MT: Jego działania w dziedzinie alchemii są również szeroko znane. Ale czy badania te były bliższe współczesnej chemii, czy też były one poszukiwaniem magicznych właściwości rtęci, lub próbami przekształcania metali w złoto?
PF: Newton uważał, że jego alchemiczne badania nie są odstępstwem od poważniejszych badań, ale w pełni zajmującym zajęciem, wartym jego największej uwagi.
Naukowcy lekceważą alchemię jako tajemniczy nonsens, a jednak techniki i instrumenty alchemiczne miały kluczowe znaczenie dla rozwoju nowoczesnej chemii. Alchemia rozkwitała przez setki lat, ponieważ pomagała zrozumieć świat, w którym wszystko wydawało się być wzajemnie powiązane i ciągle się zmieniało. Słońce sprawia, że pszenica dojrzewa, brudne rudy dają błyszczące metale, czarny węgiel spala się w jasnym płomieniu: dlaczego więc nie spróbować zmienić ołowiu w złoto? A kiedy alchemik poświęcił się modlitwie, miał nadzieję przekształcić swoją podstawową, grzeszną duszę w czystszego ducha dążącego do Boga.
Niezainteresowany tworzeniem złota, Newton szukał w alchemii duchowego aspektu wszechświata, którego brakowało w ciężkich mechanistycznych modelach opartych na nieożywionych cząsteczkach. Opracowane w ciągu prawie trzech dekad w Cambridge, jego notatki z manuskryptów pokazują, że postrzegał świat przyrody jako żywy organizm, a nie martwy zbiór bezwładnej materii. Jak to ujął: „Ziemia ta przypomina wielkie zwierzęce lub raczej nieożywione warzywo, wciąga oddech z rąk do codziennego odświeżenia i życiodajnego fermentu, a następnie ponownie pojawia się z grubymi wydechami„.
Newton uważał, że gdyby mógł uzyskać dostęp do maleńkiej ilości „ducha roślinnego” na świecie, byłby w stanie go kontrolować. Ponieważ byłoby to równoznaczne z uzyskaniem boskiej mocy, musiał on zachować swoje odkrycia w tajemnicy, z wyjątkiem innych wtajemniczonych. Starannie skopiował nakaz, który znalazł w starym dokumencie: „Może być to zrobione w Twojej komnacie tak sekretnie, jak tylko potrafisz. I jest to wielki sekret. ”
Kompilując i analizując olbrzymią kolekcję rękopisów alchemicznych, Newton nauczył się rozszyfrowywać ich symbole i płynnie posługiwał się kodowanym językiem, którego słownictwo zawierało np. „krew zielonego Lyonu” i „trzech naczelnych Cerburusa”. Należał do małej grupy innych chemików działających w ukryciu, a do tej grupy należał przecież także wybitny Robert Boyle, który przyjmował pseudonimy, by wymieniać podręczniki i substancje chemiczne.
MT: John Maynard Keynes powiedział kiedyś, że Newton był „jednym z najwybitniejszych i najbardziej wydajnych naszych pracowników”, a mowa tutaj o jego pracy w Mennicy Królewskie. Jak udało mu się odnaleźć w takim środowisku i jak wpłynęło to na jego status?
PF: W 1696 roku, gdy zamożny polityk Charles Montague zaproponował Newtonowi pracę w londyńskiej Mennicy Królewskiej, przyjął on ją z zapałem i rozpoczął nową karierę. Dawny samotny uczony, Newton przekształcił się w metropolitę dżentelmena i postać oświeceniową. Historycy często koloryzują ostatnie trzy dekady jego życia, mimo że nadal był aktywny naukowo. Jego działania w mennicy miały wielki wpływ na brytyjskie sprawy finansowe. Jego pierwszym zadaniem było nadzorowanie wielkiej reformy monetarnej Wilhelma III Orańskiego. Newton był odpowiedzialny za wdrożenie decyzji Parlamentu o ratowaniu gospodarki narodowej poprzez reformę waluty. Co do zasady, srebrne monety były równoważne z ich nominalną wartością, tak że po stopieniu suwerena (dawna brytyjska moneta o wartości jednego funta – przyp. autora) uzyskano wartość funta srebra. W rzeczywistości większość monet zawierała znacznie mniej srebra, ponieważ przestępcy wielokrotnie odcinali cienkie taśmy od krawędzi.
Aby naprawić sytuację, Newton zebrał wszystkie stare monety i przetopił je, aby wytworzyć nowe z frezowanymi krawędziami, co utrudniło ich zmianę. Ale kiedy ludzie wymieniali zdobyte monety, otrzymywali tylko swoją faktyczną wartość – odpowiadającą kwocie, którą zważyli – co oznaczało, że stracili dużo pieniędzy. Ale ci, którzy już byli bogaci zyskiwali, topiąc nowe monety i sprzedając je na międzynarodowym rynku srebra. Chociaż Newton przewidywał, że jego miara ustabilizuje cenę srebra, uległa ona znacznym wahaniom. Nieumyślne działania Newtona spowodowały, że Wielka Brytania była pierwszym krajem, który zastosował standard złota.
Newton przejawiał te same obsesyjne cechy w swoich projektach finansowych, tworząc długie, skrupulatne listy międzynarodowych danych walutowych i kursów walutowych. Zdeterminowany, by chronić narodową walutę, ścigał fałszerzy z okrutną wytrwałością, tworząc sieci szpiegowskie, aby mieć pewność, że zostaną wykryci, osądzeni i powieszeni. Aby produkcja monet była bardziej wydajna i bezpieczna, zmechanizował proces. Dużym kosztem energii (czyli koni, które ją zapewniały) były rachunki za oczyszczanie obornika.
MT: W 1705 Newton otrzymał tytuł szlachecki. Jego herb jest bardzo specyficzny, ale jeden fakt jest najbardziej interesujący. Skrzyżowane kości skrzyżowane są jak nożyce leworęczne. Co możesz przeczytać z tego heraldycznego symbolizmu?
PF: Newton został uhonorowany przez królową Annę w 1705 roku, najwyraźniej dzięki uprzejmości przyjaciela Charlesa Montague. Spędził dużo czasu badając swoje drzewo genealogiczne i znalazł daleką relację z sir Johnem Newtonem. Izaak Newton przyjął ten sam herb jak John. Nie jestem więc przekonana, że interpretacja symboliki heraldycznej jest tutaj istotna.
MT: Według Newtona Bóg był immanentny i nieustannie interweniował. Trudno oczywiście porównywać Newtona z Bogiem, ale jak jego postać wpływa na obecną naukę? Jest obecnie tylko legendą, która ma fascynować i zachęcać do badań, czy możemy nauczyć się czegoś od niego bardziej „bezpośrednio”?
PF: Współcześni naukowcy często wskazują Newtona na najwyższego racjonalistę Oświecenia, pierwszego na świecie wielkiego fizyka, który wytępił biblijny przesąd i zastąpił go obiektywną prawdą. W rzeczywistości był człowiekiem głęboko religijnym, który poświęcił swoje życie interpretowaniu dwóch wielkich dzieł Boga: Biblii i Księgi Natury.
W wersji newtonowskiej Newtona Bóg jest immanentny w całym wszechświecie i nieustannie interweniuje w jego dobrobyt. Byłby zbulwersowany tym, co przypisano mu teraz deterministycznym poglądem, zgodnie z którym na zachowanie atomów nie ma wpływu boski mandat, lecz rządzą nim nieubłagane prawa naturalne. To pojęcie zostało wprowadzone pod koniec XVIII wieku przez Pierre-Simona Laplace’a (1749-1827), samozwańczego francuskiego Newtona (widzimy tutaj, że mamy do czynienia z historykiem brytyjskim – przyp. autora), który oświadczył, że jeśli w każdej chwili wie, gdzie jest każdy atom i jak szybko się porusza, może – w zasadzie, jeśli nie w praktyce – być pewnym jego miejsca pobytu w przyszłości. Ten francuski Newton zdobył swoją własną apokryficzną historię. „Gdzież, módlcie się, jest Bóg jest w waszej fizyce?” zapytał Napoleon (podobno). „Panie„, odpowiedział Laplace, „Nie potrzebuję tej hipotezy.” Newton również unikał hipotez, ale dla niego Bóg nie był przypuszczeniem, ale rzeczywistością.
Newton stał się międzynarodowym autorytetem rozumu naukowego, ale był filozofem przyrody, był to termin, który stanowczo nie był wczesnym odpowiednikiem naukowca. Dla naturalnych filozofów celem studiowania przyrody było odkrycie więcej o Bogu i jego roli jako boskiego architekta. Zamiast używać nauki do obalania świętych tekstów, zatwierdzili eksperymenty i teorie, godząc je z pismami świętymi. Zwracając się do Biblii po wskazówki, Newton sporządził plany Świątyni Króla Salomona, wierząc, że jej proporcje odzwierciedlają te same wymiary wszechświata. Przekazał potomnym tęczę o siedmiu kolorach nie dlatego, że liczył dokładniej niż jego poprzednicy, ale dlatego, że wierzył, że kosmiczne wymiary powinny być zgodne z zasadami muzycznej harmonii opartej na oktawach. Idąc za matematycznymi wskazówkami Pitagorasa, Newton szukał proporcji liczbowych wiążących boskie stworzenie razem w harmonijnej doskonałości.
Wielu naukowców upiera się przy utrzymywaniu, że Newton wyrzucił Boga z kosmosu. Ta świadoma ślepota pasuje do ich własnych interesów, umożliwiając im przedstawienie przeszłości naukowej jako nieuchronnego postępu w kierunku prawdy. W tej wypaczonej wizji historii nauka wyłania się olśniewająco jako poszukiwanie ostatecznej rzeczywistości opartej na rozumie, a nie na nieuzasadnionej wierze w nie dające się udowodnić byty. Wzmocnienie statusu wiedzy naukowej, jako niezaprzeczalnie poprawnej, wywołuje wrażenie, że praktykujący naukę są z natury istotami nadrzędnymi.
http://www.pulskosmosu.pl/2018/01/12/wy ... icia-fara/http://www.astrokrak.pl