Pewnie mało kto słyszał o tym teleskopie, a jest to kawał klasycznej rury z lat 60-tych - 76,2/1250 mm (f/16,4). Ja nigdy wcześniej nie słyszałem, więc gdy znalazłem ofertę sprzedaży na Stargazers Lounge, wiedziony ciekawością postanowiłem sprowadzić go do Polski, mimo ostrzeżeń sprzedającego o nienormalnie wysokiej aberracji chromatycznej. Sprzęt robi wrażenie - jest naprawdę wielki, sama drewniana skrzynia transportowa ma prawie 120 cm długości.
Po przybyciu instrumentu, powód zwiększonej aberracji stał się jasny. Towarzysze japońscy z firmy Kenko oszlifowali krawędź flintu tylko na części obwodu soczewki, dzięki czemu straciła ona okrągły kształt. Jednostronny ubytek na średnicy sięga ok 1 mm co sprawia, że trudno powiedzieć gdzie znajduje się centrum tej soczewki i jak powinna być ona położona względem kronu. Sądzę, że wzajemne położenie soczewek było dziełem kompletnego przypadku.
Początkowo refraktor dawał bardzo mocną aberrację (obraz bez korekty RGB Align):
Po rozklejeniu(!), wyczyszczeniu soczewek i uporządkowaniu foliowych przekładek, z których dwie przyklejone były do flintu, a jedna do kronu, rozpocząłem z ciekawości próby przesuwania i obracania soczewek względem siebie. Udało mi się zmniejszyć skalę aberracji, choć obraz daleki był od oczekiwań. Obraz bez korekty RGB Align:
i z korektą - jak widać aberracja "zjada" jednak sporo szczegołów, mimo że teoretycznie przestaje być widoczna:
Zniechęcony efektami eksperymentów wystawiłem ten teleskop na portalach ogłoszeniowych w działach poświęconych antykom i dekoracji wnętrz - z przeznaczeniem na dekoracyjny gadżet do salonu. Ale w wolnych chwilach demontuję ten obiektyw i kontynuuję próby. Doszedłem do takich efektów. Obraz poddany był oczywiście korekcie aberracji, ale prawda jest taka że tę samą korektę musiałem stosować na zdjęciach z edka 120 mm...
mozaika z 2 kadrów:
Widać że obraz jest znakomity, bez śladów rozmazań i ubytków detalu. W porównaniu do zdjęć wykonanych przez refraktor Royal Astro o niemal identycznych parametrach (76/1200) jakość detalu jest minimalnie gorsza - ale przegrać z Royal Astro to nie żaden wstyd. Natomiast teleskop udowodnił że ma znacznie większe możliwości niż nawet najlepsze z moich klasycznych achromatów 60 mm. Podczas obserwacji wizualnych AC jest nadal zauważalna, ale dopiero przy większych powiększeniach i jak dla mnie jest już na niemal akceptowanym poziomie (to oczywiście bardzo względne...). No i teraz dylemat - bawić się dalej w udoskonalanie obiektywu manewrując soczewkami? Czy zdążę zanim trafi się jakiś snob który, zechce przyozdobić sobie tym teleskopem swój salon...?
Trochę mi go szkoda bo jest naprawdę piękny, robi wrażenie swoimi rozmiarami, a obrazy w wizualu wydają się precyzyjne i kontrastowe. Z drugiej strony te próby są męczące. Wypadałoby wykonać przynajmniej po 8 prób zmiany kąta dla każdego położenia osiowego. Tych można z kolei przetestować przynajmniej 24 warianty zakładając, że przesuwam flint liniowo względem kronu wypróbowując tylko położenie centralne i dwa skrajne - a następnie obracając kierunek przesuwu o 45 stopni. Daje to w sumie blisko 200 kombinacji do wstępnego przetestowania. Chyba nie mam na to siły i teleskop wcześniej czy później skończy żywot jako dekoracyjny mebel, a ja zapamiętam go jako pouczającą ciekawostkę.
A oto i sprawca zamieszania: