W skrócie źródło moich rozważań stanowi to, że zasada kopernikańska i ekspansja przestrzeni na zdrowy rozsądek wykluczają się nawzajem. Jak mówię, na zdrowy rozsądek. Nie piszę, że wszystko na świecie musi być zgodne ze zdrowym rozsądkiem i tak często nie jest. To po prostu przemyślenia.
Zasada kopernikańska - gdzie byśmy się we wszechświecie nie ustawili to widzimy to samo (oczywiście nie to samo w sensie konkretnym, czyli te same galaktyki, tylko to samo w sensie analogicznym, czyli galaktyki bliższe mniej przesunięte, a dalsze bardziej przesunięte). Ta zasada to w skrócie założenie, że Wszechświat nie ma środka.
Ekspansja natomiast na zdrowy rozsądek powinna świadczyć o jakimś środku. Wcale nie o NAS w środku, ale o jakimś. Tutaj na marginesie pytanie: czy to, że widzimy dookoła uciekające od nas galaktyki musi świadczyć, że jesteśmy w centrum? Nie. Bo przecież czy pomierzono wszystkim tym galaktykom składową transwersalną prędkości? No właśnie.
To nie bądźmy tacy pewni tej zasady kopernikańskiej. Może jak kiedyś to pomierzymy jakimś ogromnym teleskopem to wyjdzie coś ciekawego?
To są jedynie powody do założenia tematu, natomiast jak inaczej napisać to, co napisałem w temacie nie wiem.