Taki telementorowy odrośnik wygląda niezwykle efektownie i "naukowo", ale ja mam zawsze obawy, że odrośnik o średnicy obiektywu jakoś tam wpływa na obraz. Zaobserwowałem to kolimując SCT - efekty trochę się różniły z i bez odrośnika. Czy on jakoś nie zakrzywia promieni na krawędziach? Oczywiście taki elastyczny odrośnik do SCT-ków nie jest idealnie okrągły, co dokłada się do efektu - ale to pokazuje że odrośnik na granicy średnicy obiektywu jest chyba jednak nieco ryzykowny. Mam odrośnik od Kenko TA-910 - duży i ciężki, bo musiałby być mocowany razem z pancerną celą od Kenko. A maluszek już waży tyle, co kilka dużych tub. No ale chyba nie ma wyjścia.
W każdym razie moje pierwsze wrażenia na dziś są takie, a dedykuję je przede wszystkim szukającemu pomysłu na mały, przenośny refraktorek Maćkowi: póki co nie widzę ŻADNEGO powodu by pakować się w takie karkołomne i ciężkie ATM-y zamiast po prostu skorzystać z dobrej jakości, taniego i lekkiego refraktorka japońskiego 60/700.
Mała dygresja na temat tego fokusera helikalnego. Oczywiście jest to sprytna i efektowna zabawka. Chętnie bym sobie taki sprawił do precyzyjnego ustawiania ostrości podczas zdjęć z moim wyposażonym w dość toporny wyciąg njutku C8-N. Do takich specjalnych zastosowań jak najbardziej. ALE jako podstawowy fokuser - zwłaszcza jeśli nie towarzyszy temu wysuwana ordynarnie tuleja, pozwalająca wstępnie ustawić się w zakresie ostrości możliwym do uzyskania fokuserem - to kompletne nieporozumienie. Zakres ostrzenia jest niewielki- kilka cm - co kończy się ciągłym odkręcaniem i dokręcaniem tulejek dystansowych przy zmianie okularu, dodaniu kątówki itp. Fokuser działa płynnie i lekko - ale trzeba go chwycić łapą stercząc z głową za okularem i w takiej niewygodnej pozycji kręcić. To zupełnie co innego niż kręcenie pokrętłem. Cały teleskop tańczy, trzęsie się, gubi obiekt - po prostu koszmar...