Kometa na niebie, więc dobrze przypomnieć kogoś nie mniej wielkiego - Jaromir Nohavica, którego imieniem została nazwana planetoida (6539) Nohavica (1982 QG). Czeski Bob Dylan i Leonard Cohen w jednej osobie co ma úsměv Mikymauze
Link do piosenki o komecie:
https://www.youtube.com/watch?v=vdGqaweeP20W tłumaczeniu Andrzeja Ozgi:
Ujrzałem Kometę ze złotym warkoczem
Zaśpiewać jej chciałem, zniknęła mi z oczu
Przez chwilę świeciła nad lasem, a potem
zostały mi w oczach monety dwie złote
Monety ukryłem w szczelinie pod dębem
Gdy kiedyś powróci, gdzie indziej już będę
Gdzie indziej już będę i duszą, i ciałem
Ujrzałem kometę, zaśpiewać jej chciałem
O lesie, o trawie, o wodzie
O śmierci, co po każdego przychodzi
O miłoście, o zdradzie, o świecie
O wszystkich ludziach, co żyli tu, na tej planecie.
Jak nocne pociągi po niebie mkną gwiazdy
Pan Kepler ustalił ich rozkład jazdy
Odnalazł wpatrzony w gwieździste przestrzenie
blask tej tajemnicy, co nam jest jak brzemię
Cień wiecznie tajemnej reguły w przyrodzie
Że tylko z człowieka człowiek się narodzi
Pniem drzewa z gałęzią wciąż łączy się korzeń
Krew naszych nadziei wędruje przestworzem
Ujrzałem kometę na niebie szerokim,
jak relief artysty z minionej epoki
Sięgnąłem, by chwycić, zatrzymać przy sobie
I naraz poczułem, jak mały jest człowiek
Jak posąg Dawida wykuty w marmurze
wciąż stałem, szukając Komety tam w górze
Daremnie czekałem. Gdy ona powróci
mnie już tu nie będzie. Kto inny zanuci...
O lesie, o trawie, o wodzie
O śmierci, co po każdego przychodzi
O miłości, o zdradzie, o świecie..
Piosenka będzie o nas i Komecie.
Muszę zamieścić też tłumacznie Renaty Putzlacher:
Ujrzałem kometę po niebie płynęła
chciałem jej zaśpiewać, lecz zaraz zniknęła
zniknęła jak łania gdzieś w leśnym gąszczu
w oczach mi została garść złotych pieniążków.
Pieniążki ukryłem do gliny pod dębem
gdy znowu przyleci nas już tu nie będzie
nikogo nie będzie próżno się spodziewać
widziałem kometę chciałem jej zaśpiewać
O wodzie o trawie o lesie
o śmierci z którą nie można pogodzić się
o zdradzie miłości o świecie
i o wszystkich żyjących na naszej planecie
Na dworcu gwieździstym wagony bezpańskie
pan Kepler rozpisał prawidła niebiańskie
szukał i ustalił dzięki swej lunecie
prawa które ciążą śmiertelnym na świecie
Wielkie i odwieczne tajniki przyrody
że tylko z człowieka człowiek się narodzi
że korzeń z gałęźmi dąb wielki buduje
a krew naszych myśli kosmosem wędruje
Widziałem kometę jak relief świetlisty
rzeźbiony rękami dawnego artysty
chciałem się wspiąć w górę dotknąć jej zmysłami
zostałem sam nagi z pustymi rękami
Jak posąg Dawida z marmuru białego
stałem i gapiłem, gapiłem się w niebo
gdy znowu nadleci, ach pycho chełpliwa
nas już tu nie będzie ktoś inny jej zaśpiewa
O wodzie o trawie o lesie
o śmierci z którą tak trudno pogodzić się
o zdradzie miłości o świecie
będzie to piosenka o nas i komecie