Relacja z astro podróży w numerze Sky & Telescope z 5/2018

PostZbig | 24 Kwi 2018, 12:28

Myślę, ze warto odnotować na naszym forum, że w najnowszym, majowym numerze najstarszego czasopisma amatorów astronomii Sky & Telescope, pod hasłem: 'astroturism' ukazał się 8 stronicowy artykuł relacjonujacy mój pobyt w roku 2016 w australijskim 'outbacku' razem z astrofotografem ze Słowenii, Jurij'em Stare.
Poniżej link do reklamówki tego wydania Sky & Telescope gdzie, jak zwykle, jest więcej bardzo ciekawych artykułów
http://www.skyandtelescope.com/sky-and-telescope-magazine/inside-may-2018-issue/?k=JjpycXHD0gNZdnAoc5HCW9AaKD5lUHBMM%2BFQzOpDcv4%3D&utm_medium=email&utm_source=circulation&utm_campaign=sky-lmn-crc-180414
To była moja druga już wizyta w Arkarooli,
http://www.arkaroola.com.au/
na której temat pisałem już wczesniej na tym forum po pobycie w roku 2011
http://www.astromaniak.pl/viewtopic.php?f=27&t=17043
Tym razem do udziału we wspólnej, pełnej przygód podróży do owego magicznego miejsca na przełomie lipca i sierpnia 2016 roku udało mi się namówić świetnego astrofotografa Jurija Stare. Mozna łatwo wygooglowac jego różne ciekawe astrofotografie.
Miejsce to i nasza relacja zrobiły wrażenie także na Peterze Tysonie i pozostałych redaktorach S&T, na tyle aby udzielić nam szerokich łamów w ich czasopiśmie.
Oprócz zdjęć zamieszczonych w artykule w S&T dostępne są także dodatkowe fotografie w linku udostępnionym poprzez Sky & Telescope https://is.gd/AustraliaObserving
Image
"A foolish consistency is the hobgoblin of little minds", Self-Reliance by Ralph Waldo Emerson
Awatar użytkownika
 
Posty: 242
Rejestracja: 18 Kwi 2006, 18:37

PostJanusz_P. | 24 Kwi 2018, 12:45

Tytuł był o jedną literę za długi, zmieniłem zapis na 5/2018 i Y weszło bez problemu :arrow: :wink:
Astropozdrówko Janusz P.

Fujinon 10x50, SCT 6 podręczny, SCT-14" HyperStar, EQ-6, Coronado 60, EOS-6D-mod i takie tam szkiełka do niego od 8 do 4000 mm plus lasery RGB do 2 W :-)
Awatar użytkownika
Założyciel i Patron Forum
 
Posty: 18278
Rejestracja: 12 Kwi 2005, 19:17
Miejscowość: 15 km na południe od Krakowa

PostKrater | 24 Kwi 2018, 13:32

Zbig, liczę na to, że nie łamiąc praw autorskich zamieścisz również tutaj jakąś relację z Waszej wyprawy. Obawiam się, że Sky & Telescope nie ma w naszym gronie zbyt wielu czytelników więc jedyna szansa to Twoja relacja.
"Nie należy mnożyć bytów ponad konieczność" (Brzytwa Ockhama)
Awatar użytkownika
 
Posty: 409
Rejestracja: 23 Lip 2013, 12:08
Miejscowość: Kraków

 

PostZbig | 24 Kwi 2018, 19:04

Krater napisał(a):Zbig, liczę na to, że nie łamiąc praw autorskich zamieścisz również tutaj jakąś relację z Waszej wyprawy. Obawiam się, że Sky & Telescope nie ma w naszym gronie zbyt wielu czytelników więc jedyna szansa to Twoja relacja.

Opisy nieba południowego (w tym relację z Arkaroola z roku 2011) zamieściłem już także w czasopiśmie "Astronomia" kilka lat temu. Streszczę zatem na tym wątku za kilka dni w jezyku polskim to co działo się w roku 2016 podczas naszej wyprawy, zachęcając kolegów i koleżanki Astromaniaków do obejrzenia zdjęć z podanego powyżej linku.
Tych którzy znają j. angielski można zachęcić do prenumerowania S&T. W wersji cyfrowej to bardzo proste i niedrogie w skali roku przedsięwzięcie.
"A foolish consistency is the hobgoblin of little minds", Self-Reliance by Ralph Waldo Emerson
Awatar użytkownika
 
Posty: 242
Rejestracja: 18 Kwi 2006, 18:37

PostZbig | 25 Kwi 2018, 11:26

Jak napisałem powyżej, na wspólną wyprawę w Góry Flindersa namówiłem astro-amatora z Ljubliany (Słowenia), Jurija STARE. Jurij jest zaawansowanym specjalistą od astrofotografii i działaczem międzynarodowych organizacji zajmujących się ochroną ciemnego nieba.
http://www.darksky.org/
Jurij zabrał swoje 80mm APO razem z montażem EQ-5 przystosowanym do dalekich podróży (skrócone nóżki statywu) i Canonem 750D. Ja zabrałem moje najlepsze okulary (Nagler 31mm, Ethos 13mm i 8mm) a także SkyTracker wraz z EOS-60Da i EOS-5D z kilkoma obiektywami oraz dwoma statywami. Tak objuczeniu spotkaliśmy się 18 lipca 2016 w Warszawie aby via Katar polecieć do Adelaidy. Nic dziwnego, że nasze walizki ważyły po 29.5 kg a bagaż podręczny bliski był 10kg. Przelot na tym dystanie przeszedł sprawnie i po około 20 godzinach znaleźlismy się w Adelaidzie.
Po nocy spędzonej w hotelu młodzieżowym pojechaliśmy taksówką do wypożyczalni samochodów.
Dzięki wsparciu i nieocenionym radom naszego gospodarza z Arkaroola Doug'a Sprigg'a udało się nam pożyczyć odpowiednie auto
Image
w jedną stronę (co nie jest takie proste w tamtych okolicznościach) i zostawić je w wypożyczalni w miejscowości Leigh Creek, gdzie kończyła się droga asfaltowa.
Stamtąd pozostało jednak do Arkaroola jeszcze ponad 100km drogą gruntową. Na szczęście nieoceniony Doug przyleciał po nas swoim wycieczkowym samolotem używanym w pokazach dla turystów. Najwyraźniej nie dowierzał nam co do zapewnień o wielkości naszego bagażu i na lostnisko w Leigh Creek, zamiast 4-miejscowego, zabrał większy samolot.
Image
Użyłem nazwy "lotnisko", o ile mały pawilon sąsiadujący z betonowym basem startowym można nazwać budynkiem lotniska.
Image
Krótki przelot umożliwił nam obejrzenie pierwszy raz osiedla Arkaroola z lotu ptaka.
Image
Na miejscu wynajęliśmy niewielki bungallow w oddaleniu od innych gości aby im nie przeszkadzać naszą nocną aktywnością i vice versa podczas dnia.
Image
Kopuła z 14"SCT oraz rozsuwany dach z 16" dob'em znajdują się na niewielkim wzgórzu, kilka kilometrów od zabudowań Arkaroola. Dzięki uprzejmości naszego gospodarza mieliśmy możliwośc używania samochodu między terenem obserwatorium i naszym miejscem stacjonowania.
Image

Image
Ledwie przestawiliśmy się na czas Australii Południowej a tu juz przyszły noce bezksiężycowe wypełnione obserwacjami i sesjami fotograficznymi.
Do mojej poprzedniej relacji z Arkaroola, z roku 2011, mogę dodać, że tym razem zająłem się robieniem time-lapse'ów oraz doskonaleniem umiejętności w używaniu SkyTracker'a w szeroko-polowych zdjęciach z prowadzeniem. Szczególnie efektownie wygląda widoczny w zenicie (!) w lipcu i sierpniu obszar Strzelca i Skorpiona.
Image

Image
Centrum Galaktyki, gdy trochę się obnizyło widoczne było nad wzgórzami jak chmura gradowa
Image
Na powyższych zdjęciach widać jak doskale ciemne jest niebo w Arkaroola. Pomiary zp. SQM (Sky Quality Meter) wskazały magnitudę 21.92 na sekundę kwadratową (oczywiście nie wtedy gdy Droga Mleczna górowała - bo takie pomiary były nizsze). Znane stwierdzenia, że Droga Mleczna może rzucać cień nie sa przesadzone. Podczas jej górowania unosząc rękę nad gruntem łatwo mogłem obejrzeć jej cień. Sprzyja temu fakt, że do Arkaroola ciągle nie doprowadzono prądu elektrycznego. Jest on wytwarzany w generatorze spalinowym na miejscu. Arkaroola stara się o status "ciemnego miejsca" zgodnego z wymaganiami Dark Sky Association. Musi spełnić jeszcze pewne szczegółowe biurokratyczne wymagania ale, ze względu na brak większych źródeł światła w promieniu ok. 200km jest na dobrej drodze do tego celu.
Jurij zajmował się robieniem pracochłonnych, prowadzonych zdjęć zp. swojego małego APO i EQ-5 z komputerem a ja co jakiś czas odrywałem go od tego odnajdujac kolejny piekny DSO.
Najładniejsze z nich ilustrują nasz artykuł w S&T oraz są dostepne w ponizszym linku
https://is.dg/AustraliaObserving
Z moich kilku, całonocnych time-lapse'ów wybrałem poniższy.
https://youtu.be/YZubyjcL_MY
Ten filmik pokazuje majestatycznie wędrująca drogę Mleczną z widocznym obszarem Coal Sack (słynna głowa EMU Aborygenów - por. moje poprzednie relacje na tym forum) i rejon Etha Carina, a także malowniczo obracające się wokół osi świata obłoki Magellana.
Dobrze, że zabrałem ze sobą opaskę ogrzewającą, zasilaną z 'power banku' gdyż nad ranem pojawiała się jednak rosa.
Tak jak poprzednio miałem moja listę najciekawszych obiektów DSO. Króluje na niej, jak poprzednio Omega Centauri, 47 Tuk, Obłoki Magellana i Centaurus A. O obszarze Strzelca i Skorpiona, gdzie znane nam lornetkowe DSO stały się nagle obiektami widocznymi gółym okiem. Ale i dwie znane przepiękne galaktyki w Rzeźbiarzu (NGC 253 iNGC 55) widziane na niecodziennej wysokości nad horyzontem można dodać do szczególnie wdzięcznych obiektów do obserwowania. Oprócz tych znanych obiektów DSO opisywanych przeze mnie już wcześniej na tym forum, do moich najciekawszych doświadczeń wizualnych można dodać widok Oriona na takiej wysokości że M42 widac było w kolorze (!), a także Saturn obserwowany ze zwykłego 16" Dob'a który pokazał tyle szczegółów tarczy i pierścienia których w Polsce nigdy nie widziałem nawet przez najlepsze APO. W warunkach australijskiego outbacku pewne zalety i wady instrumentów optycznych wymagają rewizji. Nie ma potrzeby posiadania drogiego APO ze względu na bardzo laminarny przepływ powietrza.
Warto dodać, że wieczorem i nad ranem oglądaliśmy wyraźnie zarysowane światło zodiakalne.
Image
Na koniec dodaję kilka fotek kangurów (a dokładniej ich mniejszego gatunku: wallaby) których pełno wokół Arkaroola. I pomysleć, że pierwsi odkrywcy odwiedzający Australię z przerażeniem raportowali Admiralicji Wlk.Brytanii obecność w Australii ludzi z głowami szczurów (sic!). Nocą te miłe stworzenia na ogół spały na stojąco gdzieś w pobliżu i nie naprzykrzały się specjalnie
Image
Image
Kangury i inne zwierzęta zaludniające Park Narodowy Gór Flindersa-Ikara sa pod szczególną opieką Douga Spriggmg'a
Image
Udało nam się namówić syna Doug'a, Marka Sprigga (drugi od lewej poniżej) aby odwiózł nas małą Cesną bezpośrednio do Adelaidy. Od lewej autor niniejszej relacji a od prawej Jurij Stare, oraz Doug Sprigg z partnerką.
I tak skończyła się moja kolejna przygoda pod gwiazdami australiskiego outbacku.
Image
Image
"A foolish consistency is the hobgoblin of little minds", Self-Reliance by Ralph Waldo Emerson
Awatar użytkownika
 
Posty: 242
Rejestracja: 18 Kwi 2006, 18:37

PostZbig | 30 Kwi 2018, 10:34

Post Scriptum:
W uzupełnieniu informacji o pobycie w Arkaroola w 2016 roku mogę dodać, że na nasz artykuł w majowym S&T zareagował mailowo już pierwszy czytelnik papierowej wersji S&T, John Rummel. Na początku ogólnie chwalac artykuł zapytał czy 300km promień bez większych miast jest jakimś naukowo potwierdzonym wymogiem pewności uzyskania ciemnego miejsca?.
Odpowiedzieliśmy, że są to nasze doświadczenia z Australii ale i z Chorwacji. 150km od Perth - w miejscowości Pingelli Heights w roku 2005 też doświadczałem pięknego ciemnego nieba, jednak od strony Perth kilka stopni nad horyzontem widać był poświatę tego miasta. Na wyspach Chorwacji znajdujące się około 180-200km po drugiej stronie Adriatyku wybrzeże Włoch, jakkolwiek nie rujnuje pieknego ciemnego nieba to jednak wyraźnie zaznacza swoją obecność nisko nad południowo-zachodnim horyzontem. Wracając do Australii to osady w promieniu 300km wokół Arkaroola mają nie więcej niż 500 mieszkańców (np. Leigh Creek, najblliższe które ma dostęp do sieci energetycznej, odległe o blisko 150km liczy około 450 mieszkańców). Powstaje zatem pytanie, jak duża musiało by być miasto w odległości, powiedzmy 100km aby zakłócało ciemne niebo w danym miejscu. Australia jest pod tym względem b. specyficzna gdyż większość miast to albo metropolie albo małe, farmerskie osady. Aby tak dogłebnie zbadać ten problem trzeba by chyba spędzić kilka miesięcy podróżując po Australii, RPA czy Chile.
Drugie pytanie Johna Rummel'a dotyczyło faktu czy mamy jakiś materialny dowód na to że Droga Mleczna mogła rzucać cień?. Niestety nie zrobiliśmy stosownego zdjęcia. Można jednak dodać, że w przeciwieństwie do kontrowersyjnego faktu o spotykanym czasem cieniem jaki daje silnie świecąca planeta Wenus, cień Drogi Mlecznej jest bardzo rozproszony - gdyż świeci ona z dużego obszaru nieba. Stwierdzenie istnienia tego cienia polegało na powolnym unoszeniu dłoni z nad gruntu obserwując istnienie wyraźnie ciemniejszego miejsca.
Poniżej link do strony Johna Rummela. Wygląda ona bardzo ciekawie
http://webpages.charter.net/darksky25/
"A foolish consistency is the hobgoblin of little minds", Self-Reliance by Ralph Waldo Emerson
Awatar użytkownika
 
Posty: 242
Rejestracja: 18 Kwi 2006, 18:37

PostDominik Woś | 30 Kwi 2018, 11:36

Czy dałbyś radę udostępnić skan tych paru stron z S&T z relacją?

Fajnie, że pokazałeś bardzo dobre miejsce, z naprawdę ciemnym niebem na Antypodach. Jak długo trwa tam podróż z Polski (od godziny wylotu z Polski do godziny dotarcia do Ararkoola)? Dwa lata temu, gdy wracaliśmy z wyprawy astronomicznej z RPA spotkaliśmy Polaków mieszkających w Melbourne w Australii i mówili, że lot z Melbourne do Doha (Katar) trwał 16 godzin. Wydawali się bardzo zmęczeni tak długim przelotem a mieliśmy jeszcze 7 godzin lotu do Warszawy. Dlatego wydaje mi się, że naturalnym kierunkiem w celu poszukiwania ciemnego nieba będzie jednak Namibia lub RPA, gdzie jesteśmy w stanie dotrzeć w ciągu maksymalnie 24 godzin (koledzy z Niemiec śmiali się z nas, że oni krócej lecą do Namibii niż my jedziemy z Warszawy w Bieszczady). Strefa czasowa taka jak w Polsce, niebo bardzo ciemnie w Namibii i dość ciemne w RPA, chociaż koledzy z RPA pod najciemniejsze niebo jeżdżą na pustynię Kalahari, gdzie odległość od najbliższego miasta to ponad 300 km. :wink:

Z tego co widzę to Ararkoola leży na wysokości ok. 320 m n.p.m. To trochę mało w porównaniu do Namibii (1600 m n.p.m.) lub RPA (1500 m n.p.m.). To ponad 1 km atmosfery może mieć korzystny wpływ na chociażby przejrzystość, ale seeing w Ararkoola jest naprawdę dobry z tego co czytałem (pewnie ze względu na bardzo stabilny wyż nad kontynentem w porze suchej). A właśnie, jak jest w Australii z zapyleniem atmosfery w porze suchej (w Afryce może być problem z dużą ilością pyłu i pożarami pojawiającymi się pod koniec pory suchej (wrzesień-październik))?

A i jeszcze jedno. W Namibii/RPA rzeczywiście można zobaczyć swój cień gdy Strzelec jest w zenicie. Wenus również świeci tak mocno, że cień od nie jest dobrze widoczny. Lepszym testem będzie jeszcze (pod ciemnym niebem) wyjście z gazetą lub książką na zewnątrz. Może trudno będzie przeczytać te najmniejsze literki ale, bez żadnego dodatkowego oświetlenia, tylko tego od Drogi Mlecznej, można czytać nagłówki artykułów lub książki wydrukowane trochę większą czcionką (być może na Kalahari da się czytać nawet artykuły napisane tą najmniejszą czcionką). :wink:

Pozdrawiam,
Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

PostZbig | 30 Kwi 2018, 12:14

Niestety prawa autorskie uniemożliwiają udostępnianie publikacji. Może za kilka miesięcy zapytam S&T o zgodę.
NB w najnowszym, majowym Sky at Night jest cąły artykuł o astroturystyce - czyli temat jest aktualny. Lot do Adelaidy jest wyraźnie krótszy niż do Melbourne. Połączenie Warszawa-Doha-Adelaide uważam za bardzo efktywne porównując go z połączeniem przez Singapur którym też latałem.
Co do wysokości nad poziomem morza to i Caroo w RPA jest b. dobrym miejscem. Byłem tam w 2009 roku i było bardzo ciekawie. Zdałem relacją na Astromaniaku. W RPA pozostaje problem, że nie jest zbyt bezpiecznie. Wystarczy poczytać na stronach polskiej amabasady ostrzeżenia. Poza tym w outbacku w Australii (w porównaniu z wieloma miejscami o większej wysokości) jest wyjątkowo laminarny przepływ powietrza. Tego nie ma nigdzie indziej na Świecie, nawet w Atacama. Dlatego zp. dob'a lepiej było widać Saturna niż zp. 15cm APO w Europie. Pytany o najlepsze miejsce na Świecie na "stargazing" słynny twórca TeleVue, Al Nagler odpowiedział, że Australia.
Widoczność blisko horyzontu jest fantastyczna - b. często dobrze widac Merkurego. Wogóle nie ma tu takiego "czerwonego słoneczka" zachodzącego jak w Europie. Słońce razi w oczy do ostatniej chwili. W Uluru wchodzące/zachodzące słońce rozświetla skały w sposób tak widokowy że są specjalne miejsca widokowe gdzie zwozi się turystów do oglądania tej góry przy tych okazjach.
Pył wznieca się na drogach 'unsealed' (terenowych) podczas jazdy samochedem, ale nie unosi się on wysoko. Arkaroola ma tą zaletę że sa to jednak górki i park narodowy - zatem są tam specjalnie dobre warunki.
W sumie można popatrzeć na światowe mapy ciemnego nieba aby łatwo stwierdzić jak trudno jest osiągnąć okrąg o średnicy 600km który nigdzie nie zetknie się z miastem większym niż 1000 mieszkańców i będzie w bezpiecznym miejscu (np. wspaniała Sahara z powodu bezpieczeństwa odpada na takie astro wyprawy aby były komfortowe). A w Australii taki okrąg o 600km średnicy jest możliwy w wielu miejscach. No i ostatnie. Szer. geograficzna -30 stopni wydaje się miejscem z którego widac najwięcej najpiękniejszych obiektów DSO. Jedynie piękna para M81, M82 jest pod horyzontem. M31 czy Whirlpool nie są w zenicie ale przy tamtej przejrzystości powietrza nie tak wiele tracą. Może M31 byłoby lepiej widać z -20 stopni - ale to w końcu też byłoby w Północnej Australii.
Domek napisał(a):Czy dałbyś radę udostępnić skan tych paru stron z S&T z relacją?

Fajnie, że pokazałeś bardzo dobre miejsce, z naprawdę ciemnym niebem na Antypodach. Jak długo trwa tam podróż z Polski (od godziny wylotu z Polski do godziny dotarcia do Ararkoola)? Dwa lata temu, gdy wracaliśmy z wyprawy astronomicznej z RPA spotkaliśmy Polaków mieszkających w Melbourne w Australii i mówili, że lot z Melbourne do Doha (Katar) trwał 16 godzin. Wydawali się bardzo zmęczeni tak długim przelotem a mieliśmy jeszcze 7 godzin lotu do Warszawy. Dlatego wydaje mi się, że naturalnym kierunkiem w celu poszukiwania ciemnego nieba będzie jednak Namibia lub RPA, gdzie jesteśmy w stanie dotrzeć w ciągu maksymalnie 24 godzin (koledzy z Niemiec śmiali się z nas, że oni krócej lecą do Namibii niż my jedziemy z Warszawy w Bieszczady). Strefa czasowa taka jak w Polsce, niebo bardzo ciemnie w Namibii i dość ciemne w RPA, chociaż koledzy z RPA pod najciemniejsze niebo jeżdżą na pustynię Kalahari, gdzie odległość od najbliższego miasta to ponad 300 km. :wink:

Z tego co widzę to Ararkoola leży na wysokości ok. 320 m n.p.m. To trochę mało w porównaniu do Namibii (1600 m n.p.m.) lub RPA (1500 m n.p.m.). To ponad 1 km atmosfery może mieć korzystny wpływ na chociażby przejrzystość, ale seeing w Ararkoola jest naprawdę dobry z tego co czytałem (pewnie ze względu na bardzo stabilny wyż nad kontynentem w porze suchej). A właśnie, jak jest w Australii z zapyleniem atmosfery w porze suchej (w Afryce może być problem z dużą ilością pyłu i pożarami pojawiającymi się pod koniec pory suchej (wrzesień-październik))?

A i jeszcze jedno. W Namibii/RPA rzeczywiście można zobaczyć swój cień gdy Strzelec jest w zenicie. Wenus również świeci tak mocno, że cień od nie jest dobrze widoczny. Lepszym testem będzie jeszcze (pod ciemnym niebem) wyjście z gazetą lub książką na zewnątrz. Może trudno będzie przeczytać te najmniejsze literki ale, bez żadnego dodatkowego oświetlenia, tylko tego od Drogi Mlecznej, można czytać nagłówki artykułów lub książki wydrukowane trochę większą czcionką (być może na Kalahari da się czytać nawet artykuły napisane tą najmniejszą czcionką). :wink:

Pozdrawiam,
Dominik
"A foolish consistency is the hobgoblin of little minds", Self-Reliance by Ralph Waldo Emerson
Awatar użytkownika
 
Posty: 242
Rejestracja: 18 Kwi 2006, 18:37

PostZbig | 30 Kwi 2018, 19:43

Domek napisał(a):(...) Jak długo trwa tam podróż z Polski (od godziny wylotu z Polski do godziny dotarcia do Ararkoola)? Dwa lata temu, gdy wracaliśmy z wyprawy astronomicznej z RPA spotkaliśmy Polaków mieszkających w Melbourne w Australii i mówili, że lot z Melbourne do Doha (Katar) trwał 16 godzin. Wydawali się bardzo zmęczeni tak długim przelotem a mieliśmy jeszcze 7 godzin lotu do Warszawy. (...)

Wylot a Warszawy wtorek 19 lipca 2016, godz. 10.50, przylot do Doha godz. 17.30 czasu lokalnego (po około 5 godzinach lotu). Wylot z Doha w tym samym dniu o godz. 21.20 lokalnego czasu. Przylot do Adelaide we środę o godz. 17.00 (po ponad 13 godz. lotu). Australia Południowa ma ciekawą, półgodzinnie przesuniętą strefę czasową. Nikt nie wie dlaczego akurat 30min. Wielu mieszkańców narzeka, że dzwoniąc do Sydney albo Perth często mylą godziny. Być może (jak to w dawnym Brytyjskim Imperium) kwestia tradycji. Nasz popołudniowy przylot był w sam raz aby w hotelu odpocząć i następnego dnia nastawić się na całodniową podróż samochodem. I tu pojawia się pewien problem. Otóż jeszcze w roku 2011 dwa razy w tygodniu do Arkaroola jeździł autobus (z którego wtedy skorzystałem). Teraz jeżdzi on tylko do Leigh Creek. Co pozostawia 150km do przejechania jakimś transportem ew. wynajętym autem w Leigh Creek. Ale po co przez 2 tygodnie trzymać drogie auto na miejscu? Pierwotnie planowaliśmy wyjazd w 4 osoby co uzasadniałoby 2-tygodniowy wynajem terenowego auta. Potem 2 osoby nagle zrezygnowały. Na szczęście dla nas, w tej sytuacji, po mojej dawnej znajmości pomógł nam Doug Sprigg. Opisałem to wcześniej. W zasadzie do Arkaroola można dojechać zwykłym autem. Te 150km drogi terenowej nie stanowi problemu. W Arkaroola spotkałem np. miłego geologa z Tasmanii który przyjechał tam swoim zwykłym volkswagenem golfem. Promem z Tasmanii do Australii i dalej drogami asfaltowymi, a na końcu 150km drogi terenowej którą jechał b. ostrożnie.
Co innego jednak australijskie wypożyczalnie aut, które wymagają deklaracji czy planuje się jazdę po drogach terenowych. Łatwo potem rozpoznać czy ktoś trzymał się dróg asfaltowych czy nie (po wszędobylskim czerwonym pyle na podwoziu, kołach itp.).
Doradzałbym zatem ewentualny wyjazd w minimm 4-osobowej grupie i wynajem auta terenowego w Adelaide. W ogóle można pojechać dalej, nie tylko do Arkaroola. Bo jest co ogladać w Australii. Arkaroola fukcjonuje w 80% jako taki przystanek i stacja benzynowa na trans-australijskich trasach turystycznych. Wielu Australijczyków bywa tam zarówno swoimi terenowymi autami (przy których europejskie SUVy wygladają jak małe autka :D ) jak i nawet małymi samolotami.
"A foolish consistency is the hobgoblin of little minds", Self-Reliance by Ralph Waldo Emerson
Awatar użytkownika
 
Posty: 242
Rejestracja: 18 Kwi 2006, 18:37

PostZbig | 24 Maj 2018, 19:05

PS. Do postu z przed kilku tygodni (por. cytat poniżej). Otóż natknąłem sie na b. ciekawą relacje legendarnego Al Nagler'a z pobytu w Australii w 1985 roku w której opisuje np. cień ze światła Drogi Mlecznej. W ogóle warto poczytać cały wywiad z Naglerem w którym podkreśla szczególną rolę wizualnego uprawiania astronomii amatorskiej a nawet, co jest może trochę kontrowersyjne, w jakiś sposób wyższość obserwacji wizualnych nad fotografiami.
Q: This might be a tough (...)question(...) given your long experience, but can you describe one of your most memorable nights of observing?

A: I love sharing dark sky viewing with star party friends at places like the RTMC Astronomy Expo, Texas Star Party, Okie-Tex, Winter Star Party, and my favorite place in the world: Stellafane, the birthplace of telescope making in the U.S.
I have to mention two times I had “goosebumps” experiences. First, at the Texas Star Party, when I viewed M13 for the first time with the prototype original 13mm Nagler in an 18″ Dob. And second, at Ayers Rock in the Australian outback in 1985 when our club went to see Halley’s comet; I stepped out of the car, looked up at the staggering brilliance of the Milky Way, and THEN looked DOWN to see how it cast my shadow!

A tu cały wywiad:
http://televue.com/notamnomen/2017/11/1 ... #more-1711
============
Zbig napisał(a):(...)
Co do wysokości nad poziomem morza to i Caroo w RPA jest b. dobrym miejscem. Byłem tam w 2009 roku i było bardzo ciekawie. Zdałem relacją na Astromaniaku. W RPA pozostaje problem, że nie jest zbyt bezpiecznie. Wystarczy poczytać na stronach polskiej amabasady ostrzeżenia. Poza tym w outbacku w Australii (w porównaniu z wieloma miejscami o większej wysokości) jest wyjątkowo laminarny przepływ powietrza. Tego nie ma nigdzie indziej na Świecie, nawet w Atacama. Dlatego zp. dob'a lepiej było widać Saturna niż zp. 15cm APO w Europie. Pytany o najlepsze miejsce na Świecie na "stargazing" słynny twórca TeleVue, Al Nagler odpowiedział, że Australia. (...)
Domek napisał(a):Czy dałbyś radę udostępnić skan tych paru stron z S&T z relacją?
(...)
Z tego co widzę to Ararkoola leży na wysokości ok. 320 m n.p.m. To trochę mało w porównaniu do Namibii (1600 m n.p.m.) lub RPA (1500 m n.p.m.). To ponad 1 km atmosfery może mieć korzystny wpływ na chociażby przejrzystość, ale seeing w Ararkoola jest naprawdę dobry z tego co czytałem (pewnie ze względu na bardzo stabilny wyż nad kontynentem w porze suchej). A właśnie, jak jest w Australii z zapyleniem atmosfery w porze suchej (w Afryce może być problem z dużą ilością pyłu i pożarami pojawiającymi się pod koniec pory suchej (wrzesień-październik))?
A i jeszcze jedno. W Namibii/RPA rzeczywiście można zobaczyć swój cień gdy Strzelec jest w zenicie. Wenus również świeci tak mocno, że cień od nie jest dobrze widoczny. Lepszym testem będzie jeszcze (pod ciemnym niebem) wyjście z gazetą lub książką na zewnątrz. Może trudno będzie przeczytać te najmniejsze literki ale, bez żadnego dodatkowego oświetlenia, tylko tego od Drogi Mlecznej, można czytać nagłówki artykułów lub książki wydrukowane trochę większą czcionką (być może na Kalahari da się czytać nawet artykuły napisane tą najmniejszą czcionką). :wink:

Pozdrawiam,
Dominik
"A foolish consistency is the hobgoblin of little minds", Self-Reliance by Ralph Waldo Emerson
Awatar użytkownika
 
Posty: 242
Rejestracja: 18 Kwi 2006, 18:37

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 13 gości

AstroChat

Wejdź na chat