Hej.
Chociaż pogoda dopisała gdzieś w 1/3 (chmury i słaby seeing do 3.00 rano), uważam minioną obserwacyjną noc za niezwykle udaną.
Po pierwsze, zweryfikowałem astygmatyzm, a właściwie jego brak. A przy praktycznie niedostrzegalnej aberracji sferycznej (pomiary) i również niedostrzegalnej aberracji chromatycznej (nawet w powiększeniu 321x) uważam to za ogromny sukces tego teleskopu. Jeszcze się nie spotkałem z inną opinią na forach. Patrząc na w jakimś stopniu losową jakość SW, gdzie jest zazwyczaj bardzo dobrze (stosunek jakość / cena), a czasem niezwykle dobrze, to opinie o 102ED F/11 pozwalają sądzić, ze nie ma tu miejsca dla losu, wszystkie egzemplarze są rewelacyjne. Tak, wiem, że to jest F/11, a nie F/9 i jest o wiele łatwiej wykonać nawet dobrze skorygowany achromat przy F/11 (patrz Vixen A80M) i nawet jeszcze lepiej jest w F/15. Z resztą, zarówno na Jowiszu, jak i na Księżycu dostrzegałem wyłacznie efekty dyspersji atmosferycznej, jak na obrazku poniżej, ale przyznam, że słabiej.
- AtmosphericDispersion.jpg (27.86 KiB) Obejrzany 3431 razy
Po drugie, w dniu poprzedzającym tą dziewiczą obserwację przyjechały gałki na długich elastycznych kablach do mojego EQ5, odkupiłem je na giełdzie SGL. Vixen jest dość długą rurką, ale 102ED F/11 z bino w równowadze sprawia poprostu, że operowanie fabrycznymi krótkimi gałkami na montażu podczas patrzenia w okulary jest fizycznie niewykonalne, albo wymaga długich rąk. Uważam te gałki za "must have".
Po trzecie, razem z giętkimi gałkami miałem przyjemność użytkowania prawdziwego krzesełka obserwacyjnego. I znowu, przy tej długiej tubie obserwacje z bino w zakresie od niewiele ponad horyzontem do praktycznie zenitu (Epsilony Lutni) wymagały podniesienia siedziska na maksymalną wysokość (musiałem się posiłkować dziecięcym krzesełkiem, żeby usiąść) albo wręcz opuszczenia go do drugiej pozycji nad ziemią. No i kilka pozycji pomiędzy podczas obserwacji Jowisza, Marsa i Księżyca. Świetny zakup, niekoniecznie "must have", ale jakoś sobie teraz nie wyobrażam powrotu do dyskomfortu. A może po prostu mam już swoje lata i obserwacja ma mi przynieść ukojenie, a nie być źródłem bólu w plecach następnego dnia.
A na koniec, dopiero co opracowany magnetyczny uchwyt do sterownika silnika RA również się spisał. Już kątem oka widać, gdzie jest kontroler, dzięki jego zielonej diodzie, a używane są praktycznie dwa górne rzyciski. Zawsze pod ręką i na wyciągnięcie ręki.
Słowo uznania należy się także szukaczowi. Choć nie ma podświetlanego krzyża, to jednak ma ten swój krzyż tak gruby, że nie muszę go szukać po ciemku, jak w przypadku szukacza 6x30 Bressera, jest on wyraźnie widoczny. Tymczasem dostrzegam potencjalne zelety szukacza kątowego...