No to dla Włodka piąty dzień.
30 lipca, środa, dzień piątyJedziemy nocą wzdłuż pasa zaćmienia. Jest gorąco w pociągu, w ciągu dnia będzie jeszcze gorzej. Generalnie towarzystwo niewiele rozmawia o czekającym nas astronomicznym zjawisku. W kontekście wydarzeń, które później nastąpiły, chyba było to symptomatyczne: ludziom za mało zależało na zaćmieniu. Nie jest to jakieś oskarżenie. Wiele osób nie wiedziało, czego oczekiwać. Ale może gdyby więcej było pasjonatów, to i inne decyzje by zapadły.
Bijsk ma 350 000 mieszkańców, ale to dziura. Dworzec od strony torów wygląda tak (z drugiej strony jest jeszcze gorszy):
Wynajętym busikiem jedziemy do miejscowości Czemał w Ałtaju.
Przy tej ulicy mieszkał gen. Jaruzelski:
W busie jest ciasno, a na zewnątrz niemożliwie gorąco.
Specjalnie robię zdjęcie drodze do Czemału, bo jest szersza od dojazdu do Gdańska. A Czemał to maleńka mieścina nad rzeką o tej samej nazwie.
200 km pokonujemy w ciągu 4 godzin. Nie da rady szybciej. Po drodze zahaczamy o park krajobrazowy Aja.
A ten most wisi tak sobie i jakoś się nie zawala. Jeżdżą po nim też samochody. Jest dziurawy, deski latają, wystają pręty, liny zwisają swobodnie.
Dojeżdżamy do Czemału i zostajemy zakwaterowani w 2 grupach. Jedna ma domki kilkuosobowe, druga (moja) śpi raczej razem i spotyka się pod jednym dachem. Sprzyja to integracji.
To kuchnia gospodarzy. Jest i w domu, zmywa się w niej, ale nie wiem, jak, bo ciągle wody nie ma.
Moje lokum wygląda tak:
Druga kuchnia wygląda tak:
...ale na tym zdjęciu należy zwrócić uwagę na drzwi w głębi pomieszczenia. Bo to są drzwi do łazienki! Szybko się orientujemy, że korzystanie z łazienki wymaga zahartowania. Drzwi się nie domykają. Z boku jest duży otwór w ścianie (niewidoczny tu). Pomieszczenia do pokoi nie mają drzwi, więc wszystko słychać. Woda kapie albo i nie. Jest wprawdzie sedes (qrna jedyny prawdziwy sedes w Rosji), ale co nam po nim, jak nie ma wody.
Jarek podejmuje decyzję: na klamce wieszamy papier toaletowy (to wtedy zajęte), poza tym pukamy i rozpisujemy kolejkę do porannego mycia. Każdy ma 10 minut począwszy od godziny 6. Wykonujemy rzeczy niezbędne, kremy i inne takie - w pokojach.
Organizację mamy niezłą!
Jak komuś się nie podoba, albo trafił na brak wody, to jeszcze jest wychodek i kąpiel w lodowatej rzece Czemał.
Jemy sobie na werandzie, tutaj akurat rybę z makaronem. Wyjątkowo. Normalnie mamy obfitość kaszy gryczanej.
Czemał to miasteczko krów...
...i koni
I tak sobie chodzą, gdzie chcą. Ta biała krowa to i do nas trafiła.
Ale zasięg w komórce jest! Całe 4 kreski.
Nogi se moczę w miejscowej rzeczce.
A wieczorem Jarek nas wyprowadza na manowce, ale mimo, że Ałtaj w tym miejscu wygląda jak Bieszczady, na żadną górkę nie można wejść.
Niebo w nocy takie, że pomimo zapalonych świateł dobrze widać Drogę Mleczną i Andromedę.