" z którego nic nie wynika. Nie ma większego przesłania, sensu.
"Kontakt" też jak dla mnie bez przesłania choć ogólnie dobry film.


Zdecydowana większość jest takich filmów? Masz obejrzeć, zapomnieć i kupić bilet na następną produkcję. Tu Ameryki nie odkryjemy, na tym się kino opiera. Nie pamiętam kiedy oglądałem film, po którym miałem masę pytań, szukałem odpowiedzi, dociekałem. Takie rzeczy to tylko po ciekawej książce, takie moje zdanie.
lolak89
 

PostKarol | 10 Lut 2017, 15:34

Jedna ważna uwaga mi się przypomniała.

FILM to nie KSIĄŻKA a KSIĄŻKA to nie FILM !

i niech wszyscy to zapamiętają bo tego się nie porównuje. To całkiem co innego.
 
Posty: 2524
Rejestracja: 22 Lis 2010, 20:43

Postlolak89 | 10 Lut 2017, 15:40

To przeczytaj książkę a później obejrzyj o niej film to pogadamy:) Dobra koniec offtopa.
lolak89
 

PostKarol | 10 Lut 2017, 15:48

Dlaczego offtop ? Nadal o filmach piszemy :D

Przeczytałem trochę książek które miały ekranizacje 8) No cóż ? Nie ma nawet co porównywać ;)
 
Posty: 2524
Rejestracja: 22 Lis 2010, 20:43

Postlolak89 | 10 Lut 2017, 16:00

Przeczytałem trochę książek które miały ekranizacje 8) No cóż ? Nie ma nawet co porównywać ;)

No i właśnie to pisząc porównujesz, być może "nieświadomie", film i książkę stawiając jasno książkę przed filmem:) Jak bardzo byś nie chciał to i tak po obejrzeniu ekranizacji książki będziesz to porównywał.
FILM to nie KSIĄŻKA a KSIĄŻKA to nie FILM !
To chyba jest taki zwrot na pocieszenie potarganych nerwów, trochę na usprawiedliwienie, coś na zasadzie oczyszczenia:) "Aaaa, w sumie czego się można było spodziewać, film to nie książka, nie można tego porównać".
Ale tak w głębi naszego czarnego jestestwa są takie myśli "kurr.... jak oni mogli spier..... mój ulubiony moment w książce, głupie pajace, to nie tak było"

Sam tak miałem przy "Marsjaninie". Czytałem książkę i BOOM, za kilka miesięcy widzę zwiastun, "łoooo matko, idę do kina" pierwsza myśl. Podczas seansu było już tylko "łooojezzuuuniu co to ma być"
lolak89
 

Post•Fish3r• | 10 Lut 2017, 17:09

!!!ARRIVAL SPOILER ALERT!!!

Lolak89, ale tu nie chodzi tylko o chińczyka...
W filmie jest wiecej kwiatków przy których zastanawiałem sie czemu ktoś znowu robi ze mnie bezczelnie małpę.

Bardzo rozczarowujacy jest wątek języka. Czy nikomu się nie rzuciło w oczy to że jak możliwe jest nauczenie się języka w zamknietym pomieszczeniu i pisakiem w ręku ? Większość z nas uczyła sie jakiegoś języka, angielski itd... czy ktoś uważa że łyknięcie jezyka na poziomie komunikatywnym mozna się nauczyć gdy siedzisz z kimś w zamknietym pomieszczeniu i masz tylko kartkę i pisak w ręce np chinola z polakiem ? Pewne podstawowe rzeczy mozna tak się nauczyć - trochę czasowników, rzeczowników itd. a co z emocjami? bytami abstrakcyjnymi, pojęciami, czasem przeszłym/przyszłym? U ludzi jest jeszcze prosto - narysujesz kwiatek i druga osoba kojarzy to... choć między "roślina" a "kwiatek" a "stokrotka" już róznica sie zaciera. Macie wspólny zasób doswiadczeń planeto-egzystencjalnych i zasób słownictwa którego mozesz nauczyć jest większy ale i tak z niezwykle wąskimi granicami.

W Arrival sprawa jest jeszcze dodatkowo skomplikowana - masz tutaj obcego, którego figura jezykowa jest nieznana i nie mozna jej porównać do czegokolwiek co znamy z lingwistyki, a co wiecej jak mu narysujesz owy kwiatek..to on już nie skojarzy co to jest - a uczenie się polega na porównywaniu tego co oni wyplują na nasz przedstawiony symbol/grafikę/działanie. W jaki sposób ktokolwiek mógł nauczyć sie czegoś wiecej niż kilkanaście prostych znaczeń stawonogów i to obarczonych dużą dozą niepewności siedząc tylko w czarnej kanciapie z mazakiem w ręku? Czy nie macie odczucia że ktoś robi z was tutaj idiotów? Na filmie starano się nieporadnie to pokazać..gość chodzi, a ona rysuje "chodzę" albo poklepac się i napisać "ja" - koniec..bo de facto..blisko tu do końca mozliwości - sam twórca filmu juz nie wpadl na pomysł jak to właściwie posunąć dalej! I to wszystko przy założeniu że oni odpowiadają tym co piszemy - czyli my "kwiatek" - oni swój "kwiatek".

Jeśli kogoś to nie przekonuje niech zrobi prosty eksperyment w myślach. Masz gościa który urodził się w piwnicy i zyje cały ten czas w pustej piwnicy do tej pory nawet nie widział ludzi - nigdy nie wyszedł na zewnątrz i nigdy nic nie widział - tylko piwnica i nic w środku. Wytłumaczcie sobie pojęcie "broń", "proces", "odszedł", "zagrożenie" , "woda" albo.."życie' majac pisak w ręce, siedząc naprzeciw siebie w jego piwnicy. I +1000 do bonusu trudności - gość siedzi za szybą i nie rozpoznajesz jego emocji np czy cię rozumie - wysyła tylko swoje hieroglify. To ten typ problemu. Tu nie jest kwestia czy oni nas rozumieją - tylko my się uczymy ich.

Atutem filmu jest poruszenie innej arcy interesujacej kwestii - zmiana świadomości przez naukę języka - i własnie to...ta perła w tym filmie która mogła błyszczeć jest potraktowana tak zdawkowo i tak z buta, że można tylko płakać. Można tu zwrócić uwage na pietyzm i wręcz uroczystość pisania pędzlem znaków przez co niektórych mistrzów chińskich - sam sposób trzymania i malowania znaków jest wedle nich odzwierciedleniem umiejętności i poziomu świadomości piszącego. Po samym piśmie tych mazach... można poznać stopień świadomości drugiej osoby. Ktoś pamieta film "Hero" i epickie namalowanie wyrazu? U nas w europie jest podobnie...bo istnieje coś takiego jak grafologia. Nie studiowałem tego bardziej , ale np zaburzenia psychiczne objawiają sie w piśmie, które można zweryfikować. Co do chińczyków - istnieje tez proces odwrotny - tak jak na filmie - tj. uczenie się w odpowiedni sposób, skupienie się w nauce tego pisma powoduje zmiany w psychice. Odpowiednie malowanie znaków to odkrywanie samego siebie, zmiana światopoglądu itd itp....Wiec koncepcja przedstawiona w filmie jest niezwykle interesująca...ale w ogóle nie rozbudowana - tylko muśnięcie. Ubolewam.
Ostatnio edytowany przez •Fish3r• 12 Lut 2017, 18:52, edytowano w sumie 2 razy
 
Posty: 1120
Rejestracja: 15 Lip 2012, 13:40

PostKarol | 10 Lut 2017, 18:21

lolak89 napisał(a):Przeczytałem trochę książek które miały ekranizacje 8) No cóż ? Nie ma nawet co porównywać ;)

No i właśnie to pisząc porównujesz, być może "nieświadomie", film i książkę stawiając jasno książkę przed filmem:) Jak bardzo byś nie chciał to i tak po obejrzeniu ekranizacji książki będziesz to porównywał.
FILM to nie KSIĄŻKA a KSIĄŻKA to nie FILM !
To chyba jest taki zwrot na pocieszenie potarganych nerwów, trochę na usprawiedliwienie, coś na zasadzie oczyszczenia:) "Aaaa, w sumie czego się można było spodziewać, film to nie książka, nie można tego porównać".
Ale tak w głębi naszego czarnego jestestwa są takie myśli "kurr.... jak oni mogli spier..... mój ulubiony moment w książce, głupie pajace, to nie tak było"

Sam tak miałem przy "Marsjaninie". Czytałem książkę i BOOM, za kilka miesięcy widzę zwiastun, "łoooo matko, idę do kina" pierwsza myśl. Podczas seansu było już tylko "łooojezzuuuniu co to ma być"


Napisałem "FILM to nie KSIĄŻKA a KSIĄŻKA to nie FILM" więc film nie może być lepszy od książki a książka lepsza od filmu bo to są (jak dla mnie) rzeczy nieporównywalne. Oczywiście jeśli mówimy o - możliwe obiektywnej - ocenie (bo obiektywna nie istnieje).
Co innego odczucia/emocje :wink: Tu wygrywa zawsze dla mnie książka :lol:
 
Posty: 2524
Rejestracja: 22 Lis 2010, 20:43

PostPaether | 10 Lut 2017, 23:29

Postaram się krótko tym razem ;)

Najpierw piszesz:
•Fish3r• napisał(a):Wizyta obcego dla naszej psychiki to jak trochę wizyta z innego wymiaru. Gdybyś siedział w kuchni smażąc jajecznicę i poklepałby cię obcy po ramieniu to wyskoczyłbyś z bamboszy z prędkością światła..a i prawdopodobnie najbliższy tydzień nie spędziłbyś z dziewczyną tylko z panami w białych kitlach i dużymi strzykawkami.

...a później:
•Fish3r• napisał(a):dlatego pisałem na początku o szalonym chińczyku (zresztą jak się okazuje wszystkie narody tam poszalały - taki bonus do głupoty w filmie)

Czyli twierdzisz, że według Ciebie taka wizyta obcych byłaby druzgocąca dla psychiki, po czym dziwisz się "szalonemu" zachowaniu ludzi w filmie?
•Fish3r• napisał(a):Bardzo rozczarowujacy jest wątek języka.

Bardzo rozczarowujące wątki języka to znajdziemy w wielu filmach, gdzie obcy albo dysponują translatorami albo wręcz gadają po angielsku :D Nie twierdzę, że ta sprawa została poprowadzona idealnie, ale lekko przymykając oko mogę to kupić. Nie pamiętam innego filmu, który w ogóle poruszałby tą kwestię. Zwykle albo się strzela bez gadania, albo jak wyżej - cały wszechświat speaks english ;)
Karol napisał(a):PS. Czy tylko ja nie lubię Jeremiego Rennera ? Denerwuje mnie jego wzrok.

Ja tam go lubię, ale nie nadaje się do grania filmowych "mózgów". W "mięśniakach" się lepiej sprawdza ;)
Ostatnio edytowany przez Paether, 11 Lut 2017, 08:23, edytowano w sumie 1 raz
Awatar użytkownika
 
Posty: 62
Rejestracja: 15 Lip 2014, 20:19
Miejscowość: Krosno/Rugby

Postszuu | 11 Lut 2017, 02:28

dla mnie prawie cały ten film to tylko popis świetnego prowadzenia opowieści z wykorzystaniem najwyższej klasy scenerii sci-fi. są kosmici, jest tajemnica, jest standardowy paradoks czasowy z efektem łał.
szukając głebszej treści ktoś może sie poczuć oszukany i mówić że reżyser robi z widza głupka :) ale nie o to chodzi.
jak idziesz do eleganckiej restauracji i zjadasz wspaniałe dania, to przecież wiesz, że na końcu to wszystko co zjadasz i tak zmieni się w .....
nie ma w tym oszustwa, nie trzeba tylko gmerać zbyt głęboko! oglądając film przeżywamy i odkrywamy tajemnicę, czujemy emocje i prawie tylko o to chodzi.

cały czas piszę "prawie", bo jednak coś można z "nowego początku" wyciągnąć. taką myśl, jak bohaterka filmu, czy znając przyszły los córki, warto przeżyć takie życie dlatego że będą w nim również te dobre chwile? a reszta to tylko danie w restauracji :)

i owszem, film to film a książka to książka.
a jak ktoś chciałby spotkać się z nietypową sytuację gdzie film jest lepszy od książki to według mnie taki był "forrest gump". polecam! (film, nie książkę!)
Awatar użytkownika
 
Posty: 803
Rejestracja: 22 Mar 2008, 17:51

PostKarol | 11 Lut 2017, 09:45

szuu napisał(a):d
i owszem, film to film a książka to książka.
a jak ktoś chciałby spotkać się z nietypową sytuację gdzie film jest lepszy od książki to według mnie taki był "forrest gump". polecam! (film, nie książkę!)


Chyba trzeba przeczytać książkę i obejrzeć film by wiedzieć, że jest jak piszesz. Jak zdobędę książkę to przeczytam.
 
Posty: 2524
Rejestracja: 22 Lis 2010, 20:43

Postlolak89 | 11 Lut 2017, 14:13

!!!!!!!!!!SPOILER ALERT!!!!!!!!!!!!!!!
Mr Fisher, coś czuję, że nie spotkamy się na seansie w kinie, prawdopodobnie miniemy się w drzwiach:) Szukasz czegoś w produkcjach czego nie rozumiem, swego typu prawdy absolutnej która jest nieosiągalna.

Podejście autorów do języka jest niespotykane, mam już dość obcych którzy porozumiewają się telepatycznie (czyli bez sensu) bądź używają do tego jakichś zombie ludzi żeby mówić. Tutaj jest ruszony temat różnic językowych, masz oczywiście rację co do trudności w nauce języka bo wiadomo, że obcy być może pierwszy raz widzą kwiatek czy coś innego. Tylko pomyśl jak zawiłe musiałoby być tłumaczenie widzom jak to działa, toż to zajęłoby cały film, bez sensu.

Napisałeś, że zal Cię ścisnął jak tam ten żołnierz rozmawiał przez telefon i usłyszał, że dziecko się martwi czy go zabiją potwory.
Ale pomyśl czy Jeśli Tobie by się przydarzyła taka sytuacja, że współmałżonka uczestniczy w próbie kontaktu z obcymi czy byś siedział spokojnie czy jednak wolałbyś, żeby wróciła do domu a ktoś ją zastąpił. Przecież to normalny odruch, zresztą sam napisałeś, że przy kontakcie z obcymi pewnie byśmy wylądowali w psychiatryku a tu jest zwyczajna obawa o bliską osobę.

Tak na marginesie mnie również denerwują Ci żołnierze zawsze gotowi do walki z niewiadomym wrogiem technologicznie lata świetlne przed nami, parodia. Jeszcze jeden kwiatek którego nie rozumiem to śmierć jednego z obcych:)

Suma summarum nawet ciekawy film, mógłby być lepszy, brakuje tu większej tajemnicy, mocniejszych emocji, może trochę naukowego podejścia a nie jak zwykle bomby, ruskie i zbrojne afery ale z pewnością nie zmieszałbym go z błotem.

Pozdrawiam
lolak89
 

Post•Fish3r• | 11 Lut 2017, 15:57

!!!ARRIVAL SPOILER ALERT!!!

lolak89 napisał(a): Tylko pomyśl jak zawiłe musiałoby być tłumaczenie widzom jak to działa, toż to zajęłoby cały film, bez sensu.

Własnie problem polega na tym że nie zadziała wcale... a nie ze nie ma czasu tego pokazać. A dlaczego tak uważam, to opisałem w nudnym i przydługim poście wyżej. Mi nikt nie musi pokazywać czegoś krok po kroku na filmie - wystarczy skrót/domysł dopóki nosi to znamiona jakiejkolwiek realności - a tu widzę od razu, że ktoś robi mnie w tandetny sposób w balona. Nie lubię tego i mam prawo nie lubić.

lolak89 napisał(a):
Ale pomyśl czy Jeśli Tobie by się przydarzyła taka sytuacja, że współmałżonka uczestniczy w próbie kontaktu z obcymi czy byś siedział spokojnie czy jednak wolałbyś, żeby wróciła do domu a ktoś ją zastąpił.

Właśnie dlatego z powodów opisanych min. dla szalonego chińczyka takie "akcje" nie miałyby prawa bytu. Nikt rozsądny , a tym bardziej zatroskany o rodzinę nie będzie działał jak idiota i w tak szalony i ryzykowny sposób. Poza tym żołnierz to żołnierz a tam nie znaleźli się raczej goscie rekrutowani spod baru bistro - prawda? (No chyba że ich imiona były w stylu Ahmed i Abdul..to by wiele wyjaśniało...) Poza tym pojazdów bylo 12 a nie jeden - co miało to niby dać? W każdym wariancie efektem byłaby potencjalna wojna z obcymi i to bez powodu. To by się rodzinki tych harcerzyków dopiero zdziwiły - troska na całego. Ten film po prostu w kilku miejscach razi infantylnością godną niedzielnych filmów familijnych z mówiącym pieskiem i pomponem na głowie. Ale skoro tak sobie tłumaczycie ten film to nie dziwne że się komuś może bardzo podobać, no ale ok... kazdy tam patrzy na film na swój sposób. I to prawda, że mógłby istnieć motyw postradania zmysłów poprzez szokujące spotkanie III stopnia - ale tego w filmie nie ma. Ok. to tyle bo znowu ktoś mi zarzuci że zmuszam innych do przyjmowanie swojego toku myślenia jak kapłan innowierców.


Zastanawialiście się kiedyś właściwie jak to jest w rzeczywistości w sensie porozumienia się z obcymi gdy juz przybedą? Np jutro ląduje jakaś skorupa z zielonymi pamperkami - jak się porozumieć pomijajac fantastykę? Czy jakikolwiek rząd przygotował jakiś skrypt czy procedury jak się dogadać w tym przypadku? Jak się mamy z nimi porozumieć gdyby to zaszło? Bo sprawa wydaje sie dość beznadziejna.

Na tą chwilę znalazłem w necie taki pdf (darmowy) od NASA. Może przeczytam bo ten angielski mnie czasem przeraża. Jak ktoś z was ma jakieś inne rzeczowe info w tej sprawie niech też da linka/info.

https://www.nasa.gov/connect/ebooks/arc ... ation.html
Kino Astromaniaka - najlepsze i najciekawsze filmy SF: Capturex.JPG
Capturex.JPG (32.47 KiB) Obejrzany 14959 razy


jednak ktoś się tym zajmuje np tu:
http://www.telegraph.co.uk/news/newstop ... liens.html

A może to raczej oni skomunikują sie z nami przez swoją technologię? W końcu rozsądne przyjąć że skoro to gwiezdni/galaktyczni podróżnicy to i mają system umozliwiający kontakt z innymi ludziami na poziomie chociaż podstawowym (w przypadku spotkania sobie równych lub takich jak my) - przecież to jak udać się w długa podróż bez bimbru na pokładzie - oczywiście Arrival nawet tu jest więc nieco alogiczny. Może uniwersalnym językiem będzie system przekazywanych pojęć i emocji a nie "słów"- jak telepatia. Who knows.
Ostatnio edytowany przez •Fish3r• 12 Lut 2017, 18:51, edytowano w sumie 4 razy
 
Posty: 1120
Rejestracja: 15 Lip 2012, 13:40

PostKarol | 11 Lut 2017, 16:15

Ja myślę, że ludzie którzy zajmowali by się sprawą obcych to nie byliby byle kim. To nie tacy co mdleją na widok krwi albo boją się iść w nocy prze "upiorny" las. Ich psychika jest/będzie dużo bardziej odporna niż przeciętnej osoby. Choć to tylko domysły bo nie wiadomo na ile psychika (nawet najmocniejsza) człowieka może wytrzymać.
Analogicznie z "fizycznością". W oddziale specjalnym znajdą się osoby np. ponadprzeciętnie silne albo szybkie. A potem wyszkoleni "zwykli" ludzie.

Myślę, że oni jako bardziej zaawansowani technicznie powinni się z Nami porozumieć.
 
Posty: 2524
Rejestracja: 22 Lis 2010, 20:43

Post•Fish3r• | 12 Lut 2017, 14:18

!!!ARRIVAL SPOILER ALERT!!!

Coś fajnego dla maniaków Arrivala... (niestety w ang.)
Po 15 minutach blabla ciekawiej sie robi od mniej wiecej: https://youtu.be/xzEPU2PTjT4?t=18m34s

W filmie okazuje się wycięto pewne sceny dot zasady Fermata
"Promień świetlny poruszający się (w dowolnym ośrodku) od punktu A do punktu B przebywa najkrótszą możliwie drogę optyczną, czyli taką, na której przebycie potrzebuje minimalnego czasu." (wiki) lub prościej - światło rozchodzi się po takiej drodze, której przebycie wymaga najkrótszego czasu.

Facet (to samo miało wykonac Ian na filmie) wykonuje następnie doświadczenie z szklanka wody z odrobiną mleka, ktora oswietla laserem. Promień się oczywiscie zagina zamiast lecieć po prostej. To działa to tak ze promień lasera z góry wie jaką ścieżką iść aby to zajeło najmniej czasu - czyli jakby zna przyszłość, a to znaczy że przyszłość jest już zdeterminowana - nie ma wolnej woli. W filmie tą wyjasniająca wiele scenę wycięto.

Ian:
- Light always knows the shortest route to the point in terms of time, even if it has to change course. For a long time we thought it was cheating. Like how does it know the sortest path in this curve?


Tylko nie kumam tej zasady Fermata najwyraźniej...jakim sposobem najmniej czasu zabiera droga która sie zagina i jest dłuższa?
Ostatnio edytowany przez •Fish3r• 12 Lut 2017, 18:51, edytowano w sumie 2 razy
 
Posty: 1120
Rejestracja: 15 Lip 2012, 13:40

PostJanusz_P. | 12 Lut 2017, 14:33

Dzięki tej zasadzie powstały Achromaty a potem Apochromaty bo gdyby światło biegło zawsze po prostej i maiło jednakową prędkość we wszystkich ośrodkach to nie widzielibyśmy ani szkła ani wody bo nie obowiązywało by prawo załamania światła i świat byłby naprawdę dziwny a dzięki różnicy prędkości światła przy przejściu z jednego ośrodka do drugiego mamy refraktory i obiektywy soczewkowe wszelkiej maści i widzimy szkło i wodę bo światło się w tych ośrodkach inaczej załamuje niż w powietrzu i można określić gdzie się zaczyna tafla wody lub szkła :arrow: :idea: 8)

PS. Dzisiaj oglądnę sobie film, skoro wywołał aż tak wielkie kontrowersje to trzeba go wreszcie zobaczyć :arrow: 8)
Astropozdrówko Janusz P.

Fujinon 10x50, SCT 6 podręczny, SCT-14" HyperStar, EQ-6, Coronado 60, EOS-6D-mod i takie tam szkiełka do niego od 8 do 4000 mm plus lasery RGB do 2 W :-)
Awatar użytkownika
Założyciel i Patron Forum
 
Posty: 18278
Rejestracja: 12 Kwi 2005, 19:17
Miejscowość: 15 km na południe od Krakowa

PostPaether | 12 Lut 2017, 16:34

Samo to, ile pytań w związku z tym filmem pojawiło się tutaj świadczy dobrze o tej produkcji. Każde z tych pytań ma niejednoznaczną odpowiedź, a nawet więcej, do tej pory chyba żaden z filmów nie skłaniał do takich przemyśleń:

- Co zrobimy gdy pojawią się obcy i nie będą atakować? Jakich wyborów dokonamy? Pierwsi otworzymy ogień? Czy przeważy przestrzeganie procedur, strach czy szalona reakcja na tak niecodzienne wydarzenie?
- Czy będziemy w stanie się z nimi dogadać i jak długo nam to zajmie? Czy to my powinniśmy wyjść z inicjatywą czy goście?
- Czy ich sposób rozumowania będzie w ogóle dopuszczał możliwość komunikacji?
- Jaka jest "uniwersalna" natura czasu? Na ile ludzki subiektywizm wypacza jego postrzeganie?
- Jak wielki wpływ na sposób myślenia może mieć język, którym się posługujemy?
- Co z tym determinizmem? Czy teoretyczna wiedza o przyszłości mogłaby wpłynąć na bieg wydarzeń? Jaki w ogóle mamy na to wpływ?

Wszystko opakowane w kameralne, klimatyczne, nieco mroczne ujęcia, ze znakomicie dobraną niepokojącą muzyką. Do tego mnóstwo drobnych elementów, które pozwalają widzowi na samodzielną próbę poskładania całości zanim zrobi to sama fabuła.
Z biegiem czasu i tej dyskusji coraz bardziej zaczynam doceniać ten film.

Polecam też recenzje Artuta Pietrasa (kinomaniak - astromaniak :D) oraz "Ichaboda", bo oddają to co myślę o tym filmie, a nie zawsze potrafię ubrać w słowa (recenzentem żadnym nie jestem) :)

https://www.youtube.com/watch?v=DE1l4TGbGxs
https://www.youtube.com/watch?v=w9vyTaikPoc

P.S. •Fish3r•, super motyw z tym światłem, mam nadzieję że na wydaniu DVD/BD znajdzie się "reżyserska" wersja filmu.

Janusz_P. napisał(a):PS. Dzisiaj oglądnę sobie film, skoro wywołał aż tak wielkie kontrowersje to trzeba go wreszcie zobaczyć :arrow: 8)


Jeśli przeczytałeś dokładnie ten wątek, straciłeś bardzo dużo. Rzadko kiedy spoilery tak psują rozrywkę i wizualną i umysłową, jakie daje film.
Awatar użytkownika
 
Posty: 62
Rejestracja: 15 Lip 2014, 20:19
Miejscowość: Krosno/Rugby

Post•Fish3r• | 12 Lut 2017, 17:02

Paether napisał(a):Jeśli przeczytałeś dokładnie ten wątek, straciłeś bardzo dużo. Rzadko kiedy spoilery tak psują rozrywkę i wizualną i umysłową, jakie daje film.


W tym jednym się zgodzę z tobą ; )
Zastanawiam się czy nie poprosić o wykasowanie tych postów dot arrivala zdradzające fabułę. Myslę że tak.
Tak wiec jest prośba o wykasowanie moich postów z tym zwiazanych oprócz moze pierwszego.
 
Posty: 1120
Rejestracja: 15 Lip 2012, 13:40

PostJanusz_P. | 12 Lut 2017, 18:36

Film oglądnięty na HBO GO w full HD, efektów specjalnych niewiele ale warto go było zobaczyć w całości bo daje do myślenia na wielu płaszczyznach kulturowych i światopoglądowych :arrow: :idea: 8)
Astropozdrówko Janusz P.

Fujinon 10x50, SCT 6 podręczny, SCT-14" HyperStar, EQ-6, Coronado 60, EOS-6D-mod i takie tam szkiełka do niego od 8 do 4000 mm plus lasery RGB do 2 W :-)
Awatar użytkownika
Założyciel i Patron Forum
 
Posty: 18278
Rejestracja: 12 Kwi 2005, 19:17
Miejscowość: 15 km na południe od Krakowa

Postzbyszek | 12 Lut 2017, 21:56

•Fish3r• napisał(a):!!!ARRIVAL SPOILER ALERT!!!

..Tylko nie kumam tej zasady Fermata najwyraźniej...jakim sposobem najmniej czasu zabiera droga która sie zagina i jest dłuższa?

Bo prędkość w danym kierunku jest największa, ośrodki niejednorodne tak maja . Najprościej wyobrazić sobie zimne powietrze co z dołu, a ciepłe powietrze nad nim. Światło szybciej dojdzie górą, choć dłuższa droga, trochę to dziwne, bo tym gęstszym ośrodkiem tez powinno dojść, nałożyć się, ale pewnie badano tylko czas kiedy wiązka światła dotarła,
 
Posty: 3014
Rejestracja: 28 Lip 2005, 23:00
Miejscowość: znikam

Użytkownicy przeglądający to forum: Izonix oraz 67 gości

AstroChat

Wejdź na chat