Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 06:32

Chwytak-kamikadze na kosmiczne odpadki
2021-05-10.
„Długi Marsz B5”, chińska rakieta, która wyniosła na orbitę moduł budowanej właśnie stacji kosmicznej, poruszała się po orbicie w sposób niekontrolowany. Okrąża Ziemię z prędkością niemal 28 tysięcy kilometrów na godzinę. Przez długi czas nie wiadomo było, kiedy i gdzie ten ogromny kosmiczny śmieć wejdzie w atmosferę. Istniała obawa, że jeśli nie spadnie do oceanu, może poczynić znaczne szkody. W przyszłości do łapania kosmicznych odpadków posłuży opracowywany na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej ogromny chwytak, który projektuje szwajcarski start-up Clear Space. Centrum Badań Kosmicznych PAN współpracuje przy tym niezwykłym projekcie.
Założenie jest proste: umieszczony na satelicie chwytak ma złapać wytypowany kosmicznych odpadek, po czym sprowadzić go na niską orbitę i doprowadzić do spalenia nieużywanego satelity lub części rakiety w ziemskiej atmosferze – wyjaśnia Jędrzej Baran, kierownik projektu.
W tej chwili w Centrum Badań Kosmicznych PAN trwają eksperymenty w symulowanej mikrograwitacji. Model satelity z chwytakiem został umieszczony na stole granitowym umożliwiającym testy z wykorzystaniem łożysk powietrznych, czyli swego rodzaju poduszki powietrznej pozwalającej badanemu obiektowi poruszać się w płaszczyźnie bez tarcia, co z kolei umożliwia wierne oddanie warunków nieważkości panujących podczas manewrów orbitalnych. Należący do CBK PAN stół granitowy jest jednym z niewielu tego typu urządzeń w Europie.
Analiza zebranych podczas eksperymentu danych pozwoli na wykrycie ewentualnych błędów i udzielenie inżynierom z Clear Space wsparcia na poziomie projektowania docelowego systemu.
Chwytak kosmicznej śmieciarki ma składać się z czterech trzymetrowych ramion. Każde z ramion ma trzy przeguby, co umożliwia sprawne manewrowanie i daje większą możliwość schwytania pędzącego po orbicie obiektu. Zaletą tego rozwiązania jest mniejsza niż w przypadku manipulatora czy harpuna wymagana precyzja – ponieważ obejmujemy cały chwytany obiekt, nie musimy dokładnie estymować jego orientacji. Chwytak ma być zamontowany na 120 kg satelicie. Pierwsze kosmiczne testy, polegające na złapaniu adaptera luku rakiety Vespa, który od 2013 roku krąży po ziemskiej orbicie, zaplanowane są na 2025 rok – mówi Jędrzej Baran.
Clear Space1, bo taką nazwę nadano misji, ma być satelitą kamikadze. Po schwytaniu niebezpiecznego śmiecia i sprawdzeniu go do atmosfery, nie powróci na orbitę łapać kolejne odpadki, ale spłonie w atmosferze wraz z przechwyconym ładunkiem.
Polską część projektu opracowuje grupa inżynierów z Laboratorium Mechatroniki i Robotyki Satelitarnej CBK: Adam Sikorski, Konrad Aleksiejuk, Tomasz Kowalski, dr Tomasz Barciński i Jędrzej Baran.
Credit: Clear Space
Źródło: CBK PAN
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ch ... ne-odpadki
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chwytak-kamikadze na kosmiczne odpadki.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chwytak-kamikadze na kosmiczne odpadki2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 06:33

Steve Jurczyk – vice administrator NASA o polskich korzeniach – planuje przejść na emeryturę
2021-05-10.
Steve Jurczyk, który pełnił funkcję administratora NASA od 20 stycznia do 3 maja 2021 r., ogłosił w poniedziałek, że przejdzie na emeryturę w piątek 14 maja, po ponad trzech dekadach służby w NASA.
Jurczyk pełni funkcję zastępcy administratora, najwyższego urzędnika agencji od maja 2018 r. Był najwyższym rangą urzędnikiem służby cywilnej, kieruwał NASA w czasie pandemii, a ostatnio nadzorował udane lądowanie łazika Perseverance na Marsie, testu głównego członu rakiety Space Launch System, nazwania budynku siedziby Mary W. Jackson NASA, wystrzelenia SpaceX Crew-2 NASA na Międzynarodową Stację Kosmiczną i powrotu misji Crew-1 z powrotem na Ziemię.
Steve odegrał kluczową rolę w NASA przez ostatnie 32 lata i nadzorował niesamowity sukces w agencji w ciągu ostatnich trzech lat jako zastępca administratora – powiedział administrator NASA senator Bill Nelson. Dziedzictwo Steve'a w NASA to dziedzictwo doskonałości i życzę mu powodzenia w przyszłych przedsięwzięciach.
To był zaszczyt kierować NASA i obserwować niesamowity rozwój i transformację agencji przez cały mój czas tutaj – powiedział Jurczyk. To właśnie pracownicy NASA sprawiają, że ta agencja jest tak wyjątkowa i jestem niesamowicie wdzięczny za ich niesamowitą pracę, zwłaszcza podczas pandemii koronawirusa. W NASA zmieniamy marzenia w rzeczywistość i realizujemy pozornie niemożliwe. Mam takie szczęście, że byłem członkiem rodziny NASA.
Zanim został mianowany zastępcą administratora, Jurczyk pełnił szereg funkcji kierowniczych w agencji, w tym jako zastępca administratora w Space Technology Mission Directorate oraz jako dyrektor i zastępca dyrektora NASA Langley Research Center w Hampton w Wirginii. Jurczyk jest laureatem medalu NASA Distinguished Service, dwóch medali za wybitne przywództwo, nagrody Presidential Rank Award dla Meritorious Executive w 2006 r. oraz Presidential Rank Award for Distinguished Executive w 2016 r. – najwyższych odznaczeń, jakie można uzyskać dla kierownictwa rządu federalnego. Jest także finalistą medalu Service to America w 2021 r., czyli „Sammies”, jednego z najwyższych odznaczeń dla federalnych urzędników państwowych.
Steve Jurczyk, który ma polskie korzenie, w 2019 r. odwiedził zawody łazików European Rover Challange w Kielcach.

Więcej informacji:
• NASA
Na podstawie: NASA

Opracował: Mateusz Bartoszewski

Na zdjęciu tytułowym: Vice administrator NASA, Steve Jurczyk, źródło: NASA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/st ... zejscie-na
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Steve Jurczyk – vice administrator NASA o polskich korzeniach – planuje przejść na emeryturę.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 06:38

Pociąg Starlinków przeleci nad Polską. Dziś doskonały wieczór na obserwacje
2021-05-10. Radek Kosarzycki
W końcu robi się cieplej, niebo zrobiło się czystsze, aż szkoda nie wyjść i nie popatrzeć. W najbliższych dniach pojawią się także doskonałe okazje do obserwacji słynnych „pociągów”, czyli długich ciągów podążających za sobą w jednej linii satelitów konstelacji Starlink. Jeżeli masz ochotę zobaczyć, jak to wygląda, to poniżej piszemy gdzie i kiedy warto wyjść na zewnątrz.
Gdzie i kiedy obserwować Starlinki w Polsce
W nocy z poniedziałku na wtorek (10/11 maja) w okolicach godziny 22:00 będzie można zobaczyć satelity wyniesione na orbitę 29 kwietnia.
Warszawa
Pierwsze satelity pojawią się nad zachodnim horyzontem o godzinie 21:56:53. Ostatni satelita z tej serii pojawi się na niebie o 22:10:44. W tym przedziale czasu nad głowami powinno przelecieć ponad 50 satelitów. Wszystkie satelity przelecą bardzo wysoko nad głowami, aż 77 stopni nad lokalnym horyzontem. Ostatni satelita zniknie nad horyzontem wschodnim o godzinie 22:16:44

Przelot Starlinków nad Warszawą. Źródło: Heavens-above
Gdańsk
W Gdańsku także będzie można obserwować te same satelity, aczkolwiek pojawią się one 10 stopni nad południowo-zachodnim horyzontem i wzniosą się na wysokość 57-60 stopni nad horyzontem. Pierwszy satelita pojawi się na niebie o 21:56:40, ostatni zniknie o 22:16:01
Przelot Starlinków nad Gdańskiem. Źródło: Heavens-above
Poznań
Warunki do obserwacji w Poznaniu są dzisiaj wprost idealne. Pierwszy satelita w Poznaniu pojawi się na niebie o 21:56:16 nieco na południe od kierunku zachodniego. Satelity przejdą niemal idealnie przez zenit (88 stopni) i znikną ok. 22:15:43.
Przelot Starlinków nad Poznaniem. Źródło: Heavens-above

Sosnowiec
Z południa Polski dzisiaj Starlinki będą widoczne nieco słabiej niż w reszcie kraju. Pierwszy satelita pojawi się nad sosnowieckim horyzontem zachodnim o godzinie 21:56:32, aby trzy minuty później znaleźć się 52 stopnie nad horyzontem północnym. Ostatni, kończący pociąg satelita pojawi się o 22:10:25 i zajdzie nad północno-wschodnim horyzontem o 22:15:54.
Przelot Starlinków nad Sosnowcem. Źródło: Heavens-above

Pozostaje mi życzyć wam bezchmurnego nieba.
https://spidersweb.pl/2021/05/starlinki ... kiedy.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pociąg Starlinków przeleci nad Polską. Dziś doskonały wieczór na obserwacje.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pociąg Starlinków przeleci nad Polską. Dziś doskonały wieczór na obserwacje2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pociąg Starlinków przeleci nad Polską. Dziś doskonały wieczór na obserwacje3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pociąg Starlinków przeleci nad Polską. Dziś doskonały wieczór na obserwacje4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pociąg Starlinków przeleci nad Polską. Dziś doskonały wieczór na obserwacje5.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 06:39

Coś dziwnego dzieje się z zorzą polarną. Naukowcy nigdy nie zwrócili uwagi na to zjawisko
2021-05-10. Radek Kosarzycki
Jak wyglądają zorze polarne, każdy wie, choć nie każdy widział na własne oczy. W Polsce możemy zobaczyć delikatne zorze polarne raz na jakiś czas, gdy akurat mamy do czynienia z lokalnym maksimum aktywności słonecznej. Mimo tego, że ludzie i naukowcy obserwują zorze polarne na północy od stuleci, okazuje się, że wciąż wszystkiego nie wiedzą.
Naukowcy z Uniwersytetu Stanu Iowa analizujący nagranie z obserwacji zórz polarnych prowadzonych niemal dwadzieścia lat temu w Kanadzie, dostrzegli na nim nowe zjawisko, którego nikt wcześniej w żaden sposób nie opisywał.
Widoczne na nagraniu zorze składają się niejako z dwóch rodzajów świateł. Jednym z nich są znane, spektakularne fiszbiny przesuwające się po niebie i fotografowane przez miłośników astronomii i Północy. Drugim są znajdujące się w tle jednorodne rozproszone poświaty.
To właśnie te drugie, pozornie mniej spektakularne zorze przykuły uwagę naukowców. Na nagraniu wyraźnie widać, jak wskutek nieznanego na razie mechanizmu część rozmytej zorzy na chwilę rozjaśnia się, następnie całkowicie znika, aby powrócić do pierwotnej jasności w ciągu kilkudziesięciu kolejnych sekund.
Przegląd literatury naukowej wskazuje na to, że nigdy wcześniej proces ten nie był analizowany. Jak na razie naukowcy nie wiedzą co odpowiada za „wymazywanie zorzy rozproszonej’ i co więcej, nie wiedzą czy występuje on powszechnie, czy był to tylko przypadek.
O tym, jak można przeoczyć ciekawe odkrycie
Warto tutaj zauważyć, że czasami można mieć coś bardzo ciekawego przed oczami i nawet sobie tego nie uświadamiać. Opisywane wyżej nagranie zostało zarejestrowane 15 marca 2002 r. w Churchill (Manitoba) w Kanadzie przez Davida Knudsena, fizyka z Uniwersytetu w Calgary.
Już wtedy opisując swoje obserwacje, Knudsen zanotował w swoim dzienniku „pulsujące przyciemnienie rozproszonej poświaty, która powraca po kilku sekundach”. Nikt jednak później nie wrócił do tej notatki.
Dopiero niedawno zapiski Knudsena trafiły do doktoranta astrofizyka Rileya Troyera, który przeanalizował nagranie za pomocą oprogramowania komputerowego. Dzięki temu udało się ustalić, że do pierwotnej jasności zorza powraca po ok. 20 sekundach od zniknięcia. Teraz informacja ta będzie także uwzględniana podczas tworzenia model pól magnetycznych Ziemi.
W najbliższym czasie naukowcy mają zamiar spróbować zarejestrować kolejne zniknięcia tego typu, a następnie podejmą się próby określenia mechanizmu, który prowadzi do takiego zachowania zorzy.
Diffuse auroral erasers
https://www.youtube.com/watch?v=vJ0rr-w ... b_imp_woyt

https://spidersweb.pl/2021/05/nowe-zorz ... raniu.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Coś dziwnego dzieje się z zorzą polarną. Naukowcy nigdy nie zwrócili uwagi na to zjawisko.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 06:41

Dziesięć lotów segmentu Falcona 9. Kamień milowy SpaceX w misji Starlink 27
2021-05-10. Kacper Bakuła.
Nad ranem w niedzielę 9 maja z przylądka Canaveral na Florydzie wystartowała już druga w tym miesiącu misja Starlink - o numerze 27. Kolejny „ekspres” z 60 satelitami trafił bez komplikacji na niską orbitę okołoziemską. Pomimo wielu podobieństw do poprzednich tego typu lotów, pod co najmniej jednym względem był to przypadek szczególny - wobec dokonanego dziesiątego startu oraz lądowania pojedynczego stopnia głównego rakiety Falcon 9.
Drugi w tym miesiącu start rozpoczął się w niedzielę o godzinie 2:42 w nocy czasu wschodniego (w Polsce była już 8:42 - środkowoeuropejskiego czasu letniego, CEST). Omawiana misja nosiła oznaczenie Starlink V1.0 L27 (przeskok w numeracji wobec dalszego oczekiwania zestawu Starlink V1.0 L26 na swój lot) i rozpoczęła się na wyrzutni numer LC-39A, należącej do Centrum Kosmicznego im. J. F. Kennedy'ego na Florydzie.
Firma Elona Muska nie zwalnia tempa, jeżeli chodzi o okres pomiędzy startami – od poprzedniej misji Starlink 26 minęło raptem pięć dni. Przebieg misji nie odbiegał od dotychczasowych startów. Po dwóch minutach i trzydziestu ośmiu sekundach doszło do wyłączenia głównych silników (MECO – Main Engine Cut Off), a w następstwie do separacji stopni rakiety Falcon 9 oraz dwóch osłon ładunku, znajdujących się na samym szczycie rakiety. Podczas gdy drugi stopień, wyposażony w przystosowany do pracy w próżni silnik Merlin, rozpędzał się do prędkości orbitalnej, pierwszy stopień za pomocą swoich silniczków korekcyjnych RCS skierował się w stronę Ziemi, by wylądować o godzinie 2:50 na autonomicznej barce oceanicznej Just Read the Instructions. Próba ta była w pełni udana.
Skoro już była mowa o lądowaniu to należy słów kilka powiedzieć o tym konkretnym pierwszym stopniu rakiety Falcon 9. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że był on drugoplanowym aktorem, który "skradł show", na tle kolejnego już epizodu budowy konstelacji Starlink. Był to człon główny o oznaczeniu B1051, który po raz dziesiąty posłużył do wyniesienia ponad najgęstsze warstwy atmosfery pozostałej części rakiety, jak i jej całego ładunku.
Tak, jak wcześniej zostało wspomniane, parę minut potem z sukcesem wylądował na barce na Oceanie Atlantyckim. To oznacza, że został ustanowiony nowy rekord udanych startów i lądowań jednego korpusu silnikowego. Warto przy tym wspomnieć, że blisko powtórzenia tego wyczynu są stopnie o oznaczeniach B1049 (9 misji na koncie), B1058 (7 misji, kolejna już 15 maja) i B1060 (7 misji).
Omawiany segment jest zarazem drugim z najstarszych czynnie wykorzystywanych przez SpaceX członów. Swój debiut zaliczył w dość spektakularny sposób, bo wynosząc na początku marca 2019 roku po raz pierwszy w przestrzeń kosmiczną kapsułę Dragon 2 z manekinem Ripley na pokładzie, w ramach procesu certyfikacyjnego wymaganego do załogowych lotów z astronautami NASA. Poza wynoszeniem minisatelitów Starlink, człon przyczynił się do wystrzelenia trzech satelitów obserwacyjnych RADARSAT Constellation, użytkowanych przez Kanadyjską Agencję Kosmiczna oraz satelity komunikacyjnego SXM-7.
W związku z osiągnięciem pierwotnej przewidywanej liczby dziesięciu startów i lądowań nad dalszym losem członu zadecydują technicy, którzy dokonają jego przeglądu. Należy podkreślić, że ta granica jest umowna i ustalona została kilka lat temu przy pierwszych pomyślnych lądowaniach stopnia głównego. Należy się spodziewać, że owa granica eksploatacyjna zostanie przesunięta, w pełni wykorzystując potencjał tych członów, które wykonują loty coraz częściej – w ostatnim przypadku interwał pomiędzy misjami stopnia B1051 wyniósł 56 dni.
Według stanu "na teraz" (10 maja), na orbicie znajduje się łącznie 1554 satelitów superkonstelacji Starlink. Należy mieć przy tym na uwadze, że kilkadziesiąt sztuk, w tym najstarszego zestawu (V0.9 z maja 2019 roku) zostało już zdeorbitowanych. Jest to naturalny proces wycofywania starszych egzemplarzy, które są zastępowane coraz to nowszymi, które mają szereg udoskonaleń – w tym powłoki antyrefleksyjne, a w przyszłości anteny pasma E, pozwalające na jeszcze szybszą łączność internetową.
Zaplanowano jeszcze na maj dwie misje: Starlink-28 oraz Starlink-29. To oznacza, że na wysokości 550 kilometrów znajdą się wkrótce wszystkie wymagane satelity. W następnej kolejności przyjdzie kolej na budowę konstelacji na kolejnych, wyższych orbitach, aczkolwiek w ostatnim czasie amerykańska Federalna Komisja Łączności wyraziła zgodę na przesunięcie orbit z wysokości 1100-1300 km na 540-570 km. Można wnioskować zatem, że kolejna partia ok. 1500 satelitów może równie dobrze trafić na niższą orbitę, w porównaniu do obecnej, czyli na taką o wysokości 540 kilometrów.
Starlink Mission
https://www.youtube.com/watch?v=J71s2Km ... b_imp_woyt
Fot. SpaceX [spacex.com]
Źródło : Space24.
https://www.space24.pl/dziesiec-lotow-s ... tarlink-27
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dziesięć lotów segmentu Falcona 9. Kamień milowy SpaceX w misji Starlink 27.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 06:42

Zobacz diabełek pyłowy przetaczający się obok helikoptera na Marsie [WIDEO]
2021-05-10,
Dron Ingenuity ma już za sobą 5 udanych lotów, a przed sobą jeszcze kilka kolejnych, w trakcie których naukowcy mają dla niego przygotowane ekstremalne wyzwania. Atmosfera planety też dołoży swoje.
Helikopter w piątek (07.05) odbył swój piąty w pełni udany lot. Pojazd spędził w powietrzu łącznie 108 sekund, a w tym czasie wzbił się na wysokość 10 metrów i pokonał dystans 129 metrów. Trzeba tutaj podkreślić, że był pierwszy lot na dwa razy większej wysokości, ale niebawem nastąpią jeszcze wyższe
Na obrazach powierzchni Marsa, przesłanych przez łazik Perseverance, możemy zobaczyć, że w ostatniej fazie piątego lotu, kilkanaście metrów od drona przetoczył się mały diabełek pyłowy. Inżynierowie w trakcie testu nie mieli pojęcia, że wystąpiło takie zjawisko. Dopiero po obejrzeniu obrazów okazało się, że dron cudem uniknął kłopotów.
Diabełki pyłowe, podobnie jak ma to miejsce na Ziemi, powstają w wyniku dużych różnych temperatur występujących na małym obszarze. Ziarenka pyłu i dwutlenku węgla nagrzewają się od promieni słonecznych, a napływ chłodniejszego powietrza sprawia, że dochodzi właśnie do dużych różnic temperatury.
W miejscu lądowania łazika i drona temperatura waha się od minus 90 stopni do minus 20 stopni Celsjusza. To idealne warunki do powstania diabełków pyłowych. Gdyby dron w trakcie lotu wpadł w takie zawirowanie, to mogłoby to skończyć się katastrofą i, prawdopodobnie, zakończeniem jego misji.
Co ciekawe, już w pierwszych dniach misji łazika Perseverance udało mu się zarejestrować diabełka pyłowego, przetaczającego się bardzo blisko niego. Chociaż na Marsie są to dość częste zjawiska, uwiecznienie ich na obrazach nie należy do łatwych. Naukowcy zamierzają w najbliższym czasie wykonać najlepsze w historii obrazy diabełków, by dzięki nim lepiej poznać i zrozumieć ich funkcjonowanie w warunkach marsjańskich.
Globalne burze pyłowe, do których dochodzi co jakiś czas na Marsie, zawdzięczają swoje powstanie właśnie m.in. diabełkom pyłowym. Tysiące ich unosi pył wysoko ponad powierzchnię i na przestrzeni miesięcy atmosferyczne wiatry rozprowadzają go po całej planecie. Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie nie wystąpi takie zjawisko, bo to utrudni misję łazika i drona.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
FULL Ingenuity Helicopter's 5th flight on Mars with Dust Devil behind (video by Perseverance)
https://www.youtube.com/watch?t=17&v=ZQ ... b_imp_woyt
https://www.geekweek.pl/news/2021-05-10 ... sie-wideo/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zobacz diabełek pyłowy przetaczający się obok helikoptera na Marsie [WIDEO].jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 06:44

Ten wahadłowiec za rok będzie dostarczał astronautów do kosmicznego domu [WIDEO]
2021-05-11.
W przyszłym roku nie tylko SpaceX będzie dostarczać astronautów na orbitę. Takie przedsięwzięcia zorganizuje również Boeing i mało znana firma, która ma czarno-białego asa w rękawie o nazwie Dream Chaser.
Amerykańska Agencja Kosmiczna ma bardzo ambitne plany na transport ludzi i towarów w kosmos. Chce to uczynić nie tylko za pomocą swoich technologii, ale również rodzimych firm. Znamy już plany SpaceX i Boeinga w kwestii przyszłości załogowych kapsuł, ale niewielu wie, że niebawem dołączy do nich kolejna firma, która od lat pozostawała w cieniu.
Mowa tutaj o Sierra Nevada Corporation. Zbudowała ona i testuje z powodzeniem pojazd kosmiczny o nazwie Dream Chaser. Pojazd nie będzie odbywał lotów w kosmos dzięki własnemu napędowi. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku używanych niegdyś wahadłowców, będzie wynoszony na orbitę, na pewną wysokość, na szczycie rakiety. Następnie pojazd odłączy się od rakiety i za pomocą silnika uda się w kierunku kosmicznego domu.
Mini-wahadłowiec przystosowany został do wszystkich rodzajów rakiet, więc każda z firm będzie mogła wykonać jego misję. Pojazd będzie powracał na Ziemię z kosmosu już o własnych siłach. Starty i lądowania będą wykonywane z przylądka Canaveral na Florydzie. Pierwszy lot planowany jest na 2022 rok. Wówczas świat prywatnego sektora przemysłu kosmicznego w USA osiągnie kolejny ważny kamień milowy na drodze do uniezależnienia się od reszty świata.
Sierra Nevada opublikowała najnowszą animację, na której możemy zobaczyć, jak będą wyglądały misje pojazdu. Co ciekawe, możemy przyjrzeć się też nieco bliżej koncepcji nowej stacji kosmicznej, którą chce pomóc NASA wybudować ta amerykańska firma. Specjalizuje się ona nie tylko w budowie statków kosmicznych, ale również dmuchanych modułów. NASA uważa, że takie obiekty to przyszłość eksploracji kosmosu. Animacja pojawiła się kilka dni temu w programie Saturday Night Live, który prowadził Elon Musk.
Wracając do Dream Chasera, to firma przewiduje oddanie do użytku dwóch wersji, jednej załogowej, a drugiej tylko do transportu towarów. Z zewnątrz maszyny będą różniły się od siebie. Wersja załogowa ma dysponować oknami, przez które astronauci będą mogli obserwować cały przebieg misji, natomiast towarowa będzie pozbawiona okien, a zamiast nich pojawią się zabezpieczające pojazd płytki termiczne. Wersja załogowa ma pojawić się dopiero po 2025 roku.
Co ciekawe, NASA i ONZ przewidują budowę jeszcze jednej wersji pojazdu. Będzie ona przystosowana do przeprowadzania najróżniejszych eksperymentów na ziemskiej orbicie. Zarówno wersja towarowa, jak i eksperymentalna, będą posiadać zestaw dwóch rozkładanych systemów paneli solarnych i odłączane silniki. Niestety, po wykonaniu misji staną się one kosmicznymi śmieciami, aż do czasu spalenia się w atmosferze. Najwyraźniej firma obliczyła, że w ten sposób poczyni spore oszczędności.
ONZ planuje zdobyć finansowanie do wynajęcia mini-wahadłowca Dream Chaser od Sierra Nevada Corporation (SNC), dzięki któremu będzie można takie eksperymenty wykonywać w kosmosie. Start pojazdu z najróżniejszymi badaniami, z wielu krajów świata przewidziany jest na rok 2023. Sierra Nevada zdobyła kontrakt na dostawę surowców do ISS do roku 2024.
Źródło: GeekWeek.pl/Sierra Nevada Corporation / Fot. Sierra Nevada Corporation
Sierra Space Intro - 30s
https://www.youtube.com/watch?v=vqdiRBi ... b_imp_woyt
Sierra Nevada Corporation's Lunar Orbital Platform
https://www.youtube.com/watch?t=15&v=Xp ... b_imp_woyt
https://www.geekweek.pl/news/2021-05-10 ... omu-wideo/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ten wahadłowiec za rok będzie dostarczał astronautów do kosmicznego domu [WIDEO].jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 07:48

"Mars nie jest martwy". Ma świadczyć o tym aktywność wulkanów
2021-05-11,
Badacze z Arizony znaleźli dowody na to, że na Marsie wciąż aktywne mogą być wulkany. Jak twierdzą, odkrycie może sugerować, że pod powierzchnią planety panują warunki umożliwiające życie mikrobiologiczne.
Naukowcy z Laboratorium Księżycowego i Planetarnego oraz Instytutu Nauk Planetarnych, podlegających pod Uniwersytet Arizony, znaleźli dowody na to, że przez ostatnie 50 tysięcy lat na Marsie mogła występować aktywność wulkaniczna.
Do większości wybuchów wulkanów na Czerwonej Planecie dochodziło od około trzech do czterech miliardów lat temu. Mniejsze erupcje, w pojedynczych miejscach, mogły występować jeszcze do trzech milionów lat temu. Jednak do tej pory nie pojawiły się żadne dowody wskazujące na to, że Mars może być nadal aktywny wulkanicznie.
Specyficzny ślad
Wykorzystując dane z satelitów orbitujących wokół Marsa, badacze odkryli nieznane wcześniej złoże wulkaniczne. Szczegółowo opisali swoje odkrycia w czasopiśmie "Icarus".
- To może być najmłodsze złoże wulkaniczne udokumentowane na Marsie - powiedział główny autor badania David Horvath. - Sądzę, że gdybyśmy mieli skompresować historię geologiczną Marsa w jeden dzień, to cała aktywność wulkaniczna wydarzyłaby się w ostatniej sekundzie - dodał.
Erupcja wulkaniczna wytworzyła szerokie na prawie 13 kilometrów gładkie i ciemne złoże, które otoczyło szczelinę o długości 32 km.
- Kiedy po raz pierwszy zauważyliśmy to złoże, wiedzieliśmy, że jest to coś wyjątkowego - powiedział współautor badania Jeff Andrews-Hanna. - Złoże było niepodobne do niczego innego, co znaleziono w tym regionie, a właściwie na całym Marsie. To bardziej przypominało ślady stworzone przez starsze erupcje wulkaniczne na Księżycu i Merkurym - stwierdził.
Nowy rodzaj erupcji na Marsie
Dalsze badania wykazały, że właściwości, skład i rozmieszczenie materiału odpowiadają temu, czego można by się spodziewać dla potoków piroklasycznych, a więc niebezpiecznej mieszanki gorących gazów i i materiału wulkanicznego.
Większość aktywności wulkanicznych w regionie równiny Elysium Planitia i w innych miejscach na Marsie skutkowało spływaniem lawy po powierzchni krateru.
Chociaż istnieją także liczne przykłady aktywności wulkanizmu na Marsie, doszło do nich dawno temu. A to złoże wydaje się nie przypominać żadnego innego.
- Te cechy pokrywają się z otaczającymi przepływami lawy i wydają się być stosunkowo świeżym i cienkim depozytem popiołu i skał. Reprezentują inny rodzaj erupcji - powiedział Horvath. - Podczas tego wybuchu, popiół mógł zostać wyrzucony nawet około 10 km wysokości w atmosferę Marsa. Możliwe, że tego typu zjawiska były bardziej powszechne, ale ich pozostałości uległy erozji lub zostały zakopane - stwierdził.
Potencjalne miejsce ostatniej erupcji znajduje się około 1600 km od lądownika NASA InSight, który od 2018 roku bada aktywność sejsmiczną na Marsie. Zasugerowano też, że dwa znane trzęsienia ziemi na Marsie, pochodzące z regionu wokół Cerberus Fossae, mogły być spowodowane ruchem magmy głęboko pod ziemią.
- Młody wiek tego złoża pozwala spekulować, że na Marsie wciąż może istnieć aktywność wulkaniczna. Intrygujące jest to, że ostatnie trzęsienia ziemi na planecie, wykryte przez misję InSight, mogą mieć swoje źródło w Cerberus Fossae - powiedział Horvath. Badaczom udało się przewidzieć, że będzie to prawdopodobna lokalizacja dla trzęsień ziemi, jeszcze kilka miesięcy przed tym, jak lądownik NASA InSight wylądował na Marsie.
Życie pod powierzchnią
Jak stwierdził Horvath, złoże wulkaniczne, takie jak to, również daje możliwość domniemywać, że Mars ma odpowiednie warunki, by umożliwiać mieszkanie pod jego powierzchnią - twierdzi Horvath.
- Interakcja wznoszącej się magmy i lodowego podłoża w tym regionie mogła zapewnić korzystne warunki dla życia mikrobiologicznego i to całkiem niedawno. To pozwala przypuszczać, że w regionie istnieje życie - dodał.
Andrews-Hanna wraz ze swoją grupą naukowców bada potencjalne przyczyny erupcji oraz jej mechanizmy. Jeden z członków zespołu - Pranabendu Moitra - opracował modele, aby przyjrzeć się możliwym przyczynom marsjańskiej erupcji. W artykule, który ukaże się w czasopiśmie naukowym "Earth and Planetary Science Letters", sugeruje, że wybuch mógł był konsekwencją aktywności gazów już obecnych w marsjańskiej magmie. Druga hipoteza podaje, że nastąpił, gdy magma weszła w kontakt z marsjańską zmarzliną.
- Lód topi się do wody, miesza się z magmą i odparowuje, wymuszając gwałtowną eksplozję mieszaniny - powiedział Moitra. - Kiedy woda miesza się z magmą, efekt jest taki, jak po wlaniu benzyny do ognia - stwierdził.
Najpierw trzęsienie, potem wybuch
Moitra zwrócił także uwagę, że najmłodsza erupcja wulkaniczna na Marsie miała miejsce zaledwie około 10 kilometrów od szerokiego krateru o nazwie Zunil.
- Wiek erupcji i jego konsekwencje dają możliwość by przypuszczać, że trzęsienie faktycznie wywołało erupcję wulkanu - powiedział Moitra.
Naukowcy są niemal pewni, że duże trzęsienia marsjańskiej ziemi mogły spowodować erupcję magmy zalegającej pod powierzchnią.
Podczas gdy bardziej niebezpieczne wulkany w innych miejscach na planecie - takie jak Olympus Mons, najwyższa góra w Układzie Słonecznym - mogą dostarczać informacji o rozwoju planety, obecny "gorący punkt" na mapie Marsa, wydaje się znajdować na względnie nieinteresujących równinach regionu Elysium.
Andrews-Hanna powiedział, że to niezwykłe, że w jednym regionie znajdują się epicentra znanych trzęsień ziemi, najmłodszych przepływów lawy, a teraz jeszcze także nowego rodzaju erupcji wulkanicznej.
- To może być najnowsza erupcja wulkaniczna na Marsie, ale myślę, że możemy być pewni, że nie będzie ostatnią - dodał badać.
Wszystkie informacje dotyczące aktywności wulkanicznej i sejsmiczne na Marsie sugerują, że planeta jest daleka od zimnego, nieaktywnego świata, jakim zawsze się nam jawił.
- Wszystkie te dane wydają się mówić jedno i to samo: "Mars nie jest martwy" - podsumował Andrews-Hanna.
Źródło: sciencedaily.com
Autor: kw/dd
Największy wulkan na Marsie i góra w Układzie Slonecznym - Olympus Mons

https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-po ... ml?p=meteo
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Mars nie jest martwy  Ma świadczyć o tym aktywność wulkanów.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Mars nie jest martwy  Ma świadczyć o tym aktywność wulkanów2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 07:51

Do Ziemi może dotrzeć potężny rozbłysk słoneczny

2021-05-11.

Plama słoneczna dwa razy szersza od Ziemi może wkrótce wyemitować koronalny wyrzut masy prosto w stronę naszej planety.

Satelity NASA zaobserwowały dużą plamę słoneczną formującą się na powierzchni Słońca. Jest ona dwa razy większa od Ziemi i póki co jest skierowana z dala od naszej planety, ale wkrótce może się to zmienić - wtedy koronalny wyrzut masy (CME) może wystrzelić w naszym kierunku.

Na stronie Space Weather możemy przeczytać:

"Nowa plama słoneczna formuje się nad północno-wschodniej części Słońca. Główna plama słoneczna jest dwa razy szersza od Ziemi, a obok są dwie plamy towarzyszące wielkości Księżyca - wymiary, które czynią ją łatwym celem dla astronomów-amatorów. W ostatnich dniach wyrzuciła ona w przestrzeń kosmiczną wiele CME. Przyszłe erupcje mogą być skierowane w stronę Ziemi."

Plamy słoneczne to ciemniejsze obszary na powierzchni Słońca (fotosferze), którego cechami są temperatura niższa niż temperatura otoczenia i silne pole magnetyczne (kilka tesli). Mimo jasności (temperatura ok. 4000-5000 K), kontrast z otoczeniem o temperaturze ok. 6000 kelwinów powoduje, że plamy słoneczne wydają się mieć kolor czarny.


Plamy słoneczne są chłodniejsze od otoczenia, gdyż są obszarami silnych pól magnetycznych. Są one tak silne, że faktycznie powstrzymuje część ciepła przed ucieczką. Jednakże, gdy pole magnetyczne rośnie, zwiększa ciśnienie w plamie słonecznej, które może wybuchnąć jako rozbłysk słoneczny. W większości przypadków są one stosunkowo nieszkodliwe dla Ziemi.

Bombardowanie wysokoenergetycznymi cząstkami zazwyczaj prowadzi do powstawania zórz polarnych, ponieważ odbijają się one od tarczy magnetycznej naszej planety. Czasami burze słoneczne mogą być tak potężne, że są w stanie uszkodzić krążące na orbicie satelity.


Na Słońcu formuje się gigantyczna plama /NASA

Plama słoneczna już emituje CME /NASA
Źródło :INTERIA.Tech.


https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,5224619
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Do Ziemi może dotrzeć potężny rozbłysk słoneczny.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Do Ziemi może dotrzeć potężny rozbłysk słoneczny2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 07:54

Sektor kosmiczny inwestuje w staże. "Firmy są głodne młodych ekspertów" [RELACJA]
2021-05-11.Marcin Kamassa.
Podczas pierwszej części konferencji Kosmiczne Ścieżki Kariery (zrealizowanej w czwartek 6 maja br.), przedstawiciele firm i instytucji sektora kosmicznego działających w Polsce wymienili się spostrzeżeniami co do tego, jak programy stażowe przyczyniają się do rozwoju niezbędnych kadr. Kontekstu dostarczyła bieżąca realizacja następnej edycji konkursu stażowego Rozwój kadr sektora kosmicznego, współorganizowanego przez Agencję Rozwoju Przemysłu oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego.
O znaczeniu staży w sektorze kosmicznym
Polski sektor kosmiczny jest obecnie jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się segmentów gospodarki – zasugerował na otwarcie czwartkowej konferencji Kosmiczne Ścieżki Kariery wiceminister rozwoju, pracy i technologii, Robert Tomanek. Konferencja była wydarzeniem otwierającym drugi etap naboru kandydatów do odbycia staży w VI odsłonie konkursu Rozwój kadr sektora kosmicznego.
Minister Tomanek podkreślił wagę inicjatyw stażowych, w które włączają się aktywnie firmy sektora kosmicznego. "Jest to przede wszystkim świetne narzędzie selekcji kadr - kadr, których potrzebujemy i których wcale nie ma tak dużo" - podkreślił przedstawiciel MRPiT. W drugiej kolejności Tomanek wskazał na ich znaczenie w podnoszeniu innowacyjności. "Stażyści to źródło innowacji - [...] jeżeli firma wpuszcza stażystów do siebie, to może liczyć na to, że z różnych powodów środowisko innowacyjne będzie ulegało katalizacji, przyspieszeniu" - ocenił, namawiając przy tym inne firmy i instytucje do kreowania programów stażowych, na wzór ARP i ZSPK. "Ministerstwo powinno też - i o to będę zabiegał u moich współpracowników - śledzić przebieg tego programu i wyciągać z niego wnioski, bo może to być instrument wart rozpropagowania" - dodał na zakończenie.
Część inauguracyjną konferencji stanowiła też wypowiedź prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej, prof. Grzegorza Wrochny. Szef POLSA podkreślił, że sektor kosmiczny jest dzisiaj w przełomowym momencie. "Lubię go porównywać do tego, co się działo z technologiami informatycznymi w latach 90. [XX wieku] - to był po prostu wybuch" - stwierdził. Prezes Wrochna uznał też, że wybór kariery w sektorze kosmicznym stanowi dziś dla młodych dogodną drogę do realizacji największych ambicji i celów życiowych. "Pierwszym elementem realizacji tego losu może być właśnie staż w tym programie [...] Firmy są głodne młodych, dobrych ekspertów" - podsumował szef POLSA, nawiązując bezpośrednio do konkursu ARP i ZSPK.
Ze strony samego Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego głos na konferencji zabrał jego prezes, Paweł Wojtkiewicz. "Łącznie liczba zatrudnionych w tych wszystkich podmiotach, które są zrzeszone w Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, to 6 tys. osób [...] Obroty tych podmiotów to ponad 1,5 mld złotych rocznie" - podkreślił prezes ZPSK, wskazując przy tym, że nie wszyscy pracownicy ponad 70 członkowskich organizacji są przydzieleni do działalności kosmicznej. Podkreślił jednak, że skala zatrudnienia w tym segmencie rynku rośnie. "Sektor kosmiczny jako miejsce pracy jest atrakcyjny" - stwierdził Wojtkiewicz.
Agencję Rozwoju Przemysłu, jako organizatora konferencji, reprezentowali przede wszystkim Bartosz Sokoliński (dyrektor Biura Rozwoju i Innowacji ARP), Paweł Pacek (dyrektor Biura Rozwoju Technologii ARP) oraz ekspert Biura Rozwoju i Innowacji, Michał Chwieduk. Spotkanie otwierał wiceprezes zarządu ARP, Paweł Kolczyński.
Polish Space Fellowship Program - czyli nowe szaty programu stażowego ARP-ZPSK
W ważnym wystąpieniu wprowadzającym do wątku Dyrektor Sokoliński przedstawił zamysł nowego modelu stażowego w programie realizowanym przez ARP już od blisko 5 lat. Rozwinięcie formuły ma bazować na przeprowadzonej analizie poprzednich pięciu edycji inicjatywy.
Wnioski, jakie tutaj przedstawiono, obejmują "umiędzynarodowienie" programu - czyli umożliwienie realizacji staży w firmach polskiego sektora kosmicznego także młodym kandydatom z zagranicy. "Chcemy, żeby polskie firmy przyjmowały ludzi, którzy mają być może takie kompetencje, których w Polsce jeszcze nie mamy w tej chwili" - wskazał dyrektor Sokoliński, podkreślając jednocześnie, że ma być to uzupełnienie dotychczasowej popularyzacji praktyk stażowych wśród młodych polskich inżynierów.
Za równie ważne ARP deklaruje skłanianie wyszkolonych stażystów do pozostania na polskim rynku - jako tych, w których inwestowane są publiczne pieniądze. Dyrektor Sokoliński podkreślił przy tym, że ich późniejsze wyjazdy na praktyki zagraniczne oraz do pracy za granicą, nie są równoznaczne z utratą ukształtowanego specjalisty. "Widzimy, że stażyści także wracają z zagranicy - z nowymi kompetencjami, z nowymi kontaktami, a także ci, którzy są za granicą, też są świetnymi kontaktami dla nas" - stwierdził.
Jako kolejne założenie w nowym modelu stażowym ARP zadeklarowała położenie nacisku na aspekt edukacyjno-naukowy. "Chcemy naszym stażystom pomagać w rozwoju kariery poprzez kursy, poprzez szkolenia, poprzez kontakt z nowoczesną edukacją" - zasygnalizował dyrektor Sokoliński. Podkreślił przy tym dążenie do zbudowania społeczności i rozpoznawalnej marki, a także wzmocnienia statusu absolwenta programu oraz sieci powiązań i kontaktów sektorowych - poprzez działanie "klubu networkingowego" i skupianie "kapitału społecznego sektora kosmicznego".
Chcielibyśmy, żeby nasz produkt przestał być czysto krajowym programem stażowym, a był jednym z najlepszych europejskich stażowych programów kosmicznych.
Bartosz Sokoliński, dyrektor Biura Rozwoju i Innowacji ARP
Zwieńczeniem tej części było podsumowanie liczbowe wszystkich dotychczas zrealizowanych edycji konkursu stażowego ARP-ZPSK. Zgodnie z nim, przez inicjatywę Rozwój kadr sektora kosmicznego przeszło 52 stażystów, wyłonionych spośród 422 nadesłanych kandydatur. Swoje obowiązki stażowe wykonywali oni łącznie w 30 różnych firmach, które dołączyły do programu na przestrzeni wszystkich jego odsłon. Co szczególnie istotne - 77 proc. absolwentów poprzednich edycji programu otrzymało ofertę pracy w firmach, w których odbywało staż.
Co na tym tle nie mniej ciekawe, blisko 1/3 z łącznej liczby stażystów miała wykształcenie spoza nauk inżynieryjnych (na co podczas konferencji zwrócił uwagę dyrektor Pacek). "Program stażowy był początkowo adresowany tylko do inżynierów i dopiero w trakcie jego realizacji usłyszeliśmy od firm, że nie tylko inżynierowie są bardzo potrzebni w firmach kosmicznych [...] Mniej więcej od trzeciej edycji staż jest dostępny dla nie-inżynierów" - podkreślił.
"Kosmos to ludzie, a przyszłość to młodość" - staże z perspektywy firm
W ramach konferencji odbyły się dwie sesje Space Talks: "Kosmos to ludzie, a przyszłość to młodość" oraz "Moja droga w kosmosie". Pierwszy skupił się na doświadczeniach firm, które przyjmowały lub będą przyjmować stażystów w ramach programu Rozwój kadr sektora kosmicznego. Przedstawiciele przedsiębiorstw przybliżyli w trakcie tej sesji, jak wyglądało z ich perspektywy skorzystanie z tej okazji i jakie możliwości ona dała.
Jednym z pierwszych wątków podjętych w trakcie tego panelu była problematyka wdrożenia stażystów w arkana specyficznej i wysoko wyspecjalizowanej działalności, jaką podejmuje się w sektorze kosmicznym. Uczestniczący w nim przedstawiciele firm zgodnie zapewnili jednak, że proces przygotowania zaangażowanych młodych inżynierów nie nastręczał nikomu ponadprzeciętnych trudności. "Osoby, które przyjmujemy na staż są to studenci i absolwenci dobrze lub bardzo dobrze przygotowani, jeśli chodzi o wiedzę podstawową; całkiem szybko wdrażają się w projekty" - stwierdził Michał Szwajewski z firmy Astronika. "Osoby te są bardzo zmotywowane do tego, żeby samemu się dokształcić, bardzo szybko chłoną wiedzę [...]" - dodał, podkreślając przy tym, że jest to nierzadko dla kadydatów "skok na głęboką wodę".
W podobnym tonie wypowiedziała się Joanna Baksalary z wielkopolskiej firmy ITTI. "Nie przypominam sobie złych doświadczeń, to są osoby odpowiednio wyselekcjonowane w mocno konkurencyjnym procesie i bardzo dobrzy studenci; w dodatku to pasjonaci" - wskazała Baksalary. Podkreśliła również, że stażyści są otwarci na różne możliwości i rozwiązania, wobec których doświadczonym pracownikom zdarza się podchodzić asekuracyjnie.
Mikołaj Podgórski z wrocławskiej firmy Scanway podkreślił z kolei, że stażyści w jego organizacji trafiali do tych projektów, które w danym czasie były najważniejsze i zajmowali się istotną częścią ich realizacji. "Nikt nie parzy kawy [...] czasu jest mało, a pracy jest dużo" - zapewnił. Dodał jeszcze, że czas, jaki stażyści mają na wykazanie się, czyli 6 miesięcy, w projektach kosmicznych jest horyzontem nieodległym.
Z kolei o powodach zainteresowania ze strony spółki, która ma jeszcze przed sobą angażowanie pierwszych stażystów w ramach programu, wypowiedział się Maciej Król z firmy WiRan. "Firmom chodzi teraz o pozyskanie dobrej klasy pracownika, a nie ma nic lepszego jak półroczny test takiego pracownika i jego wdrożenie do firmy" - stwierdził Król. Podkreślił przy tym, że gdy do odbycia stażu kierowane są osoby mocne merytorycznie, a do tego zaangażowane, wówczas "nic więcej nie trzeba, wystarczy przydzielić zadania". Zastrzegł też, że jeśli takie osoby będą otrzymywać w firmie zlecenia prozaiczne, to szybko się zniechęcą i odejdą.
Dotychczasowe dobre doświadczenia środowiska sektorowego o stażystach potwierdził także Jakub Bochiński z Creotech Instruments. "Nie jesteśmy jeszcze 'Zachodem', gdzie są gigantyczne firmy z powolną drabinką awansów [...] Tutaj [w polskich firmach - przyp. red.] awansuje się szybko [...] na pozycje o wysokim poziomie odpowiedzialności; dwójka ze stażystów, którzy z nami już obecnie są jako pracownicy, [...] są de facto odpowiedzialni już za swoje własne projekty podsystemów do platform satelitarnych, które obecnie konstruujemy" - podkreślił.
Mówiąc dalej - o tym, co może stanowić pewną rysę na tym ogólnie dobrym tle rozwoju kompetencyjnego sektora - Bochiński zwrócił uwagę na sposób budowania tzw. piramid kompetencyjnych w polskich spółkach. "Jest to często słabą stroną naszych rodzimych firm kosmicznych - czasami zdarza się, że my tej piramidy nie mamy ułożonej; albo nie mamy głównego eksperta, do którego można zawsze podejść i dostać odpowiedź na poszukiwane pytania szybko, albo nie mamy liderów obszarów kompetencyjnych" - zwrócił uwagę przedstawiciel Creotech Instruments. Dodał, że obecnie kluczowe jest tworzenie takich piramid kompetencyjnych, aby stażyści przychodzący do firmy mieli też możliwość uczenia się od kogoś odgórnie i domyślnie przydzielonego.
Pytaniem mocniej wybrzmiewającym w dalszej części pierwszego panelu konferencyjnego było to, jak skłaniać stażystów i wykwalifikowanych pracowników do pozostania na rodzimym rynku kosmicznym. Niejako w nawiązaniu do tego wątku Jakub Bochiński zwrócił uwagę, że poza godziwymi zarobkami potrzebne jest też przedstawienie konkretnej perspektywy rozwoju działalności firmy. "Nasi byli stażyści w dużym stopniu są już współwłaścicielami firmy - niedawno ruszyliśmy na giełdę i nasi pracownicy [...] kupili za mniej więcej milion złotych udziałów w naszej firmie" - wskazał w tym kontekście, jako przykład chęci długofalowego związania się z przedsiębiorstwem. Dodał przy tym, że młodzi pracownicy cenią, gdy pozostawia się im swobodę działania oraz odpowiednią dozę decyzyjności.
Pozostali uczestnicy spotkania zgodzili się z tym, podkreślając ponadto wagę dostępności mentorów gotowych do wspierania stażystów i wskazywania im ścieżki rozwoju, a także samo zaangażowanie w realizację ciekawych projektów technologicznych (których w sektorze kosmicznym nie brakuje). Zgodnie podkreślono również, że tworzenie przyjaznego otoczenia rozwojowego dla stażystów to bardzo ważny czynnik w panującej obecnie sytuacji deficytu wykwalifikowanych kadr.
Na sam koniec pierwszej sesji panelowej padło też pytanie o znaczenie pasji kosmicznych w rozwoju kariery zawodowej w tym sektorze, a także - o sposoby jej rozbudzania u młodych ludzi. Joanna Baksalary z ITTI podkreśliła tutaj znaczenie popularyzowania swoich dokonań i dzielenia się przez podmioty sektorowe informacjami o swoich projektach z ogółem społeczeństwa. Z kolei Jakub Bochiński z Creotech przestrzegł przed przecenianiem znaczenia pasji w sukcesie zawodowym. "Chcemy, aby pasjonaci, którzy przychodzą do nas na staże swoje pasje zachowali", przy czym muszą pamiętać o realiach pracy w sektorze; potrzebne jest też myślenie produktowe, obliczone na wiele lat prowadzenia działalności - argumentował. Z kolei Mikołaj Podgórski (Scanway) zwrócił uwagę na ważną rolę szkół, a zwłaszcza uczelni w podtrzymywaniu i pielęgnowaniu zainteresowań swoich podopiecznych i studentów, z której nader często polskie instytucje edukacyjne się nie wywiązują - zwłaszcza wobec tematyki kosmicznej. Podkreślił, że uczelnie powinny dawać szersze możliwości kierunkowego rozwijania się w tej dziedzinie, co nadal w wielu przypadkach nie następuje.
Po zakończeniu tej części konferencji Kosmiczne Ścieżki Kariery przyszedł czas na drugą sesję panelową z udziałem samych stażystów, będących wcześniej uczestnikami kolejnych edycji programu ARP-ZPSK. O ich wrażeniach i przemyśleniach na temat zrealizowanych praktyk stażowych będzie można przeczytać niebawem w osobnym materiale na naszym serwisie.
Blisko pięć lat z programem stażowym ARP-ZPSK
Celem Konkursu o Staż - Rozwój kadr sektora kosmicznego pozostaje dotarcie przez Agencję Rozwoju Przemysłu oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego do absolwentów i młodych naukowców zdolnych do odbycia płatnych staży w instytutach naukowych, jednostkach badawczych oraz przedsiębiorstwach prowadzących działalność gospodarczą w sektorze kosmicznym (będących członkami ZPSK). Stypendia stażystów są w nim finansowane w 50 proc. ze środków publicznych przez Agencję Rozwoju Przemysłu.
W tegorocznej, już VI edycji konkursu „Rozwój kadr sektora kosmicznego”, w pierwszym jego etapie zakwalifikowanych do udziału zostało 15 przedsiębiorstw przyjmujących kandydatów na staż. Ujęto wśród nich podmioty:
• Astronika Sp. z o.o.
• BitbyBit Sp. z o.o.
• Centrum Badań Kosmicznych PAN
• Creotech Instruments S.A.
• GMV Innovating Solutions Sp. z o.o.
• N7 Space Sp. z o.o.
• PIAP Space Sp. z o.o.
• Progresja Space Sp. z o.o
• QWED Sp. z o.o.
• Scanway Sp. z o.o.
• Sener Polska Sp. z o.o.
• Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa
• Syderal Polska Sp. z o.o
• Śląskie Centrum Naukowo-Technologiczne Przemysłu Lotniczego Sp. z o.o.
• WiRan Sp. z o.o.
Drugi etap konkursu skierowany jest z kolei do młodych kandydatów na stażystów - z szansy tej mogą skorzystać absolwenci z tytułem magistra, inżyniera, licencjata lub magistra inżyniera, osoby z otwartym przewodem doktorskim oraz młodzi naukowcy z tytułem magistra, inżyniera lub magistra inżyniera, doktora nauk technicznych, społecznych lub ekonomicznych, którzy nie ukończyli 35 roku życia. Zgłoszenia kandydatów przyjmowane są począwszy od 6 maja - nabór trwa do 21 maja 2021 r.
Osoby zainteresowane udziałem w konkursie mogą wysyłać swoje Curriculum Vitae (CV) na adres e-mail: staze@space.biz.pl (termin przyjmowania - do 21 maja 2021 r. do godz. 23:59). Szczegóły dotyczące wymagań dla kandydatów oraz informacje o samym programie dostępne są na stronie internetowej ZPSK.
Nagrodami w VI edycji "Konkursu o Staż – Rozwój kadr sektora kosmicznego" są sześciomiesięczne staże w firmach, instytutach badawczych polskiego sektora kosmicznego. Przyszły stażysta będzie zatrudniony na umowę-zlecenie, przy wynagrodzeniu od 4 do 5 tys. zł brutto.
Fot. ESA/CNES/Arianespace/Optique vidéo du CSG - JM Guillon [esa.int]

Nowy logotyp programu stażowego ARP-ZPSK. Ilustracja: Agencja Rozwoju Przemysłu

Ilustracja: Agencja Rozwoju Przemysłu/Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego

Kosmiczne Ścieżki Kariery
https://www.youtube.com/watch?v=He7gcc3 ... b_imp_woyt

Źródło:Space24.

https://www.space24.pl/sektor-kosmiczny ... ow-relacja
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Sektor kosmiczny inwestuje w staże. Firmy są głodne młodych ekspertów [RELACJA].jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Sektor kosmiczny inwestuje w staże. Firmy są głodne młodych ekspertów [RELACJA]2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Sektor kosmiczny inwestuje w staże. Firmy są głodne młodych ekspertów [RELACJA]3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 07:58

Supernowa zaskoczyła astronomów. Nie wygląda tak jak wszystkie inne
2021-05-11. Radek Kosarzycki
35 milionów lat świetlnych od Ziemi w odległej galaktyce należącej do Gromady Galaktyk w Pannie doszło do eksplozji supernowej. Temu wycinkowi nieba przyglądał się akurat Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Okazało się, że ta konkretna supernowa znacząco różni się od wszystkich innych.
Analizując dane z Hubble’a, astronomowie dostrzegli, że w zewnętrznej warstwie gwiazdy w ogóle nie było wodoru. Problem jednak w tym, że co do zasady nie obserwuje się tak chłodnych gwiazd jak ta, które pozbawione byłyby wodoru. Żółte, chłodne gwiazdy pod koniec życia zazwyczaj otoczone są rozległą warstwą wodoru, która skrywa gorące, błękitne wnętrze. Jak nie ma wodoru, gwiazda zazwyczaj jest bardzo gorąca, wręcz błękitna. Ta była żółta. Zdjęcia gwiazdy zostały wykonane na 2,5 roku przed eksplozją.
Ka-boom!
Kiedy doszło już do eksplozji - skatalogowanej później jako 2016yvr - okazało się, że nie pasuje ona do typu gwiazdy obserwowanego ponad dwa lata wcześniej. Co zatem się stało z wodorem wewnątrz gwiazdy?
Możliwe, że gwiazda miała wcześniej otoczkę wodorową, ale tuż przed eksplozją w jakiś sposób ją utraciła. Jeżeli jest to gwiazda pojedyncza, to mogła odrzucić swoje zewnętrzne warstwy podczas silnych erupcji, które targają takimi gwiazdami w ostatnich momentach ich życia, i dopiero wtedy eksplodować. Alternatywnie, jeżeli gwiazda należy do układu podwójnego, mogła zostać odarta z wodoru przez swojego gwiezdnego towarzysza. Przyciąganie grawitacyjne drugiej gwiazdy w układzie mogło stopniowo odciągać wodór z jednej gwiazdy w kierunku drugiej. Tak czy inaczej, przed eksplozją wodoru na gwieździe już nie było.
Gwiazda wyrzuciła z siebie... wodór
Badacze jednak zaznaczają, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Dlaczego? Szczątki eksplodującej gwiazdy, które rozleciały się na wszystkie strony, po pewnym czasie uderzyły w ogromne ilości wodoru. Całkiem możliwe, że szczątki gwiazdy uderzyły zatem w wyrzucone wcześniej fragmenty jej byłej atmosfery. Sądząc po odległości, w jakiej szczątki dotarły do wodoru, gwiazda musiałaby go odrzucić ok. trzydziestu lat przed eksplozją.
Pytanie o przyczynę wyjątkowości tej eksplozji pozostaje jednak nadal otwarte. Jakby nie patrzeć, o ile naukowcy bezustannie rejestrują kolejne supernowe, to bardzo rzadko udaje się obserwować gwiazdę tuż przed eksplozją. W naszej wiedzy wciąż jest bardzo dużo luk, jeżeli chodzi o to, jak zachowuje się gwiazda w ostatnich chwilach przed eksplozją.
Gdy za 5-10 lat kurz po eksplozji opadnie, naukowcy będą w stanie sprawdzić także drugą alternatywę, szukając teoretycznego gwiezdnego towarzysza, który mógł zabrać sobie wodór z nieistniejącej już gwiazdy. Do tego czasu żadnej z dwóch teorii nie można ostatecznie wykluczyć.
Kosmiczny Teleskop Hubble'a

https://spidersweb.pl/2021/05/supernowa ... nomow.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Supernowa zaskoczyła astronomów. Nie wygląda tak jak wszystkie inne.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Supernowa zaskoczyła astronomów. Nie wygląda tak jak wszystkie inne2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 07:59

W obliczu nieznanego - konsekwencje odkrycia życia pozaziemskiego
2021-05-11.
27 maja 2021 r. o godzinie 20:00 odbędzie się wyjątkowe spotkanie pod patronatem Polskiej Agencji Kosmicznej. Członkowie Polskiego Towarzystwa Astrobiologicznego oraz reprezentanci Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej będą zastanawiali się, jakie będą dla ludzkości konsekwencje odkrycia życia pozaziemskiego.
„Istnieją tylko dwie możliwości: albo jesteśmy sami we Wszechświecie, albo nie. Obie są równie przerażające.” - Arthur C. Clarke
Dotychczas nie udało się nam odnaleźć życia poza naszą planetą. Na żadnym z badanych przez nas ciał niebieskich nie odkryto nawet prostych jego form, nie mówiąc już o bardziej złożonych istotach żywych. Z drugiej strony, wciąż nie wyklucza się istnienia chociażby na Marsie, obcych mikroorganizmów. Nie wiemy także, co skrywają pod swoimi lodowymi pancerzami księżyce gazowych gigantów. Jeśli nawet nie znajdziemy niczego w Układzie Słonecznym, to poznaliśmy już kilka tysięcy światów krążących wokół innych słońc. Wiele z tych dalekich globów przynajmniej częściowo spełnia warunki konieczne do tego, by zaistniało na nim życie w postaci, jaką znamy. A może dowód przyjdzie do nas w najmniej spodziewanej chwili, jako ciąg liczb pierwszych, zakodowanych w sygnale radiowym?
Pewnego dnia może się okazać, że Ziemia nie jest jedyną oazą życia w jałowym kosmosie. Jak zareaguje ludzkość w momencie, który na zawsze odmieni nasze postrzeganie wszechświata i nas samych?
Zagadnieniu temu poświęcone zostanie wyjątkowe spotkanie, które pod patronatem Polskiej Agencji Kosmicznej odbędzie się 27 maja o godzinie 20:00. Wezmą w nim udział członkowie Polskiego Towarzystwa Astrobiologicznego oraz reprezentanci Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej.
W czasie panelu dyskutować będziemy jak i gdzie poszukuje się życia pozaziemskiego. Co spodziewamy się odkryć i jak będziemy to badać. Poruszymy także aspekty społeczne wykrycia życia pozaziemskiego. Zastanowimy się czy fantastyka naukowa może przygotować nas na takie odkrycie? Na ile przewidywania autorów sci-fi pokrywają się z przewidywaniami naukowców? Czy czeka nas inwazja obcych czy może żmudne wykopaliska w poszukiwaniu wymarłych cywilizacji?
W gronie specjalistów zaproszonych do debaty znajdą się:
• Łukasz Marek Fiema: Historyk, autor fantastyki piszący w konwencji hard science fiction, zawodowo związany z branżą kosmiczną.
• dr Tomasz Zajkowski: Biolog molekularny, pracownik NASA zajmujący się zagadnieniami związanymi z wczesną ewolucją w kontekście początków życia na Ziemi.
• Wojciech Gunia: Filolog specjalizujący się w twórczości Stanisława Lema, autor fantastyki w gatunku weird fiction.
• dr Janusz Pętkowski: Astrobiolog, pracownik naukowy na MIT-EAPS w Cambridge, MA, USA zajmujący się poszukiwaniem życia pozaziemskiego w naszym Układzie Słonecznym i poza nim.

Wydarzenie można śledzić na Facebooku oraz na kanale PTAstrobio na YouTube.
Polska Fundacja Fantastyki Naukowej
Organizacja pozarządowa powstała z inicjatywy miłośników polskiej fantastyki naukowej, mająca na celu popularyzację tego gatunku zarówno w kraju, jak i za granicą. W zakres jej działalności wchodzi przede wszystkim promocja polskich twórców – pisarzy, grafików, muzyków, autorów gier wideo, fabularnych i planszowych, jak również aranżacja spotkań z pisarzami oraz ekspertami, mających przybliżać zagadnienia obecne w science fiction.
Polskie Towarzystwo Astrobiologiczne
Powstało w 2020 roku z inicjatywy polskich naukowców zajmujących się zagadnieniami związanymi z Astrobiologią. Jego celem jest popieranie i inicjowanie aktywności pozwalających na rozwój astrobiologii oraz nauk pokrewnych, ich popularyzacja oraz integracja środowiska naukowego zainteresowanego tematyką astrobiologii w celu nawiązania współpracy nad projektami badawczymi.
Źródło: PFFN, PTAstroBio
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/w- ... ziemskiego
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: W obliczu nieznanego - konsekwencje odkrycia życia pozaziemskiego.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 12 Maj 2021, 08:02

Przygotowania do misji AX-1
2021-05-12. Krzysztof Kanawka
Trwają przygotowania do pierwszej prywatnej misji załogowej na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Misja otrzymała oznaczenie AX-1.
Na styczeń 2022 roku zaplanowano misję kapsuły Crew Dragon (Dragon 2) firmy SpaceX, którą wykona prywatna firma Axiom Space. Celem tej misji jest wysłanie czterech “prywatnych astronautów” na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Jaki jest postęp przygotowań?
Do tej prywatnej misji wybrano czterech astronautów: weteran Michael López-Alegría (w przeszłości NASA) będzie pełnić rolę dowódcy, zaś pozostała załoga to nowicjusze. Są to: Amerykanin Larry Connor, Kanadyjczyk Mark Pathy oraz Izraelczyk Eytan Stibbe. Częściową załogę zapasową pełnią Peggy Whitson (w przeszłości NASA) oraz John Shoffner.
W tej misji wykorzystana zostanie kapsuła Dragon 2, rakieta Falcon 9 oraz wyrzutnia LC-39A na Florydzie. Całkowity czas trwania misji planowany jest na 10 dni, z czego 8 “prywatni astronauci” spędzą na pokładzie ISS.
Dziesiątego maja odbyła się ciekawa telekonferencja prasowa NASA dotycząca misji AX-1. Wówczas poinformowano m.in. o podpisaniu porozumienia z NASA na wykonanie misji AX-1. NASA określa to porozumienie jako PAM (Private Astronaut Mission). W ramach porozumienia NASA dostarczy astronautom zasoby do pobytu na ISS, zaś Axiom dostarczy przestrzeń do sprowadzenia próbek z eksperymentów na Ziemię. Zapis tej telekonferencji prezentujemy poniżej.
Obecnie trwa trening astronautów do misji. W przyszłym tygodniu rozpoczną się ćwiczenia w warunkach mikrograwitacji oraz w wirówkach z przeciążeniem. Jesienią trwać będzie trening systemów pojazdu Dragon 2.
Misja AX-1 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, PFA)
Media Teleconference: 1st Private Astronaut Mission
https://www.youtube.com/watch?v=Ut424lA ... b_imp_woyt

Załoga misji AX-1 / Credits – Axiom Space

https://kosmonauta.net/2021/05/przygoto ... isji-ax-1/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Przygotowania do misji AX-1.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Przygotowania do misji AX-1.2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 09:46

Voyager 1 wykrył "uporczywy szum"
poza Układem Słonecznym
2021-05-12.
Jedna z najdłużej działających sond kosmicznych, Voyager 1, wykryła "uporczywy szum" poza naszym Układem Słonecznym. Są nim wahania w emisji gazu międzygwiazdowego.
Należąca do NASA sonda kosmiczna Voyager 1 została wystrzelona 5 września 1977 roku z Przylądka Canaveral na Florydzie, zaledwie kilka tygodni po swojej siostrze – Voyager 2. Pomimo że oba urządzenia początkowo miały działać przez pięć lat, do dzisiaj przesyłają dane, badając przestrzeń międzygwiezdną.
"Bardzo słaby i monotonny"
Voyager 1 ma za sobą bardzo długą podróż. W 1979 roku przeleciał obok Jowisza, rok później obok Saturna. W sierpniu 2012 roku przekroczył granicę zwaną heliopauzą (to część kosmosu, w której zaczyna dominować ciśnienie materii międzygwiezdnej, a nie wiatru słonecznego) i przemieścił się poza krawędź Układu Słonecznego. Trafił do ośrodka międzygwiazdowego, a więc do miejsca, które składa się z gazu, plazmy, pyłu, neutrin i promieniowania elektromagnetycznego, i znajduje się w przestrzeni pomiędzy gwiazdami w galaktyce.
Lecąc w nieznane, w odległości 22,5 miliarda kilometrów od Ziemi, Voyager 1 wykrył drgania gazu międzygwiazdowego wywołane przez nasze Słońce. Zauważył też, że pomiędzy tymi drganiami da się wychwycić uporczywy szum. Odkrycie opublikowano w poniedziałek w periodyku "Nature Astronomy".
- Jest on bardzo słaby i monotonny – powiedziała Stella Koch Ocker, doktorantka astronomii z amerykańskiego Uniwersytetu Cornella.
Zrozumieć przestrzeń poza Układem Słonecznym
O czym może świadczyć szum? Naukowcy uważają, że w gazie międzygwiazdowym pojawia się większa aktywność na niskim poziomie, niż wcześniej sądzono. Dzięki temu odkryciu badacze będą mogli monitorować przestrzenny rozkład plazmy bez zakłóceń, jakie daje wiatr słoneczny. Dane z Voyagera 1 mogą także pomóc zrozumieć interakcje pomiędzy ośrodkiem międzygwiazdowym, a wiatrem słonecznym – stałym strumieniem naładowanych cząstek wypływających z naszej gwiazdy.
- Nigdy nie mieliśmy szansy tego zbadać. Teraz wiemy, że nie potrzebujemy wiatru słonecznego, aby zmierzyć plazmę międzygwiazdową – dodał naukowiec Shami Chatterjee.
W artykule naukowcy piszą sporo o pomiarze gęstości materiału w przestrzeni międzygwiazdowej. - Ta detekcja oferuje nam nowy sposób pomiaru gęstości przestrzeni międzygwiazdowej i otwiera nową drogę do badania struktury bardzo bliskiego ośrodka międzygwiezdnego – mówiła Ocker. Jak przekazała, jeśli ktoś wyobraża sobie przestrzeń pomiędzy gwiazdami, którą astronomowie nazywają "ośrodkiem międzygwiazdowym", i widzi spokojne, ciche, pogodne środowisko, to byłby w błędzie.
- Używam sformułowania "spokojny ośrodek", ale można znaleźć wiele miejsc, które nie są szczególnie spokojne – powiedział Jim Cordes, fizyk z Cornell i współautor pracy.
Podobnie jak ocean, ośrodek ten jest pełen burzliwych fal. Największe z nich powstają w wyniku rotacji naszej galaktyki, kiedy to przestrzeń kosmiczna rozmywa się o siebie i tworzy fale o rozmiarach dziesiątek lat świetlnych. Mniejsze (choć wciąż gigantyczne) fale powstają w wyniku wybuchów supernowych, rozciągając się na miliardy mil od grzbietu do grzbietu. Najmniejsze fale pochodzą zazwyczaj od naszego własnego Słońca, ponieważ wybuchy słoneczne wysyłają w przestrzeń fale uderzeniowe, które przenikają przez wyściółkę naszej heliosfery – sfery wokół Słońca, w której ciśnienie wiatru słonecznego przeważa nad ciśnieniem wiatrów galaktycznych.
Sonda Voyager 1 to najbardziej odległy obiekt stworzony przez człowieka, który od dziesięcioleci bada kosmos. Funkcjonuje dobrze mimo swojego wieku i warunków, w jakich się znalazła.
- Z naukowego punktu widzenia te badania to nie lada wyczyn. To testament tej niesamowitej sondy kosmicznej. To inżynierski prezent dla nauki, który wciąż trwa – powiedziała Ocker.
Źródło: 2021 Cable News Network All Rights Reserved
Autor: kw,anw/map,dd
Program Voyager (PAP/Maciej Zieliński, Adam Ziemienowicz)

Sonda kosmiczna Voyager 1 (NASA)

Wizualizacja artystyczna przedstawiająca sondę Voyager I oraz obłok plazmy (koloru brązowego)

Artystyczna wizja sondy Voyager w dalekim kosmosie (NASA/JPL-Caltech)

Sonda kosmiczna Voyager 1 (NASA)

https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-po ... ml?p=meteo
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Voyager 1 wykrył uporczywy szum.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Voyager 1 wykrył uporczywy szum2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Voyager 1 wykrył uporczywy szum3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Voyager 1 wykrył uporczywy szum4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 09:50

Próbka planetoidy Bennu z misji OSIRIS-REx rozpoczęła dwuletnią podróż na Ziemię
2021-05-12.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to pojemnik z próbką wyląduje na pustyni w Utah we wrześniu 2023 roku, dostarczając naukowcom wyjątkowego materiału do badań.
Pod koniec października ubiegłego roku NASA poinformowała o szczęśliwym zakończeniu historycznej i najbardziej chyba wymagającej misji w swojej historii, której celem było pobranie przez sondę OSIRIS-REx próbki tajemniczej planetoidy Bennu. Całe przedsięwzięcie odbywało się 200 milionów kilometrów od Ziemi, a naukowcy Amerykańskiej Agencji Kosmicznej mierzyli się z takim zadaniem po raz pierwszy. Najwyraźniej jednak dwuletnie obserwacje Bennu i doświadczenie inżynierów NASA zrobiły swoje - udało się dokładanie zmapować powierzchnię planetoidy, stworzyć jej mapę 3D, wylądować i pobrać próbkę.
Przypominamy, że Bennu to kosmiczna skała o średnicy 560 metrów i wadze 70 milionów ton, która porusza się z prędkością 28 km/s, obiega Słońce co 437 dni i znajduje się... na linii kolizyjnej z naszą planetą, zbliżając się do niej co 6 lat. Astronomowie sugerują, że będzie stanowiła dla Ziemi potencjalne zagrożenie już relatywnie niedługo, bo w 2135 roku. Prawdopodobieństwo uderzenia jest relatywnie nieduże i wynosi zaledwie 1:2700, ale gdyby do niego doszło, to wywołałoby wybuch o sile 1,15 gigaton TNT. Tyle że Bennu to nie tylko zagrożenie, ale i możliwa odpowiedź na wiele nurtujących nas pytań dotyczących Układu Słonecznego, w tym i naszej planety, np. pochodzenia na niej życia.
Próbki ważą między 200 a 400 gramów, chociaż naukowcy pierwotnie liczyli na dosłownie 60 gramów regolitu i po dostarczeniu na Ziemię przejdą gruntowne wieloletnie badania w wielu amerykańskich laboratoriach - tyle że na ten moment przyjdzie nam jeszcze poczekać, bo chociaż NASA poinformowała właśnie, że sonda OSIRIS-REx wyruszyła w drogę powrotną w kierunku Ziemi, to jej podróż zajmie dwa lata i próbki wylądują na pustyni w Utah dopiero 24 września 2023 roku. Jak jednak podkreśla agencja, proces będzie bardzo wymagający, dlatego odbywać się będzie etapami - OSIRIS-REx najpierw zbliży się do Ziemi na odległość 10 000 kilometrów, następnie we wrześniu 2022 roku podleci na odległość 2500 km, a później jeszcze bliżej. Przy odpowiedniej odległości zrzuci pojemnik z próbkami, który wyposażony jest w spadochron, pozwalający na bezpieczne lądowanie.
Jeśli jednak wystąpią jakieś problemy, to NASA ma plan B i sonda podejmie drugą próbę zrzutu w 2025 roku, bo najważniejsze jest tu dostarczenie próbek na Ziemię w stanie nienaruszonym. A czego będziemy w nich szukać? Głównie materiału organicznego, który mógłby wyjaśnić, czy asteroidy pomogły dostarczyć na Ziemię składniki niezbędne do życia, jakie znamy obecnie, bo szacuje się, że Bennu krąży w kosmosie od czasów formowania naszego układu słonecznego 4,5 mld lat temu. Jak tłumaczy Thomas Zurbuchen z NASA: - Wiele osiągnięć OSIRIS-REx zademonstrowało innowacyjny sposób rozwoju eksploracji w czasie rzeczywistym. Zespół stanął na wysokości zadania, dzięki czemu pierwotny fragment naszego układu słonecznego zmierza właśnie na Ziemię, gdzie wiele generacji naukowców będzie mogło odkryć jego sekrety.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA
Imaging Asteroid Bennu
https://www.youtube.com/watch?v=5dA15GC ... b_imp_woyt

https://www.geekweek.pl/news/2021-05-12 ... na-ziemie/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Próbka planetoidy Bennu z misji OSIRIS-REx rozpoczęła dwuletnią podróż na Ziemię.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 09:51

Oto najbardziej przerażające gwiazdy we Wszechświecie [WIDEO]
2021-05-12.
Astronomowie bezustannie dokonują niesamowitych i przełomowych odkryć, które pokazują nam, jak bardzo fascynującym i dynamicznie rozwijającym się miejscem jest nieprzenikniona otchłań Wszechświata.
Tym razem naukowcy z Uniwersytetu w Sydney dokonali obserwacji najbardziej przerażających gwiazd. Mowa tutaj o gwiazdach Wolfa-Rayeta. Są to masywne gwiazd w ostatniej stabilnej fazie swojego życia. Zaledwie chwila dzieli je od eksplozji i stania się supernową.
Astronomowie odkryli parę gwiazd, które zostały nazwane Apep. Układ znajduje się 8 tysięcy lat od Ziemi, a same obiekty mają masę od 10 do 15 razy większą od Słońca i jednocześnie są aż 100 tysięcy razy od niego jaśniejsze. Temperatura na ich powierzchni osiąga 25 tysięcy stopni Celsjusza, to 10 raz więcej, niż na naszej dziennej gwieździe.
Apep emitują ogromne ilości pyłu. Można nawet śmiało rzec, że są w nim skąpane. Na opublikowanej grafice możemy zobaczyć, jak w rzeczywistości wygląda ten układ. Trzeba przyznać, że bardzo widowiskowo. Warto tutaj dodać, że pył i gaz emitowany przez gwiazdy przybrał strukturę spiralną i jest wyrzucany w przestrzeń z ogromną prędkością 12 milionów km/h.
Dlaczego gwiazdy Wolfa-Rayeta są tak przerażające? Nie tylko ze względu na spektakularny obraz ich rychłej śmierci, ale również ze względu na fakt, że ich szczątki zmienią się w potężne gwiazdy neutronowe lub czarne dziury, które zaczną pożerać otaczające je obiekty. Ale to nie wszystko. We wszechświecie odkryliśmy ich bardzo mało, a takich układów jak Apep znamy tylko kilkanaście.
Tandemy gwiazd Wolfa-Rayeta są też niebezpieczne ze względu na ich szybką rotację wokół własnej osi. W momencie eksplozji jako supernowa, automatycznie nastąpi też gigantyczny rozbłysk promieniowania gamma, który może zniszczyć wszelakie życie na obiektach znajdujących się nawet tak daleko jak Ziemia. Na szczęście oś rotacji Apep nie jest skierowana w stronę naszej planety, więc możemy być spokojni.
Co ciekawe, astronomowie z University od Chicago niedawno opracowali bardzo spójną i kompletną hipotezę wyjaśniającą powstanie Układu Słonecznego. Do tej pory świat astronomii uważał, że zrodził się on na skutek pojawienia się supernowej. Jednak według hipotezy opublikowanej na łamach periodyku Astrophysical Journal, mógł on powstać w rozwiewanych wiatrami bąblach wokół gigantycznej gwiazdy Wolfa-Rayeta.
Panująca w ich wnętrzach wysoka temperatura jest idealnym czynnikiem do produkcji najróżniejszych pierwiastków chemicznych. Rozwiewane są one po całej przestrzeni przez intensywne wiatry. Naukowcy uważają, że to właśnie one rozpychają gęstą materię, tworząc większe jej skupiska w postaci bąbli, w których mogło narodzić się Słońce, a później cały układ planetarny.
Źródło: GeekWeek.pl/Sydney University / Fot. NASA/ESO/VLT
In the Eye of a Stellar Cyclone: Apep Wolf-Rayet Star
https://www.youtube.com/watch?v=IUZarqs ... b_imp_woyt

Animation GRB 190114C
https://www.youtube.com/watch?t=1&v=lwK ... b_imp_woyt

https://www.geekweek.pl/news/2021-05-12 ... cie-wideo/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Oto najbardziej przerażające gwiazdy we Wszechświecie [WIDEO].jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 09:57

Okniński, Łukasiewicz-ILOT: pewne starty suborbitalne mogłyby być wykonywane z Polski [WYWIAD]
2021-05-12. Marcin Kamassa.

Obchodzący w sierpniu tego roku 95-lecie swojego istnienia Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa aktywnie przeciera kilka równoległych szlaków badań i rozwoju rakietowych napędów kosmicznych. Są wśród nich zarówno rozwiązania dotyczące systemów nośnych, jak i samych satelitów oraz lżejszych platform orbitalnych. Wiele z nich jest przedstawianych obecnie - m.in. przez Europejską Agencję Kosmiczną - jako przykłady polskiej specjalizacji w obszarze zaawansowanych technologii kosmicznych. O ich znaczeniu, dalszych perspektywach rozwoju oraz możliwościach narodowego wykorzystania opowiedział nam szerzej kierownik Zakładu Technologii Kosmicznych w Łukasiewicz - Instytucie Lotnictwa, dr inż. Adam Okniński.
Marcin Kamassa: W opublikowanym ostatnio odcinku naszej serii o efektach 7 lat realizacji programu Polish Industry Incentive Scheme opisaliśmy przypadek prowadzonego przez Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa projektu silnika satelitarnego na dwuskładnikowy ekologiczny materiał pędny (GRACE). W artykule znalazły się Pana wypowiedzi dotyczące uwarunkowań procesowych i organizacyjnych tego konkretnego przedsięwzięcia. Dowiedzieliśmy się, że prace nad tą polską technologią napędową nie zakończyły się wraz ze zwieńczeniem projektu GRACE, a znalazły swoją kontynuację w inicjatywie GRACE 2. Czy w bieżącej odsłonie projekt GRACE 2 nadal mieści się w ramach programu PLIIS? O jakim poziomie zaawansowania jest teraz mowa?
Dr inż. Adam Okniński: Projekt GRACE2 realizowany jest w ramach jednego z ostatnich konkursów PLIIS, przy czym rozszerzeniu uległ tutaj zakres działań i naturalnie, podniósł się też poziom zaawansowania. Projekt ten ma docelowo przynieść naszemu rozwiązaniu gotowość technologiczną na poziomie TRL 5-6 [Technology Readiness Level - przyp. red.].
Co w tym kontekście zasługuje na podkreślenie, to fakt, że mamy teraz w konsorcjum niemieckie centrum lotniczo-kosmiczne DLR [Deutsche Zentrum für Luft- und Raumfahrt - przyp. red.] i właśnie w Niemczech będziemy realizować przewidziane badania próżniowe. Innymi słowy, będziemy sprawdzać, jak w warunkach bliskich kosmicznym pracuje silnik rakietowy naszej konstrukcji. Współpraca z DLR i kolejnymi partnerami z Zachodniej Europy ma też dla nas wymiar symboliczny. Szczególnie, że coraz częściej to liderzy europejskiego sektora zapraszają Instytut do międzynarodowych konsorcjów. Zdarza się to już także w przypadku projektów komercyjnych.
Takich stanowisk, jak to niemieckie, jest dosłownie kilka w całej Europie - w momencie uruchamiania naszego projektu był to jedyny europejski ośrodek, który mógł nasz silnik przyjąć i wykonać odpowiednie badania w próżni. Mówimy tutaj o ośrodku DLR w Lampoldshausen - to centrum, które zajmuje się testami napędów rakietowych: zarówno tych satelitarnych, jak i tych największych, włącznie z systemami flagowych europejskich rakiet nośnych: Ariane 5 czy nadchodzącą Ariane 6. Natomiast warto zaznaczyć, że docelowo planujemy realizować testy w próżni małych napędów satelitarnych w Polsce.
Kiedy ma nastąpić finalizacja projektu GRACE2?
Nastąpi to w drugiej połowie 2022 roku. Jego ukończenie pozwoli na demonstrację pracy napędu wykorzystującego jako utleniacz nadtlenek wodoru o stężeniu 98% z ekologicznym paliwem, co do dziś wedle naszej wiedzy nie zostało jeszcze przez nikogo zrealizowane. Nie ma napędów satelitarnych tego typu, a przecież wysokie stężenie utleniacza i jego czystość mogą pozwolić na wysokie osiągi i długie przechowywanie systemu w kosmosie.
Przypomnijmy, że realizacja projektu od początku wiązała się z aktywnością konsorcjum, obejmującego m.in. udział Thales Alenia Space UK - na czym konkretnie polegało to zagraniczne zaangażowanie?
W pierwszej fazie PLIIS mieliśmy udział Thales Alenia Space UK w GRACE. Rolą tego zagranicznego uczestnika było w tym przypadku zapewnienie, żeby nasz zasadniczy efekt działań, czyli rozwój silnika, miał docelowego użytkownika - tzn. odbiorcę uznającego nasze rozwiązanie za dostosowane do jego konkretnych wymagań. Kooperant zagraniczny stawiał nam zatem wymagania - to był warunek tego, aby Thales Alenia Space było dalej zainteresowane naszym produktem, gdy będziemy przechodzić przez kolejne fazy rozwoju technologii i docelowo faktycznego produktu. Założenie było takie, aby nie tworzyć tutaj czegoś "na półkę", tylko po to, żeby to odpowiadało systemom TAS, jako jednemu z głównych ośrodków rozwoju satelitów w Europie - m.in komunikacyjnych.
To jest praktyka dosyć częsta - podobnie w niektórych innych projektach mamy w konsorcjum (już poza programem PLIIS) partnerów z listy LSI, czyli Large Satellite Integrators (wśród nich jest między innymi właśnie TAS, a także OHB Systems czy Airbus Defence & Space). Zasada jest ta sama - uwzględniamy integratora na konkretnym etapie realizacji projektu, by zagwarantować, że opracowywana technologia będzie cieszyła się zainteresowaniem instytucjonalnym, jak również właśnie komercyjnym. To pozwala nam zakładać, że konkretne rozwiązanie będzie mogło zostać wykorzystane z pożytkiem dla przemysłu krajowego, jak również zagranicznego.
Wspomniał Pan o innych projektach realizowanych na podobnych zasadach, ale poza PLIIS - jak blisko są one powiązane technologicznie ze sobą? Czy można mówić tutaj o kontynuacjach tego, co wypracowano w ramach projektu GRACE? Mam na myśli na przykład projekt POLON.
Takim swego rodzaju spin-offem (pod kątem wykorzystania podobnego materiału pędnego) są faktycznie nasze projekty dotyczące innych ekologicznych napędów kosmicznych. Częściowo takim projektem jest POLON - choć tak naprawdę technologia samego napędu jest nieco inna, bo POLON dotyczy mniejszych silników i wykorzystuje nadtlenek wodoru jako jednoskładnikowy materiał pędny (bez dodatkowego paliwa).
Co może być wykorzystane z przebiegu GRACE? Mamy tu wiele poszczególnych rozwiązań technicznych, które będziemy mogli stosować w krajowych projektach. Natomiast pod kątem finalnego miejsca zastosowania produktu, to na dzisiaj nie są to platformy krajowe - ponieważ póki co platform komunikacyjnych, ani górnych stopni rakiet na naszym rynku nie wykorzystujemy. Jest tutaj zainteresowanie europejskie - zarówno bezpośredniego wykorzystania w silnikach do tych większych satelitów czy rakiet, jak i zastosowań w programach eksploracji kosmicznej.
Inna ciekawa technologia, nad którą pracujemy, to silniki pozaziemskich lądowników – można zastosować w nich dokładnie takie same materiały pędne jak w GRACE, czyli ciekłe dwuskładnikowe, z nadtlenkiem wodoru o bardzo wysokim stężeniu jako utleniaczem. Niektóre realizowane przez nas projekty dla ESA i partnerów europejskich są związane właśnie z silnikami do lądowników – księżycowych. W potencjalnych lądownikach księżycowych potrzeba już kilku tysięcy niutonów ciągu i możliwości kontrolowania wartości ciągu w szerokim zakresie, ale wiele technologii pokrywa się z technologiami z GRACE.
Co tutaj warte podkreślenia - mamy zabezpieczony patent na technologię wytwarzania wysoko stężonego nadtlenku wodoru już w ponad 20 krajach świata. Przygotowujemy się, żeby działać na rynku międzynarodowym - w tym przypadku jest to głównie rynek europejski. Cieszymy się, że możemy dążyć do tego celu współpracując między innymi z przedstawicielami polskiego przemysłu. Intensywnie działamy w projektach krajowych i europejskich, mając na celu stopniowy rozwój konkurencyjnych polskich produktów w postaci komponentów systemów napędowych (a docelowo całych systemów w przypadku małych satelitów).
W tym ogólnym wymiarze nie sposób nie zapytać o postępy w programie rozwoju rakiety BURSZTYN - na jakim etapie obecnie jesteśmy, po testach z końca 2019 roku? Co można powiedzieć o dalszych planach - czy szykują nam się tutaj kolejne próby poligonowe?
Pod koniec 2019 roku zakończyliśmy testy BURSZTYNA w wersji podstawowej, natomiast wersja, która aktualnie jest rozwijana to BURSZTYN 2K, czyli nazwą nawiązujący do historycznego Meteora 2K, który był rozwijany w Instytucie. I tak jak ten historyczny Meteor, podobnie BURSZTYN 2K ma być już wersją rakiety, która będzie realizować docelowe misje na wyższym pułapie, czyli do 100 km i wyżej. Dodatkowo będzie to już wersja bardziej dopasowana do potrzeb potencjalnych interesariuszy, pod kątem wynoszenia ładunków użytkowych. Mamy tutaj w szczególności nieco wyższe osiągi, w tym większy udźwig - na tej wersji chcemy realizować kolejne loty, przy czym te najbliższe nie będą jeszcze na pułap 100 km.
Poszczególne systemy we wnętrzu rakiety (stopniu głównym) są modyfikowane i poprawiane pod wieloma względami, przede wszystkim pod kątem masowym, jak i dla usprawnienia dalszego wytwarzania konstrukcji. Największą zmianą widoczną z zewnątrz jest zastosowanie nowych silników pomocniczych - są to dwa silniki boczne, które są wykorzystywane przy samym starcie rakiety, na stały materiał pędny.
Tutaj wykorzystujemy nowe rozwiązanie - są to silniki o większym kalibrze. To głównie one odpowiadają za poprawę osiągów rakiety. Przy tym, nie mogły być testowane od początku rozwoju systemu nośnego - tak naprawdę, lot w oparciu już o same te dwa silniki boczne z poligonu w Drawsku, nawet bez włączania silnika środkowego stopnia hybrydowego sprawiałby, że rakieta mogłaby potencjalnie wylecieć poza obszar zabezpieczonej strefy testów. Tymczasem dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo i wiemy, że musimy działać krok po kroku. Natomiast oczywiście nowe silniki pomocnicze będą, po testach naziemnych i testach na niższych pułapach, wykorzystywane docelowo do lotów na wyższe wysokości.
Jak w przyszłości może wyglądać praktyczne wykorzystanie i użytkowanie tak rozwiniętej rakiety BURSZTYN? Gdzie można spodziewać się prowadzenia wystrzeleń z misjami suborbitalnymi?
Są kosmodromy zagraniczne, w tym liczne europejskie, które zajmują się już obsługą lotów suborbitalnych lub taką działalność planują (łącznie z planami lotów orbitalnych). Natomiast chcielibyśmy, żeby docelowo pewne misje mogły być także realizowane w Polsce. Do tego niezbędna jest współpraca środowiska i specjalne studium, które będzie dotyczyło zarówno bezpieczeństwa, i ewentualnie certyfikacji tego typu rakiet, dopuszczania ich do startów na jasnych zasadach. Jest to ważne dla szeregu krajowych podmiotów zainteresowanych dalszym rozwojem technologii rakiet suborbitalnych.
Oczywiście chcemy tutaj wspólnie działać z innymi podmiotami na arenie polskiej. Polska Agencja Kosmiczna przygotowuje studium dotyczące możliwości realizacji lotów suborbitalnych - w szczególności z polskich poligonów. Mamy więc nadzieję, że do końca tego roku wyjaśnią się sprawy związane z tym, co trzeba będzie zrobić, żeby umożliwić takie starty na większe wysokości w Polsce - czy to będzie 60 km, czy też może w odpowiednich warunkach będą możliwe loty dużo wyższe. Myślę, że to się okaże już niedługo, natomiast na pewno będziemy chcieli, żeby to było realizowane w sposób bezpieczny, a jednocześnie z pożytkiem dla przemysłu i nauki.
Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Statyczny test lekkiego silnika rakietowego wykonanego w technologii wytwarzania przyrostowego (druk 3D). Fot. ArianeGroup GmbH [esa.int]

Układ będący częścią elektrolizera do uzyskiwania wodoru. Fot. DLR/ThomasErnsting [dlr.de]

Dr inż. Adam Okniński - kierownik Zakładu Technologii Kosmicznych w Sieci Badawczej Łukasiewicz-Instytucie Lotnictwa; laureat europejskiej edycji prestiżowego konkursu Forbes „30 under 30” w kategorii „Manufacturing & Industry”. Na co dzień kieruje zespołem ponad 50 inżynierów pracujących nad technologiami kosmicznymi w Łukasiewicz-Instytucie Lotnictwa. Fot. Łukasiewicz-Instytut Lotnictwa

Rakieta BURSZTYN krótko po starcie - moment separacji silników pomocniczych od członu głównego rakiety. Fot. Łukasiewicz-Instytut Lotnictwa [ilot.lukasiewicz.gov.pl]

Źródło: Space24.
https://www.space24.pl/okninski-lukasie ... ski-wywiad
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Okniński, Łukasiewicz-ILOT pewne starty suborbitalne mogłyby być wykonywane z Polski [WYWIAD].jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Okniński, Łukasiewicz-ILOT pewne starty suborbitalne mogłyby być wykonywane z Polski [WYWIAD]2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Okniński, Łukasiewicz-ILOT pewne starty suborbitalne mogłyby być wykonywane z Polski [WYWIAD]3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Okniński, Łukasiewicz-ILOT pewne starty suborbitalne mogłyby być wykonywane z Polski [WYWIAD]4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 10:00

Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą
2021-05-12. Radek Kosarzycki
Ostatnie dni obfitują w przeloty satelitów konstelacji Starlink nad Polską. Przez ostatnie dwa dni oglądaliśmy satelity wyniesione na orbitę 29 kwietnia, czyli niemal dwa tygodnie wcześniej. Dzisiaj oprócz nich zobaczymy także satelity znacznie „młodsze”.
Jaka to różnica?
Przy każdym starcie na orbitę trafia pakiet 60 satelitów. Dopiero po uwolnieniu satelity stopniowo na przestrzeni kolejnych tygodni oddalają się od siebie. Z tego też powodu bezpośrednio po wyniesieniu na orbitę „pociąg” satelitów wygląda jak jeden sznur, w którym satelity poruszają się w niewielkiej odległości od siebie. Z czasem odstępy między nimi są coraz większe.
Jeżeli mieliście okazję oglądać satelity w ciągu ostatnich dwóch dni, to widzieliście, że kolejne satelity pojawiały się nad horyzontem w odstępie 8-10 sekund od siebie. Dzisiaj, podczas pierwszego przelotu sytuacja będzie wyglądała tak samo, a podczas drugiego zupełnie inaczej. W trakcie drugiego przelotu satelity będą się pojawiały w tempie nawet kilku na sekundę. Satelity wyniesione na orbitę 9 maja wciąż znajdują się bardzo blisko siebie, a więc będziemy mogli obserwować bardzo gęsty łańcuch satelitów przelatujących przez niebo.
Gdzie zobaczyć Starlinki w nocy z 12 na 13 maja?

Gdańsk
Pierwsze satelity pojawią się 10 stopni nad zachodnim horyzontem o godzinie 22:39:27. Każdy kolejny będzie pojawiał się 6-8 sekund później. Pociąg satelitów wzniesie się 63 stopnie nad południowy horyzont, aby ostatecznie zniknąć nad południowo-wschodnim horyzontem o 23:00:11.

Satelity wyniesione na orbitę 9 maja nie będą widoczne nad Gdańskiem.
Przelot satelitów konstelacji Starlink nad Gdańskiem w nocy 12/13 maja. Źródło: Heavens-above

Poznań
Pierwsze satelity pojawią się 10 stopni nad zachodnim horyzontem o godzinie 22:39:13. Każdy kolejny będzie pojawiał się 6-8 sekund później. Pociąg satelitów wzniesie się 83 stopnie nad północny horyzont, aby ostatecznie zniknąć nad południowo-wschodnim horyzontem o 23:00:11.

Przelot satelitów konstelacji Starlink nad Poznaniem w nocy 12/13 maja. Źródło: Heavens-above
Satelity wyniesione na orbitę 9 maja pojawią się nad południowo-wschodnim horyzontem o godzinie 4:14:50 (cały pociąg pojawi się w ciągu 60 sekund) i przelecą niemal przez sam zenit (88 stopni), aby zniknąć nad wschodnim horyzontem o 4:21:00.

Warszawa
Pierwsze satelity pojawią się 10 stopni nad zachodnim horyzontem o godzinie 22:39:52. Każdy kolejny będzie pojawiał się 6-8 sekund później. Pociąg satelitów wzniesie się 87 stopni nad północny horyzont, aby ostatecznie zniknąć nad południowo-wschodnim horyzontem o 23:00:10.
Przelot satelitów konstelacji Starlink nad Warszawą w nocy 12/13 maja. Źródło: Heavens-above

Sosnowiec
Pierwsze satelity pojawią się 10 stopni nad zachodnim horyzontem o godzinie 22:39:43. Każdy kolejny będzie pojawiał się 6-8 sekund później. Pociąg satelitów wzniesie się 50 stopni nad północny horyzont, aby ostatecznie zniknąć nad południowo-wschodnim horyzontem o 23:00:11.
Przelot satelitów konstelacji Starlink nad Sosnowcem w nocy 12/13 maja. Źródło: Heavens-above

Satelity wyniesione na orbitę 9 maja pojawią się nad południowo-wschodnim horyzontem o godzinie 4:15:10 (cały pociąg pojawi się w ciągu 60 sekund) i przelecą 44 stopnie nad północnym horyzontem, aby zniknąć nad wschodnim horyzontem o 4:21:09.

Pozostaje zatem trzymać kciuki za bardzo dobrą pogodę, która pozwoli wam obejrzeć to widowisko.
https://spidersweb.pl/2021/05/dzisiaj-n ... sfera.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą5.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą6.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzisiaj nad Polską świeże Starlinki. Tworzą gęsty łańcuch i jeszcze pachną ziemską atmosferą7.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 10:06

Jak powstają silne pola magnetyczne w białych karłach ?
2021-05-12.
W publikacji pt. „Pochodzenie i ewolucja pól magnetycznych białych karłów w ciasnych układach podwójnych” w prestiżowym Nature astronomowie zaproponowali mechanizm, który może wyjaśnić zagadkę nierozwiązaną od dawna - w jaki sposób białe karły generują silne pola magnetyczne. Autorzy zaproponowali mechanizm dynama - ten sam, który również jest odpowiedzialny z wytwarzanie pola magnetycznego Ziemi. Z tych badań wynika, że niekiedy ten sam mechanizm działa w całkiem różnych obiektach astronomicznych.
Jednym z najbardziej efektownych zjawisk w astrofizyce są pola magnetyczne. Otaczają one zarówno Ziemię, gwiazdy jak i pozostałości po nich takie jak np. białe karły. Wiadomo, że pola magnetyczne białych karłów mogą być nawet milion razy silniejsze niż pole magnetyczne Ziemi. Jednak ich pochodzenie pochodzenie pozostawało tajemnicą od lat 70-tych XX wieku, gdy odkryto pierwszego białego karła z polem magnetycznym. Zaproponowano kilka teorii. Jednak żadna z nich nie była w stanie wyjaśnić częstości występowania białych karłów z polami magnetycznymi, zarówno jako samotnych gwiazd jak i jako towarzyszy w różnych układach podwójnych.

Pytanie (2005 r.): gdzie są białe karły z silnymi polami magnetycznymi w rozdzielonych gwiazdowych układach podwójnych z niezdegenerowanym towarzyszem ?

Zgodnie z aktualną wiedzą większość gwiazdowych układów podwójnych zawierających przynajmniej jednego białego karła powstała po wymianie masy we wspólnej otoczce. Z tej fazy ewolucyjnej układ podwójny wychodzi rozdzielony (patrz rysunek poniżej), o stopniowo skracającym się okresie orbitalnym i w końcu staje się półrozdzielonym układem kataklizmicznym. Pomimo ewolucyjnych powiązań, procent białych karłów z silnymi polami magnetycznymi drastycznie różni się pomiędzy takimi układami podwójnymi zawierającymi białe karły, które są rozdzielone i półrozdzielone.
Obecnie znamy ponad 160 układów kataklizmicznych z białymi karłami z silnymi polami magnetycznymi o indukcji magnetycznej większej od 1 miliona Gausów (W układzie jednostek SI > 100 Tesli). W większości tych układów biały karzeł akreuje wzdłuż linii pola magnetycznego materię, która wypływa z mniej masywnego towarzysza wypełniającego swoją powierzchnię Roche’a. Oddziaływanie pól magnetycznych obu gwiazd sprawia, że rotacja białego karła jest zsynchronizowana z ruchem orbitalnym składnika wtórnego. Takie układy kataklizmiczne są nazywane polarami (ang. polars).
W mniejszej i istotnej liczbie układów kataklizmicznych, pole magnetyczne białego karła zaburza wewnętrzną część dysku akrecyjnego, ale pola magnetyczne obu gwiazd nie są połączone. Dlatego rotacja białego karła nie jest zsynchronizowana z ruchem orbitalnym wtórnego składnika, a takie układy kataklizmiczne nazywane są polarami pośrednimi (ang. intermediate polars).
Ostatnie analizy statystyczne pokazują, że w około 1/3 wszystkich układów kataklizmicznych obserwuje się białego karła z polem magnetycznym, z czego polary stanowią 29% całej populacji układów kataklizmicznych, a polary pośrednie – 7%.
Zupełnie inna jest sytuacja w rozdzielonych gwiazdowych układach podwójnych, które uważa się za progenitorów układów kataklizmicznych. Aktualnie wiemy zaledwie o 15 białych karłach z silnymi polami magnetycznymi (~2% !!!) na ogólną liczbę ponad 1 tysiąca znanych rozdzielonych układów podwójnych. W każdym z tych 15 układów podwójnych z białymi karłami obserwuje się osobliwe widmowe emisyjne linie, które świadczą o akrecji materii z wiatru gwiazdowego na białego karła z silnym polem magnetycznym.
Wymienione 15 układów z białymi karłami o silnych polach magnetycznych określa się pojęciem pre-polarów, czyli układów podwójnych, w których ciągła utrata momentu pędu (= skracanie się okresu orbitalnego) doprowadzi w końcu rozdzielone układy podwójne do układów katalizmicznych, które są półrozdzielone.
Pre-polary mają okresy orbitalne pomiędzy 3 i 5 godzinami, a ich składniki wtórne (... te większe!) są bliskie wypełnienia swoich powierzchni Roche'a (patrz ilustracja poniżej) - na ogół powyżej 80%. W ciasnych układach podwójnych typu „pre-polar” białe karły są chłodne z efektywnymi temperaturami poniżej 10 tysięcy K, co wskazuje na to, że powstały one przynajmniej 1 miliard lat temu. W rozdzielonych układach podwójnych z „młodymi” białymi karłami (wiek < 1 miliard lat) nie znaleziono ani jednego białego karła z silnym polem magnetycznym.
Okazało się więc, że duża część (~36%) układów katalizmicznych zawiera białe karły z silnymi polami magnetycznymi, a znacznie mniejsza (tylko ~2%) - w rozdzielonych układach podwójnych z białymi karłami, które uważa się za progenitory układów kataklizmicznych. Ta zagadkowa sytuacja została celnie wyrażona w 2005 roku przez amerykańskiego astrofizyka James'a Lieberta'a ze współpracownikami, który zapytał:
a gdzie są białe karły w silnymi polami magnetycznymi w rozdzielonych gwiazdowych układach podwójnych z niezdegenerowanym towarzyszem ?
Aby odpowiedzieć na ww. pytanie zaproponowano kilka hipotez takich jak np. scenariusz „skamieniałego” pola (ang. fossil field scenario), mechanizm dynamo działający podczas wymiany masy we wspólnej otoczce, koalescencja białych karów. Wszystkie te scenariusze mają podstawowy problem polegający na tym, że pola silne magnetyczne powstają podczas formowania się białych karłów. Więc również białe karły w rozdzielonych układach podwójnych tuż po wymianie masy we wspólnej otoczce powinny mieć silne pola magnetyczne, a to nie zgadza się ze statystyką obserwacji (ZERO % białych karłów z silnymi polami magnetycznymi w wieku < 1 miliarda lat w rozdzielonych układach podwójnych).
Ten problem może zostać rozwiązany dzięki badaniom międzynarodowej grupy astrofizyków , którzy zaproponowali mechanizm dynamo do generowania silnych pól magnetycznych w białych karłach - podobny do mechanizmu generującego pola magnetyczne Ziemi i innych planet.
Odpowiedź (2021 r.): nie ma białych karłów z silnymi polami magnetycznymi, ponieważ są „za młode” w półrozdzielonych gwiazdowych układach podwójnych

Współautor omawianej publikacji, prof. Boris Gänsicke (University of Warwick, UK) powiedział: Od dawna wiedzieliśmy, że czegoś nie uwzględniamy w naszym rozumieniu pól magnetycznych białych karłów, ponieważ dane statystyczne uzyskane z obserwacji po prostu nie mają sensu. Niektórzy z was mieli do czynienia z dynamo w rowerach: obracający się magnes generuje prąd elektryczny. Tutaj działanie jest odwrotne - ruch materii wytwarza prąd elektryczny, który z kolei generuje pole magnetyczne.
Zgodnie z zaproponowanym mechanizmem dynamo, pole magnetyczne jest generowane przez prądy elektryczne wytwarzane przez ruchy konwekcyjne w jądrze białego karła. Te prądy konwekcyjne są wywoływane przez ucieczkę ciepła z krystalizującego się jądra.
Głównym komponentem dynamo jest stałe jądro otoczone przez płaszcz konwekcyjny. W przypadku Ziemi stałe żelazne jądro jest otoczone przez konwekcyjne, ciekłe żelazo. Podobna sytuacja ma miejsce w białych karłach, gdy wystarczająco ochłodzą się - wyjaśnia Matthias Schreiber.
Astrofizycy wyjaśniają, że na początku, gdy gwiazda odrzuciła swoją otoczkę, biały karzeł jest bardzo gorący i składa się z ciekłego węgla i tlenu. Jednak, gdy biały karzeł wystarczająco ostygnie, rozpoczyna się krystalizacja w środku i struktura staje się podobna do tej we wnętrzu Ziemi - stałe jądro otoczone konwekcyjną ciecz.
Z tego względu, że prędkości w cieczy mogą być znacznie większe wewnątrz białego karła niż we wnętrzu Ziemi, potencjalnie generowane pola są znacznie silniejsze. Ten mechanizm dynamo może wyjaśnić częstość występowania białych karłów o silnych polach magnetycznych w różnych sytuacjach i szczególnie białych karłów w układach podwójnych - powiedział Matthias Schreiber.
W ten sposób naukowcy mogą rozwiązać problem, który jest nierozwiązany od dziesięcioleci.
Piękno naszego pomysłu polega na tym, że mechanizm generowania pól magnetycznych jest taki sam jak dla planet. Nasze badania wyjaśniają jak magnetyczne pola są generowane przez białe karły i dlaczego są one znacznie silniejsze od pola magnetycznego Ziemi. Uważam, że to jest dobry przykład, w jaki sposób interdyscyplinarny zespół potrafi rozwiązać problemy, które specjalista tylko z jednej dziedziny miałby problemy - dodaje Matthias Schreiber.
Kolejny krokiem badawczym - jak mówią astrofizycy - jest stworzenie bardziej szczegółowego modelu dynama i testy obserwacyjne dodatkowych efektów przewidywanych przez ten model.

Więcej informacji:
Publikacja naukowa w Nature (wersja płatna): „The origin and evolution of magnetic white dwarfs in close binary stars”
ArXiv (wersja darmowa): „The origin and evolution of magnetic white dwarfs in close binary stars”
Wersja popularnonaukowa: „Discovered: The mechanism that generates huge white dwarf magnetic fields”

Źródło: University of Warwick

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Na ilustracji: pochodzenie pól magnetycznych w białych karłach w ciasnych układach podwójnych (kolejność odwrotna do ruchu wskazówek zegara). Pole magnetyczne pojawia się, gdy krystalizujący się biały karzeł akreuje materię z towarzysza - co powoduje jego szybką rotację. Gdy pole magnetyczne białego karła połączy się z polem gwiezdnego towarzysza, transfer masy ustaje w dość krótkim czasie. Źródło: Paula Zorzi
Schematyczny widok układu podwójnego widocznego „z boku” (nachylenie płaszczyzny orbity 90°) ze składnikami gwiazdowymi o stosunku mas = 3, które są rozdzielone (po lewej), półrozdzielone (w środku) i kontaktowe (po prawej). Czarne linie reprezentują graniczne powierzchnie równego potencjału Roche’a (tutaj dominuje pole grawitacyjne tylko jednej gwiazdy). Faktyczne rozmiary gwiazd są zakreślone na niebiesko i niekoniecznie mają kształt kulisty. Źródło: Wikipedia (wersja angielskojęzyczna) – gwiazdy podwójne

Krystalizujący się biały karzeł akreuje materię z wiatru gwiazdowego generowanego przez towarzysza w ciasnym układzie podwójnym. Źródło: Paula Zorzi

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ja ... ch-karlach
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Jak powstają silne pola magnetyczne w białych karłach.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Jak powstają silne pola magnetyczne w białych karłach2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Jak powstają silne pola magnetyczne w białych karłach3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 10:07

Co się stało z wodą na Marsie? Być może większość jest uwięziona w minerałach
2021-05-12.
Naukowcy starają się wyjaśnić w jaki sposób Mars utracił wodę, która miliardy lat temu znajdowała się na jego powierzchni. Nowe badanie ufundowane przez NASA dowodzi, że duża część utraconej wody została uwięziona w skałach, w skorupie planety.
Mamy wiele dowodów geologicznych na wodną przeszłość Marsa. Cztery miliardy lat temu Czerwona Planeta była bogata w jeziora, rzeki i być może nawet głębokie oceany. Szacuje się, że wczesny Mars mógł posiadać wystarczająco dużo wody w stanie ciekłym, że pokryłaby ona jego całą powierzchnię do głębokości od 100 do 1500 m. Dziś jednak Mars przypomina raczej suchą pustynię, a naukowcy wciąż starają się dowiedzieć co spowodowało takie zmiany.
Obecnie uważa się, że znacząca część dawnej wody na Marsie uciekła przez jego atmosferę do przestrzeni kosmicznej. Mniej więcej w tym samym czasie co jej wodna przeszłość, planeta utraciła swoje globalne pole magnetyczne, chroniące jej atmosferę przed strumieniem cząstek wylatujących ze Słońca. Po utracie pola magnetycznego atmosfery marsjańskiej zaczęło ubywać z powodu działania Słońca, a wraz z nią ubywała też woda. Ten rodzaj ucieczki bada na przykład w tej chwili marsjański orbiter MAVEN.
Naukowcy przeanalizowali zbiór danych zgromadzonych z badań Marsa na przestrzeni wielu lat i na ich podstawie wnioskują, że ucieczka wody z atmosfery w przestrzeń to tylko mniejsza część odpowiedzialna za obecną suchość planety. Z ich wyliczeń wynika, że większość wody, której brakuje została związana w minerałach w skorupie planety.
Rezultaty tych analiz zostały przedstawione przez doktorantkę uczelni Caltech Evę Scheller i współautorów na 52. Konferencji Planetologii i Nauk o Księżycu (LPSC). Artykuł podsumowujący wyniki tych prac został opublikowany na łamach czasopisma Science.
Naukowcy połączyli dane z misji bezzałogowych sond eksploracyjnych, które działały na powierzchni Marsa oraz badań nad składem meteorytów marsjańskich, które spadły na Ziemię. W szczególności zespół zbadał jak zmieniała się ilość wody w każdym stanie skupienia w czasie oraz jak zmieniał się skład chemiczny atmosfery i skorupy. Szczególną uwagę zwrócono na stosunek zawartości deuteru (cięższego izotopu wodoru) do wodoru.
Deuter występuje naturalnie w wodzie w ilości około 0,02% w stosunku do obecności “zwykłego” wodoru. Zwykły wodór z racji mniejszej masy atomowej łatwiej jest w stanie uciec z atmosfery w przestrzeń kosmiczną. Zwiększony stosunek deuteru do wodoru mówi nam więc pośrednio o tym jakie było tempo ucieczki wody z Marsa w kosmos.
Naukowcy wysnuli wniosek, że obserwowany stosunek deuter-wodór i dowody geologiczne na dużą ilość wody w marsjańskiej przeszłości wskazują na to, że utrata wody przez planetę nie mogła się odbyć tylko w wyniku ucieczki z atmosfery w przestrzeń kosmiczną. Proponowany jest więc mechanizm, który łączy ucieczkę atmosferyczną z uwięzieniem części wody w skałach.
Woda oddziałując na skały pozwala na tworzenie się iłów i innych uwodnionych minerałów. Taki sam proces zachodzi na Ziemi. Na naszej planecie jednak aktywność płyt tektonicznych powoduje, że stare fragmenty skorupy z uwodnionymi minerałami są topione w płaszczu, a następnie powstała woda oddawana w procesach wulkanicznych z powrotem do atmosfery. Na Marsie nie posiadającym płyt tektonicznych zamykanie wody w skorupie jest procesem nieodwracalnym
Bazując na obecnym tempie utraty atmosfery Marsa naukowcy twierdzą, że uwodnienie jego skorupy może odpowiadać nawet za 99% utraty wody, jednak nie jesteśmy pewni jak wyglądała atmosfera planety w przeszłości. Dalej szacują, że w okresie 4,1 - 3,7 mld lat temu Mars mógł stracić od 40 do 95% wody. Całkiem możliwe też, że wody tej później trochę wracało w okresach gwałtowniejszej aktywności wulkanicznej.
Pewnie doczekamy się jeszcze niejednego doniesienia modyfikującego nasze rozumienie ewolucji Marsa i obecności wody na jej powierzchni. Na te pytania pomagają odpowiedzieć sondy krążące wokół Czerwonej Planety oraz misje powierzchniowe. Kolejnych danych dostarczy naukowcom na pewno amerykański łazik Perseverance, który od kilku miesięcy znajduje się na powierzchni planety.
Perseverance będzie badał obszar Krateru Jezero - miejsca gdzie w dalekiej przeszłości znajdowało się jezioro z wodą w stanie ciekłym i gdzie z orbity widać ślady dawnych delt rzecznych wpływających i wypływających ze zbiornika. Perseverance będzie też miał zadanie zebrania i przygotowania próbek skał i regolitu, które na Ziemię zabierze przyszła misja.

Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: NASA/Science

Więcej informacji:
• informacja prasowa NASA nt. omawianej pracy naukowej
• Hydrated crust stores Mars' missing water (artykuł w czasopiśmie Science)


Na zdjęciu: Mars zarejestrowany kamerą orbitera misji Viking. Źródło: NASA/JPL-Caltech/USGS.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co ... mineralach
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Co się stało z wodą na Marsie Być może większość jest uwięziona w minerałach.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 10:11

Rekrutacja na astronautów. ESA zachęca kobiety
2021-05-12.BJS.MNIE.
Europejska Agencja Kosmiczna namawia kobiety, aby kandydowały na astronautki, mówi nowy dyrektor generalny ESA Josef Aschbacher. Agencja ma w planach wysłać je na Marsa.
Zachęcamy szczególnie kandydatki, bo mamy więcej mężczyzn niż kobiet jako astronautów – mówił nowy dyrektor generalny ESA podczas wideokonferencji z telewizją Eesti Rahvusringhääling.
Szukamy więc młodych ludzi z wieloma talentami i umiejętnościami – zaznaczył Aschbacher. Rekrutacja trwa do 28 maja. Szczegóły dotyczące składania aplikacji można znaleźć na stronie internetowej ESA.
Europejska Agencja Kosmiczna planuje wysłać na Marsa pierwszą astronautkę, ale zależy to od politycznej woli państw członkowskich agencji kosmicznych. Jak zaznaczył Aschbacher, również na Księżycu musi pojawić się europejski astronauta. Potrzeba tu jednak współpracy między ESA a amerykańskim partnerem – agencją kosmiczną NASA.
Nie mamy jeszcze umowy, która wysłałaby europejskiego astronautę na Księżyc, ale negocjujemy to z agencją NASA. To międzynarodowa współpraca. To samo w przypadku Marsa – podkreślił dyrektor generalny ESA.
W jego opinii ruch kosmiczny staje się coraz trudniejszy, dlatego nadchodzi pora, aby zacząć go regulować. Zwrócił uwagę, że szczególnie ważne jest unikanie kolizji między statkiem kosmicznym a satelitami oraz różnymi kosmicznymi śmieciami. Takie regulacje wymagają umów międzynarodowych.

Odpadki kosmiczne to obiekty powstałe w wyniku działań człowieka, które pozostają na orbicie okołoziemskiej i nie wykonują już żadnych zadań.
Josef Aschbacher wskazał też na inny obszar, w którym potrzebny jest szybki rozwój. Jest to cyberbezpieczeństwo w technologii kosmicznej. Ma ono zapobiegać włamywaniu się hackerów do systemów sterowania satelitami i przemieszczaniu ich w dowolnym momencie.
źródło: EBU, Eesti Rahvusringhääling
https://www.tvp.info/53781457/ksiezyc-m ... kandydatur
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rekrutacja na astronautów. ESA zachęca kobiety.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 13 Maj 2021, 10:14

Wcześniejsze maksimum nowego cyklu słonecznego?
2021-05-13. Krzysztof Kanawka
Nowa analiza początku obecnego cyklu słonecznego sugeruje, że maksimum może nadejść nawet o rok wcześniej.
Cykl aktywności słonecznej charakteryzuje się odpowiednią “kolejnością” polaryzacji pola magnetycznego obszarów aktywnych. Ta polaryzacja zamienia się w każdym kolejnym cyklu. Podczas 24 cyklu aktywności polaryzacja była następująca: N (północ) za S (południe) dla półkuli północnej i S (południe) za N (północ) na półkuli południowej względem ruchu obrotowego Słońca. W 25 cyklu polaryzacja jest odwrotna.
Piętnastego września 2020 naukowcy NASA ogłosili, że nasza Dzienna Gwiazda weszła już w nowy cykl słoneczny. Ten 25. cykl rozpoczął się w grudniu 2019 – wówczas obserwowano kilka plam słonecznych o polaryzacji z nowego cyklu. Wówczas przyjęte modele rozwoju aktywności słonecznej wskazywały, że maksimum cyklu słonecznego nastąpi w połowie 2025 roku. To maksimum ma mieć aktywność na poziomie zbliżonym do 24. cyklu.
Kiedy maksimum nowego cyklu?
Jak to przystało na każdy cykl słoneczny – początek 25. cyklu jest dość powolny. Niemniej jednak w kwietniu 2021 pojawiła się informacja, że obecny cykl “rozpędza” się nieco szybciej niż przewidywano. W konsekwencji naukowcy z agencji NOAA i NASA uważają, że maksimum może nadejść prędzej – być może nawet w 2024 roku. Wartość tego maksimum nadal jest prognozowana na wartość podobną co w 24. cyklu aktywności słonecznej.
Aktywność cyklu a podróże BEO
Monitoring aktywności słonecznej w tym cyklu będzie mieć duże znaczenie. W najbliższych latach, właśnie podczas zbliżającego się maksimum cyklu, człowiek po raz pierwszy od lat 70. XX wieku wybierze się poza bezpośrednie otoczenie Ziemi. Te misje załogowe typu BEO (ang. Beyond Earth Orbit) wystawią astronautów na “pogodę kosmiczną” poza ziemską magnetosferą. Jest oczywiste, że większe rozbłyski mogą zagrozić zdrowiu a nawet i życiu astronautów oraz uniemożliwić wykonanie misji. Dlatego też ważne będzie stałe monitorowanie aktywności słonecznej – w szczególności rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy. Ważne także będzie monitorowanie propagacji cząstek i promieniowania wyemitowanego przez Słońce.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, PFA)
Nowa prognoza rozwoju aktywności 25 cyklu słonecznego (kolor żółty) i porównanie z wcześniejszą prognozą (kolor czerwony) oraz porównanie z zakończonym 24. cyklem słonecznym / Credits – NASA, NOAA

Grafika prezentująca prace astronautów na Księżycu (grafika z 2019 roku, przedstawiająca jedynie koncepcję lądownika – obecna architektura jest inna) / Credits – NASA

https://kosmonauta.net/2021/05/wczesnie ... onecznego/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wcześniejsze maksimum nowego cyklu słonecznego.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wcześniejsze maksimum nowego cyklu słonecznego2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wcześniejsze maksimum nowego cyklu słonecznego3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 14 Maj 2021, 08:19

Dotarła do asteroidy, obrała kurs nad Ziemię. Zrzuci wyjątkowy prezent z kosmosu
2021-05-13.
Sonda OSIRIS-REx niedawno opuściła okolice asteroidy Bennu i teraz kieruje się w stronę naszej planety. Za około 2,5 roku znajdzie się na właściwej wysokości, by uwolnić kapsułę z próbkami pyłu i skał. Kapsuła opadnie na Ziemię, a sonda wyruszy w dalszą podróż po Układzie Słonecznym.
Po prawie pięciu latach spędzonych w kosmosie sonda OSIRIS-REx kieruje się w stronę Ziemi. Niesie ze sobą spore ilości pyłu i skał pochodzących z asteroidy Bennu.
W poniedziałek 10 maja po godzinie 22 naszego czasu sonda odpaliła swoje główne silniki na siedem minut. To najbardziej znaczący manewr od czasu przybycia sondy nad Bennu w 2018 roku. Dzięki nim statek został wyrzucony w przestrzeń kosmiczną z prędkością prawie 1000 kilometrów na godzinę i ustawił swój kurs powrotny. Data wylotu była dokładnie zaplanowana, ponieważ tego dnia Bennu znalazła się w linii prostej do Ziemi. Podróż zajmie sondzie około 2,5 roku.
Po uwolnieniu kapsuły z próbką sonda OSIRIS-REx zakończy swoją główną misję. Planowo stanie się to 24 września 2023 roku na wysokości 10 tysięcy kilometrów nad Ziemią. Wtedy to kapsuła zawierająca fragmenty Bennu oddzieli się od reszty statku kosmicznego i wejdzie w ziemską atmosferę. Opadając na spadochronie, wyląduje na pustyni w stanie Utah, gdzie mają czekać na nią naukowcy.
- Osiągnięcia OSIRIS-REx pokazały, jak w śmiały i innowacyjny sposób można rozwinąć eksplorację kosmosu. Zespół stanął na wysokości zadania i teraz zmierza do nas pierwotny fragment Układu Słonecznego. Teraz wielu naukowców będzie mogło odkrywać jego tajemnice - powiedział Thomas Zurbuchen, zastępca administratora ds. nauki w centrali NASA.
Statek a Ziemia
Aby wykonać wieloletnią misję, kilkoro inżynierów wykonało niezbędne obliczenia i napisało kod komputerowy, aby poinstruować statek kosmiczny, kiedy i jak ma zacząć podróż powrotną. Po opuszczeniu Bennu kolejnym ważnym punktem ma być bezpieczne dostarczenie próbki na Ziemię.
Kamery nawigacyjne, które pomogły wysyłać zdjęcia z Bennu, zostały wyłączone 9 kwietnia. Teraz do komunikacji i kierowania sondą inżynierowie używają sieci Deep Space Network NASA i wysyłają instrukcje za pomocą sygnałów radiowych. Mierząc częstotliwość fal, które zwraca statek, mogą określić, jak szybko się porusza.
Lot może się jeszcze wydłużyć
Zespół stara się przeprowadzić operację w jak najbardziej ekonomiczny sposób, żeby zaoszczędzić paliwo. Być może misja zostanie rozszerzona o podróż na inną asteroidę, by i tam przeprowadzić obserwacje.
Podczas powrotu inżynierowie będą musieli od czasu do czasu dokonywać korekt kursu poprzez operowanie silnikami.
- Musimy dokonywać regularnych poprawek trajektorii, aby jak najlepiej poprowadzić sondę do Ziemi i by bezpiecznie uwolniła kapsułę z próbkami - powiedział Peter Antreasian, kierownik nawigacji OSIRIS-REx w KinetX Aerospace.
Do korekty dojdzie na kilka tygodni przed zbliżeniem się do Ziemi, aby precyzyjnie wycelować w miejsce i kąt, pod jakim kapsuła z próbką zostanie wprowadzona w atmosferę ziemską. Niewłaściwa wysokość może spowodować, że kapsuła albo odbije się od atmosfery, albo w niej spłonie. Jeśli OSIRIS-REx nie zdoła uwolnić kapsuły, zespół ma plan awaryjny. Do ponownej próby wyrzucenia próbki dojdzie wtedy z dwuletnim opóźnieniem.
Wiemy coraz więcej
Misja OSIRIS-REx zarówno potwierdziła, jak i obaliła kilka naukowych hipotez. Udowodniła, że możliwe jest prowadzenie obserwacji z Ziemi. Potwierdziła, że skały z asteroidy są bogate w węgiel i mogą nosić ślady obecności wody w zamierzchłej przeszłości. Dzięki niej obalono mit, że Bennu ma gładką powierzchnię.
Doświadczenia płynące z misji mają też pomóc udoskonalić przyszłe loty kosmiczne.
- Ta misja podkreśla, dlaczego musimy prowadzić naukę i eksplorację na wiele sposobów - zarówno z Ziemi, jak i z bliska w kosmosie - stwierdził Enos.
Źródło: NASA
Autor: kw/dd
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-po ... ml?p=meteo
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dotarła do asteroidy, obrała kurs nad Ziemię. Zrzuci wyjątkowy prezent z kosmosu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 14 Maj 2021, 08:22

Naukowcy: Mars nosi ślady wulkanizmu sprzed zaledwie 50 tys. lat
2021-05-13.
Przeanalizowane przez badaczy z University of Arizona zobrazowania powierzchni Marsa skłoniły ich do stwierdzenia, że Czerwona Planeta być może nadal podtrzymuje resztki swojej dawnej aktywności wulkanicznej. Wszystko za sprawą śladów geologicznych odkrytych na powierzchni, które - zgodnie z poczynionymi obserwacjami - charakteryzują się bardzo młodym wiekiem (w kosmicznej i stratyfikacyjnej skali) oraz pochodzeniem z wnętrza marsjańskiej skorupy. Ściślej, naukowcy wiążą je z prawdopodobną erupcją wulkaniczną sprzed zaledwie 50 tys. lat - mogącą być sygnałem, że głęboko pod powierzchnią Czerwonej Planety panują jeszcze warunki sprzyjające życiu.
Odkrycie ogłoszone przez zespół badaczy z University of Arizona w Tucson dotyczy niepozornego fragmentu marsjańskiej równiny Elysium Planitia, gdzie wypatrzono nierozeznane wcześniej wulkaniczne formacje i osady piroklastyczne. Zajmują one obszar o szerokości do 13 km w bezpośrednim otoczeniu rozległej, liczącej 30 km długości szczeliny (o nazwie Cerberus Fossae) zdradzającej wulkaniczne pochodzenie. Co w tym przypadku nie mniej ważne, nieopodal znajduje się jeden z najmłodszych dużych kraterów meteorytowych na Czerwonej Planecie, liczący 10 km średnicy Zunil (o podobnym stwierdzonym wieku geologicznym, co obserwowana struktura wulkaniczna).
Według dotychczasowej wiedzy naukowej, większość aktywności wulkanicznej na Marsie miała miejsce w czasie od 4 do 3 mld lat temu, stopniowo ulegając wygaszeniu na przestrzeni dziejów. Był to proces powolny - znane ślady większych pojedynczych erupcji wskazują, że takie następowały jeszcze 3 mln lat temu. Do tej pory nie było jednak przesłanek wskazujących, że planeta nadal może być jakkolwiek aktywna wulkanicznie.
Najnowsze odkrycie amerykańskich naukowców na równinie Elysium Planitia potencjalnie weryfikuje ten porządek, wskazując na wystąpienie opisywanej erupcji nie dalej niż 50 000 lat temu (choć wyjaśnienie pochodzenia śladów tak młodych formacji wulkanicznych nadal może być różnorakie). Szczegółowe wyniki swoich obserwacji i analiz badacze z University of Arizona opublikowali na łamach specjalistycznego periodyku Icarus.
Kiedy pierwszy raz zauważyliśmy te osady, wiedzieliśmy, że to coś szczególnego. Wyglądały inaczej, niż wszystko, co znaleźliśmy wcześniej w tym rejonie, a nawet na całym Marsie. Bardziej przypominały one osady tworzone przez wulkaniczne erupcje na Księżycu i Merkurym” - wskazał w okolicznościowym komunikacie współautor badań, prof. Jeff Andrews-Hanna. Jak porównano dalej, większość dotychczas znanej wulkanicznej aktywności na terenie równiny Elysium Planitia, a także w innych rejonach Marsa, obejmowała głównie swobodne spływy lawy po powierzchni - podobnie, jak miało to miejsce w niedawnych erupcjach na Islandii. Powstałe z nich formacje to przede wszystkim imponujące, rozległe wulkany tarczowe - jak rekordowy pod względem wielkości (w całym Układzie Słonecznym) i uważany za wygasły od co najmniej kilku milionów lat Olympus Mons (liczący od swojego podnóża aż 26 km wysokości).
Dalsze analizy zogniskowano na charakterystyce i właściwościach fizycznych badanej wulkanicznej struktury - jej składzie chemicznym i sposobie rozłożenia osadów, skrywających informacje o warunkach ich powstania. W toku pracy ustalono, że ich specyfika odpowiada m.in. następstwom spływów piroklastycznych - następujących wskutek eksplozywnej erupcji gęstej, nagromadzonej pod dużym ciśnieniem materii wulkanicznej: głównie magmy i sprężonych gazów. Jak sugerują sami naukowcy, przypomina to trochę skutek otwarcia wstrząśniętej puszki z gazowanym napojem.
Skalę tej niedawnej marsjańskiej eksplozji badacze zakwalifikowali jako znaczącą. "Erupcja mogła wyrzucić popiół na wysokość nawet 6 mil [ok. 10 km - przyp. red.] do atmosfery Marsa. Jest możliwe, że tego rodzaju osady były bardziej powszechne, ale uległy erozji bądź zakryciu” - stwierdził dr David Horvath, współkierujący rozpatrywanymi badaniami. Jak podkreślił, formacja pokrywa obecne strumienie dawniej zastygłej lawy i wygląda na relatywnie świeżą, stanowiąc cienką warstwę popiołu i skał. "Reprezentuje więc inny rodzaj erupcji, niż zidentyfikowane wcześniej" - ocenił.
Mogą to być najmłodsze osady wulkaniczne Marsa, jakie dotąd opisano. Jeśli skompresowalibyśmy geologiczną historię planety do jednego dnia, powstałyby one w ostatnich sekundach.
Dr David Horvath, University of Arizona - jeden z autorów pracy opublikowanej na łamach periodyku Icarus
Miejsce opisywanej niedawnej erupcji na Marsie znajduje się około 1,6 tys. km od lądownika badawczego misji NASA InSight, który zajmuje się sejsmiczną aktywnością Marsa od 2018 roku. W okolicy (w rejonie Cerberus Fossae) wykryto dotąd dwa silniejsze wstrząsy, względem których nie wyklucza się, że mogły powstać w wyniku ruchów magmy głęboko pod powierzchnią planety. „Młody wiek tych osadów absolutnie wskazuje na możliwość, że na Marsie nadal może istnieć aktywność wulkaniczna i intrygujące jest to, że niedawne trzęsienia Marsa wykryte przez sondę InSight powstały na terenie Cerberus Fossae” - twierdzi dr Horvath. Jak podkreśla, nawet przed wystąpieniem tych oscylacji przewidywano na modelach numerycznych, że mogą tam się pojawić.
Ten młody wiek [osadów] wskazuje, że - o ile stanowisko ma ściśle wulkaniczne pochodzenie - region Cerberus Fossae może nie być wygasły, a sam Mars może nadal być aktywny wulkanicznie. Ta interpretacja jest zgodna z identyfikacją sejsmiczności w tym regionie, jaką przeprowadzono z pomocą lądownika badań sejsmicznych, geodezji i analizy ciepła InSight i ma dodatkowe implikacje w obszarze astrobiologii.
Fragment streszczenia z opracowania badaczy University of Arizona, przyjętego do publikacji w periodyku Icarus
Naukowcy badają jeszcze przyczyny erupcji, która doprowadziła do powstania opisanych depozytów osadowych. Główne hipotezy zwracają uwagę na obecne w samej magmie gazy lub na kontakt magmy z wieczną zmarzliną przy powierzchni, prowadzący do gwałtownego uwolnienia gazów wulkanicznych. „Lód roztapia się, przybierając postać wody, która miesza się z magmą, paruje i powoduje gwałtowną emisję powstałej mikstury” - tłumaczy kolejny autor opracowania, Pranabendu Moitra.
Ciekawym wątkiem w całej sprawie jest wspomniane już pobliskie położenie młodego krateru meteorytowego Zunil. Naukowcy zwracają uwagę, że badana przez nich erupcja może mieć związek z wynikłym w podobnym czasie impaktem. "Wiek erupcji i uderzenia są nie do odróżnienia, co stwarza możliwość, jakkolwiek spekulatywną, że uderzenie faktycznie wywołało erupcję wulkanu” - zauważa Moitra.
Prowadzone na Ziemi badania potwierdzają, że duże wstrząsy mogą wtórnie uwolnić zgromadzoną pod powierzchnią magmę. Taki przypadek mógł nastąpić właśnie przy powstaniu krateru Zunil. Badacze zwracają przy tym uwagę, że region Elysium Planitia obejmuje epicentrum obecnych trzęsień Marsa, a także najmłodsze ślady płynącej wody i spływów lawy, a teraz także (jak się okazuje) wulkanicznej erupcji.
Zdaniem badaczy, niezależnie od ścisłych przyczyn powstania, obecność tak świeżych form wulkanicznych zwiększa prawdopodobieństwo, że pod powierzchnią planety mogły utrzymać się warunki potrzebne żywym organizmom do przetrwania. „Interakcje między wznoszącą się magmą i lodowymi substratami tego regionu mogły niedawno doprowadzić do powstania warunków sprzyjających mikrobiologicznemu życiu. Zwiększa to prawdopodobieństwo obecności życia” - podkreśla dr Horvath.
W swoich twierdzeniach amerykańscy badacze idą nawet dalej - jak wskazują, ślady erupcji w połączeniu z zarejestrowanymi wstrząsami i trudnymi do wyjaśnienia emisjami metanu (wykrytego w większych ilościach przez sondę MAVEN) wskazują, że Mars nie jest zimną, martwą planetą. „Wszystkie te dane zdają się opowiadać tę samą historię. Mars nie jest martwy” - mówi prof. Andrews-Hanna. Badacze z USA liczą przy tym, że Czerwona Planeta wykaże jeszcze swoją aktywność wulkaniczną w przyszłości i to nawet w postaci nowej erupcji.
Wcześniejsze badania spektrometryczne ujawniły, że choć zawartość metanu w atmosferze Marsa rośnie i spada sezonowo, jego stężenie przy powierzchni rośnie nawet o około 60% w miesiącach letnich. Nawet to jednak nie wyjaśnia, dlaczego zwykle śladowe stężenie metanu na powierzchni Marsa potrafi też nagle wzrastać, w losowych przypadkach, znacznie wyraźniej.
Źródło: University of Arizona/PAP

Źródło:Space24.

Fragment równicy Elisium Planitia z centralnie ujętą szczeliną Cerberus Fossae (w prawym dolnym rogu zdjęcia widoczny krater Zunil). Fot. NASA/JPL/MSSS/The Murray Lab

Umiejscowienie Cerberus Fossae na mapie Elisium Planitia. Ilustracja: MOLA Science Team/University of Arizona [arizona.edu]

https://www.space24.pl/naukowcy-mars-no ... 50-tys-lat
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Naukowcy Mars nosi ślady wulkanizmu sprzed zaledwie 50 tys. lat.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Naukowcy Mars nosi ślady wulkanizmu sprzed zaledwie 50 tys. lat2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 14 Maj 2021, 08:26

Łazik Curiosity zrobi wszystko, aby jechać dalej. Może nawet odgryźć sobie nogi
2021-05-13. Radek Kosarzycki
Raczej nigdy do takiej konieczności nie dojdzie, ale mimo to inżynierowie z NASA sprawdzili, czy da się coś zrobić, jeżeli dojdzie do całkowitego zniszczenia kół łazika jeżdżącego po powierzchni Marsa. Wszak jak na razie żadnego serwisu wulkanizacyjnego tam nie ma.
Informacji z Marsa ci u nas pod dostatkiem ostatnio. Na początku roku na Marsa dotarła cała flota nowych aparatów wysłanych z Ziemi. Na orbicie znalazła się pierwsza arabska oraz pierwsza chińska sonda marsjańska. Na powierzchnię Marsa dotarł także łazik Perseverance z helikopterem Ingenuity. W ciągu kilku najbliższych dni na powierzchni może także znaleźć się pierwszy chiński łazik marsjański Zhurong. Naprawdę jest o czym pisać. De facto można pisać tak dużo o tych wszystkich nowych misjach, że gdzieś w cieniu znikają wszystkie inne misje wciąż realizowane na Czerwonej Planecie, takie jak, chociażby misja łazika Curiosity.
Curiosity, starszy brat łazika Perseverance
Łazik Curiosity wylądował na Marsie w sierpniu 2012 roku. Pierwotnie jego misja planowana była na dwa lata. Obecnie mija dziewiąty rok misji i łazik wciąż eksploruje okolice Aeolis Mons w poszukiwaniu śladów wody na Marsie.
Urządzenie o masie niemal tony porusza się po skalistej powierzchni planety na sześciu kołach wykonanych z cienkiego na 0,75 mm aluminium przeplatanego grubszym bieżnikiem. Inżynierowie projektujący podwozie łazika zakładali od razu, że z czasem koła będą się zużywały z uwagi na brak równych, czystych dróg asfaltowych na powierzchni Marsa. Jak się okazało, koła zaczęły się zużywać nieco szybciej, niż przewidywano. Pierwsze pęknięcia cienkiego aluminium pojawiły się już w pierwszym roku pracy łazika, a pierwsze elementy wzmacniające bieżnika pękły w 2017 roku, pięć lat i 16 km od początku misji.
Każde koło wyposażone jest w 19 takich poprzecznych elementów wzmacniających. Jak zauważają inżynierowie, pęknięcie dwóch czy trzech nie będzie stanowiło większego problemu, ale jeżeli doszłoby do pęknięcia większości, problem mógłby być spory. Gdyby koło pękło na dwie części, to wewnętrzna część koła niebezpiecznie zaczęłaby się zbliżać do okablowania łazika, co mogłoby prowadzić np. do zerwania kabli łączących koło z łazikiem. Stąd też w zespole inżynierów pojawił się pomysł sprawdzenia, czy łazik jest w stanie sam pozbyć się pękniętej części koła.
Stan na dzień dzisiejszy
Warto w tym momencie podkreślić, że raczej nigdy do tak poważnej sytuacji nie dojdzie. W obecnym tempie zużywania kół, do takiej sytuacji mogłoby dojść w okolicach 2034 r., a do tego czasu zapewne łazik przestanie działać z innych powodów. Nie zmienia to faktu, że w siedzibie JPL postanowiono opracować plan awaryjny na wszelki wypadek.
Jak dotąd łazik przejechał po powierzchni Marsa łącznie nieco ponad 25 km. Na przednich i tylnych kołach jak na razie żaden z elementów wzmacniających nie uległ pęknięciu. Co ciekawe na kołach środkowych pękły odpowiednio 3 i 1 taki element.
Wystarczy ostry kamień
Korzystając z kopii łazika na Ziemi, inżynierowie sprawdzili, czy w przypadku uszkodzenia większej ilości wzmocnień, np. 14 z 19, da się od łazika oddzielić całkowicie wewnętrzną część koła i pojechać dalej. Okazało się, że w ten sposób można usunąć nawet dwie trzecie szerokości koła, pozostawić je za sobą i pojechać dalej. Wystarczy uszkodzonym kołem najechać na ostrą krawędź kamienia i odłamać dwa dodatkowe wzmocnienia. Takie odłamywanie koła zajęłoby co prawda około dwóch miesięcy na koło, ale pozwoliłoby kontynuować misję.
Przyznam szczerze, że mam cichą nadzieję, że JPL będzie musiało skorzystać kiedyś z tej nowej wiedzy. Jakby nie patrzeć, będzie to oznaczało, że Curiosity wciąż będzie jeździł po Marsie w 2034 roku.
Łazik Curiosity: selfie z Marsa

Środkowe koło na początku misji (po lewej) oraz 4 kwietnia 2021 r. (po prawej).

Odrzucona, uszkodzona część koła. Źródło: JPL

https://spidersweb.pl/2021/05/lazik-cur ... a-kol.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Łazik Curiosity zrobi wszystko, aby jechać dalej. Może nawet odgryźć sobie nogi.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Łazik Curiosity zrobi wszystko, aby jechać dalej. Może nawet odgryźć sobie nogi2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Łazik Curiosity zrobi wszystko, aby jechać dalej. Może nawet odgryźć sobie nogi3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Łazik Curiosity zrobi wszystko, aby jechać dalej. Może nawet odgryźć sobie nogi4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Łazik Curiosity zrobi wszystko, aby jechać dalej. Może nawet odgryźć sobie nogi5.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33523
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości

AstroChat

Wejdź na chat