Tosiek, potrafisz zrobić spektakularne zdjęcie i wyciągnąć intensywny kolor. To z pewnością jest marzeniem nie jednego astrofotografa.
Jednak mi chodzi o coś zupełnie innego o coś co pewnie z czasem pojawi się w Twoich fotkach.
Nie wierzę, że luminancja w wykonaniu Twojego warsztatu tego nie zawiera
Weźmy na przykład wodorowe dżety w M82, oczywiście nie każdy potrafi je wydobyć i pokazać. Przeważnie brak ich w większości prezentowanych zdjęć
Jednak zagalopowałeś się nieco w saturacji tych wodorówek jak i w kolorze wewnątrz samej galaktyki. Rozumiem takie działanie bo sam tak kiedyś działałem i wiem jak mocno uzależnia efekt wow
Nie mniej jednak jeżeli cofniesz się z suwakiem saturacji o połowę a nawet więcej to po dłużej chwili zorientujesz się, że mocny intensywny kolor ustępuje miejsca innym subtelnym detalom obiektu wcale nie mniej ważnym a powiedział bym nawet, że o wiele cenniejszym niż sama saturacja.
Przyjrzyj się uważnie jądru M81
i zobacz jak bardzo odcina się granicą , odcieniem i kolorem od zewnętrznych ramion. Myślisz, że trzeba je nasycać i robić aż tak nienaturalnie żółte?
Astrofotograficzna stara zasada , którą kiedyś usłyszałem i przyswoiłem brzmi: ""Jeżeli coś Ci się spodobało obrabiając fotę cofnij się o 40% a nawet o połowę a będziesz pewien, że spodoba się to wszystkim"""
Wnioski zostawiam do wnikliwego wglądu