Jest znaną sprawą (z chemii) że cząsteczki oparte na krzemie jednak nie dają takich złożoności, długości i zbioru przyłączanych "dodatków" jak cząsteczki oparte na węglu.
Skoro wszędzie w kosmosie (nawet bardzo daleko) wykrywa się węgiel, a związki węgla dobrze się mają w temperaturach zarazem odpowiednich dla ciekłej wody to szukanie planet podobnych do Ziemi (jako potencjalnego siedliska życia) jest bardzo rozsądne. Skoro tyle węgla było w obłoku proto-planetarnym z którego powstało Słońce ale nie tylko ono to pewnie i na drugim końcu galaktyki supernowe rozsiewały węgiel i inne znane nam pierwiastki prowokując lokalny gaz (głownie wodór) i pyły do zapadania się ku gwiazdom i planetom.
Natomiast faktycznie bardzo ciekawe jest zauważenie że z tych samych pierwiastków do życia (nawet węglowego) mogą wieść różne kombinacje zdarzeń.
Niewiele może brakło żeby cywilizację techniczną stworzyli tu potomkowie słoni lub raptorów tak, że nie widzę wcale jednej wspaniałej ścieżki rozwoju i kierunku oczywistego niby. Potomek raptora czy słonia w niczym gorszy od homo sapiens mógł być. Przypadkiem taki mamy finał i tyle.
Dla mnie w powstawaniu życia nie ma nic wyjątkowego od czasu jak przeczytałem (kilka lat temu w Świat Nauki), że wcale nie jakieś wyrafinowane substancje tłuszczowe (które mogą łatwo powstać w środowisku martwym) tworzą potem kuliste sfery oddzielające substancje z roztworu w swoim wnętrzu - czyli mamy gratis błony komórkowe.
Są też znane doświadczenia na samopowstawanie aminokwasów itp.
Siema
p.s.
Raptor (nieżywy od kilkudziesięciu milionów lat) na zdjęciu.