Chciałbym pokazać coś, co jest odpowiednikiem zdobycia mojego ośmiotysięcznika w fotografowaniu Księżyca.
Księżyc z ogniskowej 3200mm (lipiec 2017r i marzec 2018r)
Refraktor achromatyczny TS 152/900, ASI 120M z filtrem Baader H-alpha 35nm, Barlow Delta Optical ED 3x (ekwiwalentnie F-3190 mm ). EQ-ATM, AutoStakkert!2 (multistaking 5x100/1000).
Pracując z refraktorem TS152/900 i Barlowem 2x wydłużającym ekwiwalentnie ogniskową do F15, mogę stwierdzić, że pracuję już na limicie, a jednak czekałem tylko na odpowiedni seeing, by użyć Barlowa Delta Optical ED 3x dającego wypadkową ogniskową około 3200mm, czyli F21 i sprawdzić, co da się w ten sposób osiągnąć. Dla sześciocalowego achromatu to jest jednak wyzwanie.
3 lipca 2017r, o godzinie 20:19, czyli jeszcze przed zmierzchem (pół godziny do zachodu Słońca) warunki były odpowiednie do zdobycia mojego "ośmiotysięcznika". W "złotym strzale" południe terminatora: Clavius, Blancanus, Moretus, Short i Newton wypełniony czernią. Jeśli na podglądzie widać wyraźnie drobne detale i ostrzenie nie sprawia problemów, to już jest dobrze, ale kiedy podczas obróbki otrzymuje się sygnały, że jakość obrazu przewyższa nawet tą z użyciem barlowa 2x, to doświadcza się niemal hedonistycznej przyjemności i aluzja do zdobywania ośmiotysięcznika jest też całkiem trafna.
Smakuję tę miękkość obrazu - dostatecznie jasnego, ale kontrastowego, wywołującego wrażenie dużej plastyczności - przestrzenności. Wyłuskuję liniowe twory (bruzdy, rowy, rozpadliny...?), niektóre podwójne i zastanawiam się kiedy je wszystkie zidentyfikuję na mapach, albo kiedy je wszystkie nazwę? Liczę malutkie kratery w uszeregowanych liniowo strukturach i kiedy jest ich więcej niż trzy, cztery, to z zadowoleniem (znowu!) nazywam je łańcuchami (catena) kraterów, a jest ich całkiem sporo. Wspinam się wzrokiem po tarasach wewnątrz koron kraterów, jak po stopniach i widzę w nich zręby tarasowych księżycowych ogrodów. Przekraczam w wyobraźni granicę cienia w kraterach i zgaduję ile rzeczywistych faktów zgadzałoby się z tym wyobrażeniem. Przyglądam się wnętrzu 245 kilometrowego Claviuszai i zastanawiam się, czy wiele subtelnych struktur warto byłoby oglądać w nieco innym oświetleniu. I kiedy to będzie znowu możliwe?
--------------------------------------------------------------------------------
25 marzec 2018r. Niedzielny wieczór sprzyjał robieniu zbliżeń powierzchni Księżyca - z ogniskowej 3200 mm. Chociaż do ideału było daleko, patrzenie na wiele detali przedstawionych w takiej skali daje czasem zupełnie nowe wrażenia.
Claviusz - gigant 245 kilometrowy wydaje się być abstrakcyjnym tworem, jakby zawieszonym w przestrzeni dyskiem o zdeformowanych krawędziach i podziurawionym w kilku miejscach. Światło wydaje się być wsysane do owych kolistych defektów, stąd tak dużo wokół czerni i nostalgii. Świt nie od razu podnosi nocną kurtynę, ale powoli przenika, jakby przesącza się przez szpary, dając naturze możliwość ubierania się w światłocieniowy ornament i zwodzi wzrok. Jak pięknie zwodzi.
MAK 6", ATM CassegrainRC 9", Refraktor achromatyczny TS 152/900, Lumix G3, ASI 290 MM CMOS.