Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:04

Czy Pustka z gwiazdozbioru Wolarza to dowód na istnienie obcej cywilizacji?

2018-09-17

Pustka Wolarza to dość specyficzny region w obserwowalnym dla nas wszechświecie. Ten rozciągający się na przeszło 330 milionów lat świetlnych obszar jest domem dla zaledwie 60 galaktyk, kompletnie odseparowanych od siebie ogromem próżni. Naukowcy nie są do końca pewni, co spowodowało powstanie tego niezwykłego tworu, ale zgodnie z jedną z teorii, udział w jego powstaniu mogła mieć między innymi supercywilizacja zdolna do pożerania galaktyk.

Zrozumienie tego, jak dużym obszarem jest Pustka ułatwia porównanie jej z naszą Drogą Mleczną. Zgodnie z wyliczeniami astronomów, w odległości 3 milionów lat świetlnych od naszej galaktyki znajduje się około 22 galaktyk. Tymczasem na obszarze 300 milionów lat świetlnych stanowiących Pustkę Wolarza znajduje się ich zaledwie 60. Dla porównania, ten sam obszar w okolicy Drogi Mlecznej jest domem dla minimum 10 tysięcy galaktyk.

Co więcej, zdaniem badaczy, gdyby nasza galaktyka znajdowała się wewnątrz Pustki, przynajmniej do lat 60. ubiegłego wieku nie wiedzielibyśmy o istnieniu innych galaktyk. Uważa się, że wnętrze tego kosmicznego regionu stanowi idealną próżnię. Gdyby wewnątrz tej pustki umieścić astronautę, byłby on otoczony kompletnym mrokiem i znalazł się w oddaleniu o setki milionów lat świetlnych od najbliższych źródeł światła lub jakichkolwiek materialnych obiektów.
Jest to o tyle przerażające, że pomimo faktu, iż jesteśmy w stanie zaglądać do wnętrza tego obszaru, w dalszym ciągu nie mamy pewności, co do genezy jego powstania. Obecnie astronomowie posiłkują się trzema teoriami, które tłumaczą niektóre z anomalii tego regionu. Jedna z nich uznaje go po prostu za skupisko kilku mniejszych pustek, które złączyły się w całość. Teoretycznie miałoby to wiązać się z przyciąganiem materii przez bardziej gęste obszary kosmosu, co wiązałoby się z powstawaniem tego typu fenomenów.
Inna teoria wiąże istnienie tej pustki z niezaobserwowaną do tej pory hipotetyczną formą ciemnej materii, która dosłownie rozpycha ten region od środka, wydalając z jego wnętrza galaktyki. Zdaniem badaczy, bardzo podobny proces powoduje obserwowaną obecnie ekspansję galaktyk i nie wykluczone, iż mógłby on doprowadzić do powstawania takich regionów. Warto w tym miejscu nadmienić, że w całym obserwowanym wszechświecie istnieje kilka podobnych pustych obszarów, z tym, że żaden z nich nie dorównuje rozmiarowo pustce z gwiazdozbioru Wolarza.
Ostatnia i zdecydowanie najmniej wspierana teoria sugeruje iż obszar ten nie jest pusty ze względu na procesy naturalne, a raczej działalność hiperrozwiniętej cywilizacji, posiadającą technologię zdolną do pobierania energii z całych galaktyk.
Skala Kardaszowa

Ostatnia hipoteza bazuje na tzw. Skali Kardaszowa. Powstała ona w 1964 roku za sprawą rosyjskiego astrofizyka, Mikołaja Kardaszowa i zakłada, że poziom rozwoju obcej cywilizacji zależy od tego, ile energii jest w stanie zużyć. Potencjalna cywilizacja z Pustki w Wolarzu miałaby osiągnąć poziom III, a nawet zbliżyć do poziomu IV. Według Kardaszowa, zdolność pozyskania energii i kroczący wraz z tym postęp technologiczny są ze sobą nieodłącznie związane. Kierując się takim kryterium, rosyjski uczony zaproponował następującą skalę rozwoju cywilizacji:
Typ 0 - kultura subglobalna - cywilizacja, która opera się na spalaniu drewna, węgla i innych paliw kopalnych, a rozwój technologii uzależniony jest od pozyskanych rud metali.
Typ I - kultura planetarna - cywilizacja, do której poziomu rozwoju dopiero aspirujemy. Jego osiągnięcie oznacza, że będziemy w stanie wykorzystać wszystkie zasoby naszej planety. Odpowiada to energii 10 do potęgi 15 watów.
Typ II - kultura gwiezdna - taka cywilizacja jest na znacznie wyższym poziomie rozwoju niż nasza. Ziemianie mają szansę dorównać jej dopiero za 1000 do 2000 lat. W tym przypadku mówimy o zdolności do wykorzystania energii gwiazdy, na przykład za pomocą sfery Dysona . Umownie odpowiada to wielkości przynajmniej 10 do potęgi 26 watów.
Typ III - kultura galaktyczna - to już zupełnie inna liga. Cywilizacja taka jest w stanie pozyskać energię galaktyki, czyli jakieś 10 miliardów razy więcej niż cywilizacja typu II. Ziemianie mogą osiągnąć ten poziom za 100 tysięcy do miliona lat. Taka cywilizacja jest w stanie samodzielnie kolonizować całą galaktykę i pozyskiwać energię z miliardów gwiazd.
Typ IV: kultura wszechświata - trudno nawet pojąć ten poziom rozwoju. Cywilizacja tego typu jest w stanie poruszać się w całym wszechświecie, pozyskując energię z trylionów gwiazd. Istoty te byłyby w stanie prowadzić projekty o iście gargantuicznej skali. Z naszego punktu widzenia posiadłyby zdolności niemal boskie. Na przykład, mogłyby manipulować czasoprzestrzenią, w tym spowolnić, a nawet odwrócić entropię, osiągając w ten sposób nieśmiertelność. Rozważa się też, czy taka cywilizacja nie byłaby w stanie istnieć wewnątrz horyzontu zdarzeń w supermasywnych czarnych dziurach w centrum wielu galaktyk.
Dzieło zaawansowanej cywilizacji

Zgodnie z powyższą skalą, Pustka Wolarza miałaby stanowić widoczny efekt dosłownego pożerania całych galaktyk przez cywilizację typu III lub IV. Tę teorię wspiera między innymi niemal sferyczny kształt tego regionu, odpowiadający teoretycznej ekspansji cywilizacji w poszukiwaniu nowych źródeł energii. Niektórzy skłaniają się nawet ku twierdzeniu, że cywilizacja, która rozpoczęła tę ekspansję, dawno wymarła, a jej rolę mogła przejąć stworzona w tym celu sztuczna inteligencja. W tej sytuacji dalsze poszukiwania galaktyk do pochłonięcia trwałoby niemalże do końca istnienia wszechświata.
Jak łatwo się domyślić, potwierdzenie tej teorii wymagałoby ogromu wiedzy i danych, którymi niestety nie dysponujemy. Z racji tego, iż nie jesteśmy w stanie dostrzec, co takiego kryje się wewnątrz Pustki (poza poszczególnymi i mocno odseparowanymi galaktykami) tajemnica tego miejsca pozostaje nierozwiązana.

Innemedium.pl

https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,2632202

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy Pustka z gwiazdozbioru Wolarza to dowód na istnienie obcej cywilizacji.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy Pustka z gwiazdozbioru Wolarza to dowód na istnienie obcej cywilizacji2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:06

Pewnego dnia Mars będzie bardzo ekscytującym miejscem do życia

2018-09-17

Jestem przekonany, że będą na Marsie ludzie wdzięczni swoim dziadkom za to, że wyruszyli tam z Ziemi w podróż w jedną stronę, to będzie bardzo ekscytujące miejsce do życia - mówi RMF FM gość specjalny European Rover Challenge, dr Robert Zubrin założyciel Mars Society, autor koncepcji kolonizacji Marsa. Jego zdaniem prywatni przedsiebiorcy bardzo istotnie przyczynią się do urzeczywistnienia planów lotu załogowego na Czerwoną Planetę. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim Zubrin deklaruje, że bardzo ceni założyciela firmy Space X, Elona Muska, za jego umysł, odwagę, ale też upór i wytrwałość w dążeniu do celu mimo przeciwności i niepowodzeń. Przypomina, że kiedy Musk zaczynał Space X, nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie to będzie trudne. Mimo to nigdy się nie poddał. Dzięki takim, jak on - zdanim Zubrina - możemy się spodziewać teraz ery największego postępu w historii.

Grzegorz Jasiński: Założył pan Mars Society dwadzieścia lat temu. Wciąż jesteśmy na Ziemi. Można powiedzieć, że przez ten czas niewiele się w tej sprawie wydarzyło. Ale nie traci pan nadziei...
Robert Zubrin: Na pewno nie zdarzyło się tyle, na ile liczyłem. Mimo wszystko wiele się jednak wydarzyło. Dzięki staraniom Mars Society udało nam się podwoić budżet USA na badania Marsa. To doprowadziło do całego szeregu odkryć. Znaleźliśmy tam podziemne jezioro, lodowce zawierające czystą wodę, sięgające nawet 40 stopnia szerokości geograficznej północnej, co na Ziemi odpowiada lokalizacji Aten. Udało nam się zainspirować całą grupę prywatnych firm kosmicznych, z których najbardziej zdumiewające są sukcesy firmy Space X Elona Muska. Oferuje ona systemy rakietowe wielokrotnego użytku, co ma kluczowe znaczenie dla podboju kosmosu. Nie koniec na tym, udało mu się w ten sposób potwierdzić, że prywatne firmy mogą zajmować się tym, czym wcześniej zajmowały się tylko rządowe agencje światowych mocarstw. Dodatkowo jeszcze potrafią to zrobić w dwukrotnie krótszym czasie za jedną dziesiątą kosztów. I jeszcze jedno. Oni potrafią nawet to, co rządowym agencjom mocarstw wydawało się nie do zrobienia, jak powrót i lądowanie rakiet na specjalnej platformie, zamiast zrzucania ich do oceanu. To jest prawdziwy przełom i będziemy widzieć coraz więcej przykładów tego przełomu. Firmy na wzór Space X będą powstawać nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale też w Europie, Chinach, Indiach, z całą pewnością także w Polsce.
Czekamy na ogłoszenie nazwiska pierwszej osoby, która dzięki Space X i rakiecie BFR poleci wokół Księżyca. Elon Musk zapowiedział to na Twitterze w ubiegłym tygodniu. Czego pan się spodziewa?
Nie wiem, czego tak naprawdę oczekiwać, niektórzy twierdzą, że są powody, by przypuszczać, że to będzie ktoś z Japonii. Nie mam pojęcia. Z pewnością jednak całą sprawa jest godna uwagi... Cóż mogę powiedzieć, to wpisuje się w styl działania Muska. Jest geniuszem promocji. Wysłanie jego samochodu na Marsa było czymś nie mieszczącym się w głowie. Jestem pod wrażeniem Muska, jego umysłu, odwagi, uporu, wytrwałości, która każe mu się nie poddawać nawet wtedy, kiedy coś idzie źle. Kiedy zaczynał Space X, nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie to będzie trudne. Pamiętam, że na początku sam mu mówiłem, że powinien spodziewać się wielu niepowodzeń. Pytał mnie wtedy, dlaczego tak sądzę, co w jego projektach się nie zgadza. Mówiłem mu, że nie wiem, co jest złego w jego projektach, ale wiem, że przy pierwszych startach wielokrotnie zawiodą. W 2007 roku spotkałem się z nim po tym, jak dwa pierwsze starty faktycznie się nie udały. I powiedział mi wtedy, że spróbuje jeszcze raz, ale w razie kolejnej porażki się wycofa. Za trzecim razem start też się nie udał, ale on mimo wszystko nie zrezygnował. Próbował kolejny i kolejny raz, wreszcie się udało. Tak samo było w przypadku prób kontrolowanego powrotu na Ziemię stopni rakiet, pięciokrotnie się to nie udało, potem dopiero przyszedł sukces. On ma to, co potrzebne, by takie rzeczy zrobić. Z drugiej strony Musk ma skłonność do podejmowania ryzyka. Jeździ po krawędzi. Może się zdarzyć, że kiedyś z niej spadnie. Ale nawet jeśli tak by się teraz stało, on już wygrał. Tego się nie da zatrzymać. On dowiódł, że podbój Kosmosu przez takich jak on przedsiębiorców jest możliwy. Nawet jeśli jemu by się nie udało, na jego miejsce przyjdzie dziesięć takich firm, jak Space X. Albo jemu się uda i weźmie nas na Marsa do 2030 roku, albo kto inny zrobi to do 2035 roku. To prędzej czy później się stanie. W tej chwili siły wyobraźni zostały już wyzwolone i moim zdaniem efekty tego wyjdą daleko poza program kosmiczny. Na przykład pojawiają się już i zdobywają finansowanie start-upy zajmujące się sprawą pozyskiwania energii z syntezy jądrowej. Dlaczego? Ano dlatego, że ludzie coraz bardziej interesują się rozwiązywaniem problemów, których dotąd nie udawało się rozwiązać, jak właśnie tanie wystrzeliwanie towarów w kosmos, czy energia syntezy jądrowej i zadają sobie pytanie, dlaczego ich dotąd nie rozwiązano. Może przyczyna nie jest techniczna lecz instytucjonalna. I patrzę na to tak, są ludzie, którzy obiecują rozwiązanie problemu syntezy jądrowej, jeśli tylko będą mieli 50 milionów dolarów, może więc zaryzykuję te 50 milionów, a może nawet 100 milionów, jestem bogaty, mogę sobie na to pozwolić. Ile domów mogę kupić? Ile jachtów? Jest tylko jeden sposób osiągnięcia nieśmiertelności, zrobienie czegoś, co faktycznie na nią zasługuje. Będzie tego więcej. Jeśli tylko nasi politycy nie doprowadzą do tragedii, jak choćby w 1914 roku, jeśli tylko nie przydarzy się tego typu katastrofa, możemy się spodziewać teraz ery największego postępu w historii. My tak naprawdę żyjemy dopiero u początków historii.
Loty wokół Księżyca, na Księżyc, na Marsa są coraz bliżej, to oczywiste. Może w ciągu 10, 20 lat doczekamy się takich misji, organizowanych przez agencje rządowe. Równocześnie wydaje się, że firmy prywatne mogą to zrobić szybciej i lepiej. Czy w takim razie kluczem do sukcesu jest partnerstwo publiczno-prywatne, czy raczej wyścig i konkurencja?
Myślę, że ostatecznie to będzie partnerstwo publiczno-prywatne. Już w tej chwili Elon Musk i Jeff Bezos produkują znaczącą część sprzętu potrzebnego, by wysłać ludzi na Marsa. Dzięki temu idea, żeby tam faktycznie polecieć staje się coraz bardziej konkretna, realistyczna, a nawet niedroga. W 2020 roku ktoś zostanie wybrany prezydentem. padnie pytanie, czy możemy polecieć na Marsa przed końcem mojej drugiej kadencji za mniej niż 20 miliardów dolarów. Odpowiedź może być tak lub nie. Jeśli odpowiedź będzie nie, takie samo pytanie padnie w 2024 roku. Czy możemy wysłać ludzi na Marsa w ciągu mniej niż 8 lat, za mniej niż 20 miliardów dolarów? Wtedy już rakieta BFR będzie latać (Big Falcon Rocket firmy Space X), inne rakiety będą latać i może padnie odpowiedź tak. Skoro mamy większość tego, czego potrzeba, może nawet będziemy w stanie to zrobić w ciągu 4 lat. I wtedy zapadnie decyzja, by to po prostu zrobić.
Może ta przyszłość jest dla ludzi, którzy zdecydują się lecieć na Marsa i tam zostać? Wtedy będzie łatwiej ich tam posłać...
Oczywiście po to, by zasiedlić Marsa, musimy mieć ludzi gotowych na podróż w jedną stronę. Kolonizacja tak właśnie działa. Życie w końcu jest podróżą w jedną stronę, bez względu na to, jak je przeżywasz. Ja osobiście cieszę się, że mój dziadek wyruszył w podróż w jedną stronę z Rosji do Ameryki. Bardzo się cieszę. I jestem przekonany, że pewnego dnia na Marsie ludzie też będą zadowoleni, że ich dziadkowie wyruszyli w podróż w jedną stronę z Ziemi na Marsa. uważam, że Czerwona Planeta będzie bardzo ekscytującym miejscem do życia. Będzie też siłą napędową technologicznego postępu. Będą tam niezwykle innowacyjni ludzie, inspirujące środowisko, a także wolność i potrzeba tworzenia nowych rozwiązań. To będzie też społeczeństwo, które już nie będzie miało cierpliwości do nieracjonalnych tłumaczeń, dlaczego nie powinniśmy tworzyć i próbować czegoś nowego. Na przykład będą mieli bardzo mało przestrzeni dla rolnictwa, będą hodować rośliny w cieplarniach, dlatego będą mieli silną potrzebę dokonywania modyfikacji genetycznych, by stworzyć rośliny 10 razy bardziej wydajne, niż te na Ziemi. I nie będą się przejmowali przestrogami, że nagle jakieś pomidory-zabójcy zaczną rozprzestrzeniać się po kolonii. Będzie tam silny niedobór rąk do pracy. I to nie tylko z punktu widzenia liczby pracowników, ale też liczby opanowanych przez nich specjalności. To popchnie ich do jeszcze szybszego rozwoju robotyki i sztucznej inteligencji. Wszystko to przyda się nie tylko im samym, przyda się też tu na Ziemi. I oni będą mogli wszystko to na Ziemi opatentować i czerpać z tego zyski. To pozwoli im importować produkty z Ziemi. To będzie tak naprawdę kolonia wynalazców, którzy będą mogli rozwijać swoją kreatywność bez biurokracji, czy innych mechanizmów, które blokowałyby ich tu na Ziemi. To będzie świetne miejsce do zamieszkania. Bo przecież ze względu na niedobór pracowników, płace będą bardzo wysokie. To zresztą był w końcu powód dla którego ludzie przybywali kiedyś do Ameryki, wolność i wysokie płace. W Ameryce wysokie płace też były wynikiem braku rąk do pracy, to było bardzo dobre dla pracowników, byli bardzo potrzebni. Dzięki temu byli traktowani lepiej, niż tam, gdzie pracowników było za dużo. Z tego powodu uważam, że na Marsie ludzie będą traktowani lepiej, bo każdy będzie bardziej wartościowy, na wiele sposobów. Cywilizacja marsjańska stworzy nowe standardy traktowania zwykłych, normalnych ludzi. Tak jak kiedyś zdarzyło się w Ameryce. Dlatego tak wielu tam przybyło. Inne kraje musiały się potem na tym wzorować, bo w innym przypadku ludzie by im pouciekali. Sowieci musieli wznosić mury, by utrzymać ludzi u siebie, traktowali ich tak źle.
(mpw)
Grzegorz Jasiński

https://www.rmf24.pl/nauka/news-pewnego ... Id,2632545

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pewnego dnia Mars będzie bardzo ekscytującym miejscem do życia.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:07

Na polskiego astronautę nas w tej chwili nie stać

2018-09-17

Mamy świetnych lotników, świetnych naukowców, którzy mogliby uczestniczyć w programach lotów kosmicznych. Gdybyśmy jednak chcieli mieć szanse na wysłanie naszego astronauty w kosmos, musielibyśmy płacić do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) mniej więcej trzykrotnie więcej pieniędzy, niż płacimy w tej chwili. Wydaje mi się, że w tym momencie na to nas po prostu nie stać, mamy inne, ważniejsze potrzeby, które trzeba zaspokoić - mówi RMF FM prezes Polskiej Agencji Kosmicznej Grzegorz Brona. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim, przeprowadzonej podczas European Rover Challenge w Starachowicach, prezes PAK zapowiada, że pod koniec roku Agencja przedstawi program kosmiczny na najbliższe dwa lata.


Grzegorz Jasiński, RMF FM: Kieruje pan Polską Agencją Kosmiczną od niedawna, ale zapewne tych kilka miesięcy wystarczyło, by zorientować się w sytuacji i mieć plan na to, kiedy polska opinia publiczna pozna nasze plany kosmiczne. Kiedy to nastąpi?
Grzegorz Brona, Polska Agencja Kosmiczna: Pod koniec tego roku. Polska Agencja Kosmiczna pod moimi rządami przystąpiła w marcu tego roku do opracowywania programu kosmicznego na lata 2019-2021. Wcześniej mówiło się o planach 10-letnich, ale ja jestem wielkim zwolennikiem czegoś, co się nazywa "flexible path", czyli przygotowywania krótkich planów i modyfikowania ich na kolejne perspektywy. Plan, który przygotowujemy w tej chwili, obejmuje blisko 50 działań, skierowanych bardzo punktowo w różne obszary sektora, tak aby wypełnić istniejące luki, które zdefiniowaliśmy. Są to działania od edukacyjnych, promocyjnych, przez działania międzynarodowe, zmierzające do silnego usadowienia się w strukturach Unii Europejskiej, w ramach programów kosmicznych, kończąc na działaniach związanych z dostępną w Polsce infrastrukturą, jak i pewnymi programami naukowymi, choćby satelitami, które powinny polecieć w trzeciej dekadzie tego wieku, około roku 2023.
Główne pytanie: czy będziemy próbowali włączyć się w program lotów załogowych? Czy przy najbliższym naborze europejskich astronautów będziemy się starali wystawić swoich kandydatów? Czy może to nie jest ta półka, o którą będziemy walczyć, bo oczywiście wiąże się to z dodatkowymi wydatkami?
My oczywiście bardzo byśmy chcieli. Mamy świetnych lotników, świetnych naukowców, którzy mogliby uczestniczyć w programach lotów kosmicznych. Problem jest rzeczywiście finansowy. Gdybyśmy chcieli przystąpić do Europejskiego Programu Lotów Kosmicznych, musielibyśmy płacić do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) mniej więcej trzykrotnie więcej pieniędzy, niż płacimy w tej chwili, właśnie po to, by mieć szanse na wysłanie naszego astronauty w kosmos. Wydaje mi się, że w tym momencie na to nas po prostu nie stać, mamy inne, ważniejsze potrzeby, które trzeba zaspokoić. Natomiast istnieje pewna furtka, nad którą w najbliższym czasie będziemy pracować. Mamy w Polsce pewną infrastrukturę, która może być udostępniona na szkolenie astronautów w projektach międzynarodowych. Być może przez dłuższe uczestnictwo naszych instytutów badawczych z taką infrastrukturą w końcu uda się przekonać Europejską Agencję Kosmiczną do wysłania naszego astronauty w kosmos. Nie sądzę, by było to w perspektywie do 2025 roku, raczej później. I tu pojawia się oczywiste pytanie, czy Międzynarodowa Stacja Kosmiczna będzie miała żywotność powyżej roku 2025 lub też na jaką nową stację kosmiczną nasz astronauta powinien około roku 2030 być może polecieć.
Brytyjski astronauta Tim Peake, którego pytałem o to, kiedy będzie najbliższy nabór astronautów, nie powiedział nic o dacie, wspomniał tylko, że trwają przygotowania koncepcyjne, przede wszystkim dlatego, że faktycznie astronauci z tego najnowszego naboru będą rozważani zarówno do misji na niskiej orbicie, czyli do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), póki istnieje, do misji wokół Księżyca i wreszcie ewentualnie do misji na Marsa, jeśli Europa się w to włączy, a chce się włączyć. Być może trzeba szukać szans dalej, już nie tylko na ISS?
Ależ oczywiście. My tych szans bardzo mocno szukamy, abstrahując nawet od lotów załogowych. Tak się składa, że za dwa miesiące, w listopadzie bieżącego roku, na Marsie ląduje amerykańska sonda InSight. Jeden z dziesięciu zamontowanych na niej instrumentów to jest instrument pochodzący z Polski, opracowany przez polskich naukowców i wyprodukowany przez polską prywatną firmę. Instrument ten będzie badał powierzchnię Marsa z nowej perspektywy. Wbije się w nią i będzie mierzył drgania skorupy marsjańskiej. Wcześniej w takich eksperymentach również uczestniczyliśmy, nasze układy są na sondzie ExoMars, która teraz orbituje wokół Czerwonej Planety, wcześniej na lądownikach, łazikach amerykańskich znalazły się systemy optyczne polskich firm. Od dłuższego czasu my mamy ambicje, nawet lotu na Marsa, pewnie jeszcze nie załogowego, natomiast możemy dostarczyć bardzo cenne komponenty, instrumenty, czy to dla misji bezzałogowych, czy to być może też dla przyszłych misji załogowych.
Kiedy możemy spodziewać się pierwszego polskiego satelity, takiego już z prawdziwego zdarzenia?
To jest dobre pytanie, bo jeśli mówimy o pierwszym polskim satelicie, to tak naprawdę musimy zdefiniować, co to jest. Do tej pory mówiło się, że to jest satelita w posiadaniu Skarbu Państwa, w posiadaniu wojska lub innych instytucji państwowych. Być może to nie jest do końca prawda, być może powinno się mówić o polskim satelicie jako obiekcie wytworzonym przez polski przemysł i służącym prywatnym potrzebom, by firmy miały zyski i płaciły odpowiednie podatki w naszym kraju. Jeżeli mówimy o tym pierwszym podejściu, czyli satelicie państwowym, to pewnie jednymi z pierwszych nowych satelitów będą satelity naukowe. Mamy już w kosmosie dwa satelity naukowe, satelity konstelacji BRITE od 2013 roku orbitują wokół Ziemi, powinniśmy je po 2020 roku zastąpić nowymi obiektami tak, żeby nasza misja naukowa była kontynuowana. Jeśli chodzi o wojsko, to pytanie nie do mnie, raczej do Ministerstwa Obrony Narodowej, a jeśli chodzi o satelity wykonane przez polski przemysł, to mam nadzieję, że... jeszcze w tym roku.
Na European Rover Challenge widzi pan wielu młodych ludzi, którzy wyraźnie na serio zaczęli się tematami kosmicznymi zajmować. Czy widzi pan dla nich miejsce w Polskiej Agencji Kosmicznej, w instytucjach państwowych współpracujących z PAK, czy może w prywatnych instytucjach? Gdzie pana zdaniem jest w tej chwili największa szansa dla młodych ludzi, by się w tego typu badania włączyć?
Wszędzie. To zależy od nich samych, co chcą robić. Polska Agencja Kosmiczna jest jednostką administracyjną, jej celem jest zarządzanie programem kosmicznym i pewnie większość osób, które przyjechały na zawody łazików marsjańskich, w Agencji by się nie odnalazło. Najlepiej prawdopodobnie odnalazłyby się w prywatnych firmach zajmujących się sektorem kosmicznym. Takich firm rzeczywiście sporo już w Polsce powstało, rozwijają się, poszukują nowych pracowników bardzo intensywnie. Można też poszukiwać pracy w jednostkach naukowych, takich jak Centrum Badań Kosmicznych, które bardzo intensywnie uczestniczy we współpracy międzynarodowej już od lat 70. ubiegłego wieku. W końcu te osoby mogą też znaleźć zatrudnienie w Europejskiej Agencji Kosmicznej, która poszukuje ludzi z Polski i daje im możliwości pracy, czy to krótkoterminowej, czy stałej w perspektywie następnych kilkudziesięciu lat.
Oczywiście Polska Agencja Kosmiczna nie będzie pośrednictwem pracy dla młodych ludzi, ale czy rozważa pan jakiś system, być może informacyjny, ułatwiający orientację w temacie? Czy po prostu uważa pan, że jeśli się tak świetnie orientują w sprawach technicznych, to zorientują się też w sprawach dotyczących miejsca zatrudnienia?
Na pewno nie będziemy pośrednikiem pracy dla firm sektora kosmicznego, możemy jednak ułatwić wejście pracowników do tego sektora na kilka innych sposobów. Pierwszy sposób jest związany z doborem odpowiednich narzędzi edukacyjnych, które pomogą przygotować dla tego sektora nową kadrę. Jak to zrobimy? Jedno takie nowe działanie, które planujemy w ramach Krajowego Programu Kosmicznego, to jest przegląd ścieżek wejścia ludzi do sektora kosmicznego w Polsce. Tak naprawdę w tej chwili nie wiemy, skąd ci pracownicy pochodzą, jaka była ich historia, czego się nauczyli, czego się nauczyli niepotrzebnie. Mamy zamiar przeprowadzić w najbliższym roku takie badania. Drugi sposób to jest idea Agencji Rozwoju Przemysłu, z którą bardzo blisko współpracujemy. On wiąże się ze stażami. ARP wraz ze Związkiem Pracodawców Sektora Kosmicznego i we współpracy - w niedalekiej przyszłości - z Polską Agencją Kosmiczną realizuje i będzie realizowała program stażowy. Staże będą trwać do 6 miesięcy. Ten program pomoże młodym ludziom zobaczyć, czy praca w sektorze kosmicznym jest rzeczywiście dla nich.
(e)
Grzegorz Jasiński


https://www.rmf24.pl/nauka/news-na-pols ... Id,2632408

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Na polskiego astronautę nas w tej chwili nie stać.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:09

NASA pokazała nowe zdjęcia Tytana, wykonane przed śmiercią sondy Cassini
Autor: John Moll (17 Wrzesień, 2018)
Agencja NASA udostępniła nowe fotografie Tytana, które wykonała sonda Cassini w ostatnich dniach swojego istnienia. Zdjęcia te przedstawiają powierzchnię księżyca na północnym biegunie, gdzie znajdują się jeziora i morza wypełnione metanem i etanem.
Poniższe zdjęcia zostały zrobione 11 września 2017 roku, czyli cztery dni przed zakończeniem misji sondy Cassini. Widać na nich największe znane jezioro na Tytanie pod nazwą Kraken Mare, które posiada powierzchnię około 400 tysięcy kilometrów kwadratowych. Cassini uwieczniła również Ligeia Mare i Punga Mare – dwa pomniejsze jeziora o średnicach, które wynoszą odpowiednia około 500 km i 390 km.
Ponadto, na fotografiach można dostrzec niewielkie chmury, które będą przedmiotem przyszłych badań. Ich obecność może nam co nieco powiedzieć o atmosferze Tytana. Sonda Cassini uchwyciła już wcześniej chmury na południowym biegunie i przewidywano, że mogą także pojawić się na biegunie północnym przy zmianie pory roku z wiosny na lato.
Powyższe zdjęcia zostały wykonane przez Cassini z wysokości około 140 tysięcy kilometrów od powierzchni księżyca. Dzięki tej sondzie kosmicznej, mogliśmy lepiej poznać Tytana, ale na podstawie samych fotografii raczej nie jesteśmy w stanie wywnioskować, jak powstały metanowe jeziora.
Źródło:
https://www.jpl.nasa.gov/news/news.php?feature=7234
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/na ... dy-cassini

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA pokazała nowe zdjęcia Tytana, wykonane przed śmiercią sondy Cassini.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA pokazała nowe zdjęcia Tytana, wykonane przed śmiercią sondy Cassini2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:11

Teoria grawitacji uratowana od unicestwienia
2018-09-17. Autor. Agnieszka Nowak
Międzynarodowa grupa astronomów wskrzesiła wcześniej obaloną teorię grawitacji, argumentując, że ruchy w galaktykach karłowatych będą wolniejsze, jeśli zbliżą się one do masywnej galaktyki.
Naukowcy zbadali teorię opublikowaną wcześniej w czasopiśmie Nature, według której zmodyfikowana dynamika newtonowska (Modified Newtonian Dynamics – MOND) nie może być prawdziwa, ponieważ ruchy wewnątrz małej galaktyki karłowatej NGC1052-DF2 zawierającej 200 mln gwiazd, były zbyt wolne.

Takie teorie są niezbędne dla naszego zrozumienia Wszechświata, gdyż galaktyki rotują tak szybko, że zgodnie ze znaną fizyką, powinny się rozpaść.

Przedstawiano różne teorie, aby wyjaśnić, co trzyma galaktyki razem. Obecnie obalone badanie twierdziło, że MOND jest martwa. Jednak najnowsze wyniki pokazują, że wcześniejsze prace nie uwzględniły wpływu środowiska grawitacyjnego wokół galaktyki karłowatej na ruchy w jej obrębie. Innymi słowy, gdyby galaktyka karłowata znajdowała się blisko masywnej galaktyki – tak jak w tym przypadku, ruchy w jej wnętrzu byłby wolniejsze.

Jak już wspomnieliśmy, galaktyki rotują tak szybko, że zgodnie ze znaną fizyką powinny się rozpadać. Dwie obecnie obowiązujące teorie to tłumaczą. Według pierwszej halo ciemnej materii znajduje się wokół każdej galaktyki. Cząsteczki ciemnej materii nigdy nie zostały odkryte, pomimo wielu dziesięcioleci dokładnych badań, często z użyciem dużych detektorów.

Drugą jest MOND, która wyjaśnia ogromny zasób danych na temat prędkości rotacji galaktyk, wykorzystujących jedynie widoczne gwiazdy i gaz. MOND robi to według matematycznych założeń, wzmacniając grawitację widocznej materii ale tylko wtedy, gdy staje się ona bardzo słaba. W przeciwnym razie grawitacja byłaby zgodna ze standardowym prawem Newtona, np. w Układzie Słonecznym lub w pobliżu masywnej galaktyki.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło;:
University of St Andrews

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... na-od.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teoria grawitacji uratowana od unicestwienia.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:13

Lodowy satelita wreszcie na orbicie!
2018-09-17. Kamil Serafin
Ice, Cloud and land Elevation Satellite-2 została wystrzelona na orbitę okołoziemską w ostatnią sobotę, z Bazy Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych Vandenberg w Kalifornii. Przy starcie wykorzystano rakietę Delta II. W tej chwili ICESat-2 znajduje się na wysokości około 470 kilometrów i pędzi od bieguna do bieguna naszej planety z prędkością ponad 17 tys. mil na godzinę.
Zadaniem satelity będzie dokładne przeanalizowanie zmian grubości pokrywy lodowej Ziemi. Wykorzysta w tym celu znajdujący się na pokładzie instrument laserowy Advanced Topographic Laser Altimeter System (ATLAS), dzięki któremu będzie w stanie określić wymiary lodu z dokładnością do czterech milimetrów. Badania rozpoczną się za około dwa tygodnie, gdy ekipa naziemna znajdująca się w Svalbardzie przeprowadzi wszystkie konieczne testy przed uruchomieniem wszystkich systemów.
Dzięki obserwacjom poczynionym przez satelitę będzie można określić tempo topnienia lodu na Grenlandii oraz Antarktydzie, a co za tym idzie, wzrostu poziomu wód w oceanach (które również zostaną poddane dokładnym pomiarom). Wyniki badań zostaną udostępnione przez National Snow and Ice Data Center i posłużą do badania zjawiska globalnego ocieplenia i jego wpływu na naszą planetę. Satelita powinien planowo zakończyć swoją misję za około 3 lata.
https://news.astronet.pl/index.php/2018 ... a-orbicie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Lodowy satelita wreszcie na orbicie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Lodowy satelita wreszcie na orbicie2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:14

Artemis – recenzja książki
2018-09-17. Kamil Serafin
Twórczość Andy’ego Weira ma dla mnie szczególne znaczenie. Śmiało mogę powiedzieć, że przeczytanie dwa lata temu Marsjanina diametralnie zmieniło drogę, którą obrałem w życiu. Opowieść o porzuconym na Marsie Marku Watney’u, mimo iż powszechnie uznawana za science-fiction, więcej miała jednak wspólnego z literaturą popularnonaukową niż fantastyką. Książka wywarła na mnie duże, wprost ogromne wrażenie. Dziś zajmuje honorowe miejsce na mojej półce, podobnie jak i jej ekranizacja, która, choć niepozbawiona wad (w końcu reżyserował ją podstarzały już Ridley Scott, który uważa Obcy: Przymierze za udane dzieło) to oddała klimat powieści wzorowo. Niech nikogo zatem nie dziwi fakt, że Artemis kolejnej powieści Weira, wyczekiwałem niemal z olbrzymią niecierpliwością.
Co jest najlepsze w stylu i narracji obu powieści autora (który, co warto zaznaczyć, pracował również jako programista i naukowiec w… fabryce broni jądrowej)? To połączenie akcji z wiernością nauce, humoru z dramatem i lekkości języka z jednoczesnym zachowaniem powagi, kiedy jest ona potrzebna. Czytelnik siedzi nad książką godzinami, nie zwracając najmniejszej uwagi na upływ czasu, który w obliczu poznawanej historii zaczyna być dla niego najzwyczajniej obojętny. Co ma kogo obchodzić świat realny, kiedy trzeba ratować miasto na Księżycu. A w zasadzie nie ratować, tylko demolować. Ale po kolei.
Tym razem Weir stawia w centrum akcji kobietę – młodą muzułmankę Jazz Basharę, przedstawicielkę biedoty w Artemis. Jazz jest inteligentna, Jazz jest wścibska, Jazz lubi sprawiać kłopoty władzom w mieście. I Jazz chce zarobić. Dobrze się domyślacie, z tego połączenia wyniknie niewiele dobrego dla naszych bohaterów. My za to będziemy się świetnie bawić, śledząc ich dalsze losy, raz się śmiejąc, a raz w napięciu kartkując kolejne strony w oczekiwaniu na szczęśliwe dla wszystkich zakończenie. To jedno wielkie heist movie, przeniesione na papier i podrasowane do granic możliwości przez wierności nauce i prawom fizyki. Akcja rozwija się tu z prędkością rakiety kosmicznej, pędząc na złamanie karku, nie dając nam odetchnąć ani na chwilę. Momentami jest to nawet męczące. Chciałoby się, by wszystko na chwilę zwolniło i dało nam czas na zebranie myśli. Nie ma co jednak na to liczyć, więc pozostaje tylko wsiąść do księżycowego pociągu i dać się porwać wirowi wydarzeń. Odpoczniemy, dopiero gdy ten się zakończy.
Mimo wszystko, to jednak nie Marsjanin. Artemis, choć jest powiewem świeżości na rynku literatury przygodowej, oparte jest na znanych schematach. Czy to źle? Niekoniecznie, albowiem jest to niemal niewyczuwalne. Historia nie jest banalna i przewidywalna, stale nas zaskakuje i podsuwa coś, co będzie paliwem dla naszego zainteresowania przez najbliższe strony. Nie oczekujcie jednak, że uznacie to za tak przełomowe dzieło jakim były losy osamotnionego Marka Watneya. Choć patrzymy w o wiele dalszą przyszłość (koniec końców perspektywa kolonii na Księżycu jest o wiele bardziej odległa od wysłania człowieka na Marsa) to mamy wrażenie, że wracamy tu często do problemów trapiących dzisiejszy świat. Jak widać, zdaniem Weira staną się one jeszcze poważniejsze. Przeludnienie, ubóstwo, wykorzystywanie najniższych warstw społecznych, globalizacja… to jedynie przedsmak tego, co nam tu zaserwuje.
Czy warto zatem sięgnąć po Artemis? Głupie pytanie, oczywiście, że tak! Czy warto jednak oczekiwać, że to dzieło na miarę Marsjanina?… Niekoniecznie. To z pewnością jedna z najciekawszych pozycji na tegorocznym rynku, która w pełni zadowoli każdego fana tego rodzaju historii. Weir dał nam już jednak coś o wiele lepszego kilka lat wcześniej i wątpię, by kiedykolwiek udało mu się wydać coś na podobnym poziomie. Nie oznacza to jednak, że mu w tym nie kibicuję.
https://news.astronet.pl/index.php/2018 ... a-ksiazki/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Artemis – recenzja książki.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:15

Upiorne działanie na odległość – recenzja książki
2018-09-17. Kamil Serafin
Nielokalność. Zapamiętajcie to nietypowe słowo, jeśli zamierzacie zagłębić się w tematykę mechaniki kwantowej i jej wpływu na wszechświat. Zetknięcie się z nim bowiem tyle razy, że po pewnym czasie zacznie was ono nawiedzać w sennych koszmarach, na przemian ze wszystkimi teoretykami, którzy kiedykolwiek go użyli, by poprzeć swoje argumenty w odwiecznej dyspucie naukowej. A Upiorne działanie na odległość tylko ten efekt pogłębi. Czy to dobrze? To już zależy od tego, czego oczekujecie, sięgając po tą pozycję.
Wyjaśnijmy sobie już na samym początku, że książka autorstwa George’a Mussera nie skupia się po prostu na przedstawieniu idei tajemniczego działania na odległość, która stanowi główny obiekt dyskusji wśród naukowców badających świat kwantów. To nie pozycja mająca nam przedstawić jego punkt widzenia w całej tej sprawie. Musser zamiast tego zabiera nas w podróż, podczas której przedstawi nam poglądy wszystkich istotnych osób, mających coś do powiedzenia w kwestii lokalności wszechświata czy też jej braku. To z ich perspektywy obserwować będziemy narastający przez cały wiek dwudziesty konflikt, który nie oszczędzi pomyłek nawet takim legendom jak Bohr czy Einstein. Przez ponad pół książki autor będzie rzucać w nas tylko i wyłącznie kolejnymi nazwiskami, zaproponowanymi przez ich właścicieli teoriami, by kilka stron później przedstawić nam kolejną osobę, która albo je wyśmieje, albo po prostu się z nimi nie zgodzi, podając coraz to bardziej wyszukane ku temu powody. Dopiero później przechodzimy do konkretnych rozważań na temat wpływu całego zagadnienia na czarne dziury, Wielki Wybuch i wyczekiwaną teorię wszystkiego.
Może się to oczywiście podobać. Jeśli lubicie najbardziej istotne fakty wygrzebywać spod olbrzymiej sterty imion i tytułów naukowych, to pozycja Mussera może przypaść wam do gustu. Problem polega bowiem na tym, że Upiorne na działanie na odległość okazuje się tak naprawdę książką historyczną, w której teorie naukowe są jedynie pretekstem do ukazania gniewnych dyskusji pomiędzy kolejnymi naukowcami. Brniemy przez opowieść snutą przez autora z nadzieją, że wreszcie przejdziemy do rzeczy, momentami nieomal tracąc cierpliwość. Głównym bohaterem jest tu sama nielokalność i jej bolesne przejścia z kolejnymi wielkimi umysłami, próbującymi nagiąć ją do wyników swoich badań. Różnie można to nazywać, ale po pewnym czasie staje się to po prostu nudne i męczące. Jeśli szukacie książki, która pozwoli wam poszerzyć swoją wiedzą na temat takich pojęć jak wspomniane na tylnej okładce splątanie czy teleportacja kwantowa, to polecam pozycje, która bardziej skupiają się na tych zjawiskach, a nie historii rozważań nad nimi.
Tytuł: Upiorne działanie na odległość i jego wpływ na czarne dziury, Wielki Wybuch i teorię wszystkiego
Autor: George Musser
Wydawca: Copernicus Center
Stron: 392
Data wydania: 15 marca 2018

https://news.astronet.pl/index.php/2018 ... a-ksiazki/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Upiorne działanie na odległość – recenzja książki.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:16

Kiedy gwiazda nie jest już gwiazdą?
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 17/09/2018
Linia oddzielająca gwiazdy od brązowych karłów może wkrótce zostać wyraźnie wyznaczona dzięki najnowszym badaniom Serge’a Dietericha z Carnegie Institution for Science. W artykule opublikowanym w periodyku Astrophysical Journal, jego zespół dowodzi, że brązowe karły mogą być masywniejsze niż dotychczas uważano.
Aby jasno świecić, gwiazdy potrzebują energii uzyskiwanej w procesie fuzji atomów wodoru zachodzącym głęboko w ich wnętrzach. Jeżeli gwiazda jest za mała, nie dochodzi do fuzji, wskutek czego obiekt ochładza się, ciemniej i zamienia się w brązowego karła.
Wielu naukowców stara się określić masę, temperaturę oraz jasność obiektów znajdujących się tuż obok linii oddzielającej gwiazdy od brązowych karłów.
“Zrozumienie granicy oddzielającej jedne obiekty od drugich poszerzy naszą wiedzę o procesach formowania i ewolucji obu kategorii, jak również pozwoli nam określić wokół których obiektów mogą krążyć planety sprzyjające powstaniu życia” mówi Dieterich.
Dieterich wraz ze współpracownikami twierdzi, że brązowe karły mogą być masywniejsze niż dotychczas uważano.
Najnowsze modele teoretyczne przewidują, że granica oddzielająca gwiazdy od brązowych karłów znajduje się gdzieś w okolicach obiektów o masie między 70 a 73 masami Jowisza czyli około 7 procent masy Słońca. Wyniki uzyskane przez Dietereich i jego zespół kwestionują to założenie.
W ramach swojego projektu zespół obserwował dwa brązowe karły – epsilon Indi B oraz epsilon Indi C będące elementami układu, w skład którego wchodzi także gwiazda o średniej jasności – epsilon Indi A. Oba brązowe karły są zbyt ciemne, aby były gwiazdami, ale ich masy według najnowszych badań to odpowiednio 75 i 70 mas Jowisza.
Badacze opracowali swoje pomiary wykorzystując dane z dwóch długoterminowych badań – Carnegie Astrometric Planet Search prowadzonym w Carnegie Las Campanas Observatory oraz Cerro Tololo Inter-American Observatory Parallax Investigation prowadzonym przez Research Consortium of Nearby Stars – które pozwoliły im odkryć niewielkie ruchy obu brązowych karłów na tle bardziej odległych gwiazd.
Ku zaskoczeniu członków zespołu, wyniki wskazują, że epslion Indi B oraz C znajdują się w przedziale zarezerwowanym dla gwiazd, choć wiemy z innych obserwacji, że w rzeczywistości gwiazdami nie są.
“Uzyskane przez nas wyniki wskazują zatem, że istniejące modele należy zaktualizować” podsumowuje Dieterich. “Wykazaliśmy, że najmasywniejsze brązowe karły i najlżejsze gwiazdy mogą naprawdę nieznacznie różnić się masą. Pomimo tego, znacząco będą się od siebie różniły ewolucją – jedne będą ciemniały i ochładzały się, podczas gdy drugie będą świeciły przez miliardy lat”.
Dokładniejsza definicja linii podziału między gwiazdami a brązowymi karłami może także pomóc astronom określić jak wiele z nich istnieje w naszej galaktyce.
Źródło: Carnegie Institution for Science
https://www.pulskosmosu.pl/2018/09/17/k ... z-gwiazda/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kiedy gwiazda nie jest już gwiazdą.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:17

Bliskie przeloty 2018 RY5 i 2018 RZ5 (12.09.2018)
2018-09-17. Krzysztof Kanawka
Dwunastego września doszło do dwóch przelotów obok Ziemi: planetoidy 2018 RY5 i meteoroidu 2018 RZ5.
Moment przelotu 2018 RY5 nastąpił 12 września z maksymalnym zbliżeniem około 19:15 CEST. W tym momencie ten obiekt znalazł się w odległości około 181 tysięcy kilometrów od Ziemi. Odpowiada to 0,47 średniego dystansu do Księżyca.
Średnicę 2018 RY5 wyznaczono na 18 metrów. Jest to obiekt tej samej wielkości co bolid czelabiński, którego średnicę oszacowano na 17-20 metrów, zatem zniszczenia mogłyby być podobne.
Prawie trzy godziny później, około 22:00 CEST, nastąpiło maksymalne zbliżenie meteoroidu o oznaczeniu 2018 RZ5. Ten obiekt znalazł się w minimalnej odległości 50 tysięcy kilometrów, czyli 0,13 średniego dystansu do Księżyca. 2018 RZ5 ma szacowaną średnicę zaledwie 4 metrów.
Jest to przynajmniej 45 i 46 wykryty bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2018 roku. W 2017 roku takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 roku takich odkryć było 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Ten rok obfituje w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin wszedł w atmosferę.
(HT)
https://kosmonauta.net/2018/09/bliskie- ... 2-09-2018/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Bliskie przeloty 2018 RY5 i 2018 RZ5 (12.09.2018).jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 10:21

SpaceX ogłasza turystę na lot wokół Księżyca
Wysłane przez grabianski w 2018-09-18

SpaceX ogłosił śmiałka, który zapłacił za lot wokół Księżyca, nowym budowanym przez firmę systemem rakietowym BFR (Big Falcon Rocket). Na specjalnej konferencji Elon Musk, założyciel firmy przedstawił też zmiany architektoniczne w projekcie całego systemu.
Miejsce w pierwszym załogowym locie wokół Księżyca, za pomocą rakiety BFR zostało wykupione przez Yusaku Maezawę - japońskiego przedsiębiorcę, multimiliardera. Turystyczny astronauta ma zabrać w swoją podróż 6-8 artystów, którzy następnie stworzą prace, inspirujące innych do podążania za marzeniami.
Szczegóły dotyczące lotu

Sześciodniowa misja BFR, której celem będzie okrążenie Księżyca jest obecnie planowana na 2023 rok, jednak jak podkreślił sam Elon, może się opóźnić. Lot odbędzie się dopiero po udanej kampanii testów, które mają rozpocząć się już w przyszłym roku. Ostatnim sprawdzianem systemu ma być bezzałogowy lot, nie wiadomo jednak czy w dokładnie tej konfiguracji w jakiej następnie poleci Yusaku i jego współtowarzysze.
Lot wokół Księżyca ma być rekordowy pod względem dystansu od Ziemi w locie załogowym. Turyści oddalą się od naszej planety na odległość być może nawet 650 000 km.
Początkowo to właśnie Maezawa wykupił podobny lot na rakiecie Falcon Heavy. Załogowa wyprawa na Księżyca za pomocą statku Dragon i rakiety Falcon Heavy miała się odbyć już w drugiej połowie 2018 roku. Na początku tego roku ogłoszono jednak, że Falcon Heavy nie będzie certyfikowany do lotów załogowych.
Podczas konferencji podano też trochę bardziej szczegółowe informacje dotyczące rozwoju samego systemu BFR.
Zobacz aktualizację planów dotyczących statku BFR z początku 2018 roku
Jeżeli budowa rakiety BFR i statku załogowego pójdzie zgodnie z harmonogramem, wówczas lot BFR będzie pierwszym lotem załogowym w pobliże Księżyca od 1972 roku.
Źródło: SpaceX
Więcej informacji:
• film z konferencji ogłaszającej księżycowego turystę
Na zdjęciu: Yusaku Maezawa podczas konferencji ogłaszającej wykupienie przez niego miejsca w statku BFR, w locie wokół Księżyca.

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spa ... -4648.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: SpaceX ogłasza turystę na lot wokół Księżyca.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 16:44

Zaskakujące otoczenie enigmatycznej gwiazdy neutronowej
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 18/09/2018
Nietypowe promieniowanie podczerwone wykryte za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a (HST) z okolic stosunkowo bliskiej gwiazdy neutronowej może wskazywać, że pulsar ten posiada cechy wcześniej nieobserwowane w tego typu obiektach. Obserwacje przeprowadzone przez zespół naukowców z Penn State, Uniwersytetu Sabanci w Turcji oraz Uniwersytetu Arizony, mogą pomóc astronomom lepiej zrozumieć ewolucję gwiazd neutronowych – niewiarygodnie gęstych pozostałości powstałych w eksplozjach supernowych. Artykuł opisujący badania i dwa możliwe wyjaśnienia nietypowych wyników obserwacji opublikowano wczoraj w periodyku Astrophysical Journal.
“Ta konkretna gwiazda neutronowa należy do grupy siedmiu pobliskich pulsarów rentgenowskich zwanych “Siedmiu wspaniałych – które są gorętsze niż powinny być biorąc pod uwagę ich wiek i dostępne, po uwzględnieniu utraty energii rotacyjnej, zapasy energii” mówi Bettina Posselt, adiunkt astronomii i astrofizyki na Penn State i główna autorka artykułu. “Zaobserwowaliśmy rozmyty obszar emisji rentgenowskiej wokół gwiazdy neutronowej RX J0806.4-4123, którego rozmiary przekładają się na około 200 jednostek astronomicznych”.
To pierwszy przypadek gwiazdy neutronowej, w którym rozmytą emisję zaobserwowano jedynie w podczerwieni. Badacze opracowali dwie teorie, które mogą tłumaczyć wyniki obserwacji prowadzonych za pomocą HST. Pierwsza mówi o dysku materii – prawdopodobnie głównie pyłu – otaczającym pulsar.
“Jedna teoria mówi, że wokół pulsara może istnieć dysk materii, który utworzył się wokół niego już po eksplozji supernowej” mówi Posselt. “Taki dysk może składać się z materii wcześniej tworzącej masywną gwiazdę. Jej późniejsze oddziaływanie z gwiazdą neutronową mogło podnieść temperaturę pulsara i spowolnić tempo jego rotacji. Jeżeli się okaże, że to faktycznie jest taki “opadowy dysk”, uzyskane przez nas wyniki mogą całkowicie zmienić naszą ogólną wiedzę o ewolucji gwiazd neutronowych”.
Drugim możliwym wyjaśnieniem rozmytej emisji w podczerwieni z tej gwiazdy neutronowej może być mgławica wiatru pulsarowego.
“Mgławica wiatru pulsarowego wymaga, aby gwiazda neutronowa emitowała wiatr pulsarowy” wyjaśnia Posselt. “Wiatr pulsarowy może być emitowany, gdy cząstki przyspieszane są w polu elektrycznym wytworzonym przez szybką rotację gwiazdy neutronowej o silnym polu magnetycznym. Gdy gwiazda neutronowa przemieszcza się przez ośrodek międzygwiezdny z prędkością większą od prędkości dźwięku, w miejscu styku ośrodka międzygwiezdnego i wiatru pulsarowego powstaje fala uderzeniowa. Wzbudzone cząstki emitują wtedy promieniowanie synchrotronowe, które odpowiada za obserwowaną przez nas emisję w podczerwieni. Zazwyczaj mgławice wiatru pulsarowego obserwowane są w w zakresie rentgenowskim, a mgławica wiatru pulsarowego widoczna tylko w podczerwieni byłaby czymś niespotykanym i niezwykle interesującym”.
Choć gwiazdy neutronowe zazwyczaj badane są w zakresach radiowych i wysokoenergetycznych, takich jak promieniowanie rentgenowskie, badania wskazują, że nowe i interesujące informacje o gwiazdach neutronowych można pozyskać badając je także w podczerwieni. Korzystając z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, którego start po wielu opóźnieniach planowany jest na rok 2021, astronomowie będą w stanie dokładniej badać gwiazdy neutronowe właśnie w zakresie promieniowania podczerwonego.
Źródło: Penn State
https://www.pulskosmosu.pl/2018/09/18/z ... utronowej/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zaskakujące otoczenie enigmatycznej gwiazdy neutronowej.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zaskakujące otoczenie enigmatycznej gwiazdy neutronowej2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 16:45

TESS przesyła pierwsze naukowe zdjęcia rozpoczynając poszukiwanie nowych planet
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 18/09/2018
Najnowszy poszukiwacz planet pozasłonecznych, satelita TESS (Transiting Exoplanet rozpoczął przesyłanie na Ziemię cennych danych, które umożliwią naukowcom odkrywanie i badanie ekscytujących nowych egzoplanet. Część danych z wstępnej orbity naukowej TESS stanowi szczegółowe zdjęcie południowego nieba, wykonane za pomocą wszystkich czterech szerokokątnych kamer zainstalowanych na pokładzie satelity. To “pierwsze światło” ukazuje bogactwo gwiazd i innych obiektów. Wśród nich są także gwiazdy, o których już wiemy, że posiadają własne układy planetarne.
“W morzu gwiazd posiadających mnóstwo nowych planet, TESS zarzuca nowe, szerokie sieci, w które złowi liczne obiecujące planety do dalszych badań” mówi Paul Hertz, dyrektor działu astrofizyki w siedzibie głównej NASA w Waszyngtonie. “To pierwsze zdjęcie ukazuje możliwości kamer TESS oraz dowodzi, że misja ta zrealizuje swój niesamowity potencjał w zakresie poszukiwania planet podobnych do Ziemi”.
TESS wykonał zdjęcie wykorzystując przy tym wszystkie cztery kamery, w ciągu 30 minutowej ekspozycji w dniu 7 sierpnia br. Czarne linie biegnące przez zdjęcie to przerwy między detektorami kamery. Zdjęcia obejmują fragmenty kilkunastu gwiazdozbiorów, od Koziorożca do Malarza oraz oba Obłoki Magellana, czyli najbliższe nam galaktyki. Mała jasna kropka nad Małym Obłokiem Magellana to gromada kulista- sferyczny zbiór setek tysięcy gwiazd – NGC 104, znana także jako 47 Tucanae. Dwie gwiazdy, beta Gruis oraz R Doradus są natomiast tak jasne, że wysycają całą kolumnę pikseli w detektorach drugiej i czwartej kamery TESS.
“Na tym rozległym obszarze południowego nieba znajduje się kilkanaście gwiazd, o których – dzięki obserwacjom prowadzonym z ziemi – wiemy, że posiadają własne planety” mówi George Ricker, główny badacz TESS z MIT.
Kamery TESS zaprojektowane i zbudowane w Lincoln Laboratory w Lexington, MA oraz w MIT Kavli Institute monitorują rozległe obszary nieba w poszukiwaniu tranzytów planetarnych, czyli sytuacji, w których planeta przechodzi na tle swojej macierzystej gwiazdy powodując regularne spadki jej jasności.
TESS spędzi dwa lata na monitorowaniu 26 takich sektorów (każdy z nich 27 dni) stanowiących łącznie 85 procent nieba. W ciągu pierwszego roku pracy satelita będzie badał 13 sektorów tworzących niebo południowe, a następnie skieruje swoje oczy na niebo północne.
MIT wraz z Northrop Grumman w Falls Church, VA planuje kolejne obserwacje naukowe. TESS przesyła na Ziemię zdjęcia co 13,7 dnia, za każdym razem kiedy znajduje się najbliżej Ziemi na swojej orbicie.
Misja TESS opiera się na sukcesie misji teleskopu Kepler, który także poszukiwał planet pozasłonecznych szukając tranzytów. Celem obserwacji TESS są gwiazdy znajdujące się 30 do 300 lat świetlnych od Ziemi i 30 do 100 razy jaśniejsze niż gwiazdy obserwowane za pomocą Keplera, które oddalone są od nas o 300 do 3000 lat świetlnych. Jasność gwiazd obserwowanych przez TESS sprawia, że są one idealnymi kandydatkami do dalszych badań spektroskopowych.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba oraz inne naziemne i kosmiczne obserwatoria będą w stanie spektroskopowo badać planety odkryte a pomocą TESS, badając ich masę, gęstość i skład chemiczny ich atmosfer.
Źródło: Goddard Space Flight Center
https://www.pulskosmosu.pl/2018/09/18/t ... ch-planet/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: TESS przesyła pierwsze naukowe zdjęcia rozpoczynając poszukiwanie nowych planet.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: TESS przesyła pierwsze naukowe zdjęcia rozpoczynając poszukiwanie nowych planet2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 18 Wrz 2018, 16:47

Tajemnice lodowych wulkanów na Ceres
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 18/09/2018
Na przestrzeni ostatnich 4,5 miliarda lat, co roku lodowe wulkany na powierzchni planety karłowatej Ceres emitowały wystarczająco dużo materii, aby wypełnić nią kino – wskazują najnowsze badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Arizony.
Badania przeprowadzone przez Michaela Sori, planetologa z UA stanowią pierwszą próbę oszacowania skali aktywności kriowulkanicznej na podstawie obserwacji. Wyniki badań pozwalają rozwiązać tajemnicę braku gór na Ceres.
Odkryty w 2015 roku przez sondę Dawn, 5-kilometrowej wysokości wulkan lodowy Ahuna Mons samotnie wznosi się nad równą i gładką powierzchnią Ceres. Wciąż geologicznie młoda góra ma najwyżej 200 milionów lat, co oznacza, że choć już nie jest aktywnym wulkanem, to była aktywna w niedawnej przeszłości.
Młody wiek i samotność Ahuna Mons stanowią swego rodzaju zagadkę. Mało prawdopodobne wydawało się, aby Ceres pozostawała uśpiona przez eony, po czym nagle doszło na niej do erupcji w jednym miejscu. Skoro jednak na powierzchni Ceres mogły być też inne wulkany lodowe, to gdzie one są teraz? Dlaczego Ahuna Mons jest tak bardzo samotna?
W artykule opublikowanym w ubiegłym roku Sori wraz ze współpracownikami doszli do wniosku, że dowody istnienia starszych wulkanów na powierzchni tej planety karłowatej zostały wymazane z czasem w naturalnych procesach. Lepkie materiały takie jak miód czy szpachla mogą przyjmować kształt gęstej, bezkształtnej masy, ale z czasem ciężar tej masy sprawia, że przyjmuje ona coraz bardziej płaski kształt.
“Skały tego nie robią w normalnym zakresie temperatur czy skalach czasowych, ale lód już tak” mówi Sori.
Ponieważ Ceres zbudowana jest zarówno ze skał jak i lodu, Sori przyjął teorię mówiącą, że formacje na powierzchni planety karłowatej płyną i przemieszczają się pod wpływem własnego ciężaru, podobnie do lodowców na Ziemi. Skład chemiczny i temperatura formacji wpływałaby wtedy na szybkość wtapiania się takiej formacji w otaczający krajobraz. Im więcej lodu w formacji, tym szybciej się ona rozmywa; im niższa temperatura, tym wolniej.
Choć temperatura na Ceres nigdy nie sięga wyżej niż -35 stopni Celsjusza, to jednak zależna jest ona od położenia na powierzchni.
“Bieguny Ceres są na tyle zimne, że jeżeli postawimy tam górę lodu, to ona się nie rozpłynie” mówi Sori. “Jednak na równiku jest na tyle ciepło, że góra lodu z czasem (mówimy tu o skali geologicznej) może stopić się z otoczeniem”.
Symulacje komputerowe wykazały, że teoria Sori jest wiarygodna. Modelowe kriowulkany na biegunach Ceres pozostawały zamarznięte przez całą wieczność. Na innych szerokościach modelowe wulkany zaczynały swoje życie jako wysokie i strome góry, ale z czasem ich wysokość malała, a powierzchnia podstawy rosła.
Aby sprawdzić czy wnioski z symulacji faktycznie można zastosować do Ceres, Sori przeanalizował topograficzne obserwacje wykonane za pomocą sondy Dawn, która krąży wokół Ceres od 2015 roku, poszukując w nich formacji powierzchniowych, które zgadzałyby się z modelami.
Na dwóch i pół milionach kilometrów kwadratowych powierzchni Ceres, Sori wraz ze współpracownikami znalazł 22 góry (włącznie z Ahuna Mons), które wyglądały dokładnie tak jak przewidywały to symulacje.
“Naprawdę ekscytującym faktem, który sprawił, że stwierdziliśmy, że możemy mieć rację, jest to, że odkryliśmy tylko jedną górę na biegunie” mówi Sori.
Choć jest ona stara i pokryta kraterami uderzeniowymi, biegunowa góra nazwana Yamor Mons charakteryzuje się kształtem przypominającym Ahuna Mons. Jej szerokość jest pięć razy większa od wysokości. Góry odkryte w innym miejscach na powierzchni Ceres mają znacznie wyższy stosunek szerokości do wysokości.
Dopasowując prawdziwe góry do modelowanych, Sori był w stanie określić wiek wielu z nich. Objętość wulkanów była szacowana na podstawie topografii, a łącząc ją z wiekiem poszczególnych formacji, badacze byli w stanie obliczyć tempo powstawania kriowulkanów na Ceres.
“Odkryliśmy, że na powierzchni Ceres powstaje jeden wulkan na średnio 50 milionów lat” dodaje Sori.
To średnio 10 000 metrów sześciennych materii kriowulkanicznej rocznie, czyli tyle co średnio cztery baseny olimpijskie. To niewiele w porównaniu do aktywności wulkanicznej na Ziemi, gdzie skaliste wulkany generują około 750 milionów metrów sześciennych materii rocznie.
Oprócz mniejszej wydajności, erupcje wulkaniczne na Ceres są znacznie łagodniejsze niż na Ziemi. Zamiast wybuchowych erupcji, kriowulkany tworzą lodowe odpowiedniki kopuł wulkanicznych – kriomagma, czyli słona mieszanina skał, lodu i innych substancji lotnych (np. amoniaku), wypływa z wulkanu i zamarza na powierzchni. Większość wielkich w swoim czasie kriowulkanów na Ceres prawdopodobnie powstawała i znikała właśnie w ten sposób.
Źródło erupcji kriowulkanicznych na Ceres wciąż pozostają tajemnicą, ale przyszłe badania mogą przynieść nam jej rozwiązanie, bowiem oznaki lodowych wulkanów zauważono także na innych obiektach Układu Słonecznego takich jak Europa, Enceladus, Pluton czy Ceres.
Źródło: University of Arizona
https://www.pulskosmosu.pl/2018/09/18/t ... -na-ceres/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Tajemnice lodowych wulkanów na Ceres.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 19 Wrz 2018, 12:10

To już pewne! Wiemy, kiedy ostatni raz zmienimy czas i pozostaniemy w nim na dobre
2018-09-18
Decyzje Komisji Europejskiej w ostatnim czasie wywoływały kontrowersje, jednak ta ostatnia chyba wszystkim nam powinna się spodobać. W całej Unii zostanie zniesiony obowiązek zmiany czasu. Kiedy zegarki przestawimy ostatni raz?
Na ten dzień czekaliśmy od ponad 40 lat, bo aż od końca lat 70. ubiegłego wieku w Polsce każdego roku dwukrotnie przestawiamy wskazówki zegarków z czasu letniego na zimowy i z zimowego na letni. To się jednak skończy i to już niedługo.
Jean-Claude Juncker, szef Komisji Europejskiej, poinformował, że obowiązkowa zmiana czasu pod koniec października i marca zostanie zniesiona. Każdy kraj członkowski będzie mógł zdecydować, w którym czasie pozostanie na stałe.
Decyzja ta została podyktowana wynikami ankiety, w której udział wzięło 4,6 miliona obywateli Unii, co jest liczbą rekordową. 84 proc. głosujących opowiedziało się za zniesieniem podziału na czas zimowy i letni, a więc pozostaniu w jednym czasie.
Głosowało też 130 tysięcy Polaków, którzy w 95 proc. opowiedzieli się dokładnie za tym samym, co pozostali mieszkańcy Unii. W ich opinii powinniśmy pozostać w czasie letnim, podobnie jak inne kraje środkowej Europy.
Kiedy zmienimy czas ostatni raz?
Czas mielibyśmy zmienić jeszcze tylko dwukrotnie. Najpierw w nocy z 27 na 28 października z letniego na zimowy, a następnie już po raz ostatni z zimowego na letni w nocy 30 na 31 marca. Od tego momentu pozostaniemy w czasie letnim na dobre i jest to zdecydowanie najlepszy pomysł.
W czasie letnim, a więc między marcem a październikiem, żadnych zmian byśmy nie odczuli, a to oznacza, że Słońce wschodziłoby i zachodziło o tej samej porze, co obecnie.
Zmiana nastąpiłaby w okresie obowiązywania dawnego czasu zimowego, a więc od ostatniego weekendu października do ostatniego weekendu marca. Wówczas od czasu uniwersalnego dzieliłyby nas w dalszym ciągu 2 godziny, a nie jedna.
Słońce wschodziłoby o godzinę później i również o godzinę później zachodziło niż w czasie zimowym. Dla większości z nas w drodze do pracy lub szkoły byłoby jeszcze ciemno, ale w zamian zyskalibyśmy dodatkową godzinę ze Słońcem po południu. Biorąc pod uwagę to, w których godzinach pracuje większość Polaków, to dodatkową jasną godzinę po południu moglibyśmy wykorzystać zdecydowanie lepiej niż tą o poranku.
Plusy, ale też minusy
Jednak są zarówno plusy, jak i minusy takiej zmiany. W najkrótszy dzień w roku, a więc około 21-22 grudnia, Słońce najwcześniej wschodzi na krańcu południowo-wschodnim kraju, około godziny 7:25, zaś najpóźniej na krańcu północno-zachodnim, dopiero około 8:15. Gdybyśmy pozostali w czasie letnim cały rok, to Słońce wschodziłoby godzinę później. Na Podkarpaciu dopiero około 8:25, a na zachodnim Pomorzu aż o 9:15.
Plusem natomiast byłby późniejszy zachód Słońca. Ten w czasie zimowym ma miejsce najwcześniej na krańcu północno-wschodnim, około 15:05, zaś najpóźniej na krańcu południowo-zachodnim, około 15:50. W czasie letnim słoneczko chowałoby się za horyzont na Suwalszczyźnie o 16:05, a na Dolnym Śląsku dopiero o 16:50. W poszczególnych miastach wyglądałoby to następująco:
Porzucenie ciągłej zmiany czasu to prawdziwa rewolucja i upadek kolejnego archaizmu jeszcze z czasów pierwszej wojny światowej, gdy Niemcy i Austro-Węgrzy 30 kwietnia 1916 roku pierwszy raz przesunęli wskazówki zegara o godzinę w przód, a 1 października 1916 roku o godzinę w tył. 2 lata później czas letni wprowadzono również na Wyspach Brytyjskich oraz w USA.
W Polsce czas zmieniano okresowo od 20-lecia międzywojennego, kiedy to czas letni ogłaszano w połowie kwietnia, a odwoływano w połowie września. Zmiany czasu obowiązywały w latach 1945-1949, 1957-1964 i od 1977 roku nieustannie aż po dziś dzień.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Komisja Europejska.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/201 ... -na-dobre/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: To już pewne! Wiemy, kiedy ostatni raz zmienimy czas i pozostaniemy w nim na dobre.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: To już pewne! Wiemy, kiedy ostatni raz zmienimy czas i pozostaniemy w nim na dobre2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 19 Wrz 2018, 12:11

Niezwykłe zjawisko nad Małopolską. "Trzy Słońca na niebie"
2018-09-18.
oprac. Arkadiusz Jastrzębski

Niesamowite, choć znane nauce, zjawisko nad południową Polską. Mieszkańcy Krakowa, Nowego Sącza i okolic obserwowali tzw. halo. W mediach społecznościowych internauci dzielą się zdjęciami i filmami z "trzema Słońcami".
Zjawisko zaobserwowano we wtorkowy wieczór. Słońca poboczne to jeden z najczęściej obserwowanych typów halo.
Halo (parhelion) wywołane jest załamaniem na kryształach lodu i odbiciem w ich wnętrzu. Powstaje w chmurach pierzastych piętra wysokiego lub we mgle lodowej.
"Jeśli widzisz trzy słońca na niebie, wiedz, że coś się dzieje" czy "coś się zbliża" - piszą internauci. Naukowcy podkreślają, że wcale nie jest to aż tak rzadkie zjawisko. Po prostu niezbyt często je zauważamy.
Szacuje się, że zjawisko występuje średnio kilka razy w tygodniu, ale nie zawsze jest widoczne.
Zjawisko halo ma kształt okręgu wokół Słońca lub Księżyca.
https://wiadomosci.wp.pl/niezwykle-zjaw ... 114634881a

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Niezwykłe zjawisko nad Małopolską. Trzy Słońca na niebie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Niezwykłe zjawisko nad Małopolską. Trzy Słońca na niebie2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 19 Wrz 2018, 12:12

Na Jowiszu może istnieć życie. „Odkryliśmy tam spore pokłady wody”
2018-09-19
Największa planeta Układu Słonecznego skrywa przed nami jeszcze wiele fascynujących tajemnic. Obecnie badamy ją z pomocą sondy Juno, która niebawem może wpaść na trop istniejącego tam życia.
O istnieniu wody na Jowiszu wiemy od dawna. Najlepszym dowodem na jej istnienie są księżyce tej planety, które pełne są wody. Odkryliśmy ją też na samej planecie, ale znika ona tak szybko jak się pojawia, dlatego dotychczas nie mieliśmy możliwości dokładnie określić gdzie się znajduje i ile jej tam występuje. Naukowcy z NASA postanowili więc wykorzystać do swoich obserwacji gazowego olbrzyma kilka teleskopów leżących na górze Maunakea na Hawajach. Efekt zaskoczył ich niezmiernie.
Okazało się, że w dużych ilościach występuje ona głęboko w gęstej atmosferze planety. Co ciekawe, astronomowie wykryli ją też w słynnej Wielkiej Czerwonej Plamie. Jakby tego było mało, na Jowiszu występuje też tlen. Według najnowszych danych, może być go tam nawet 2-9 razy więcej niż na Słońcu. Jako że woda powstaje tam właśnie z tlenu i wodoru cząsteczkowego, naukowcy uważają, że woda może występować tam powszechnie.
Badania pokazały nam również, że gęsta atmosfera giganta składa się z trzech warstw. Najwyższą stanowi głównie amoniak, środkową amoniak oraz siarka, a w najniższej znajduje się woda i lód. Teraz wszystko w rękach inżynierów odpowiedzialnych za misję sondy Juno, którzy będą musieli wykorzystać jej bliskie przeloty nad planetą oraz zainstalowany na jej pokładzie spektrometr na podczerwień i radiometr mikrofalowy do lepszego zmapowania głębi Wielkiej Czerwonej Plamy.
Najnowsze odkrycia rozpalają wyobraźnię. Chociaż warunki panujące na największej planecie Układu Słonecznego są tak ekstremalne, że my, ludzie, nie przeżylibyśmy tam nawet sekundy, to jednak ekstremofilne organizmy mogłyby sobie poradzić, zwłaszcza, że mają do dyspozycji spore pokłady tlenu i wody.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2018-09-19/ ... lady-wody/


www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Na Jowiszu może istnieć życie Odkryliśmy tam spore pokłady wody.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 20 Wrz 2018, 07:40

Turystyka kosmiczna? To nie tak jak myślisz, kochanie!
2018-09-18. Piotr Stanisławski
Krew, pot i łzy. I jeszcze wymioty. I zawroty. I kilka innych atrakcji, które czekają na kosmicznych turystów. Czyli jak może wyglądać romantyczna wyprawa grupy artystów w kosmos.
SpaceX ujawnił, kto będzie pierwszym kosmicznym turystą, który poleci statkiem tej firmy w podróż wokół Księżyca. To japoński miliarder Yusaku Maezawa, kolekcjoner sztuki, który stał się szeroko znany poza Japonią, gdy w zeszłym roku zakupił na aukcji obraz Jean-Michela Basquiata za 110 mln dolarów.
Lot SpaceX z Maezawą na pokładzie ma powtórzyć (w kwestii trajektorii) to, co w latach 60 udało się misji Apollo 8 i kolejnym. Chodzi o dotarcie na orbitę Księżyca, oblecenie go od niewidocznej z Ziemi strony i powrót do domu. Jednak to, co 50 lat temu odbyło się w ciasnym i niewygodnym wnętrzu modułu dowodzenia, teraz ma być przeprowadzone w nowym, przestronnym statku noszącym nazwę Big Falcon Rocket (B.F.R.). Poza Yusaku Maezawą i załogą niezbędną do przeprowadzenia lotu na pokładzie ma się znaleźć 6-8 wybranych przez Japończyka twórców: malarzy, architektów, projektantów, reżyserów, muzyków. Wyprawa, opłacona w całości przez Maezawę, ma dać inspirację, dzięki której powstaną wyjątkowe dzieła. Wszystko to przeczytać można na stronie projektu DearMoon.
Tyle krótkiej relacji z konferencji SpaceX.
Mnie jednak nurtuje ważne pytanie. Jak sam Yusaku Maezawa i jego goście zniosą trwający 5 dni lot? Nie wątpię, że zostaną do niego przygotowani. Nie wątpię, że SpaceX wie, kogo można bezpiecznie puścić w kosmos. Ale za każdym razem, gdy mowa o kosmicznej turystyce przypominam sobie dotychczasową historię lotów kosmicznych. I ich stały element – mdłości.
Rzygi w kosmosie
Bo to, co dzieje się w nieważkości z doskonale wytrenowanymi i wyszkolonymi specjalistami jako żywo nie przypomina kosmicznych wakacji. Zależnie od źródeł na kosmiczną chorobę poruszeniową (space sickness) choruje od 30 do 80 procent kosmo- i astronautów.
Profesor Krzysztof Klukowski, jeden z lekarzy przygotowujących do lotu polskich kandydatów na kosmonautów tak opowiada o tym w znakomitej książce „Cena nieważkości” autorstwa Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego:
Choroba poruszeniowa to zaburzenie analizatorów wzroku, błędnika, czucia głębokiego ciała. Organizm reaguje ostro. Kosmonauci czują się fatalnie, tylko tego po sobie nie pokazują. Każdy ruch głową prowokuje wymioty. Prawie osiemdziesiąt procent kosmonautów ma objawy kosmicznej choroby poruszeniowej. Ktoś, kto już był w kosmosie, za każdym kolejnym razem będzie to znosił trochę lepiej. Ale u tego, kto leci pierwszy raz, nie można przewidzieć reakcji.
Problem nie był znany podczas pierwszych lotów w kosmos, bo ówcześni podróżnicy albo, jak Gagarin, siedzieli ciasno przypięci w fotelach albo mieli w kabinach bardzo mało miejsca. Jednak im więcej przestrzeni i możliwości ruchu tym gorzej. Walentyna Tierieszkowa, pierwsza kobieta w kosmosie, znosiła swój lot tak źle, że odrywała okładzinę kabiny i wymiotowała za nią.
To zresztą bardzo rozsądne rozwiązanie. Podczas lotu Apollo 8 dowódca Frank Borman cierpiał jednocześnie na wymioty i rozwolnienie. Podczas lotu ku Księżycowi jego koledzy wyłapywali krążące w kabinie drobne kuleczki wymiocin i fekaliów. Na fatalny stan Bormana, poza chorobą poruszeniową, wpłynęły barbiturany które zażył by móc zasnąć.
Skala Garna
Ale mistrzem nad mistrzami został amerykański senator Jake Garn. Co prawda zanim rozpoczął karierę polityczną długo i intensywnie latał w siłach powietrznych USA, ale nie uchroniło go to przed istną katastrofą. W 1985 roku poleciał w misji wahadłowca Discovery STS-51-D jako drugi specjalista ładunku. W rzeczywistości jego misja miała cel czysto polityczny – republikanin reprezentował senat USA „kontrolując” jak wydawane są publiczne pieniądze.
Okazało się, że lotnicze przygotowanie nie wystarczyło. Garn cierpiał na tak gwałtowną chorobę poruszeniową, że praktycznie nie był zdolny do wykonywania większości przydzielonych mu zadań. Szczęście w nieszczęściu, że jednym z celów jego misji było zbadanie wpływu nieważkości na błędnik. Dostarczył tak wiele materiału, że w NASA pół żartem mówi się o „skali Garna” określającej poziom kosmicznej choroby lokomocyjnej. 1 Garn to maksymalne jej nasilenie. Jak mówi Robert Stevenson, jeden z lekarzy NASA, większość astronautów cierpi na poziomie nie przekraczającym 0,1 Garna.
Opowieści o kosmicznych wymiotach można ciągnąć bardzo długo. Generalna zasada mówi, że przez pierwsze 3 dni należy jak najmniej się ruszać. Żadnych gwałtownych zwrotów. Żadnych fikołków czy wirowania. Na szczęście organizm stopniowo przyzwyczaja się do nowej sytuacji i po jakimś czasie objawy słabną, a często całkiem znikają.
Ile ma trwać artystyczna wyprawa Yusaku Maezawy? 5 dni? Czyli trzy dni wymiotów i dwa na dojście do siebie. Aż strach pomyśleć, jakie dzieła powstaną po powrocie…
OK, czepiam się nieco. Niech w kosmos poleci 8 turystów. Bądźmy optymistami – niech u 2 z nich wystąpią objawy choroby poruszeniowej (choć to znaczny optymizm, bo taki poziom mają astronauci po kilkuletnim szkoleniu). Pozostała 6 spędzi podróż bardzo bogatą w zapachy. Bo trzeba pamiętać, że w kosmosie nie otwiera się okien. Nie da się przewietrzyć. Systemy wentylacyjne dość skutecznie filtrują powietrze, ale pozostawanie w ok. 10 osób na małej, zamkniętej przestrzeni niesie ze sobą wiele „atrakcji”, których na Ziemi nie doświadczamy.
Gazy, płyny i gluty
Zresztą nie tylko o wymioty chodzi. Organizm w nieważkości robi nam więcej numerów. I nie chodzi mi o skutki długotrwałego przebywania w przestrzeni – zaniki mięśni czy odwapnienie kości. Zróbmy krótki przegląd:
Bekanie – czynność na Ziemi normalna, choć wykonywana (w naszej kulturze) dyskretnie. To normalne, bo procesy zachodzące w żołądku powodują wytwarzanie gazów. Treść pokarmowa zostaje na dole, gazy gromadzą się na górze i ulatują przez przełyk. Beee! I po sprawie. A tymczasem w nieważkości nie następuje przestrzenny rozdział treści od gazów. Nacisk na żołądek rośnie, następuje beknięcie i… wylatuje znacznie więcej, niż byśmy sobie życzyli
Oddawanie moczu – tu nie jest tak groźnie, ale wygodnie też nie. Pomijam działanie kosmicznej toalety, bo te są już całkiem wygodne. Chodzi znowu o fizjologię. Na Ziemi mocz gromadzi się na dole pęcherza i stopniowo wypełnia go zwiększając nacisk. Najpierw czujemy lekkie parcie, potem coraz mocniejsze. W kosmosie mocz „lata” sobie swobodnie nie wywierając specjalnego nacisku. Dopiero gdy pęcherz jest już prawie pełny zaczynamy odczuwać gwałtowną chęć pójścia (ok, polecenie) do toalety. Trzeba pamiętać o tym, by sikać nie w miarę potrzeby, a regularnie.
Pot – w kosmosie pot nie spływa. Za to formuje takie urocze kuleczki, które odrywają się od skóry i włosów i krążą po kabinie. Powoli zmierzają do wyciągu powietrza, ale po drodze trafiają na innych członków wyprawy. Mniam.
Zatoki – chyba każdy był kiedyś przeziębiony na tyle, by mieć zatkany, opuchnięty nos i zablokowane zatoki. Paskudne uczucie. No więc nieważkość gwarantuje je zawsze. Chodzi o nasz układ krwionośny, który przystosowany jest do grawitacji ściągającej krew ku dolnym partiom ciała. Gdy przestajemy odczuwać przyciąganie, znacznie więcej krwi trafia do głowy. Tu znowu fragment z „Ciężaru nieważkości”:
Puls mam miarowy – wspomina Hermaszewski. – Każde uderzenie serca potęguje to wrażenie. Serce czuję w skroniach i oczach, jakby przemieściło się do głowy. Czuję w niej coraz silniejsze pulsowanie i wzrastający, dokuczliwy ucisk. Wydaje mi się, że jestem jedną wielka głową, która wypełnia całą kabinę.
Jednym z efektów jest brak odpływu śluzu z zatok. Efekt – uczucie rozpierania, ból głowy. Jeśli do tego, o zgrozo, dojdzie katar, to mamy kata(r)strofę. Doznała jej załoga Apollo 7, w której Walter Schirra zawlókł na pokład zwykły ziemski katar. Loty był fatalny. Załoga czuła się tak źle, że buntowała się przeciw poleceniom z Ziemi. Trwający prawie 11 dni lot pełen był sporów i awantur o byle drobiazg. W efekcie dwóch członków załogi nigdy już nie poleciało w kosmos – NASA uznała, że mogą stwarzać w przyszłości problemy.
By nie ciągnąć tej litanii mniejszych i większych dramatów dodam tylko, że na kosmicznych turystów czekają łzawiące oczy, rozregulowany rytm dobowy, denerwujące rozbłyski w oczach i konieczność znoszenia swojego towarzystwa na dobre i złe przez 5 dni bez przerwy.
Tak, nadal bardzo chciałbym polecieć w kosmos. Z pewnością nie odważyłbym się – mój błędnik nie akceptuje ekscesów. Dość powiedzieć, że narzygałem do szybowca mistrzowi świata, z którym startowałem z wyciągarki.
Po prostu warto pamiętać o jednym: nieważkość jest stanem, w którym zawodzi bardzo wiele systemów naszego organizmu. Oczywiście można z tym żyć. Oczywiście człowiek jest chętny do poświęceń (przynajmniej do czasu, kiedy najlżejszy ruch głowy nie wywołuje fali mdłości i bólu. Mieliście kiedyś potężnego kaca? Bo w kosmosie to kosmiczny kac!).
Ale nie udawajmy, że „kosmiczna turystyka” to takie Bali/Malediwy/Kanary, tyle, że z lepszymi widokami. Bo można wrócić z iście kosmiczną traumą.
https://www.crazynauka.pl/turystyka-kos ... -kochanie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Turystyka kosmiczna To nie tak jak myślisz, kochanie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Turystyka kosmiczna To nie tak jak myślisz, kochanie2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 20 Wrz 2018, 07:42

EM-1: moduł serwisowy Oriona gotowy
2018-09-19. Krzysztof Kanawka

Firma Airbus ukończyła prace nad modułem serwisowym pojazdu MPCV Orion do pierwszej misji eksploracyjnej.
Pierwsza misja “pełnej wersji” kapsuły MPCV Orion nosi nazwę EM-1 (Exploration Mission – 1). Ta misja będzie bezzałogowa i w tym locie zostanie wykorzystana po raz pierwszy potężna rakieta SLS. Według najnowszych planów ta wyprawa jest formalnie wyznaczona na koniec 2019. Z dużym prawdopodobieństwem termin ten jednak opóźni się do połowy 2020 roku.

Europejski udział w lotach MPCV Orion to budowa modułu serwisowego (napędowego i zasilającego). Moduł jest częściowo oparty na konstrukcji z pojazdu zaopatrzeniowego ATV, którego ostatni egzemplarz odwiedził Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) w 2014-2015 roku.
W połowie września 2018 w zakładach firmy Airbus w Bremie nastąpiło zakończenie prac nad pierwszym egzemplarzem modułu serwisowego do kapsuły Orion. Współpraca pomiędzy NASA a Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) rozpoczęła się w 2013 roku. Prace nad modułem serwisowym trwały kilka lat i doświadczyły pewnych opóźnień. Udało się jednak rozwiązać problemy techniczne i zakończyć budowę komponentu.
W najbliższych tygodniach ten moduł serwisowy zostanie zapakowany i przesłany do ośrodka Kennedy Space Center (KSC), należącego do NASA i znajdującego się na Florydzie. Tam nastąpi kolejna seria testów, po czym integracja z kapsułą Orion. Panele słoneczne MPCV Orion zostaną wysłane z Europy oddzielnie do KSC.
Trwa już także budowa drugiego egzemplarza modułu serwisowego MPCV Orion. Misja EM-2 nastąpi prawdopodobnie około 2022-2023 roku. Będzie to pierwszy lot załogowy Oriona i pierwsza wyprawa z astronautami w pobliże Księżyca od 1972 roku.
(ESA)

https://kosmonauta.net/2018/09/em-1-mod ... na-gotowy/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: EM-1 moduł serwisowy Oriona gotowy.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: EM-1 moduł serwisowy Oriona gotowy2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 20 Wrz 2018, 07:43

Czarne dziury o masach pośrednich oknem na wczesny Kosmos?
Wysłane przez kuligowska w 2018-09-19
Jak powstały supermasywne czarne dziury? W dwóch niezależnych badaniach odkryto garść czarnych dziur o tak zwanych masach pośrednich w galaktykach karłowatych. Ale to nie rozwiązuje zagadki.
Najcięższe z czarnych dziur są dość powszechne we Wszechświecie. Można je spotkać w zarówno bliskich, jak i w najdalszych galaktykach. Ale do dziś nie wiemy, dlaczego i jak powstają te tak zwane supermasywne czarne dziury, będące obiektami o masach od milionów do miliardów mas Słońca. Na dziś dzień dwa niezależnie prowadzone badania wykorzystujące obserwacje w zakresie rentgenowskim dają w tym przypadku dwie różne odpowiedzi.
Gdy Wszechświat liczył sobie mniej niż miliard lat, pewne galaktyki już wtedy zawierały supermasywne czarne dziury. Wiemy o tym z obserwacji świecącego, otaczającego je gazu. Ale nawet gdyby te czarne dziury żywiły się okoliczną materią pochłaniając je w naprawdę olbrzymim tempie, nie powinny móc one powstawać w typowy, zakładany dziś sposób - poprzez zapadanie się grawitacyjne największych gwiazd.
Istnieją dwa rozwiązania, które mogą to wyjaśniać. Pierwsza z koncepcji zakłada, że pierwotna generacja gwiazd, z których powstawały wczesne czarne dziury, była o wiele bardziej masywna niż gwiazdy powstające w późniejszych epokach kosmologicznych. Byłyby to więc gwiazdy o masach rzędu stu mas Słońca. Rodzące się z nich później czarne dziury miałyby odpowiednie większe masy i duże tempa wzrostu, dzięki czemu osiągnęłyby swój “supermasywny” rozmiar, zanim Wszechświat osiągnął wiek miliarda lat.
Alternatywne wyjaśnienie zakłada, że pierwsze czarne dziury powstały w wielkim obłoku gazu. Obłok ten bezpośrednio zapadł się w twór o masie rzędu tysiąca mas Słońca. Warto zauważyć, że ten scenariusz wymaga zaistnienia wyjątkowej sytuacji: gaz musiałby zapadać się razem, bez podziału na poszczególne gwiazdy.
Niestety, przy obecnych możliwościach w zakresie technik obserwacyjnych nie potrafimy przetestować żadnego z powyższych scenariuszy. Astronomowie próbują jednak rozwiązać ową zagadkę w inny, okrężny sposób. Zakładają, że jeżeli faktycznie supermasywne czarne dziury znajdujące się w wielkich galaktykach rozpoczynają swe życie jako czarne dziury o masie gwiazdowej, to mniejsze czarne dziury o masach pośrednich powinny być (przez analogię) powszechne w mniejszych galaktykach.
Natomiast konkurencyjne wyjaśnienie numer dwa (bezpośredni kolaps grawitacyjny obłoku) przewiduje, że takie pośrednie czarne dziury będą występować rzadko. Wydawać by się zatem mogło, że wystarczy zmierzyć i policzyć czarne dziury zawarte w galaktykach karłowatych, aby otrzymać odpowiedź. W praktyce nie jest to jednak aż tak proste.
Mar Mezcua z Instytutu Nauk Kosmicznych w Hiszpanii wraz ze swym zespołem analizował dane rentgenowskie z przeglądu Chandra COSMOS Legacy Survey, uwzględniając również obrazy rejestrowane świetle widzialnym i w podczerwieni. Naukowcy zdołali zidentyfikować 40 galaktyk karłowatych, w których znaleziono aktywnie pożywiające się okoliczną materią czarne dziury o masach od 10 000 do 100 000 mas Słońca. Wykorzystano je jako wskaźnik całkowitej liczby czarnych dziur w galaktykach karłowatych. Zdaniem autorów pracy opublikowanej w sierpniu w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society tak niewielka ilość tych obiektów przemawia raczej za prawdziwością modelu z bezpośrednim kolapsem grawitacyjnym obłoku materii (wyjaśnienie drugie).
Innym argumentem za tym właśnie scenariuszem jest to, że zgodnie z jego przewidywaniami to właśnie mniejsze galaktyki powinny rzadziej posiadać czarne dziury. Tak właśnie wynika z badań Mezcui. Należy jednak pamiętać, że ogólna liczba czarnych dziur pośrednich wyliczona przez zespół jest w rzeczywistości tylko dolnym limitem prawdziwej liczby tego typu obiektów. Może być też i tak, że ogromna liczba kolejnych czarnych dziur z tego zakresu mas, które nie ściągają na siebie dużych ilości materii i są przez to niewidoczne w promieniach rentgenowskich, wciąż jeszcze czeka na wykrycie w innych galaktykach karłowatych.
Dodatkowo Igor Chilingarian (Smithsonian Astrophysical Observatory) wraz z zespołem przeszukał przeglądy nieba, kompletując ostatecznie próbkę kolejnych 305 kandydatów na czarne dziury o masach pośrednich. Natura 10 z tych obiektów została jak dotychczas potwierdzona kolejnymi obserwacjami. Chilingarian uważa, że samo istnienie czarnych dziur o takich masach faworyzuje scenariusz pierwszy (“gwiazdowy”), ponieważ scenariusz bezpośredniego kolapsu powinien prowadzić jedynie do powstawania czarnych dziur o masie ponad 100 000 mas Słońca. Ale Mezcua nie zgadza się z tym i argumentuje, że modele z bezpośrednim kolapsem są wystarczająco elastyczne, aby umożliwić także pojawienie sie obiektów o niższych masach.
Zagadka wciąż więc pozostaje nierozwiązana - i będzie taką, dopóki astronomowie nie znajdą sposobu na znalezienie uśpionych czarnych dziur rezydujących w galaktykach karłowatych.
Czytaj więcej:
• Cały artykuł
• Intermediate-mass black holes in dwarf galaxies out to redshift ∼2.4 in the Chandra COSMOS-Legacy Survey, Mezcua et al.
• A Population of Bona Fide Intermediate-mass Black Holes Identified as Low-luminosity Active Galactic Nuclei, Chilingarianet al.

Źródło: Sky & Telescope
Na zdjęciu: Kompozycja łącząca w sobie dane podczerwone i rentgenowskie w polu COSMOS Legacy Survey. Około 10% galaktyk karłowatych w tym polu - w sumie 40 - ma w swoich centrach średniej wielkości czarne dziury.
Źródło: X-ray: NASA/CXC/ICE/M.Mezcua et al.; Infrared: NASA/JPL-Caltech; Illustration: NASA/CXC/A.Hobart
Na zdjęciu powyżej: Koncepcja artystyczna - czarna dziura z gorącym gazem krążącym dookoła niej w dysku akrecyjnym. Linie pola magnetycznego odrzucają niewielką ilość tego materiału w formie wystrzeliwujących obustronnie w kosmos dżetów relatywistycznej plazmy. Obserwowane promieniowanie X może pochodzić z dysku lub z tych dżetów.
Źródło: NASA / JPL-Caltech
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cza ... -4642.html

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czarne dziury o masach pośrednich oknem na wczesny Kosmos.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czarne dziury o masach pośrednich oknem na wczesny Kosmos2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 20 Wrz 2018, 07:45

Astronomowie odkryli superziemię, z której pochodził filmowy Spock ze „Star Treka”
Autor: John Moll (19 Wrzesień, 2018)
Zespół badawczy odkrył wyjątkową planetę skalistą, która znajduje się zaledwie 16 lat świetlnych od nas. Chodzi o słynną planetę Wolkan, którą powinni kojarzyć wszyscy fani „Star Treka”.
Wolkan była fikcyjną planetą, znajdującą się w istniejącym naprawdę systemie gwiezdnym 40 Eridani, zamieszkiwaną przez wyimaginowaną rasę Wolkan. Jest to układ potrójny, który można znaleźć w gwiazdozbiorze Erydanu. Główna gwiazda tego systemu, 40 Eridani A, znana również pod nazwą HD 26965, to pomarańczowy karzeł, którego można dostrzec gołym okiem. Towarzyszy mu para gwiazd 40 Eridani BC.
Astronomowie, którym przewodził Jian Ge z Uniwersytetu Florydy w Gainesville, z pomocą Dharma Endowment Foundation Telescope (DEFT) odkryli, że słynna planeta Wolkan istnieje naprawdę. Badacze wykryli superziemię, która krąży wokół 40 Eridani A. Planeta jest dwa razy większa od Ziemi i potrzebuje tylko 42 dni, aby wykonać jeden pełny obieg wokół swojej gwiazdy macierzystej.
Co więcej, pomarańczowy karzeł 40 Eridani A jest niewiele chłodniejszy i nieco mniejszy od Słońca, a nawet posiada zbliżony wiek. Z kolei odkryta superziemia znajduje się w idealnej odległości od gwiazdy.
Planeta z pewnością nie jest zamieszkiwana przez fikcyjnych Wolkanów, choć jej obecność właśnie udało się potwierdzić. Jednak astronomowie sugerują, że panujące na niej warunki mogą być doskonale dla powstania i przetrwania życia. Warto również dodać, że jest to najbliższa nam superziemia, która krąży wokół gwiazdy podobnej do Słońca.
http://news.ufl.edu/articles/2018/09/ex ... rek-plan...
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/as ... star-treka

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronomowie odkryli superziemię, z której pochodził filmowy Spock ze Star Treka.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronomowie odkryli superziemię, z której pochodził filmowy Spock ze Star Treka2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 20 Wrz 2018, 07:47

Duet Obłoków Magellana może pochodzić z tercetu
2018-09-19. Autor. Agnieszka Nowak
Dwie najbliższe Drodze Mlecznej galaktyki karłowate – Wielki i Mały Obłok Magellana – mogły mieć w przeszłości trzeciego towarzysza.
Opublikowane wczoraj (18 września) badania opisują, w jaki sposób inna galaktyka prawdopodobnie została pochłonięta przez Wielki Obłok Magellana jakieś 3-5 mld lat temu.

Benjamin Armstrong, główny autor badania, powiedział, że większość gwiazd w LMC rotuje zgodnie z ruchem wskazówek zegara wokół centrum galaktyki. Jednak część gwiazd rutuje w kierunku przeciwnym.

Przez jakiś czas sądzono, że gwiazdy te mogły pochodzić od jego towarzysza – Małego Obłoku Magellana. Teraz pomysł jest taki, że pochodzą one z innej galaktyki, z którą LMC połączył się w przeszłości.

Armstrong i jego zespół użył modelowania komputerowego aby zasymulować połączenie się galaktyk. Odkryli, że w przypadku tego rodzaju połączenia, po zakończeniu procesu, można uzyskać silną rotację przeciwną. I jest to zgodne z obecnymi obserwacjami.

Obłoki Magellana są widoczne nieuzbrojonym okiem z półkuli południowej i były obserwowane na przestrzeni tysiącleci przez starożytne kultury. Wielki Obłok Magellana (LMC) jest oddalony od nas o 160 000 a Mały Obłok Magellana (SMC) o około 200 000 lat świetlnych.

Armstrong powiedział, że odkrycie to może pomóc wyjaśnić problem, który od lat wprawia astronomów w zakłopotanie – dlaczego gwiazdy w LMC są albo bardzo stare albo bardzo młode. W galaktykach są duże obiekty, zwane gromadami gwiazd. Zawierają one gwiazdy, które są w podobnym wieku i stworzone w podobnym środowisku.

W Drodze Mlecznej gromady gwiazd są bardzo stare. Ale w LMC mamy bardzo stare gromady oraz takie, które są bardzo młode. Jednak nie ma żadnych w wieku pomiędzy. Jest to tak zwany problem „luki wieku”. Ponieważ w LMC widzimy powstawanie nowych gwiazd, może to wskazywać na połączenie się galaktyk.

Odkrycie zespołu Armstronga może także pomóc wyjaśnić dlaczego Wielki Obłok Magellana wydaje się mieć gruby dysk. Ich praca nadal jest bardzo wstępna, ale sugeruje, że ten rodzaj zderzenia mógł być w przeszłości odpowiedzialny za grubszy dysk.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
ICRAR

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... zic-z.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Duet Obłoków Magellana może pochodzić z tercetu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 20 Wrz 2018, 07:48

Tajemnicze kriowulkany na Ceres

2018-09-20

Planeta karłowata Ceres do niedawna była aktywna wulkanicznie. Niektórzy naukowcy sugerują, że może być aktywna nawet do dzisiaj.

Ceres to największy obiekt w pasie asteroid i jedyna planeta karłowata w wewnętrznym Układzie Słonecznym. Podczas licznych przelotów sonda Dawn odkryła na powierzchni Ceres wulkany lodowe zwane kriowulkanami, które mogą być aktywne nawet do dzisiaj.

Uczeni odkryli ponad 22 kriowulkanów na Ceres i wykorzystali topografię do zbadania wpływu tych obiektów na samą planetę. Szacuje się, że w całej swojej historii powierzchnia Ceres została pokryta ok. 10 000 m3 kriomagmy - mieszanki składającej się z wody i metanu.

- Ceres to mały świat, który powinien być "martwy", ale wyniki sugerują, że może nie być. Widząc tak duży potencjał krwiowulkanizm na Ceres, ożywają dyskusje na temat procesów kriowulkanicznych na większych lodowych księżycach w zewnętrznym Układzie Słonecznym - powiedziała dr Hanna Sizemore z Planetary Science Institute w Arizonie.

Naukowcy użyli modeli komputerowych do oszacowania wieku kriowulkanów na Ceres. Wygląda na to, że nowy kriowulkan pojawia się co 50 mln lat. Niestety, nie znamy przyczyny powstawania tego typu obiektów, ale badacze zauważają cechy wspólne kriowulkanów w różnych miejscach Układu Słonecznego.


https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,2633294

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Tajemnicze kriowulkany na Ceres .jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Tajemnicze kriowulkany na Ceres2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 21 Wrz 2018, 09:42

Portal HATCH – wiodące źródło o sektorze kosmicznym
2018-09-20. Redakcja
Wstępne badania przeprowadzone wśród testowych użytkowników portalu HATCH pozwalają sądzić, że ma on olbrzymi potencjał by stać się wiodącym internetowym źródłem informacji związanych z przestrzenią kosmiczną w Europie. Dzięki nowoczesnym funkcjonalnościom oraz bazie danych portalu użytkownicy za pomocą zaledwie kilku kliknięć otrzymają dostęp do interesujących ich informacji.
Testy User Experience (UX) przeprowadzone zostały wśród 78 osób przez jednego z partnerów w konsorcjum HATCH, hiszpańskie centrum technologiczne Eurecat. Przygotowane zostały na bazie stworzonych uprzednio Person Użytkownika (ang. User Personas) oraz wyników przeprowadzonych wcześniej kwestionariuszy. Przy projektowaniu portalu wzięte zostały pod uwagę zdobyte podczas testów informacje odnośnie oczekiwań użytkowników odnośnie jego wyglądu i łatwości użytkowania.
Uczestnikami testów były osoby reprezentujące różne Persony Użytkownika, w tym eksperci z sektora kosmicznego o różnych specjalizacjach, studenci oraz pasjonaci zainteresowani eksploracją kosmosu. Projekt portalu zaprezentowany został po raz pierwszy w czerwcu tego roku w Barcelonie równie zróżnicowanej publiczności, w tym przedstawicielom Komisji Europejskiej oraz członkom Rady Doradczej HATCH.
Jak podkreślił Alexandre Pereda Baños, szef działu badań kognitywistycznych w Eurecat:
“Wyniki testów UX pokazują, że najbardziej cenione przez użytkowników wizualne aspekty portalu HATCH to czystość, estetyka oraz kolorystyka. Testy wykonane na rozmytych obrazach mające na celu ocenę rozkładu i kolorystyki portalu pokazały ponadto, że portal HATCH był najwyżej ocenianym wśród użytkowników w testowanych kategoriach. Jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani otrzymanymi wynikami – pokazują one, że zmierzamy we właściwym kierunku”.
Portal HATCH zawierał będzie wiele funkcjonalności ułatwiających szybkie pozyskiwanie poszukiwanych informacji. Pozwoli także na tworzenie oraz śledzenie różnych słów kluczowych, projektów oraz organizacji, a także na tworzenie spersonalizowanych wyszukiwań. Co więcej, użytkownicy otrzymają dostęp do różnych typów statystyk a także możliwość konfiguracji różnych ustawień tak, aby dostosować je do swoich preferencji i potrzeb. Użytkownikom nie pracującym w branży kosmicznej, ale zafascynowanym przestrzenią kosmiczną dedykowany został specjalny dział zawierający ciekawostki i bogaty wybór źródeł pozwalających na poszerzanie ich wiedzy.
Gisèle Van Bunnen, Oficer Projektowy z ramienia Agencji Wykonawczej ds. Badań Naukowych (REA) nie kryje swojego entuzjazmu:
„Śledzenie postępów tak utalentowanego i silnie zmotywowanego zespołu to prawdziwa przyjemność. Podczas czerwcowego spotkania ewaluacyjnego konsorcjum zaprezentowało atrakcyjny wizualnie, profesjonalnie zaprojektowany i ambitny projekt portalu zbudowany wokół wiarygodnej, umiejętnie wykreowanej marki HATCH. Projekt odzwierciedla wyobrażenia przyszłych użytkowników i będzie dalej ewoluował w oparciu o kolejne testy UX. HATCH to niezwykle obiecujący projekt!”
O projekcie HATCH
Portal HATCH rozpocznie swoją działalność na początku przyszłego roku. Będzie on największym repozytorium projektów badawczych europejskiego sektora kosmicznego, które zawierało będzie nie tylko informacje o samych projektach, ale także ich rezultatach, biorących w nich udział organizacjach oraz wydarzeniach branżowych. HATCH będzie miejscem, gdzie zarówno eksperci jak i wszyscy zainteresowani przestrzenią kosmiczną znajdą przydatne i interesujące informacje. Więcej informacji o projekcie dostępne jest na stronie www.spacehatch.eu.
Kontakt
Linda Kimeiša
pr@spacehatch.eu
www.spacehatch.eu
https://kosmonauta.net/2018/09/portal-h ... osmicznym/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Portal HATCH – wiodące źródło o sektorze kosmicznym.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 21 Wrz 2018, 09:45

Udany aktywny test RemoveDEBRIS
2018-09-20. Krzysztof Kanawka
Misja RemoveDEBRIS z sukcesem zademonstrowała aktywną technikę przechwytywania “śmieci kosmicznych”.
Celem misji RemoveDEBRIS jest demonstracja aktywnego systemu przechwytywania “śmieci kosmicznych”. W tym celu główny satelita przechwyci subsatelitę (typu CubeSat) za pomocą sieci. Przetestowana zostanie także technologia “strzelania” harpunem w cel oraz żagla deorbitacyjnego.
RemoveDEBRIS dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) na pokładzie kapsuły Dragon (CRS-14) w kwietniu 2018. Przez kolejne dwa miesiące satelita był przechowywany wewnątrz Stacji. 20 czerwca doszło do uwolnienia RemoveDEBRIS za pomocą śluzy znajdującej się w japońskim module Kibo. RemoveDEBRIS jest największym satelitą, jakiego dotychczas uwolniono z ISS, jego masa wynosi 85 kg.
16 września rozpoczęła się faza eksperymentalna misji RemoveDEBRIS. Tego dnia z satelity została wyrzucona specjalna sieć, która przechwyciła mały cel. Poniżej można zobaczyć nagranie z wyrzucenia sieci a następnie przechwycenia celu.
Jest to pierwszy test aktywnego przechwytywania “kosmicznych śmieci”. Dotychczasowe testy były pasywne – wcześniejsze misje stosowały jedynie pasywne metody, takie jak żagle kosmiczne. RemoveDEBRIS to ważny krok w kierunku aktywnego oczyszczania przestrzeni dookoła Ziemi z niepotrzebnych oraz niebezpiecznych obiektów.
W najbliższych miesiącach RemoveDEBRIS przetestuje kilka innych technik obserwacji, przechwytywania śmieci kosmicznych i deorbotacji. Są to m.in. testy zaawansowanego systemu obserwacyjnego, użycie harpuna oraz żagla deorbitacyjnego.
(SSC)
https://kosmonauta.net/2018/09/udany-ak ... ovedebris/

https://www.youtube.com/watch?v=RvgctXXzIYA
www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Udany aktywny test RemoveDEBRIS.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości

AstroChat

Wejdź na chat