17.03.2020
Całkiem czyste niebo, lekka mgła i trochę wolnego czasu poskutkowały obserwacjami. Jeśli mam być szczery to była jedna z moich najbardziej udanych obserwacji DS, mam na myśli najmniej frustrujących, bez walki ze sprzętem, wilgocią i całym światem. Obniżyłem lustro do obserwacji mono, skolimowałem teleskop i wyniosłem go na dwór około godziny 18:30. Zacząłem obserwacje po 20:00 a lekko przed 22:00 byłem w domu.
95% obserwacji prowadziłem z użyciem tylko Morfeusza 17.5 mm, czasami pomagałem mu barlowem 2x bądź w dwóch obiektach również używałem UWA 24 82 i chyba dwukrotnie 6 mm ortho Vixen.
Nie prowadziłem notatek tylko dodawałem obiekty do listy ulubionych na SS (i to też nie wszystie) więc nie będzie to schematyczny opis a tylko przyjemne zaliczanie obiektów:)
M42 - oczywiście od niej zacząłem, chciałem rozgrzać sprzęt i zjustować szukacze. Szczerze mówiąc nie powaliła mnie na kolana w porównaniu do 100 mm. Oczywiście szczegóły w strukturze mgławicy obok trapezu są pięknie rozdzielone jednak obraz z soczewki jest taki czysty pomimo braku widocznego detalu. Nawet mogę powiedzieć, że oba instrumenty się tu uzupełniają. Z filtrem UB widok się poprawił, struktury stały się żywsze, gwiazdy bardziej punktowe a tło ciemne. Taki widok może się podobać.
M1 - postanowiłem sprawdzić co mi pokaże w 10". No zdecydowanie jest to obiekt, któremu apertura służy (a który nie jest , chyba tylko otwarte). Mgławica wyskoczyła jako intensywna lekko podłużna ciapa, z filtrem widoczna zdecydowanie lepiej, tło zgasło a mgławica wyskoczyła pewnie. Nie mogłem się dopatrzeć szczegółów.
M97 - Sowie oczy - jako, że miałem filtr to spojrzałem na Sowę. Duża, jasna, jednak gdybym powiedział, że widziałem oczy to bym skłamał, niby coś majaczyło ale to nie mogę tego uznać za sukces, bardziej chciałem to zobaczyć niż widziałem. Bez filtra równie piękna, w naturalnym odcieniu szarości
M108 - ta to jest szalona, długa, dosyć cienka ale o ziarnistym kształcie. Zdecydowanie nie jest to obiekt o równomiernej jasności, jest taka "grudkowata", strasznie ciekawy obiekt do obserwacji.
M81, M82 - wspaniałe !!. Piękny kształt M82, jasny, intensywny przecinek w towarzystwie ogromnego kolegi. Tutaj pierwszy raz się uśmiechnąłem, już zapomniałem jak super wyglądają w dużej aperturze. Jedna z parek do których warto zaglądać. Ciemne pasma materii pozostały jednak poza moim zasięgiem tej nocy, zapomniałem poświęcić im trochę czasu, może by coś z tego było jednak ciągnęło mnie dalej.
NGC 4088 + NGC 4085 - galaktyka o ciekawym kształcie, taka trochę "dziwnowata", kojarzyła mi się z jakimś warzywem, dość jasna i łatwa, bez mocnego jądra koleżanka obok, czyli 4085 widoczna słabo jako drobny przecinek.
NGC 4026 - niedaleko kolejna przecinkowata galaktyka, łatwa do namierzenia, jednorodna w jasności.
NGC 4157 - zerżnięta bez skrupułów z statusu @lukostŁukasza, w tych warunkach dość zwiewna jednak w pełni widoczna jako długi przecinek.
M109 - owalny kształt, szybka do znalezienia, niespecjalnie atrakcyjna.
NGC 4490 + NGC 4485 - Cocoon Galaxy, faktycznie ma kształt kokona jakiejś larwy wyszła pewnie i jasno, bez wyróżnionego jądra. Sąsiadka 4485 jako mały szary placek dopełniający fajnego widoku.
NGC 4244 - Silver Needle Galaxy - byłem niedaleko więc wstąpiłem. Świetna galaktyka, bardzo cienka, delikatna, bez wyróżnionego nadmiernie jądra. Mówiąc szczerze o tej wczesnej godzinie była ładniejsza niż "Igła", która była jeszcze trochę za nisko jak na moje niebo.
NGC 4565 - Needle Galaxy - "Igła", wstyd do niej nie zajrzeć. Tło nieba tak nisko było już bardzo mleczne, galaktyka wyszła dobrze, jądro zdecydowanie jasne jednak ciemne pasmo widoczne z trudnościami. Jak wspomniałem było jeszcze za wcześnie i Srebrna Igła bardziej mi podeszła. Tak czy inaczej to jedna z tych galaktyk, które są wręcz hipnotyzujące.
M64 - "Podbite oko" w moim wypadku wyglądało na całkiem zdrowe Tło bardzo mleczne, galaktyka jasna i skoncentrowana bez widocznego znaku szczególnego.
M53 - byłem blisko więc, zajrzałem. Z Morfeuszem 17.5 mm bardzo fajnie widoczna, jasna, mocno wybijająca się z tła jednak dopiero po wrzuceniu 6 mm ortho rozsypała się po polu widzenia, oczywiście na tyle na ile to zanieczyszczone niebo pozwoliło, jednak szacuję na spokojnie około 50% rozbicia. Sąsiednie NGC 5053 niewidoczne a starałem się dzielnie.
M101 - no tutaj na dużo nie liczyłem i tak jak się spodziewałem. Rozległa galaktyka, nie mogłem dopatrzeć się szczegółów oprócz jądra. Zajrzałem tu tylko tak, bez specjalnego celu
NGC 5907 - no to jest dopiero przecinek przez duże "P". Długa, bardzo cieniutka, fajna i jasna, o dziwo jest nisko ale od strony nieba gdzie mam dużo mnie LP. Zachwyciłem się nią, strasznie fajny obiekt i polecam każdemu tam zerknąć.
M102 - "Spindle Galaxy" - zaraz obok 5907, również się nią zachwyciłem ale z innego względu. Jakoś tak bo tej niesamowicie cienkiej i długiej 5907 wypełniającej spory obszar pola widzenia, doznałem takiego szoku gdy na nią spojrzałem. Malutka, zwarta, jasna. Totalne przeciwieństwo poprzedniego obiektu, ten kontrast między nimi wywołał u mnie "wow".
Leo triplet M66, M65, NGC 3628 - obydwie eMki wyskoczyły pewnie i jasno, NGC natomiast mocno odstaje jasnością. Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałem Tryplet więc ucieszyłem się na jego widok. NGC wyglądał trochę poszarpany, nie było jednorodnej jasności. Jako, że nie jestem zaznajomiony z jego obserwacjami to nie mogłem wiedzieć, że NGC ma tak wyraźny pas pyłu. Dopiero teraz jak piszę relację to zwróciłem na to uwagę i faktycznie wyglądał trochę nieregularnie co zwróciło moją uwagę, miło wiedzieć, że to nie omamy.
Drugi triplet M105, NGC 3371, NGC 3373 - mniej spektakularna gromada, najmniejszy składnik 3373 widoczny dużo słabiej, koleżanki mocno wyskakiwały z tła jako eliptyczne kształty.
M95, M96 - liczę jako parkę bo wchodziły w jedno pole widzenia Morfeusza 17.5 mm Obydwie miały dobrze widoczne, jasne jądra, ciekawy widok.
M94 - w drodze do M51 na finał natrafiłem jeszcze na M94, tak tylko do kolekcji, łatwa do znalezienia i jasna.
M51 - jej nie trzeba przedstawiać. Zostawiłem ją na koniec bo była zasłonięta przez wysoką brzozę. Piękna parka, M51 pokazała bardzo delikatnie zerkaniem i nie 100% czasu zalążki ramion spiralnych, mostu łączącego towarzyszki nie sposób było wyodrębnić. Gdyby niebo było bardziej przejrzyste mogłaby powalić na kolana nawet w 10".
Na tym zakończyłem, na odchodne jeszcze spojrzałem na Tryplet Lwa w UWA 24, żeby spojrzeć na nie w jednym szerszym polu i wyglądały bosko. Teleskop pod dach do garażu a ja do domu. Dochodzę do wniosku, że moje frustracje ostatnimi czasy wynikają tylko i wyłącznie z moich błędów i wyborów. A to nie zadbałem o szukacz, a to walka z kolimacją na dworze zamiast w domu w spokoju, ponadto miałem podniesione lustro i nie zrobiłem tego dokładnie co skutkowało ograniczonym zakresem ruchów pokrętłami i problemami z poprawnym skolimowaniem sprzętu, można ale trzeba się nakręcić co w nocy może być utrapieniem. Dodatkowo środek ciężkości poszedł w górę, plus bino i ciężkie okulary, więc tuba leci w dół. Jedyna opcja to skręcić na maksa hamulce, co znowu daje większy opór w prowadzeniu i tak w koło Macieju Dochodzi do tego ciągła zmiana okularów, filtrów, barlowów i wychodzi na to, że połowę czasu spędzam na grzebaniu w gratach zamiast obserwacji co jest moją piętą Achillesa, zamiast wsadzić jedną parkę i nią oglądać to ciągle kombinuje
Tego wieczoru nie miałem żadnych problemów, szukacz przyniesiony z domu wytrzymał te 100 minut, na palcach dwóch rąk policzyć mogę ile razy dotykałem się do zmiany okularu czy filtra. Tuba wyważona chodziła płynnie, kolimacja zrobiona w punkt pod DS na spokojnie w domu. Mogłem tylko ponarzekać na seeing który nie był ciekawy i lekki syf na niebie ale to nic a nic nie zepsuło mi frajdy z obserwacji.
Plan na przyszłość? Czekam na lepsze warunki na Łańcuch Markariana. Nie mogę siedzieć po nocach więc liczę, że złapię go kiedy wieczorem do tej 22:00 jak będzie wyżej.