Ponieważ minęło trochę czasu chciałbym zaraportować, że nie zasypiałem gruszek w popiele, a projekt powoli posuwa się do przodu. Jeśli chodzi o refraktorek, postanowiłem wykonać go od nowa. Stalowy tubus nie dość że wymagałby kłopotliwego szpachlowania starych i wykonywania nowych otworów, to jeszcze jest po prostu ciężki, co w połączeniu z ciężarem montażu i statywu robi z całości setup naprawdę niekomfortowy i trudny w przenoszeniu. Powstał nowy projekt konstrukcyjny i trwają przygotowania do zakupu materiałów i wdrożenia produkcyjnego...
Wagę miałem możliwość ocenić, bo dotarł do mnie niedawno oryginalny statyw do Telementora 1, zakupiony we Francji. Statyw jest w dobrym stanie, drewno wymagało lekkiego czyszczenia, olejowania i woskowania, po których to operacjach wygląda jak nowe. Elementy metalowe lekko wyretuszowałem szarą farbą akrylową - i też wyglądają nieźle. Niestety - zgodnie z zeissowską tradycją socjalistycznej bezmyślności, najbardziej obciążone mechanicznie elementy, czyli łożyska nóg, wykonano z plastiku... Aby dołożyć jeszcze do pieca, posiadają one rynienki zbierające nadmiar smaru, które przecieniają ją do ułamkowo-milimetrowej grubości. Rzecz jasna po latach spolimeryzowany plastik będzie miał tendencję do pękania w takich miejscach. Po zdjęciu nóg kawałki łożysk po prostu wysypały się i wymagały ponownego wklejenia. Nałożyłem sporo smaru minimalizującego tarcie i mam nadzieję, że jeszcze trochę pożyją - w końcu wróciły do swej części świata, po wojażach za Żelazną Kurtynę!
Kolejny fatalny pomysł do skórzane paski mające chronić statyw przed niekontrolowanym rozsuwaniem się nóg, co zważywszy na wagę sprzętu Zeissa ma dość krytyczne znaczenie. Nieprzypadkowo żaden inny producent nie stosuje takiego rozwiązania, łącząc zadanie stabilizowania statywu z funkcją niezbędnej tacki na akcesoria. Elastyczne paski zapobiegają jedynie katastrofie - nie stabilizują pozycji nóg w żadnej osi, a okulary i kątówkę można sobie w trakcie obserwacji co najwyżej chować do kieszeni. To efekt tego, że statyw jest w rzeczywistości klasycznym statywem geodezyjnym, który stabilizuje się wbijając kolce nóg w ziemię, przenosi się często w formie złożonej - stąd pasek do owinięcia i zapięcia złożonego statywu itd. Zeiss zaadaptował go tanim kosztem do potrzeb astronomicznych, wymieniając kolce na miękkie nóżki oraz dodając bolec mocujący montaż, ale nie martwiąc się tym, że sposób użytkowania statywu w astronomii jest po prostu inny niż w wypadku teodolitu.
Paski przede wszystkim nie dodają tym statywom uroku, tym bardziej jeśli są już stare i sfatygowane - tak jak w moim egzemplarzu. Dlatego podjąłem jednoosobowo decyzję o wywaleniu ich na dno szuflady i zastąpieniu uczciwą, japońską tacką na akcesoria, zamocowaną za pomocą zwykłych uchwytów do szafek. WOW! Oprócz tacki, statyw natychmiast zyskał niemal idealną sztywność i stabilność. A że nieoryginalne? Nie jestem w tym względzie purystą. Może przy okazji pomaluję tackę na szaro...
Tak oto współpraca towarzyszy NRD-owskich oraz japońskich, pod naszym krajowym przywództwem, doprowadziła do powstania misia na miarę!