Fajnie by było gdyby to był jakiś przejaw "życia" Księżyca
Ciężko jednak połączyć rozkład takich zjawisk z jakimiś geologicznymi strukturami na powierzchni Księżyca - nie sposób powiedzieć że są charakterystyczne dla terenów zalanych lawą, albo dla wyżyn itp. Pewna prawidłowość związana z tym że obserwuje się je częściej w raczej młodych i dużych kraterach może wynikać po prostu z tego, że takie obiekty przyciągają większą uwagę obserwatorów. Z całą pewnością część z nich to efekt upadku meteorytów. A pozostałe?
Cóż - mówi się że są rzekomo "dobrze udokumentowane" - pytanie co to znaczy w wypadku takich niemożliwych do powtórzenia i zweryfikowania obserwacji wizualnych. Nie chcę powiedzieć że w nie nie wierzę, ale trzeba brać pod uwagę także to jak olbrzymi wpływ na to co widzimy ma nasz mózg. Nie chodzi o jakieś patologiczne przywidzenia, ale całkiem normalne złudzenia. Jeżeli najwięcej tego typu fenomenów zaobserwowano w okolicach Arystarcha, a popatrzy się na zdjęcia NASA pokazujące jak "pstrokaty" i zróżnicowany pod względem minerałów jest to teren, to łatwo sobie wyobrazić że nawet niewielkie zmiany kąta padania światła mogą rodzić zupełnie nieprzewidywalne efekty. W kraterze jest pełno zeszklonego materiału piroklastycznego - domyślam się że to może dawać najbardziej fantastyczne efekty oświetlane i obserwowane pod różnymi kątami.
Ciężko mi sobie jakoś wyobrazić, że pod powierzchnią istnieją warunki utrzymujące aktywność wulkaniczną i że na co dzień pozostaje ona ukryta, a raz na jakiś czas manifestuje się takimi minimalnymi fenomenami pozostającymi akurat na granicy obserwowalności. Jeżeli ta aktywność się utrzymuje, to musi mieć odpowiednią skalę, a skoro tak, to dlaczego nie p********e od czasu do czasu mocniej??