A ja, korzystając z "chwilowego braku pogody"
, wziąłem się za niedawno kupionego Orionka 80/400 z 2" Crayfordem.
Po pierwsze, zamocowałem porząnie dovetaila - trochę nietypowo, na jedną obejmę i jedną śrubę foto
. Trzyma świetnie, i da się wyważyć nawet z kilogramowym słoikiem
Po drugie, nie podobała mi się kultura pracy wyciągu - albo latał luźno, albo, po dokręceniu, chodził bardzo ciężko, a pokrętełko mikroruchów ślizgało się na swojej ośce. Rozkręciłem wszystko, konstrukcja okazała się bardzo prosta, nawet nie było za bardzo co regulować. Obejrzałem, zrozumiałem jak działa i gdzie powinny się znajdować elementy które wypadły na podłogę przy rozkręcaniu
, po czym z wyczuciem skręciłem wszystko z powrotem do kupy, dając tylko dodatkową podkładkę z kawałka plastiku między pokrętła mikro i makro focusera
Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że teraz wyciąg chodzi genialnie - nic nie lata, nic nie trzeszczy przy regulacji ostrości, wyciąg pracuje cicho, równo i płynnie. Krótko mówiąc - super, i bardzo jestem z siebie zadowolony, chociaż nic wielkiego nie poprawiłem
Taka "regulacja przez rozmontowanie i ponowne zmontowanie"
.
Po trzecie wreszcie, jak za starych dobrych czasów, ustawiłem sobie sztuczną gwiazdę, czyli kawałek starej popękanej folii aluminiowej podświetlanej LEDem, i sprawdziłem optykę refraktorka z okularem TS HR Planetary 2,5 mm (pow. 160x, czyli 2x apertura, czyli hardcore
). I tu Orionek pokazał pazurki - tak ładnych krążków dyfrakcyjnych nie widziałem chyba jeszcze w żadnym moim teleskopie przed regulacją / kolimacją. Idealnie okrągłe, pięknie symetryczne, jak na budżetowy achromat - po prostu szok. Jedno co wyłazi to to, że obraz przed płaszczyzną ostrości jest kompletnie inny niż obraz za płaszczyzną ostrości, ale na to się chyba nic nie poradzi - a w każdym razie ja raczej nie będę przy tym nic grzebać, żeby nie popsuć