Bogdan J. | 26 Mar 2022, 10:21
Jeszcze zredagowane i przygotowane przez Karol Wójcicki nasze wspomnienie o Domku:
Droga do gwiazd
Każdemu z nas zdarzyło się z pewnością choć raz zadrzeć głowę do góry i przez chwilę zachwycić się pięknem rozgwieżdżonego nieba. To naturalne, a wręcz w jakiś sposób ewolucyjnie ugruntowane - w końcu od zarania dziejów spoglądaliśmy w stronę gwiazd, jeszcze nie w pełni rozumiejąc, czym faktycznie są te świetliste punkciki.
Dziś w dalszym ciągu możemy natrafić na ludzi, którzy częściej niż pod swoje stopy, spoglądają w stronę gwiazd. Społeczność miłośników astronomii w naszym kraju, sądząc po popularności internetowych grup, fanpage’ów czy for internetowych liczy dziesiątki jak nie setki tysięcy ludzi. Sporej części z nich przyświeca ważny cel: przybliżenia nieba innym.
Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat nie sposób nie dostrzec na tym polu ogromnych zasług Dominika Wosia, znanego w środowisku polskiej astronomii amatorskiej pod pseudonimem „Domek”.
Dominik był prekursorem polskiej astrofotografii cyfrowej. Jako jeden z pierwszych, o ile nie pierwszy, w naszym kraju, zaczął wykorzystywać w do fotografowania nieba technologie, które dziś są absolutnym standardem. To dzięki ludziom takim jak „Domek” możemy podziwiać najpiękniejsze obrazy kosmosu na licznych zdjęciach odnajdywanych w internecie.
Pasja Dominika stała się drogowskazem dla innych. Tak wspomina pierwsze spotkanie z nim Michał Żołnowski - astronom amator, współodkrywca komety Polonia, a także licznych planetoid, zawodowo zajmujący się monitorowaniem sztucznych satelitów dla Europejskiej Agencji Kosmicznej:
- Dominik siedział już z rozłożonym sprzętem i czekał na rozpoczęcie sesji nocnej fotografii, żegnając się z ostatnimi promieniami zachodzącego Słońca. Jego sprzęt przypominał połączenie małej sterowni statku kosmicznego i pulpitu Jeana Michel-Jarrea. Komputery, zaawansowane teleskopy i dziesiątki kabli. Dosłownie kosmiczny sprzęt wydający niezrozumiałe wówczas dla mnie pomruki i pikania! Byłem pod ogromnym wrażeniem sprzętu ale przede wszystkim wiedzy Dominika, to było absolutnie fascynujące. Wróciłem do domu z jednym, wielkim postanowieniem: chcę robić to samo. - wspomina.
- Jego talent astrofotograficzny był wyjątkowy. Oprócz estetycznego wyczucia miał wielką wiedzę praktyczną, z którą lubił się dzielić z innymi. Był bezsprzecznym prekursorem tego pięknego hobby. - dodaje Michał.
Na niezwykłą, cyfrową rewolucję, jaką Domnik Woś wprowadził do fotografii nocnego nieba wskazuje też jeden z najwybitniejszych polskich astrofotografów Bogdan Jarzyna:
- Jako pierwszy rozpoczął fotografowanie chłodzonymi kamerami CCD z użyciem zaawansowanych montaży i guidingu. Nikt z nas wtedy nie miał pojęcia o długoczasowym naświetlaniu z użyciem prowadzenia montażu, z pomocą wyodrębnionej gwiazdy, co dziś jest absolutnym standardem! Dawało to możliwość naświetlania wielominutowych ekspozycji, a tym samym zaglądania głębiej w kosmos - wyjaśnia.
- Dodatkowo był prekursorem i znawcą fotografowania za pomocą zupełnie wtedy obcych, a ówcześnie niezbędnych programów. Jego obróbka i zdjęcia były ponadczasowe i stały się wzorem do naśladowania. Dzięki niemu polska astrofotografia rozwinęła się i przyspieszyła w niesamowitym tempie. Bez jego poradników i pomocy, którą oferował swoim znajomym, niektórzy byliby w czarnej dziurze, lata świetlne od prezentowanego teraz poziomu - wspomina Bogdan.
Dziś prawdopodobnie nie ma w polskim środowisku astronomii amatorskiej kogoś, to choćby nie słyszał o Dominiku. Dla mnie osobiście, dla chłopaka zaczynającego swoją drogę ku gwiazdom kilkanaście lat temu, Domek był legendą. Wyznaczał trendy, wskazywał kierunek, a jego poziom dla wielu z nas był niedoścignionym celem.
Gdy my wciąż zmierzamy ku gwiazdom, On jest już gdzieś pośród nich.
Żegnaj, Kolego.