Może ktoś podpowie coś mądrego w temacie... Eksperymentuję od pewnego czasu z użyciem Barlowa w towarzystwie teleskopów SCT i jakoś nie widzę aby dawał cokolwiek, poza bezsensownym przycięciem obszaru widocznego na zdjęciu. Stosując 2'' Barlowa ED 2x nie jestem w stanie uzyskać ani pół kraterka więcej niż podczas zdjęć bezpośrednio w ognisku. Próbowałem z moim obecnym Meade LX200 ACF (8'') oraz z uznawanym za bardzo dobry sprzęt planetarno-księżycowy Celestronem C9,25'' i... efekty są mierne.
Oczywiście większa skala zdjęcia daje nieco lepszy stosunek szumu do detali powierzchni, więc można sobie te detale bardziej powiększyć bez obawy o pojawienie się drażniącego ziarna. Ale detalu tam nie będzie więcej niż na zdjęciach z ogniska. Co gorsza Barlow dodaje swoje własne wady, takie jak tendencja do duplikowania krawędzi, czasem dziwny rodzaj zamglenia zmiękczającego obraz itp. Jednym słowem gdy pytają mnie: po co stosować Barlowa, odpowiadam: NIE WIEM!
Dziwi mnie trochę to, że podobny efekt niemożności dotarcia do drobniejszych detali zauważyłem także gdy sięgnąłem po 9,25'' Celestrona, który w porównaniu z moim 8'' Meade powinien przecież pokazać więcej szczegółów. A tak się nie stało - wciąż zatrzymuję się na granicy tego co widać na zdjęciach w ognisku 8'' teleskopu. Widać to na załączonym obrazku. Niezależnie od tego jakim teleskopem, kiedy (dolne zdjęcia wykonałem miesiąc wcześniej), niezależnie czy z Barlowem czy bez - najmniejszy widoczny kraterek jest ten sam i koniec, ani kroku dalej...
Może to kwestia seeingu? Może w mojej podkrakowskiej lokalizacji wyżej już nie podskoczę?