Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 14 Paź 2021, 07:02

Chroniąc warstwę ozonową wspomagamy zdolność roślin do absorbcji węgla
2021-10-13. Matylda Kołomyjec
Według ostatnich badań, prowadzonych między innymi przez NASA i Lancaster University, ochrona warstwy ozonowej chroni również roślinność i zapobiegła ogrzaniu się Ziemi o kolejne 0,85 stopnia Celsjusza. Warstwa ozonowa blokuje promieniowanie UV, w efekcie chroni również rośliny – i ich zdolność do absorbowania węgla z atmosfery. Dotychczas wpływ roślinności – i na roślinność – był pomijany w badaniach na temat zmian klimatu.
„Wiemy, że warstwa ozonowa jest związana z klimatem. Wiemy, że gazy cieplarniane mają na nią wpływ. Ale jeszcze nigdy wcześniej nie połączyliśmy badań warstwy ozonowej i jej zmian z obiegiem węgla w przyrodzie.”, powiedział autor badania Paul Young z Lancaster University w Wielkiej Brytanii.
Warstwa ozonowa w stratosferze blokuje promieniowanie UV, które może doprowadzić do zniszczenia żywej tkanki, na przykład roślinnej. Dziura ozonowa, odkryta w 1985, jest efektem emisji chlorofluorowęglowodorów (freonów) – używanych powszechnie w aerozolach i jako ciecz chłodnicza w lodówkach – które zubażają warstwę ozonową, a jednocześnie są gazami cieplarnianymi. Te substancje zostały później wycofane z użytku na mocy Protokołu Montrealskiego, podpisanego w 1987 roku, i jego kolejnych poprawek.
Naukowcy wykonali już niegdyś symulację tego, jak wyglądałby świat, gdybyśmy nie zakazali użycia freonów. Teraz badanie powraca z tym samym pytaniem – co by się stało, gdyby freony wciąż były emitowane – ale skupia się na efekcie wywartym na rośliny.
„W przeszłości eksperymenty na temat świata, którego uniknęliśmy, nigdy nie brały pod uwagę wpływu zwiększonej ilości promieniowania UV na rośliny i jak zmieniło by ono zdolność roślinności do absorbowania węgla z atmosfery.”, powiedział Young.
Grupa zastosowała serię modeli, żeby uzyskać kompletne dane i móc stworzyć symulację dwóch hipotetycznych scenariuszy: świata przewidywanego i świata unikniętego.
„Świat przewidywany jest podobny do tego, do którego obecnie dążymy.”, powiedział Luke Oman z Centrum Lotów Kosmicznych im. Roberta H. Goddarda, NASA. „Świat uniknięty ukazuje cel drogi, którą nie podążyliśmy.”
Dla scenariusza świata unikniętego badacze założyli, że emisja freonów zwiększałaby się o 3% każdego roku, zaczynając od lat siedemdziesiątych. Model wykazuje znaczące przerzedzenie warstwy ozonowej na całym świecie do roku 2050. Natomiast w ciągu kolejnych 50 lat dziury ozonowe formujące się nad tropikami byłyby gorsze niż ta zaobserwowana nad Antarktydą.
Globalne zanikanie warstwy ozonowej pozwoliłoby promieniowaniu UV dotrzeć do powierzchni ziemi i, w rezultacie, poparzyć rośliny. Wydajność fotosyntezy znacznie by spadła, a wraz z nią zdolność roślinności do absorpcji węgla z atmosfery i magazynowania go. Ze względu na te ograniczenia rośliny zmagazynowały by o 580 miliardów ton węgla mniej. Zamiast tego pozostałby w atmosferze, zwiększając poziom poziom CO2 o 30% w porównaniu do świata przewidywanego. Temperatura wzrosłaby o 0,85°C z powodu zmniejszonych możliwości roślin i dodatkowo o 1,7°C, co byłoby bezpośrednio związane z emisjami freonów w tym scenariuszu.
Ale skąd wiemy, że perspektywa „świata unikniętego” ma cokolwiek wspólnego ze światem, który nastałby bez Protokołu Montrealskiego? Naukowcy przetestowali swój model i porównali wyniki z danymi historycznymi zebranymi przez satelity NASA i wiele innych. Okazało się, że to, co rzeczywiście stało się w przeszłości – przed wejściem w życie Protokołu – zgadza się z przewidywaniami modelu, więc ten scenariusz może dość dokładnie reprezentować unikniętą przyszłość, a „świat przewidywany” – tą, która rzeczywiście nadchodzi.
Na szczęście udało nam się uniknąć scenariusza, w którym za 30 lat nasza planeta nie miałaby już prawi warstwy ozonowej. Jednak przed nami stoją teraz kolejne wyzwania. Badania takie jak to pokazują nam jak ważne jest dbanie o naszą planetę oraz konsekwencje naszych zaniedbań w tej dziedzinie.
Źródła:
Protecting the Ozone Layer Also Protects Earth’s Ability to Sequester Carbon

NASA Sees Definitive Evidence of the Montreal Protocol's Success

https://www.youtube.com/watch?v=uVeTJSIbGm8

https://astronet.pl/uklad-sloneczny/chr ... cji-wegla/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chroniąc warstwę ozonową wspomagamy zdolność roślin do absorbcji węgla.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 14 Paź 2021, 07:03

Dziwne fale radiowe wyłaniają się z kierunku centrum Galaktyki
2021-10-13
Student Ziteng Wang korzystając z radioteleskopu ASKAP wykrył nieznane sygnały z głębi Drogi Mlecznej. Teraz astronomowie poszukują dalszych dowodów na to, jakiego typu obiekt może je emitować.
Astronomowie odkryli niezwykłe sygnały dochodzące z kierunku centrum Drogi Mlecznej. Fale radiowe nie pasują do żadnego obecnie rozumianego wzorca zmiennego źródła radiowego i mogą sugerować nową klasę obiektów gwiazdowych.

Najdziwniejszą właściwością tego nowego sygnału jest to, że ma on bardzo wysoką polaryzację. Oznacza to, że jego światło oscyluje tylko w jednym kierunku, ale kierunek ten zmienia się w czasie – powiedział Ziteng Wang, główny autor nowego badania.

Jasność obiektu również zmienia się dramatycznie, o współczynnik 100, a sygnał włącza się i wyłącza pozornie losowo. Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego.

Wiele typów gwiazd emituje światło zmienne w całym spektrum elektromagnetycznym. Dzięki ogromnemu postępowi w radioastronomii, badania obiektów zmiennych lub przejściowych na falach radiowych są potężną dziedziną badań, która pomaga nam odkrywać tajemnice Wszechświata. Pulsary, supernowe, gwiazdy rozbłyskowe i szybkie błyski radiowe to typy obiektów astronomicznych, których jasność jest zmienna.

Początkowo myśleliśmy, że może to być pulsar – typ bardzo gęstej wirującej martwej gwiazdy – lub inny typ gwiazdy, która emituje olbrzymie rozbłyski słoneczne. Ale sygnały z tego źródła nie pasują do tego, czego oczekujemy od tego typu obiektów – powiedział Wang.

Zespół naukowców odkrył ASKAP J173608.2-321635, patrząc w kierunku centrum Drogi Mlecznej. Był on wyjątkowy pod tym względem, że zaczął być niewidoczny, potem stał się jasny, zgasł, a następnie pojawił się ponownie. Było to niezwykłe zachowanie.

Po wykryciu sześciu sygnałów radiowych z tego źródła w ciągu dziewięciu miesięcy w 2020 roku, astronomowie próbowali znaleźć obiekt w świetle widzialnym. Nic nie znaleźli.

Profesor Tara Murphy, także z Sydney Institute for Astronomy powiedziała: Następnie wypróbowaliśmy bardziej czuły radioteleskop MeerKAT w Afryce Południowej. Ponieważ sygnał był przerywany, obserwowaliśmy go przez 15 minut co kilka tygodni, mając nadzieję, że zobaczymy go ponownie. Na szczęście sygnał powrócił, ale stwierdziliśmy, że zachowanie źródła było dramatycznie inne – zniknęło w ciągu jednego dnia, mimo, że w naszych poprzednich obserwacjach na ASKAP trwało tygodniami.

Jednak to kolejne odkrycie nie ujawniło wiele więcej na temat tajemnic tego przejściowego źródła radiowego.

Z informacji, które posiadamy wynika, że obiekt ten ma pewne podobieństwa z inną wyłaniającą się klasą tajemniczych obiektów znanych jako Transjent Radiowy w Centrum Galaktyki (ang. Galactic Centre Radio Transients – GCRT), w tym jeden nazwany „cosmic burper” – powiedział profesor David Kaplan z University of Wisconsin-Milwaukee.

Podczas gdy nasz nowy obiekt ma pewne wspólne właściwości z GCRT, są też różnice. I tak naprawdę nie rozumiemy tych źródeł.

Naukowcy planują dalsze dokładne obserwacje obiektu w poszukiwaniu kolejnych wskazówek dotyczących tego, czym on może być.

W następnej dekadzie transkontynentalny radioteleskop Square Kilometre Array (SKA) zacznie działać i będzie w stanie codziennie tworzyć mapy nieba o dużej czułości. Naukowcy spodziewają się, że moc tego teleskopu pomoże im rozwiązać tajemnice takie, jak to najnowsze odkrycie, ale także otworzy olbrzymie do eksploracji w widmie radiowym nowe połacie kosmosu.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Sydney

Urania
Wizja artystyczna ASKAP J173608.2-32163 autorstwa Sebastiana Zentilomo.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... sie-z.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dziwne fale radiowe wyłaniają się z kierunku centrum Galaktyki.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 14 Paź 2021, 07:05

Astronomowie dostrzegli w kosmosie Układ Słoneczny z przyszłości. Też tak skończymy
2021-10-14. Radek Kosarzycki
Na przestrzeni ostatnich 25 lat naukowcy odkryli ponad 4000 planet pozasłonecznych. Część z nich przypomina pojedyncze planety naszego układu planetarnego, a część należy do kategorii, która nie mają swoich przedstawicieli w naszym otoczeniu. Teraz jednak udało się znaleźć układ planetarny, który może pokazywać nam, jak będzie wyglądał Układ Słoneczny za kilka miliardów lat.
Nic we wszechświecie nie jest stałe, nowe gwiazdy się rodzą, żyją i umierają. To samo tyczy się planet, księżyców, planetoid i innych obiektów kosmicznych. Z perspektywy życia ludzkiego wiele obiektów kosmicznych jest niezmiennych. Wszechświat istnieje już prawie 14 miliardów lat. Układ Słoneczny istnieje od 4,5 miliarda lat, a każdy z nas ma zaledwie kilkadziesiąt lat na obserwowanie wszechświata. W tym kontekście w czasie jednego ludzkiego życia zbyt wiele w kosmosie się nie zmienia. Gwiazdy na niebie - choć bezustannie przemieszczają się względem siebie - przez całe życie wielu pokoleń ludzi wydają się być nieruchome. Dzięki temu od tysięcy lat ludzkość zasadniczo obserwuje te same gwiazdozbiory na Ziemi. Tempo zmian ich położenia na niebie jest bardzo powolne. Jeżeli nie dojdzie do jakiejś katastrofy, nie trafi w Ziemię potężna planetoida, to pod koniec naszego życia, Układ Słoneczny będzie wyglądał dokładnie tak samo jak teraz.
Co będzie jednak później?
W 2010 roku astronomowie zaobserwowali w gwiazdozbiorze Strzelca dość rzadkie zjawisko: jedna gwiazda przechodziła (z perspektywy obserwatora na Ziemi) dokładnie na tle drugiej gwiazdy. Grawitacja obiektu znajdującego się bliżej zakrzywiła promienie emitowane przez gwiazdę znajdującą się dalej tak, że skupiły się one na Ziemi. W efekcie, przez krótką chwilę owa odleglejsza gwiazda stała się przez chwilę setki razy jaśniejsza. Chwilę później doszło do jeszcze jednego, słabszego zjawiska mikrosoczewkowania grawitacyjnego tejże odległej gwiazdy.
Astronomowie postanowili sprawdzić czym tak naprawdę były oba obiekty, które zadziałały tutaj jak soczewki powiększające. Po efekcie soczewkowania naukowcy doszli do wniosku, że pierwszą soczewką była gwiazda o masie zbliżonej do Słońca, a drugą - krążąca wokół niej potężna, gazowa planeta.
W kolejnych latach po odkryciu astronomowie wielokrotnie próbowali przyjrzeć się owej gwieździe, która odpowiadała za zdarzenie z 2010 r. Niestety nic się nie udało znaleźć. Dla naukowców było to spore zaskoczenie, bowiem wszystko wskazywało na to, że mieli do czynienia z gwiazdą o masie równej połowie masy Słońca, a więc powinniśmy być w stanie ją dostrzec. Jednocześnie masa wyraźnie wskazywała, że nie jest to czarna dziura ani gwiazda neutronowa.
Bingo! To biały karzeł
Wszystko wskazuje zatem na to, że obiektem soczewkującym jest biały karzeł, pozostałość po gwieździe podobnej do Słońca. Obiekt tego typu o masie dwa razy mniejszej od Słońca może mieć rozmiary zbliżone do rozmiarów Ziemi. Nic więc dziwnego, że samej gwiazdy nie udało się dostrzec. Wokół niej natomiast krąży planeta o masie dwa razy większej od masy Jowisza, znajdująca się w odległości ok. 2,5-6 jednostek astronomicznych od białego karła. Ten układ przypomina trochę Układ Słoneczny za ok. 8-9 miliardów lat.
Tak swoją drogą, osobliwa sytuacja: obiekt o większych rozmiarach krąży wokół obiektu o mniejszych rozmiarach. To najlepszy dowód na to, że rozmiary to nie wszystko. Liczy się masa.
Nasze Słońce skończy swój żywot dokładnie w ten sam sposób.
Nasza gwiazda aktualnie spokojnie sobie spala wodór, produkując hel i będzie to robiła jeszcze przez kilka miliardów lat. Gdy jednak zapasy wodoru się wyczerpią, Słońce przejdzie przez serię kolejnych przemian, kiedy to najpierw zacznie powiększać swoje rozmiary, przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma, kiedy to jego rozmiary wzrosną na tyle, że gwiazda pochłonie Merkurego i Wenus, a być może i Ziemię. Po tym etapie zewnętrzne warstwy gwiazdy odpłyną w przestrzeń kosmiczną, tworząc mgławicę planetarną i odsłaniając gorące jądro dawnej gwiazdy, które od teraz będzie żyło jako powoli stygnący, niezwykle gęsty biały karzeł. Do tego etapu może dojść za ok. 8 mld lat.
Wtedy też nasze Słońce będzie przypominało obserwowanego przez astronomów białego karła, a wokół niego będzie nadal krążył Jowisz. Po życiu w Układzie Słonecznym już dawno nie będzie śladu. Jakąż epickich rozmiarów ironią byłoby, gdyby wtedy przedstawiciele jakiejś obcej cywilizacji spoglądali na pozostałości po naszym wspaniałym Układzie Słonecznym i zastanawiali się, czy tak samo będzie wyglądał ich układ planetarnych za kolejnych kilka miliardów lat. Kto wie, być może w układzie planetarnym obserwowanym przez astronomów w 2010 r. też kilka miliardów lat temu była cywilizacja przekonana o swojej wyjątkowości? Choć fascynujące, to te pytania pozostaną na zawsze bez odpowiedzi.
https://spidersweb.pl/2021/10/uklad-slo ... losci.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronomowie dostrzegli w kosmosie Układ Słoneczny z przyszłości. Też tak skończymy.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 14 Paź 2021, 07:36

Teleskop Jamesa Webba dopłynął na miejsce startu
2021-10-13.
Kosmiczny teleskop Jamesa Webba po 16 dniach rejsu dotarł do Gujany Francuskiej, skąd ma zostać wyniesiony na orbitę.
Teleskop pokonał blisko 10 tysięcy kilometrów na pokładzie statku - od Kalifornii, przez Kanał Panamski aż do portu Pariacabo w Gujanie Francuskiej na północnowschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej. Teraz trafi do Gujańskiego Centrum Kosmicznego, skąd na pokładzie rakiety Ariane 5 zostanie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną.
Po zakończeniu testów w sierpniu 2021 roku w Northrop Grumman Space Park w Kalifornii, zespół teleskopu Webba spędził prawie miesiąc na przygotowywaniu obserwatorium do transportu do Ameryki Południowej. Instrument został umieszczony w specjalnie skonstruowanym pojemniku chroniącym przed wpływem czynników zewnętrznych.
Po wyjęciu teleskopu Webba z pojemnika transportowego inżynierowie przeprowadzą ostateczną kontrolę stanu obserwatorium. Teleskop zostanie następnie skonfigurowany do lotu i umieszczony na rakiecie Ariane 5 pod specjalną osłoną.
,, Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest kolosalnym osiągnięciem, zbudowanym w celu przekształcenia naszego spojrzenia na Wszechświat i dostarczenia niesamowitych danych naukowych.
Bill Nelson, administrator NASA
- Webb spojrzy ponad 13 miliardów lat wstecz na światło powstałe tuż po Wielkim Wybuchu, pokaże ludzkości najdalsze zakątki kosmosu, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Jesteśmy teraz bardzo blisko odkrycia tajemnic kosmosu, dzięki umiejętnościom i wiedzy naszego fenomenalnego zespołu – dodaje Nelson.
Dlaczego Gujana Francuska?
Centrum lotów kosmicznych, z którego wystrzelony zostanie teleskop Webba nie bez powodu znajduje się w Gujanie Francuskiej. Ruch obrotowy Ziemi sprawia, że wszystko na równiku porusza się ponad 1600 kilometrów na godzinę. Pomaga to w wynoszeniu rakiet w przestrzeń kosmiczną. Im bliżej równika, tym większy dodatkowy „zastrzyk” prędkości. Zapewnia to oszczędność paliwa i przede wszystkim czyni procedurę startu szybszą i bardziej bezpieczną.
Start Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba Planowany jest na 18 grudnia 2021 roku.
źródło: NASA's Goddard Space Flight Center
NASA's Goddard Space Flight Centem
fot. NASA/Chris Gunn
https://nauka.tvp.pl/56354707/teleskop- ... qdPZAepEo8
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskop Jamesa Webba dopłynął na miejsce startu.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskop Jamesa Webba dopłynął na miejsce startu2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 08:58

Astronomowie wykryli zaskakujący sygnał radiowy z centrum galaktyki
2021-10-14.EN.MNIE.
Astronomowie wykryli zaskakujący sygnał radiowy, który nadlatuje do Ziemi ze środka Drogi Mlecznej. Fale nie pasują do żadnego znanego obiektu. Swoje obserwacje opisali właśnie na łamach „The Astrophysical Journal”.
Wiele rodzajów kosmicznych ciał emituje elektromagnetyczne fale o różnych długościach – przypominają naukowcy z University of Sydney. Wraz z ogromnymi postępami radioastronomii rozwinęło się szerokie pole badań obiektów, które wysyłają fale radiowe – pulsarów, supernowych czy wybuchów gwiazd.
Jednak obserwacje opisane właśnie na łamach „The Astrophysical Journal” przez badaczy z Australii i ich kolegów z inny państw trudno jest wytłumaczyć.
Sygnał losowo załącza się i wyłącza
Najdziwniejsze w odkrytym sygnale jest to, że ma silną polaryzację. Oznacza to, że światło oscyluje tylko w jednym kierunku, ale kierunek ten skręca z upływem czasu. Także jasność obiektu dramatycznie się zmienia – o czynnik 100. Sygnał przy tym losowo załącza się i wyłącza. Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy – mówi główny autor badania Ziteng Wang.
Najpierw myśleliśmy, że to pulsar – bardzo gęsta, obracająca się, martwa gwiazda – lub gwiazda, na której zachodzą silne erupcje. Jednak sygnał z nowego źródła nie pasuje do tego, czego byśmy się po tych obiektach spodziewali – opowiada ekspert.
Odkrycie to wynik programu badawczego Variables and Slow Transients (VAST), nakierowanego właśnie na poszukiwania nietypowych obiektów, prowadzone z pomocą teleskopu CSIRO's ASKAP w Australii.
Niezwykłe zachowanie odkrytego obiektu
Spoglądając w centrum galaktyki znaleźliśmy ASKAP J173608.2-321635 – nazwany tak od współrzędnych. Obiekt ten jest unikatowy: najpierw był niewidoczny, potem stał się jasny, pociemniał i pojawił się ponownie. To bardzo niezwykłe zachowanie – opowiada prof. Tara Murphy, współautora publikacji.
Nietypowego obiektu nie dało się dostrzec w zakresie fal widzialnych. Kolejne niespodzianki przyniosły późniejsze badania z pomocą innych radioteleskopów. Sygnał np. wygasł w ciągu jednego dnia, mimo że wcześniej utrzymywał się tygodniami. Badacze są zdezorientowani, choć starają się znaleźć odpowiedzi.
Informacje, którymi dysponujemy, ujawniają pewne wspólne cechy z inną nową klasą tajemniczych obiektów, znanych jako przejściowe obiekty radiowe centrum galaktyki (GCRT - Galactic Centre Radio Transients), do których należy cosmic burper – mówi prof. David Kaplan z University of Wisconsin-Milwaukee.
Liczba tajemnic rośnie
Podczas gdy nasz nowy obiekt ASKAP J173608.2-321635 ma cechy wspólne z GCRT, istnieją też różnice. Nie rozumiemy tak naprawdę tych źródeł, więc liczba tajemnic rośnie – dodaje.
Być może nowych odpowiedzi dostarczą przyszłe badania potężniejszymi instrumentami.
W czasie dekady powstanie transkontynentalny radioteleskop Square Kilometre Array (SKA). Będzie pozwalał na tworzenie dokładnych map nieba każdego dnia – zwraca uwagę prof. Murphy.
Spodziewamy się, że moc tego teleskopu pomoże nam rozwikłać zagadki takie jak związane z najnowszym odkryciem. Otworzy też jednocześnie ogromne przestrzenie kosmosu do badań w zakresie fal radiowych – podkreśla specjalistka.

Źródło: PAP

Naukowcy swoje odkrycie opisali na łamach „The Astrophysical Journal” (fot. Shutterstock)


https://www.tvp.info/56370703/dziwny-sy ... z-pierwszy
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronomowie wykryli zaskakujący sygnał radiowy z centrum galaktyki.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:00

Gwiazdy podwójne zwiększają kosmiczny ślad węglowy
2021-10-14.
Nowe badania przeprowadzone przez zespół astronomów pokazują, że masywne gwiazdy produkują dwa razy więcej węgla, gdy występują w układach podwójnych. Naukowcy opierają te badania na najnowocześniejszych symulacjach komputerowych. Ich odkrycia są małym, ale ważnym krokiem w kierunku lepszego zrozumienia kosmicznego pochodzenia pierwiastków, z których jesteśmy zbudowani.
Kosmiczne pochodzenie węgla, podstawowego budulca życia, jest wciąż niepewne. Masywne gwiazdy odgrywają ważną rolę w syntezie wszystkich ciężkich pierwiastków, od węgla i tlenu po żelazo i tak dalej. Jednak pomimo tego, że większość masywnych gwiazd rodzi się w układach wielokrotnych, dotychczasowe modele nukleosyntezy symulowały prawie wyłącznie gwiazdy pojedyncze. Międzynarodowy zespół astrofizyków obliczył teraz „ślady węglowe” masywnych gwiazd w układzie podwójnym, które tracą swoją otoczkę.

Dwa razy więcej
W porównaniu z pojedynczą gwiazdą, przeciętna masywna gwiazda w układzie podwójnym produkuje dwa razy więcej węgla – donosi Robert Farmer, główny autor badania. Do niedawna większość astrofizyków ignorowała fakt, że masywne gwiazdy są często częścią układu podwójnego. Po raz pierwszy zbadaliśmy, jak to, że występują w układach podwójnych zmienia produkowane przez nie pierwiastki.

Większość gwiazd, w tym nasze Słońce, jest zasilana przez syntezę wodoru w hel. W swoich „złotych latach”, po zakończeniu około 90% swojego życia, zaczynają przekształcać hel w węgiel i tlen. Gwiazdy takie jak Słońce zatrzymują się na tym etapie, ale masywne gwiazdy mogą kontynuować syntezę węgla w cięższe pierwiastki, aż do żelaza.

Wielkie wyzwanie
Wielkim wyzwaniem nie jest to, jak wyprodukować węgiel, ale jak go wydostać z gwiazdy, zanim zostanie zniszczona. W przypadku pojedynczej gwiazdy jest to bardzo trudne. Gwiazdy w układach podwójnych mogą oddziaływać na siebie i przekazywać masę towarzyszowi. Gwiazda, która traci część swojej masy, wytwarza blisko powierzchni warstwę bogatą w węgiel, która jest odrzucana, gdy gwiazda wybucha jako supernowa.

Inne typy gwiazd
Astronomowie badają również inne typy gwiazd, które mogą produkować węgiel, takie jak na przykład czerwone olbrzymy czy eksplozje białych karłów. Jednak jak na razie wydaje się, że to właśnie masywne gwiazdy, a w szczególności gwiazdy podwójne, produkują większość kosmicznego węgla.

Nasze odkrycia są małym ale ważnym krokiem w kierunku lepszego zrozumienia roli masywnych gwiazd w produkcji pierwiastków, z których my sami się składamy – mówi druga autorka artykułu Eva Laplace, która wkrótce obroni swoją pracę doktorską na ten temat na Uniwersytecie w Amsterdamie. Do tej pory zbadaliśmy tylko jeden typ interakcji układu podwójnego. Istnieje wiele innych możliwych losów gwiazdy powstałej w bliskim sąsiedztwie towarzysza – i wiele innych pierwiastków do zbadania.

Wyniki przedstawione w tej pracy są więc dopiero pierwszym etapem systematycznego badania wpływu bliskiego towarzysza na wydajność chemiczną masywnych gwiazd.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Uniwersytet w Amsterdamie

Urania

Wizja artystyczna układu podwójnego z masywną gwiazdą. Źródło: ESO/M. Kornmesser/S.E. de Mink

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... iczny.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gwiazdy podwójne zwiększają kosmiczny ślad węglowy.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:02

13 października 1773: Charles Messier odkrywa Galaktykę Wir
2021-10-14.
Niemal dokładnie 248 lat temu słynny francuski astronom Charles Messier odkrył Galaktykę Wir, znaną również jako NGC 5194, Messier 51 lub po prostu M51. Jej status był przed długi czas... niejasny.
Messier nie miał zapewne w planach odkrycia tej konkretnej galaktyki. Przeczesywał niebo w poszukiwaniu różnego rodzaju obiektów, które mogły zmylić łowców komet. Tego dnia natknął się na kolejny obiekt mgławicowy, który skatalogował jako M51. Jednak nie był wówczas jeszcze w stanie zobaczyć jego struktury spiralnej i nie zidentyfikował go jako galaktyki. Opisał ten obiekt jako ledwo widoczną mgławicę bez gwiazd.
Siedemdziesiąt dwa lata później astronom William Parsons obserwował niebo z pomocą słynnego Lewiatana z Parsonstown – 72-calowego teleskopu zwierciadlanego znajdującego się w Irlandii, który aż do roku 1917 był największym takim instrumentem na świecie. Patrząc na M51 ujrzał przez niego charakterystyczny kształt wiru, po czym uznał ów obiekt za... tak zwaną mgławicę spiralną. Była to pierwsza znana wówczas mgławica tego typu. Mgławice spiralne nie były uważane za galaktyki aż do 1929, gdy Edwin Hubble zaobserwował w nich cefeidy – jego badania dowiodły wówczas, że w tych obiektach mgławicowych znajdują się znane nam już gwiazdy, a one same muszą być położone tak daleko od nas, że są innymi, oddzielnymi galaktykami, a nie mgławicami położonymi w obrębie Drogi Mlecznej. Mgławice spiralne to we współczesnej astronomii już tylko termin historyczny.
M51 znajduje się w odległości około 23 milionów lat świetlnych od Ziemi. Ma jasność około 8m i masę rzędu 160 miliardów mas Słońca. Można próbować ją odszukać w gwiazdozbiorze Psów Gończych, blisko ostatniej gwiazdy dyszla Wielkiego Wozu. Galaktyka Wir może być obecnie podziwiana już z pomocą teleskopu o średnicy około 30 cm. Tuż koło niej znajduje się jej towarzyszka, galaktyka NGC 5195, która silnie oddziałuje grawitacyjnie z M51.
ródło: Space.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Galaktyka Messiera 51 zaobserwowana w wysokich energiach z udziałem teleskopu rentgenowskiego Chandra. Źródło: NASA/CXC/Wesleyan Univ./R.Kilgard, et al/STScI
Czytaj więcej:
• Cały artykuł
• Galaktyka Wir na stronie NASA
• Pierwsze obserwacje Galaktyki Wir wykonane interferometrem LOFAR
Na ilustracji: Szkic Galaktyki M51 wykonany przez Williama Parsonsa w 1845 roku. Źródło: Wiki/William Parsons

Na zdjęciu: Galaktyka Wir. Gdy znajdziemy ostatnią gwiazdę w dyszlu Wielkiego Wozu, po czym przesuniemy teleskop nieco na południe i na zachód, mamy szansę natknąć się na parę oddziałujących ze sobą galaktyk. Leży ona w odległości około 31 milionów lat świetlnych od nas, w granicach niewielkiego gwiazdozbioru Psów Gończych. Choć M51 oglądana przez teleskop wydaje się słaba i zamglona, głębokie zdjęcia ujawniają wiele jej szczegółów, a kolorowe kompozycje – uderzająco piękne barwy. Źródło i prawa autorskie: Josep Drudis/APOD
Na ilustracji: Lokalizacja Galaktyki Wir. Źródło: Stellarium.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/13 ... laktyke-wi
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 13 października 1773 Charles Messier odkrywa Galaktykę Wir.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 13 października 1773 Charles Messier odkrywa Galaktykę Wir2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 13 października 1773 Charles Messier odkrywa Galaktykę Wir3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 13 października 1773 Charles Messier odkrywa Galaktykę Wir4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:05

Nowy australijski satelita zbada pogodę kosmiczną
2021-10-14.
Australijski satelita meteorologiczny CUAVA-1 został umieszczony na orbicie 6 października. Głównym celem naukowym tego CubeSata o wielkości pudełka po butach jest zbadanie wpływu promieniowania słonecznego na ziemską atmosferę oraz komunikację i elektronikę.
Pogoda kosmiczna manifestująca się między innymi rozbłyskami słonecznymi i zmianami w natężeniu wiatru słonecznego może silnie wpływać na jonosferę Ziemi – warstwę naładowanych cząstek położoną w górnej atmosferze. To z kolei ma wpływ na naszą komunikację radiową i pracę satelitów, a także generuje od czasu do czasu fluktuacje pola elektromagnetycznego, które mogą siać spustoszenie w elektronice coraz bardziej wszecobecnej w kosmosie i na Ziemi.
Nowy satelita jest pierwszym zaprojektowanym i zbudowanym przez Centrum Szkoleniowe Australijskiej Rady ds. Badań Naukowych dla Cubesatów i ich zastosowań (w skrócie CUAVA). Jednym z głównych celów misji CUAVA-1 jest poprawienie prognozowania pogody kosmicznej. Prognozy w tym zakresie są obecnie wciąż bardzo ograniczone. Oprócz swej misji naukowej CUAVA-1 stanowi również ważny krok do spełnienia celu Australijskiej Agencji Kosmicznej, jakim jest zwiększenie lokalnego przemysłu kosmicznego o 20 000 miejsc pracy do 2030 roku.
Australijska Agencja Kosmiczna powstała dopiero w 2018 roku, ale Australia ma długą historię badań satelitarnych. Na przykład w 2002 roku australijski FedSat stał się jednym z pierwszych satelitów na świecie, który miał na pokładzie odbiornik GPS. Takie kosmiczne GPS-y umożliwiają ciągłe obserwacje atmosfery na całym świecie celem lepszego monitorowania i prognozowania pogody (w tym przypadku także tej ziemskiej). Współczesne agencje i instytuty pogodowe w swoich prognozach opierają się w dużej mierze na danych GPS z kosmosu.
Kosmiczne odbiorniki GPS umożliwiają również monitorowanie jonosfery. Na wysokości od około 80 do 1000 kilometrów ta warstwa atmosfery przechodzi z gazu złożonego z nienaładowanych (elektrycznie obojętnych) atomów i cząsteczek w plazmę naładowanych cząstek – elektronów i jonów. To właśnie w jonosferze tworzą się piękne wstęgi zorzy polarnej, powszechne na dużych szerokościach geograficznych już podczas umiarkowanych burz geomagnetycznych.
Lepsze zrozumienie jonosfery jest ważną częścią operacyjnego prognozowania pogody kosmicznej. Wiemy, że jonosfera staje się bardzo zaburzona podczas burz geomagnetycznych. Zakłóca wówczas sygnały radiowe, które przez nią przechodzą, co może generować przepięciami prądu elektrycznego w sieciach energetycznych. Podczas silnych burz geomagnetycznych duże ilości energii są przekazywane do górnej warstwy ziemskiej atmosfery w pobliżu biegunów geomagnetycznych, zmieniając prądy i przepływy w jonosferze ponad równikiem. Energia ta rozprasza się szybko, powodując zmiany w górnych warstwach atmosfery i zaburzając układ wiatrów na dużych wysokościach nad równikiem już po kilku godzinach.
Natomiast promieniowanie rentgenowskie i ultrafioletowe pochodzące z rozbłysków słonecznych bezpośrednio ogrzewa atmosferę położoną powyżej warstwy ozonowej nad równikiem i jego okolicą. Zmiany te wpływają na wielkość oporu odczuwanego na niskiej orbicie okołoziemskiej, co utrudnia przewidywanie tras satelitów i śmieci kosmicznych. A to nie wszystko. Nawet gdy nie ma burz geomagnetycznych, mogą wystąpić tak zwane zakłócenia „czasu ciszy”, które również nie są bez wpływu na GPS i inne systemy elektroniczne.
Obecnie nie możemy dokładnie prognozować wystąpień groźnej dla nas pogody kosmicznej na więcej niż trzy dni naprzód. Wpływ tej "złej" pogody kosmicznej na górną warstwę atmosfery Ziemi, włączając w to zakłócenia komunikacji oraz zmiany w ruchu satelitów, są jeszcze trudniejsze do przewidzenia z dużym wyprzedzeniem. W rezultacie większość agencji prognozujących pogodę kosmiczną ogranicza się do jej tak zwanego nowcastingu: obserwowania aktualnego stanu pogody i jej prognozowania na następne kilka godzin.
Potrzeba wciąż dużo więcej wiedzy, aby zrozumieć wszystkie złożone związki między Słońcem a Ziemią, i to, jak energia słoneczna rozprasza się w pobliżu Ziemi. Oraz sposób, w jaki zmiany te wpływają na naszą technologię, na której coraz bardziej polegamy w codziennym życiu. Oznacza to jeszcze więcej badań i satelitów. CUAVA-1 to zapewne tylko początek w budowaniu konstelacji australijskich satelitów pogody kosmicznej, które odegrają kluczową rolę w jej prognozach.
Czytaj więcej:
• Cały artykuł

Źródło: Space.com/The Conversation. The publication contributed the article to Space.com's Expert Voices: Op-Ed & Insights
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Zorza polarna nad Szwecją – więcej na APOD.pl. Źródło i prawa autorskie: Göran Strand
Na zdjęciu: Satelita CUAVA-1 opuszcza pokład ISS. Źródło: JAXA
Na ilustracji: Technologia i infrastruktura, na jakie znacząco wpływa pogoda kosmiczna. Źródło:NASA

Scientists Answer Top Space Weather Questions Pt 1

https://www.youtube.com/watch?v=P8jwTpG-26E

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/no ... -kosmiczna
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nowy australijski satelita zbada pogodę kosmiczną.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nowy australijski satelita zbada pogodę kosmiczną2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nowy australijski satelita zbada pogodę kosmiczną3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:06

Kolonizacja Marsa może przyspieszyć ewolucję człowieka
2021-10-14.
Wysokie promieniowanie, niewielka grawitacja i inne warunki środowiskowe mogą znacznie przyspieszyć występowanie mutacji u ewentualnych marsjańskich osadników.
Kolonizacja surowego Marsa (jeśli w ogóle uda nam się ten cel osiągnąć) może przyspieszyć ewolucję naszego gatunku. Tak twierdzi w każdym razie Scott Solomon, biolog ewolucyjny z Rice University w Houston w Teksasie.
Mars znajduje się w średniej odległości około 55 milionów kilometrów od Ziemi. By w ogóle do niego dotrzeć, trzeba pokonać szereg wyzwań. Załóżmy jednak, że niebawem faktycznie dotrzemy na Marsa i założymy tam kolonię złożoną z kilkudziesięciu czy kilkuset stałych mieszkańców. Wówczas, jak się okazuje, czynniki takie jak podwyższone promieniowanie, dużo niższa grawitacja i ogromna zmiana całego stylu życia mogą wywołać znaczące zmiany ewolucyjne w ludzkich ciałach. I to znacznie szybsze niż te, które wcześniej zaszły na naszej rodzimej planecie, Ziemi.
Scott Salomon zaczął zastanawiać się nad dalszym przebiegiem ludzkiej ewolucji nauczając na uniwersytecie biologii. Poprosił studentów, aby wyobrazili sobie, w jaki sposób ludzie mogą ewoluować w przyszłości. To stosunkowo niewinne pytanie ostatecznie doprowadziło go do napisania w 2016 roku książki zatytułowanej Future Humans ("Ludzie przyszłości").
Badania Solomona dotyczą hipotetycznych skutków ewolucyjnych ludzkiej kolonizacji Marsa. Czynnikiem decydującym jest tu wysoki poziom izolacji, który miałby ogromny wpływ na to, jak szybko ludzie przystosowują się do nowych warunków. Gdyby więc, na przykład, ludzie wciąż przemieszczali się tam i z powrotem z Ziemi i na Marsa – w miarę często, bo co 1-2 pokolenie – nowe napływy genów osób urodzonych na Ziemi, przenoszące się do kolonii marsjańskiej, mogłyby znacząco spowolnić skutki pewnych mutacji genetycznych. Tymczasem pozostawanie przez wiele pokoleń wyłącznie w bardzo odmiennych od ziemskich warunkach marsjańskich powinno znacząco przyspieszyć tempo ewolucji człowieka. Oczywiście, człowieka żyjącego na Marsie.
– Przy odpowiednich okolicznościach może to potrwać setki lat – mówi Solomon.
Na Ziemi ewolucja często wymaga od danego gatunku, by przez tysiące lat doświadczał on całkowitej izolacji od innych populacji tego samego gatunku. Gdy zatem współcześni ludzie i zarazem nasi ewolucyjni przodkowie zaczęli rozprzestrzeniać się na Ziemi dziesiątki tysięcy lat temu, ich populacje były w dużej mierze izolowane w różnych miejscach, przez całe pokolenia, czasem i przez tysiące lat. W tym czasie niektóre z tych populacji wykształciły cechy, które pomagały ich osobnikom lepiej radzić sobie z lokalnymi warunkami. Na przykład grupy ludzi mieszkających na dużych wysokościach mogły rozwinąć w sobie te cechy, które pomogły im żyć w tych ekstremalnych jak na Ziemię środowiskach. Niezależnie od tego nasz gatunek ma po prostu zdolność do przystosowania się do określonego otoczenia poprzez przybieranie różnych rozmiarów, zachowań i kształtów. Inaczej mówiąc, możemy w dość dużym stopniu dostosować naszą fizjologię do różnych warunków. Świadczy o tym fakt, że współcześni ludzie nigdy nie wyewoluowali w nowe gatunki, choć doświadczali i wciąż doświadczają ogromnych różnic środowiskowych.
Trzeba uczciwie przyznać, że przyszli marsjańscy kolonizatorzy faktycznie mogą żyć w całkowitej lub niemal pełnej izolacji od Ziemian i Ziemi. Przemawia za tym szereg czynników, w tym argumenty ekonomiczne. Przemieszczanie się ludzi między obiema planetami mogą też skutecznie zahamować choroby charakterystyczne dla Ziemi lub Marsa, wywołujące ograniczenia prawne na międzyplanetarne podróże. Wystarczy zresztą pomyśleć o znanej nam dobrze pandemii COVID-19 i jej skutkach.
Intensywniejsze promieniowanie panujące na Marsie może również wywołać podwyższone wskaźniki mutacji genetycznych u ludzi tam już urodzonych. A te korzystne mutacje, które pomagają ludziom lepiej radzić sobie z warunkami na Marsie, mogą ze znacznym prawdopodobieństwem być odziedziczone przez przyszłe pokolenia.
–Zwiększenie tempa mutacji daje doborowi naturalnemu więcej materiału do działania – wyjaśnia Solomon.
Jednak te mutacje mogą być również przypadkowe. Jeśli u kilku osób rozwiną się te same przypadkowe mutacje, czy to wśród osób żyjących na Marsie, czy wśród ich przodków na Ziemi, może to wywołać coś w rodzaju efektu założycielskiego. Na samym początku osada na Marsie prawdopodobnie będzie składać się ze stosunkowo niewielkiej społeczności, a wszelkie cechy, które mogą mieć jej założyciele, będą miały nieproporcjonalnie duży wpływ na przyszły rozwój tej grupy ludzi. I choć, przykładowo, same wyróżnione wzorce w kolorze włosów czy skóry technicznie nie uczynią Marsjan żadnym nowym gatunkiem, możliwe już jest, że nawet pierwsze pokolenie osób urodzonych na Czerwonej Planecie może wykazywać znaczne różnice fizyczne w porównaniu z Ziemianami, między innymi ze względu na zmiany w odczuwanej grawitacji. Weźmy też pod uwagę fakt, że kolonizatorzy Marsa będą tak czy inaczej w jakiś sposób wyselekcjonowani, choćby tylko pod kątem dobrego zdrowia.
–Mogą oni wyglądać inaczej, mogą zachowywać się inaczej – mówi Solomon. –Mogą pojawić się zmiany fizyczne, które będą widoczne w oczywisty sposób.
Przetrwanie najsilniejszych osobników to kluczowa koncepcja ewolucji. W przypadku ludzi na Marsie oczywistym sprzyjającym czynnikiem wydaje się na przykład wysokość, bo planeta ta ma dużo słabszą masę, a więc i przyciąganie grawitacyjne. W filmach i powieściach SF Marsjanie są dość często przedstawiani jako osobniki wysokie i chude, ale zdaniem Solomona może być dokładnie odwrotnie. Problem polega na tym, że te typy sylwetki mogą stanowić zagrożenie podczas porodu. Zatem dobór naturalny może wręcz faworyzować tam ludzi niższych i o gęstszych kościach.
Wysoki poziom promieniowania na Marsie prawdopodobnie bezpośrednio wpłynie też na cechy takie jak kolor skóry i wzrok – na przestrzeni pokoleń. To samo zresztą już wcześniej wydarzyło się na Ziemi, bo obecna w skórze melanina jest w znacznym stopniu odporna na promienie ultrafioletowe. Być może przy tak wysokim promieniowaniu wyewoluuje nowy rodzaj pigmentu skóry, który pomoże nam (a raczej ludziom-Marsjanom) lepiej radzić sobie z tym promieniowaniem.
– Potencjalnie moglibyśmy tam rozwinąć i geny oporne na raka. Konkretne pomysły na to, jak bardzo możemy się zmienić na Marsie, są jednak wciąż spekulacjami. Najpierw i tak musimy się wiele nauczyć, na przykład o tym, jak życie w kosmosie wpłynie na ciążę, przeżycie i rozwój niemowlęcia – podsumowuje Solomon.

Czytaj więcej
• Cały artykuł
• Czy na Marsie mogło przetrwać życie?

Źródło: Astronomy.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Łazik Curiosity na Marsie, w obszarze Marias Pass u podnóża Góry Sharpa. Źródło: NASA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ko ... -czlowieka
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kolonizacja Marsa może przyspieszyć ewolucję człowieka.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:08

Tysiące dawnych erupcji wulkanicznych na Marsie
2021-10-14. Matylda Kołomyjec
Istnieją wulkany, zdolne do erupcji tak potężnych, że wyrzucone w ich czasie w niebo całe oceany pyłów i toksycznych gazów blokują światło słoneczne i zmieniają klimat planety na dziesięciolecia. Badając jeden z północnych regionów Marsa nazywany Arabia Terra, naukowcy odnaleźli dowody na tysiące właśnie takich erupcji. Rozdzierały one powierzchnię planety przed okres trwający 500 milionów lat, około 4 miliardy lat temu.
„Każda erupcja miałaby znaczący wpływ na klimat – być może gaz wyrzucony w powietrze zagęścił atmosferę albo zablokował światło słoneczne i ochłodził ją.”, powiedział Patrick Whelley z Centrum Lotów Kosmicznych im. Roberta H. Goddarda, NASA, prowadzący badania regionu Arabia Terra. „Pozostało jeszcze wiele pracy do wykonania, żebyśmy mogli dokładnie zrozumieć wpływ wulkanów.”
Do podobnej erupcji zdolny jest tylko jeden typ wulkanu, tak zwany superwulkan. Podczas wybuchu może wyrzucić tyle stopionej skały i gazów, ile zmieściło by się jej w 400 milionach basenów olimpijskich. Nawet tysiące kilometrów dalej powierzchnię pokrywa opadający po wybuchu wulkaniczny pył. Kiedy erupcja dobiegnie końca, wulkan zapada się pod własnym ciężarem, tworząc zagłębienie o promieniu liczonym w kilometrach – kalderę. Siedem z nich, znalezionych w regionie Arabia Terra, było pierwszymi wskazówkami na to, że Mars doświadczył w przeszłości wybuchów superwulkanów. Kaldery te były wcześniej uważane za kratery pozostawione przed asteroidy. Dopiero w 2013 roku została zaproponowana teoria, według której miały być one pozostałościami po dawnych wulkanach. Naukowcy, którzy prowadzili to badanie zauważyli, że zagłębienia nie są dokładnie okrągłe, jak kratery uderzeniowe powinny być, a w dodatku na ich krawędziach są ślady po zapadnięciu się gruntu.
„Przeczytaliśmy artykuł o tym badaniu i byliśmy zainteresowani jego kontynuacją, ale zamiast szukać samych wulkanów, postanowiliśmy szukać popiołu, który jest dowodem ich istnienia.”, powiedział Whelley.
Pomysł na poszukiwanie popiołu Whelley i reszta grupy powzięła po spotkaniu z Alexandrą Matiellą Novak, wulkanolożki z John Hopkins Applied Physics Laboratory w Laurel, Maryland. Novak już wcześniej używała danych pochodzących od sondy NASA Mars Reconnaissance Orbiter, by szukać popiołu w innych miejscach na Marsie. W nowym badaniu połączyła swoje siły z Whelleyem i jego grupą, żeby przeszukać konkretnie region Arabia Terra.
Jedna grupa naukowców kontynuowała pracę rozpoczętą w poprzednim badaniu, które jako pierwsze zasugerowało wulkaniczne pochodzenie kalder. Druga grupa, przy założeniu, że zagłębienia rzeczywiście są kalderami, obliczyła, gdzie po erupcjach osiadłby pył i popiół. Zgodnie z ich obliczeniami powinien opaść na wschód, niesiony przez wiatr, a im dalej od kalder, tym jego warstwa byłaby cieńsza.
„W tym momencie powiedzieliśmy sobie »Dobrze, to są minerały związane z pyłem wulkanicznym, co zostało już udowodnione, a teraz zobaczymy, czy ich rozmieszczenie jest zgodne z tym, czego spodziewalibyśmy się po erupcjach superwulkanów.«”, powiedziała Novak.
Za pomocą obrazów ze spektrometru na pokładzie sondy Mars Reconnaissance Orbiter (MRO) grupa zidentyfikowała minerały na powierzchni planety. Patrząc na ściany kanionów i kraterów, odległych o setki czy nawet tysiące kilometrów od kalder, gdzie pył mógłby zostać przyniesiony z wiatrem, odnaleźli zmienione przez wodę w glinę minerały wulkaniczne, których się spodziewali, w tym montmorylonit czy allofan. Następnie, używając kamer MRO, grupa stworzyła trójwymiarową mapę regionu Arabia Terra. Po nałożeniu na nią danych na temat minerałów okazało się, że warstwy pyłu bogatego w związki wulkanicznego pochodzenia są bardzo dobrze zachowane – nie zniszczone przez wiatr ani wodę, były ułożone tak, jak gdyby powstały dopiero niedawno. Ponadto pasowały do wyników wcześniejszych obliczeń.
Ci sami naukowcy, którzy w 2013 roku po raz pierwszy zidentyfikowali kaldery na Marsie, obliczyli też, ile materiału mogłoby pochodzić z jednej erupcji, wnioskując z wielkości każdej kaldery. Dzięki tym danym Whelley razem z pozostałymi naukowcami mogli określić, ile erupcji musiało mieć miejsce, żeby pył, który znaleźli, uzyskał grubość, jaką zobaczyli na zdjęciach. Okazało się, Arabia Terra musiała doświadczyć tysięcy erupcji.
Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje wciąż kwestia tego, jak to możliwe, że na planecie w jednym miejscu pojawia się tylko konkretny typ wulkanów. Na Ziemi również istnieją superwulkany zdolne do niezwykle potężnych erupcji – ostania z nich miała miejsce 76 tysięcy lat temu, na Sumatrze – jednak są one rozproszone po całej planecie i towarzyszą im inne rodzaje wulkanów. Nawet na Marsie superwulkany nie są jedynym typem wulkanów – przykładem może być największy wulkan i najwyższa góra Układu Słonecznego, Olympus Mons, który jest wulkanem tarczowym. Ten typ wulkanu charakteryzuje się niemal płaskimi zboczami, po których w czasie erupcji powoli spływa lawa. Arabia Terra to, póki co, jedyny region Marsa, w którym znalezione zostały dowody na istnienie zdolnych do eksplozji wulkanów.
Jest możliwe, że na Ziemi również superwulkany były na początku skupione w jednym miejscu, ale zostały zniszczone lub przeniesione w inne części planety, kiedy przemieszczały się kontynenty. Ten typ wulkanów może również istnieć w niektórych regionach księżyca Jowisza, Io albo na powierzchni Venus. Jednak bez względu na to, czy tak rzeczywiście jest, dane zdobyte podczas badań regionu Arabia Terra na Marsie mogą nauczyć nas czegoś nowego na temat procesów geologicznych kształtujących planety. Jacob Richardson, geolog z NASA, współpracujący z Novak i Whelleyem stwierdził, że chęć znalezienia odpowiedzi na te pytania będzie przyczyną kolejnych badań.
Źródła:
NASA Confirms Thousands of Massive, Ancient Volcanic Eruptions on Mars

Na fotografii prowadzący badania terenu Arabia Terra Patrick Whelley, przygotowujący się do badania laserowego w miejscu wybuchu wulkanu Askja; Islandia, 2 sierpnia 2019. Źródło: Jacob Richardson / NASA Goddard

Arabia Terra i jej kratery: większość z nich wypełniona jest warstwami skał, których jasne krawędzie nadają zboczom wygląd schodów. Proces, który doprowadził do ich powstania, nie jest jeszcze zrozumiany. Możliwe, że stworzył je nawiewany przez wiatr piasek lub pył wulkaniczny, ale mogły również zostać wyrzeźbione przez wodę, gdyby w kraterze było kiedyś jezioro. Źródło: NASA/JPL-Caltech/University of Arizona

https://astronet.pl/uklad-sloneczny/tys ... na-marsie/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Tysiące dawnych erupcji wulkanicznych na Marsie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Tysiące dawnych erupcji wulkanicznych na Marsie2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Tysiące dawnych erupcji wulkanicznych na Marsie3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:11

Nad księżycem Jowisza unosi się para wodna. Naukowcy znaleźli ją na archiwalnych zdjęciach
2021-10-14.

Radek Kosarzycki
Europa to jeden z najbardziej fascynujących obiektów w Układzie Słonecznym. Korzystając z archiwalnych danych obserwacyjnych zebranych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a naukowcy odkryli właśnie, że nad połową księżyca unosi się para wodna. Skąd ona się tam wzięła?
Europa to jeden z czterech księżyców Jowisza odkrytych w 1610 roku przez Galileusza. Dzisiaj wiemy, że w rzeczywistości jest to jeden z aż 79 księżyców tejże planety. Przy średnicy ponad 3100 km jest to glob większy od Plutona, który jeszcze niedawno uważany był za dziewiątą planetę Układu Słonecznego. Zdecydowanie najciekawszą cechą Europy jest fakt, że pod lodową skorupą pokrywającą cały księżyc najprawdopodobniej znajduje się ocean ciekłej wody zawierający więcej wody niż wszystkie oceany na Ziemi razem wzięte. Sam ten fakt sprawia, że astronomowie podejrzewają, że we wnętrzu księżyca panują warunki sprzyjające do powstania życia. Czy to życie tam jest czy nie, na razie nie wiadomo.
Europa w popkulturze
Miłośnicy literatury oraz kina science-fiction doskonale znają natomiast Europę z serii Odyseja Kosmiczna Arthura C. Clarke’a, w której to ludzkość otrzymała jedną wyraźną wiadomość: „Wszystkie światy są wasze. Poza Europą. Nie lądujcie na Europie”. Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście, zachęcam, nie będziecie zawiedzeni. (Warto rozważyć przesłuchanie serii w fantastycznym wykonaniu zespołu aktorów w audiobooku dostępnym w Audiotece).
Misje kosmiczne do Europy
Księżyc ten jest na tyle obiecującym miejscem dla poszukiwaczy życia pozaziemskiego, że aktualnie trwają intensywne przygotowania do wysłania dwóch niezależnych misji kosmicznych, które pozwolą nam zbadać ten glob i sprawdzić, czy faktycznie może on posiadać w swoim wnętrzu jakieś życie. Europejska sonda Jupiter Icy Moons Explorer (JUICE) wystartuje już w 2022 r. i doleci do układu Jowisza w 2031 r. Po dotarciu na miejsce sonda będzie przez trzy lata zbliżała się do najważniejszych księżyców: Ganimedesa, Europy i Kallisto, badając je za pomocą najbardziej zaawansowanego zespołu instrumentów pomiarowych, jaki kiedykolwiek dotarł do zewnętrznego Układu Słonecznego. Po trzech latach sonda wejdzie na orbitę wokół Ganimedesa i będzie go badała przez kolejne dwa lata. Jednocześnie w Stanach Zjednoczonych trwają prace nad wysłaniem sondy Europa Clipper w to samo miejsce. Ta sonda z kolei w ramach swojej misji będzie krążyła wokół Jowisza i wykonywała bliskie przeloty w pobliżu Europy, wykonując jej zdjęcia, zaglądając za pomocą radaru do wnętrza księżyca i poszukując potencjalnych miejsc lądowania dla przyszłych misji lądowników (wylądujemy tam pomimo zakazu).
Para wodna na Europie - gdzie jej szukać?
Lodowy księżyc otoczony jest bardzo rzadką atmosferą. Astronomowie dotychczas uważali, że składa się ona w 100 proc. z tlenu. Jednak po niedawnym odkryciu pary wodnej w rzadkiej atmosferze Ganimedesa postanowiono sprawdzić, czy aby na Europie też jej się nie uda znaleźć. Szans e na to były niewielkie: jakby nie patrzeć, na powierzchni Europy temperatura wynosi zaledwie -170 stopni Celsjusza.
Owszem, już wcześniej astronomowie odkrywali parę wodną na Europie, ale pochodziła ona jedynie z pojawiających się od czasu do czasu erupcji gejzerów, w których woda z wnętrza księżyca tryska na wysokość nawet 100 km nad powierzchnię księżyca. W trakcie takich erupcji para wodna pojawia się w punktowych miejscach na powierzchni księżyca.

Astronomowie ze Szwecji przyjrzeli się jednak uważnie obserwacjom astronomicznym prowadzonym w latach 1999, 2012, 2014 i 2015 za pomocą spektrografu STIS zainstalowanego na pokładzie Hubble’a. Precyzyjna analiza danych w zakresie ultrafioletowym wykazała, że tuż nad powierzchnią księżyca unosi się para wodna. Co ciekawe dotyczy to tylko tej połowy księżyca, która zwrócona jest w stronę przeciwną do kierunku, w którym Europa podąża wokół Jowisza. Obecność pary wodnej na przestrzeni dwóch dekad wskazuje, że nie jest ona tam, tylko okazjonalnym gościem, a stanowi stałą cechę tej części księżyca. Z uwagi na to, że księżyc jest związany pływowo z Jowiszem, tak jak Księżyc z Ziemią, para wodna występuje zawsze nad tą samą połową księżyca, nad tym samym terenem.
Naukowcy przekonani są, że są to niezwykle cenne informacje. Im więcej będą bowiem wiedzieć o Europie i jej atmosferze teraz, tym lepiej będą w stanie wykorzystać czas obserwacyjny gdy już JUICE i Europa Clipper dotrą do Jowisza.
Zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a wykonane, gdy Jowisz znajdował się w odległości 653 mln km od Ziemi

2010 Odyssey - Jupiter Ignition (Final scene)
https://www.youtube.com/watch?v=38EDhpxzn2g

Space Sparks Episode 7
https://www.youtube.com/watch?v=tCz9fRszoB

https://spidersweb.pl/2021/10/jowisz-eu ... wodna.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nad księżycem Jowisza unosi się para wodna. Naukowcy znaleźli ją na archiwalnych zdjęciach.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:13

Wielka Brytania jako "naukowo-techniczne supermocarstwo". Rząd przyjął strategię kosmiczną [RAPORT]
2021-10-14. Marcin Kamassa.
Wraz z końcem września br. brytyjski rząd opublikował długo oczekiwaną Narodową Strategię Kosmiczną. Kilkudziesięciostronicowy dokument nazywany jest pierwszym tak kompleksowym zbiorem założeń wykorzystania potencjału kosmicznego Wielkiej Brytanii w dziedzinach obronności, nauki i technologii oraz relacji międzynarodowych (uwzględniając zdolności militarne i cywilne). W dokumencie wskazano także kierunki spodziewanej legislacji i rozwoju przemysłowo-technicznologicznego - z deklarowanym założeniem zapewnienia Wielkiej Brytanii statusu "naukowo-technicznego supermocarstwa".
Cztery filary, dziesięć strategicznych wątków
Pierwsza jak dotąd Narodowa Strategia Kosmiczna Zjednoczonego Królestwa ma skupiać zaangażowanie rządu Wielkiej Brytanii w szerokim zakresie dziedzin - nauki i technologii, obronności, prawodawstwa i polityki zagranicznej. Jak zadeklarowano w oficjalnym ministerialnym komunikacie, celem jest realizacja "odważnej wizji narodowej: zbudowania jednej z najbardziej innowacyjnych i atrakcyjnych gospodarek kosmicznych na świecie".
Dokument określa na wstępie pięć uogólnionych celów Wielkiej Brytanii w przestrzeni kosmicznej. Zakłada się w nim kolejno: umożliwienie bujnego rozwoju gospodarki kosmicznej; promowanie wartości „otwartego i stabilnego ładu międzynarodowego” w kosmosie; ustanowienie przewodniej roli Zjednoczonego Królestwa w aspekcie badań i innowacji oraz inspirowanie narodu do działania w sektorze kosmicznym; obronę interesów narodowych i realizację celów państwa w kosmosie; zaangażowanie sfery kosmicznej w służbę społeczeństwu i środowisku globalnemu.

Strategia wskazuje w tym obszarze cztery "kluczowe filary", które mają wspierać realizację zarysowanych brytyjskich ambicji związanych z działalnością kosmiczną:
• nadawanie impulsów wzrostowych w sektorze kosmicznym,
• współpraca międzynarodowa,
• umożliwienie Wielkiej Brytanii osiągnięcia statusu supermocarstwa naukowego i technologicznego,
• rozwinięcie trwałych zdolności i usług kosmicznych.
Budowanie wspomnianych filarów ma przebiegać w oparciu o bardziej szczegółowy, dziesięciopunktowy plan określający podstawowe brytyjskie obszary zainteresowania na nadchodzące lata. Podkreśla się przy tym, że przyjęta Narodowa Strategia Kosmiczna ma na celu stworzenie odpowiednich warunków do realizacji zarówno ambicji cywilnych, jak i obronnych Wielkiej Brytanii. Niemniej, według najnowszych komentarzy, prace nad finalnym dokumentem strategicznym zaczęły w pewnym momencie przebiegać dwutorowo i obecnie wskazuje się, że brytyjskie ministerstwo obrony opublikuje w wyniku tych prac swoją odrębną, militarną strategię kosmiczną. Moment jej ogłoszenia miałby nastąpić jeszcze w październiku br.
Wiadomo już natomiast co do ogółu, jakie środki miałyby zostać przeznaczone na rozwój zasobów kosmicznych bezpośrednio w wymiarze militarnym. Brytyjskie ministerstwo obrony zamierza tutaj zainwestować w ciągu trwającej dekady blisko 5 mld GBP (6,9 mld USD) na rzecz zwiększenia możliwości komunikacji satelitarnej (program Skynet 6) i kolejne 1,4 mld GBP (1,9 mld USD) w rozwój nowych technologii na rzecz poprawy poziomu świadomość sytuacyjnej, zwiadu oraz obserwacji, dowodzenia i kontroli w domenie kosmicznej.
10 punktów planu ujętego w przyjętej Narodowej Strategii Kosmicznej Wielkiej Brytanii:
1. Uzyskanie wiodącej roli w obsłudze wynoszenia lekkich systemów satelitarnych w Europie - Wielka Brytania planuje w 2022 roku przeprowadzić pierwszy start orbitalny z własnego terytorium, korzystając z nowego kosmodromu do wynoszenia miniaturowych ładunków satelitarnych; do roku 2030 natomiast Zjednoczone Królestwo chce objąć już rolę lidera w prowadzeniu lotów lekkich systemów nośnych z Europy (z wykorzystaniem kilku spodziewanych portów kosmicznych - w Anglii, Walii i Szkocji);
2. Spożytkowanie technologii kosmicznych do walki ze zmianami klimatu - brytyjski plan zakłada wsparcie wysiłków zmierzających do neutralności klimatycznej (jej uzyskanie ma nastąpić do 2050 roku) poszerzonymi odpowiednio zdolnościami obserwacji Ziemi i satelitarnego badania postępu zjawisk w atmosferze;
3. Wspieranie rozwoju innowacji w sektorze kosmicznym (w relacji do obowiązującej narodowej strategii innowacyjności) - zwiększony nacisk na technologie robotyczne, autonomiczne i wykorzystanie nowych technologii materiałowo-wytwórczych;
4. Poszerzenie horyzontu badań i eksploracji kosmicznej - zwraca się tutaj uwagę zarówno na samodzielne, jak i prowadzone we współpracy wiodące projekty i misje kosmiczne nastawione na przecieranie szlaków w poznawaniu tajemnic kosmosu;
5. Rozwinięcie kombinatów technologii kosmicznych (klastrów) na najwyższym światowym poziomie - założenie dotyczy wspierania inicjatyw lokalnego łączenia i współdziałania podmiotów biegłych w działalności komercyjnej i przemysłowej na gruncie techniki kosmicznej;
6. Przyczynianie się do powodzenia globalnych wysiłków na rzecz zachowania walorów przestrzeni kosmicznej (dostępność i swoboda prowadzenia działalności w kosmosie) - Wielka Brytania chce przewodzić tego rodzaju światowym inicjatywom o charakterze normotwórczym (m.in. na forum ONZ);
7. Rozwój usług publicznych na bazie technologii kosmicznych - zakładane jest zwiększenie zakresu zastosowań techniki kosmicznej w obszarze zadań publicznych i pracy służb (m.in. na rzecz poprawy dostępności świadczeń, zmniejszenia ich kosztów oraz ogólnego wymiaru opodatkowania);
8. Uzupełnienie katalogu narzędzi aktywności obronnej w kosmosie - rząd Wielkiej Brytanii zapowiada tutaj utworzenie nowej struktury operacyjnej: Narodowego Centrum Operacji Kosmicznych (National Space Operations Centre), działającego wespół z aktywnym już UK Space Command oraz łączącym potencjał militarny i cywilny w działaniu na rzecz bezpieczeństwa państwa w domenie kosmicznej; NSOC ma zapewnić monitorowanie, ochronę i zabezpieczenie interesów brytyjskich w kosmosie; szczegóły mają być szerzej opisane w osobnej strategii militarnej - zakładającej dodatkowo utworzenie niezależnego brytyjskiego systemu Space Domain Awareness (świadomości sytuacyjnej w domenie kosmicznej);
9. Podnoszenie kwalifikacji i inspirowanie zasobów ludzkich do podejmowania kariery w sektorze kosmicznym - zapowiadane jest zwiększenie dostępu do miejsc pracy i ścieżek nabywania kompetencji w zakresie inżynierii kosmicznej i obsługi systemów kosmicznych;
10. Wykorzystanie technologii kosmicznych w modernizacji i przeobrażeniu transportu - w ten zakres wchodzić mają m.in. nowe zastosowania zdolności pozycjonowania i nawigacji satelitarnej (wspierającej m.in autonomiczny transport publiczny oraz korzystanie ze współdzielonych środków komunikacji).
W skrócie, brytyjska Narodowa Strategia Kosmiczna zakłada łączenie cywilnych i obronnych działań rządu Zjednoczonego Królestwa w przestrzeni kosmicznej, chcąc zapewnić "zintegrowane podejście do zwalczania wrogiej aktywności i pojawiających się zagrożeń międzynarodowych, takich jak cyberataki i pociski antysatelitarne, przy jednoczesnej ochronie interesów Wielkiej Brytanii w kraju i za granicą". Dokument opisuje również ogólne założenia, zgodnie z którymi rząd zamierza stymulować i wykorzystywać mocne strony Wielkiej Brytanii w kosmosie, w tym produkcję satelitów i zdolności komunikacji satelitarnej, przy jednoczesnej współpracy z brytyjskimi firmami zajmującymi się najnowszymi osiągnięciami z zakresu technologii kosmicznych. W bardziej ogólnym wymiarze, strategia przedstawia także koncepcję, dzięki realizacji której Wielka Brytania miałaby objąć i utrzymać pozycję globalnego lidera w rynkowych obszarach wysokiego wzrostu - jak satelitarne usługi szerokopasmowe (w oparciu o niedawną inwestycję rządu w spółkę OneWeb), serwisowanie orbitalne oraz usuwanie śmieci kosmicznych.
Punkt wyjścia i pytania o kompleksowość brytyjskiej strategii
Z perspektywy danych zastanych, w treści bieżącej strategii kosmicznej zwrócono uwagę, że brytyjski sektor kosmiczny wygenerował w 2019 r. blisko 16,4 miliarda GBP (21 mld USD) - na tle globalnego rynku kosmicznego o oszacowanej ówczesnej wartości 270 mld GBP. To dało Wielkiej Brytanii udział na poziomie 6 procent w tej całkowitej skali. Warto tutaj przypomnieć, że dotychczasowym nadrzędnym założeniem rządowym było zapewnienie własnemu sektorowi kosmicznemu udziału na poziomie 10 proc. wartości całego światowego rynku technologii kosmicznych (do 2030 roku).
„W sercu tej strategii uznajemy i wyraźnie stwierdzamy, że postrzegamy to jako część globalnego wyścigu o nową gospodarkę kosmiczną, a Wielka Brytania ma bardzo mocne atuty, aby zaistnieć w tej rozgrywce” – skomentował George Freeman, minister nauki w brytyjskim rządzie, podczas prezentacji założeń ogłoszonej strategii na konferencji branżowej 27 września br. Podkreślił przy tym znaczenie współpracy zagranicznej - w tym z Europą, pomimo wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zaakcentował tutaj znaczenie działania w ramach Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), a także „wielu innych programów” łączących nadal Wielką Brytanię we współpracy z Europą. „Pełny potencjał tego wspaniałego sektora osiągniemy tylko dzięki współpracy międzynarodowej, która zaczyna się tutaj, w Europie” - stwierdził.
Co jest tutaj szczególnie podkreślane przez komentatorów (wątek podnoszony w mediach branżowych - przykładowo, w doniesieniach serwisu Space News), Zjednoczone Królestwo ma w dalszym ciągu do uzgodnienia kwestię zaangażowania w europejskim programie obserwacji Ziemi - Copernicus. To obszar, który łączy zaangażowanie ESA oraz Unii Europejskiej (zwłaszcza tej drugiej, jako organizacji dysponującej zasobami i zarządzającej korzystaniem z usług systemu). Do tej pory rząd Wielkiej Brytanii i Komisja Europejska nie opracowały jeszcze szczegółowej umowy regulującej ten udział.
Osobno podkreśla się, że strategia nie zawiera wyliczeń dotyczących ram finansowych i kosztorysu realizacji zakładanych przez rząd brytyjskich celów. Niemniej, minister Freeman zadeklarował, że jeszcze w październiku powinien ukazać się ogólnorządowy przegląd wydatków w tej materii.
Kolejną rozpatrywaną niedogodnością na poziomie realizacji strategii (sygnalizowaną zresztą przez komentatorów podczas dyskusji panelowej na konferencji z 27 września) jest niski stopień szczegółowości zaproponowanych kryteriów realizacji. Strategia nie określa bowiem zazwyczaj konkretnych wskaźników ani progowych wartości oceny stopnia wypełnienia celów - tyczy się to zwłaszcza takich kwestii, jak próg uznania Wielkiej Brytanii za "wiodącego dostawcę usług" związanych z wystrzeliwaniem lekkich satelitów.
I finalnie - w trakcie wspomnianej konferencji, na której ogłoszono przyjęcie Narodowej Strategii Kosmicznej Zjednoczonego Królestwa, wywiązała się dyskusja, podczas której zauważono, że w dokumencie nie ujęto też wcześniej eksponowanego sumarycznego wskaźnika, który był dotąd często artykułowany przez brytyjski rząd. Chodzi o wcześniej wspomniany cel nadrzędny, za jaki uważano do niedawna uzyskanie do 2030 roku 10 proc. udziału brytyjskiej gospodarki w całkowitej wartości globalnego rynku kosmicznego.
Wątpliwości w tej kwestii rozwiała Rebecca Evernden, dyrektor ds. przestrzeni kosmicznej w brytyjskim Departamencie Biznesu, Energii i Strategii Przemysłowej. „Doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy bardziej kompleksowego sposobu mierzenia wzrostu w różnych częściach brytyjskiego sektora kosmicznego [...] niż jeden główny cel wzrostowy, który jest w pewnym stopniu uzależniony od kursów walutowych i innych czynników mogących wypaczyć ogólny obraz” - wskazała przedstawicielka brytyjskiego rządu. Zapowiedziała przy tym, że organy centralne pracują nad serią konkretnych zapisów i wskaźników, które pozwolą ocenić postęp realizacji celów ujętych w bieżącym dokumencie. Nie wskazano jednak, kiedy takie parametry będą mogły zostać zaprezentowane.
W ogólnym rozrachunku brytyjskie analizy rządowe sugerują, że postęp sektora kosmicznego Zjednoczonego Królestwa w kierunku pierwotnego celu 10 proc. wartości rynku globalnego coraz bardziej się oddala. Z przedstawianych dotąd wyliczeń wynika, że globalna gospodarka kosmiczna będzie rosła w tempie 5,6 proc. do 2030 r., podczas gdy brytyjski sektor uzyskiwał w ostatnich latach roczne tempo wzrostu na poziomie 4,7 proc. Komentatorzy i przedstawiciele przemysłu obecni na konferencji z 27 września obawiają się, że ten trend może się pogłębić.
Źródło: Department for Business, Energy & Industrial Strategy/Ministry of Defence/UK Space Agency (gov.uk), SpaceNews.com, DefenseNews.com

Fot. UK Space Agency [space.blog.gov.uk]
Fot. UK Ministry of Defence [gov.uk]
Ilustracja: UK Ministry of Defence [gov.uk]
Ilustracja: GOV.UK

https://www.space24.pl/wielka-brytania- ... zna-raport
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielka Brytania jako naukowo-techniczne supermocarstwo. Rząd przyjął strategię kosmiczną [RAPORT].jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielka Brytania jako naukowo-techniczne supermocarstwo. Rząd przyjął strategię kosmiczną [RAPORT]2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielka Brytania jako naukowo-techniczne supermocarstwo. Rząd przyjął strategię kosmiczną [RAPORT]3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielka Brytania jako naukowo-techniczne supermocarstwo. Rząd przyjął strategię kosmiczną [RAPORT]4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:15

Projekty z Podkarpacia będą miały szansę zawalczyć o nagrodę NASA
2021-10-14. Astronomia24
48 godzin kreatywnej pracy 19 zespołów z Podkarpacia zaowocowało projektami, które otrzymają szansę, aby zawalczyć o wyjazd do głównej siedziby NASA. Zwycięzcą pierwszej rzeszowskiej edycji globalnego hackathonu NASA Space Apps Challenge został zespół Gathered, który stworzył aplikację ułatwiającą zbieranie danych publikowanych przez agencje kosmiczne.
W dniach 2 i 3 października, ponad 450 zespołów z całego świata przyjęło wyzwanie agencji kosmicznej w ramach 10. edycji globalnego hackathonu NASA Space Apps Challenge. W wydarzeniu wzięło udział ponad 3,5 tysiąca osób, które chcą współtworzyć kosmiczne rozwiązania. Po raz pierwszy wśród ponad 320 lokalizacji, w których organizowane było wydarzenie, znalazł się Rzeszów. W podkarpackiej edycji do zadań przystąpiło 19 zespołów, z których jury wybrało trzy najlepsze.

- Sędziowie rzeszowskiej edycji hackathonu stanęli na wysokości zadania, wybierając te projekty, które charakteryzują się największą kreatywnością i nowym ujęciem tematu. Wśród wyróżnionych prac znajdują się te najbardziej rozbudowane i zaawansowane. NASA mocno stawia również na multidyscyplinarność zespołów, dlatego docenione były kwestie komunikacji samych rozwiązań. Co ważne, poszczególne zespoły dzieliły zaledwie dziesiąte części punktów, można zatem śmiało stwierdzić, że rywalizacja była wyrównana - mówi Łukasz Bis, koordynator lokalnej edycji NASA International Space Apps Challenge Rzeszów.
Pierwsze miejsce hackathonu NASA Space Apps Challenge Rzeszów 2021 zajął trzyosobowy zespół Gathered, który opracował rozwiązanie dla wyzwania „You are my sunshine”. Członkowie zaprojektowali aplikację, która w zrozumiały dla przeciętnego użytkownika sposób prezentuje dane publikowane przez NASA. - Nasz projekt zrealizowaliśmy, dając z siebie 110%. Cieszymy się, że będziemy mogli rozwijać nasz pomysł i kontynuować współpracę pod okiem ekspertów. Nie chcemy się zatrzymywać i wykorzystamy naszą szansę - mówi Daria Pyziak, członek zwycięskiego zespołu.
Na drugim miejscu znalazł się zespół SuperCluster, którego członkowie stworzyli serwis internetowy prezentujący, jak krok po kroku stworzyć balon stratosferyczny. Projekt został opracowany z myślą o uczniach na każdym etapie edukacji, którzy chcą poszerzać wiedzę z zakresu kosmosu.

Trzecie miejsce zajął międzynarodowy zespół RDDT, który w ramach hackathonu zaprojektował serwis internetowy mapujący kosmiczne śmieci w czasie rzeczywistym. Aby prezentacja istotnego problemu była przystępna dla każdego, autorzy zdecydowali się oznaczyć kosmiczne śmieci za pomocą… ogromnych gumowych kaczuszek.
Wybór trzech najlepszych zespołów nie był zadaniem łatwym. - Każdy zespół wniósł ogromnie zaangażowanie i pasję, co zaowocowało wieloma wspaniałymi rezultatami. Cieszymy się, że wyzwania postawione przez NASA zachęciły młodych ludzi, aby zmierzyć się z niecodziennym zadaniem, uruchamiając tym samym ich kreatywność - komentuje Jędrzej Bieniasz z firmy EXATEL, jeden z członków jury. Trzy zwycięskie zespoły otrzymają nagrody finansowe, których łączna pula wyniosła 30 tysięcy złotych, zaproszenia na staże do międzynarodowych firm z branży kosmicznej współpracujących z PCI oraz upominki od Partnerów wydarzenia.

- Podkarpacka edycja hackathonu NASA Space Apps Challenge zainspirowała nas funkcjonalnością i przejrzystością zwycięskich rozwiązań. Dzięki swojej prostocie, proponowane rozwiązania są dostępne dla użytkowników z ograniczoną wiedzą techniczną, a jednocześnie dają przestrzeń do wykorzystania przez bardziej zaawansowanych odbiorców - mówi Adam Malagowski z Boeing AvionX, firmy będącej jednym z partnerów wydarzenia.

Organizatorami globalnego hackathonu NASA na poziomie Podkarpacia w Rzeszowie byli Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania oraz Podkarpackie Centrum Innowacji. Wśród Partnerów Akademickich znaleźli się: Politechnika Rzeszowska im. Ignacego Łukasiewicza, Uniwersytet Rzeszowski, Państwowa Wyższa Szkoła Techniczno-Ekonomiczna w Jarosławiu i Karpacka Państwowa Uczelnia w Krośnie.

- Niewątpliwym sukcesem jest to, że debiutując w międzynarodowym wydarzeniu organizowanym przez NASA, byliśmy w stanie zebrać aż 19 zespołów złożonych głównie ze studentów i uczniów szkół średnich. Finalnie, Podkarpacie złożyło 17 projektów, dzięki czemu znaleźliśmy się w pierwszej trzydziestce pod względem zgłoszonych rozwiązań. To bardzo dobry wynik, zważywszy na fakt, że wydarzenie odbyło się w 320 lokalizacjach. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni dużym zainteresowaniem i przede wszystkim tym, jak wielu zdolnych młodych ludzi mamy na Podkarpaciu. Liczymy, że dwa zwycięskie projekty zgłoszone przez nas do drugiego etapu zostaną docenione również na szczeblu międzynarodowym - mówi Łukasz Bonarek, Dyrektor PCI ProtoLab.

Partnerami branżowymi podkarpackiej edycji NASA Space Apps Challenge 2021 byli: Sektorowa Rada ds. Kompetencji Przemysłu Lotniczo-Kosmicznego Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego, Amerykańska Izba Handlowa, Boeing, Creotech Instruments, PZL-Mielec LMCO, EXATEL, KP Labs, CloudFerro, Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk oraz Astronika. Branżowym partnerem międzynarodowym był SES.


Źródło: pcinn.org

Projekty z Podkarpacia będą miały szansę zawalczyć o nagrodę NASA

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1123
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Projekty z Podkarpacia będą miały szansę zawalczyć o nagrodę NASA.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:16

Teleskop ESO sfotografował wiele największych planetoid w Układzie Słonecznym
2021-10-14.
Międzynarodowy zespół naukowców, w tym z Polski, opublikował wyniki obserwacji planetoid (asteroid) wykonane przy pomocy teleskopu VLT należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). Pokazano fotografie kilkudziesięciu z największych obiektów w głównym pasie planetoid pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza.
W komunikacie opublikowanym przez ESO podkreślono, że dokładne zdjęcia dla tak dużej grupy planetoid są skokiem naprzód w badaniach tych obiektów. Obserwacje pokazują szeroki zakres dziwnych kształtów, od sferycznych do psiej kości, pomagając astronomom w poznawaniu początków planetoid w Układzie Słonecznym.
„Jak dotąd jedynie trzy duże obiekty z pasa głównego: Ceres, Westa i Lutetia, zostały sfotografowane z odpowiednim poziomem detali, ponieważ odwiedziły je misje kosmiczne Dawn i Rosetta. Nasze obserwacje z ESO dostarczyły ostrych obrazów dla wielu więcej celów, łącznie 42” - wskazał Pierre Vernazza z Laboratoire d’Astrophysique de Marseille we Francji, który kierował badaniami.
Brak szczegółowych obserwacji oznaczał, że kluczowe charakterystyki tych ciał, takie jak trójwymiarowe kształty czy gęstość, pozostawały w większości nieznane. Aby wypełnić tę lukę, naukowcy prowadzili obserwacje od 2017 do 2019 roku.
Większość zbadanych obiektów ma więcej niż 100 km średnicy, w tym udało się sfotografować prawie wszystkie największe, mierzące ponad 200 km (20 obiektów spośród 23 tej wielkości znajdujących w głównym pasie planetoid). Największe zbadane obiekty to Ceres (940 km) i Westa (520 km), z których pierwsza jest nawet kategoryzowana jako planeta karłowata. Z kolei najmniejsze w analizowanej próbce są Urania i Ausonia mające po około 90 km.
Rekonstrukcja kształtów pokazała, że obserwowane planetoidy są podzielone na dwie główne rodziny. Pierwszą stanowią ciała prawie idealnie sferyczne (np. Hygiea i Ceres), a drugą obiekty o nietypowych, wydłużonych kształtach (najbardziej dziwaczna wydaje się tutaj Kleopatra o kształcie podobnym do psiej kości).
Znając kształty i łącząc je z informacjami o masach, można było wyznaczyć gęstości. Ten parametr okazał się bardzo różnorodny. Najmniej gęste planetoidy mają około 1,3 grama na centymetr sześcienny, co odpowiada mniej więcej gęstości węgla. Z kolei najbardziej gęste, Psyche i Kaliope, mają 3,9 i 4,4 grama na centymetr sześcienny, a to więcej niż diamenty (mające gęstość 3,5 grama na centymetr sześcienny).
Tak znaczne różnice w gęstości mogą wskazywać na spore różnice w składzie tych ciał, a to z kolei może oznaczać, że pochodzą z różnych rejonów Układu Słonecznego. Być może więc słuszna jest hipoteza, że najmniej gęste planetoidy powstały w odległych rejonach Układu Słonecznego, daleko poza orbitą Neptuna, a potem dokonały migracji do swoich obecnych pozycji.
Naukowcy mają nadzieję, że gdy za kilka lat obserwacje zacznie Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT), budowany obecnie przez Europejskie Obserwatorium Południowe, będzie można badać z powierzchni Ziemi planetoidy o mniejszych średnicach, od 35 do 80 km, a także kratery na ich powierzchniach mierzące od 10 do 25 km. Niewykluczone, że uda się też wtedy odpowiednio sfotografować kilkadziesiąt obiektów z pasa Kuipera, który jest dużo bardziej oddalonym od nas skupiskiem obiektów podobnych do planetoid.
Wśród autorów artykułu opublikowanego w czasopiśmie „Astronomy & Astrophysics” jest wiele polskich nazwisk: Edyta Podlewska-Gaca, Przemysław Bartczak, Grzegorz Dudziński, Agnieszka Kryszczyńska, Anna Marciniak, Tadeusz Michałowski, J. Krajewski (wszyscy: Instytut Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) oraz Łukasz Socha (Nieborowice). Astronomowie z Poznania specjalizują się w badaniach planetoid, a w szczególności w modelowaniu ich kształtów.(PAP)
cza/ agt/
Fot. Adobe Stock

Składanka zdjęć 42 największych obiektów z głównego pasa planetoid pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Fotografie wykonano teleskopem naziemnym (VLT w Chile). Źródło: ESO/M. Kornmesser/Vernazza et al./MISTRAL algorithm (ONERA/CNRS).

https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci ... w-ukladzie
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskop ESO sfotografował wiele największych planetoid w Układzie Słonecznym.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskop ESO sfotografował wiele największych planetoid w Układzie Słonecznym2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:19

Meteoryt minął jej głowę o kilkadziesiąt centymetrów. Skała z kosmosu wpadła do łóżka, gdy kobieta w nim spała
2021-10-14. Radek Kosarzycki
Miliarderzy spędzają lata na tworzeniu swoich rakiet i statków kosmicznych, aby choć na chwilę polecieć w przestrzeń kosmiczną. Ruth Hamilton z Kanady nie musi lecieć w kosmos. To kosmos przyleciał do niej.
Wyobraź sobie środek nocy, śpisz w swoim łóżku. Nagle budzi cię szczekanie twojego psa, wstajesz i słyszysz tępy huk gdzieś na dachu. Chwilę później orientujesz się, że meteoryt przebił twój dach, przebił strop i wylądował na twoim łóżku, kilkadziesiąt centymetrów od miejsca, w którym przed chwilą była twoja głowa. Nieprawdopodobne? Być może. Taką jednak historię opowiedziała mediom mieszkanka niewielkiego, zamieszkanego przez 4000 osób miasteczka Golden w prowincji Kolumbia Brytyjska w Kanadzie.
Ciężko byłoby uwierzyć w taką historię, gdyby nie fakt, że eksperci z Uniwersytetu Zachodniego Ontario potwierdzają, że najprawdopodobniej tak właśnie było. Wszystkie cechy zdarzenia pasują do opisu uderzenia meteorytu. Co więcej, w tym samym czasie, kiedy doszło do zdarzenia wiele osób na terenie prowincji informowało o jasnym bolidzie przecinającym niebo.
Choć codziennie w atmosferę ziemską wchodzi nawet sto ton pyłu i skał kosmicznych to szansa na to, że meteoryt spadnie gdzieś w pobliżu nas jest niewiarygodnie mała. Jakby nie patrzeć, ponad 70 proc. powierzchni Ziemi to morza i oceany. To, co wejdzie w atmosferę ziemską nad lądem w większości spali się w ciągu kilku sekund od wejścia w atmosferę. To, co mimo wszystko przetrwa w części lot przez atmosferę i dotrze na powierzchni Ziemi najprawdopodobniej spadnie na terenie niezamieszkanym przez człowieka. Mogłoby się zatem wydawać, że szansa na zobaczenie faktycznie spadającego meteorytu jest równa zeru.
Ruth Hamilton z Golden już wie, że tak nie jest. Nie jest to jednak pierwszy przypadek tego typu. Pierwszym i bardzo nagłośnionym przypadkiem „bliskiego spotkania człowieka z meteorytem” jest przypadek Ann Hodges z 1954 roku.
Ann Hodges, pierwsze (znane) bliskie spotkanie człowieka z meteorytem
Tak samo jak w przypadku Golden, niemal siedemdziesiąt la temu, 30 listopada 1954 r. mieszkańcy miejscowości Sylacauga w Alabamie zobaczyli na niebie jasny meteor, świetlne zjawisko popularnie nazywane spadającą gwiazdą. Okazało się, że za owo zjawisko odpowiada całkiem sporych rozmiarów skała kosmiczna. Podczas lotu przez atmosferę część skały spłonęła, a część rozpadła się na fragmenty. Jeden z tych fragmentów trafił w dach przypadkowego domu jednorodzinnego. Drugi meteoryt został znaleziony jakiś czas później kilka kilometrów dalej.
Była godzina 14:46. Ann Hodges, główna bohaterka tej opowieści, leżała sobie na kanapie w salonie pod kocem. Listopad, wiadomo, chłodno się zrobiło. Tryb jesieniara włączony. Spokój Hodges zakłócił jednak huk. Kamień uderzył w dach jej domu, przebił strop, uderzył w szafkę z radiem, odbił się i uderzył w jej biodro. Początkowo nikt w pokoju nie wiedział co się stało. Kiedy jednak matka Hodges podbiegła do niej, okazało się, że w biodro uderzył ją kamień, którego jeszcze przed chwilą nie było. Skała miała nieco ponad 4 kilogramy.
Cała historia miała jeszcze wiele dalszych elementów. Wystarczy wspomnieć, że początkowo meteoryt został przejęty przez wojsko, które musiało zbadać czy to na pewno nie fragment jakiegoś wrogiego pocisku, tudzież czy to nie UFO (!). Po długiej batalii sądowej Hodges w końcu go odzyskała, choć w międzyczasie jeszcze musiała zakończyć spór z właścicielką domu (Hodges go wynajmowała), która twierdziła, że skoro spadł na jej dom, to meteoryt należy do niej. Ostatecznie kamień wrócił do osoby, w którą uderzył, jednak do tego czasu Hodges miała go już serdecznie dość, więc oddała go po prostu do Muzeum Uniwersytetu Alabamy.
Pomijając jednak te dwie historie
Warto rzucić okiem na oba zdarzenia z dużo większego dystansu. Bohaterki obu zdarzeń z pewnością skupiły się na tym, że o mało nie zginęły od przypadkowego kamienia, który przyleciał do nich prosto z kosmosu. Warto jednak pomyśleć jak mało prawdopodobne jest to zdarzenie.
Meteoryt, który wylądował na łóżku Ruth Hamilton kilka dni temu ma ok. 4,5 miliarda lat, a więc jest obiektem powstałym wtedy kiedy formował się Układ Słoneczny. Przez 4,5 miliarda lat krążył wokół Słońca w przestrzeni międzyplanetarnej to zbliżając, to oddalając się od planet i księżyców różnych planet. Mógł wejść w ziemską atmosferę 3 miliardy lat temu, kiedy w tej atmosferze nie było nawet za dużo tlenu, mógł też trafić w Ziemię 100 mln lat temu i wylądować na potężnej paproci, która później zostałaby zjedzona przez przechodzącego dinozaura. Mimo tego droga tego obiektu skrzyżowała się z przypadkową błękitną planetą akurat wtedy, kiedy istnieje na niej cywilizacja.
Meteoroid miał tyle szczęścia, że nie dokonał żywota niezauważony i nie spłonął w atmosferze, nie zniknął w toni oceanu, nie wylądował nad terytorium jakiejś puszczy, a wylądował na obszarze zamieszkałym przez istoty rozumne, ba, wylądował w domu jednej z takich istot. Dzięki temu skończy za jakiś czas jako eksponat w jakimś muzeum. To w sumie najlepszy możliwy koniec tej trwającej miliardy lat tułaczki.
A Ruth Hamilton? Tak, najadła się strachu, ale jak już odreaguje, być może poczuje wyjątkowość swojego doświadczenia - jakby nie patrzeć w kosmos poleciało już blisko sześćset osób, kosmos przyleciał jednak tylko do kilku.
Ann Hodges: The Woman That Was Hit By A Meteorite
https://www.youtube.com/watch?v=jRluPDdLrus


"I’ve never been so scared in my life:" BC woman nearly hit by meteorite
https://www.youtube.com/watch?v=qWn1dKFpkZk

https://spidersweb.pl/2021/10/uderzenie ... lozka.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Meteoryt minął jej głowę o kilkadziesiąt centymetrów. Skała z kosmosu wpadła do łóżka, gdy kobieta w nim spała.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Paź 2021, 09:20

Naukowcy wreszcie ujawnili, kiedy Ziemia stanie się niezdatna do zamieszkania. „To będzie piekło”
2021-10-15.
Naukowcy zbadali różne scenariusze dalszego postępowania zmian klimatycznych, w zależności od tego, w jakim stopniu będziemy z nimi walczyć. Wyniki okazały się przerażające. Wiemy już, kiedy Ziemia stanie się planetą niezdatną do zamieszkania.
Postępujące zmiany klimatyczne już teraz sprawiają, że pola uprawne tracą swoją żyzność, ponieważ rośliny przeżywają coraz większy stres cieplny, który uniemożliwia im normalny rozwój. Tereny rolnicze na coraz większą skalę zmieniają się w ugory.
Tylko od nas zależy to, czy sytuacja będzie się nadal pogarszać. Kanadyjscy i brytyjscy naukowcy postanowili przeprowadzić symulację dalszego rozwoju zdarzeń, w trzech różnych scenariuszach zależnych od tego, w jakim stopniu będziemy ograniczać emisję gazów cieplarnianych.
Wyniki swoich badań opublikowali na łamach pisma Global Change Biology. Pierwszy scenariusz (RCP2.6) zakłada duże zaangażowanie człowieka w redukcję emisji gazów cieplarnianych. Drugi scenariusz (RCP4.5) uwzględnia umiarkowaną globalną politykę klimatyczną. Scenariusz trzeci (RCP6.0) ukazuje obraz tego, co nas czeka, gdy problem zmian klimatycznych będziemy ignorować.
W najbardziej optymistycznym scenariuszu zasięg obszarów narażonych na skrajny stres cieplny zwiększy się tylko nieznacznie. W scenariuszu umiarkowanym w ciągu kilkuset lat obszary niezdatne do uprawy roli i zamieszkania obejmą całą północną Afrykę, Bliski Wschód, południe Azji, północną Amerykę Południową i północną Australię.
W najczarniejszym scenariuszu do 2500 roku bezludna pozostanie cała strefa międzyzwrotnikowa, a nawet częściowo niektóre obszary strefy umiarkowanej. Susze, potworne upały i pożary będą zagrażać uprawom również na południu Europy, w krajach basenu Morza Śródziemnego, a także na południu USA.
Już w 2100 roku stres cieplny będzie zagrażać mieszkańcom i uprawom rolnym w Indiach, drugim najliczniejszym kraju na świecie. Już teraz połowa wszystkich ludzi na świecie narażonych na zagrażające życiu upały to właśnie mieszkańcy Indii.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Global Change Biology.
Fot. Pixabay.

Wykres pokazuje zmiany średniej globalnej temperatury powietrza (linie ciągłe) i wzrostu poziomu oceanów (linie przerywane) w latach 2000-2500 w stosunku do średnich z lat 2000-2019 dla scenariuszy RCP6.0, RCP4.5 i RCP2.6. Fot. online.wiley.com

Średnia liczba miesięcy w roku, w których Indeks Stresu Cieplnego (UTCI) przekracza poziom „bardzo dotkliwy” (38°C) w latach 2020, 2100, 2200 i 2500, na podstawie scenariuszy RCP6.0, RCP4.5 i RCP2.6. Fot. online.wiley.com

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... ie-pieklo/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Naukowcy wreszcie ujawnili, kiedy Ziemia stanie się niezdatna do zamieszkania. To będzie piekło.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Naukowcy wreszcie ujawnili, kiedy Ziemia stanie się niezdatna do zamieszkania. To będzie piekło2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Naukowcy wreszcie ujawnili, kiedy Ziemia stanie się niezdatna do zamieszkania. To będzie piekło3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:16

Opary z Cumbre Vieja nad Polską. RCB: chmura gazu powoli się rozrzedza i rozmywa
2021-10-15. Autor: kw, anw//rzw. Źródło: IMGW, Reuters, tvnmeteo.pl, RCB

Z wulkanu Cumbre Vieja na La Palmie od tygodni emitowane są hektolitry lawy i tumany toksycznych oparów. Nad Polską przemieszcza się chmura dwutlenku siarki, która znajduje się na wysokości około pięciu kilometrów. Jak podkreśliło w piątkowym komunikacie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB), chmura "nie stanowi żadnego zagrożenia".
Wulkan Cumbre Vieja nieprzerwanie od 19 września emituje lawę i masę toksycznych oparów. Jak zapowiadał Copernicus Atmosphere Monitoring Service (CAMS), w czwartek wieczorem nad centralne regiony Europy mogła napłynąć chmura dwutlenku węgla pochodzenia wulkanicznego.
Jeszcze w czwartek o sprawie informował też Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Podał, że chmura będzie przemieszczać się równoleżnikowo i swoim zasięgiem obejmie między innymi północno-wschodnią Polskę.
RCB: nie ma zagrożenia
W piątek komunikat w tej sprawie wydało RCB.
"Chmura dwutlenku siarki, która przemieszcza się nad Polską, nie stanowi żadnego zagrożenia" - podkreśliło na Twitterze Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. W komunikacie wskazano, że chmura nie ma znaczenia dla ruchu lotniczego. "Nie prognozuje się żadnych ograniczeń i zaleceń dla samolotów (to wyłącznie gaz, a nie pył wulkaniczny)" - podano. "Chmura gazu znajduje się teraz na wysokości około pięciu kilometrów, powoli się rozrzedza i rozmywa" - dodano.
W obecnej chwili, patrząc pod kątem kierunku wiatru, nie widać, żeby toksyny bezpośrednio napływały do nas z tego obszaru. Jeśli jednak są, to w szczątkowej, bezpiecznej ilości - potwierdził synoptyk tvnmeteo.pl Daniel Kowalczyk.
Cumbre Vieja nie pierwszy raz "straszy" Polskę
W związku z zaniepokojeniem, jakie wzbudza erupcja na La Palmie w innych regionach Europy, w tym w Polsce, RCB już wcześniej uspokajało, że "niewielkie" jest prawdopodobieństwie wystąpienia kwaśnego deszczu.
Kwaśny deszcz to opady atmosferyczne o odczynie pH mniejszym niż 5,6. Powstaje, gdy do atmosfery dostają się substancje, takie jak tlenki siarki, azotu i węgla wraz z dymami czy na przykład spalinami. W wyniku połączenia tych gazów z parą wodną w chmurach wytwarzają się kwasy.
Wulkan Cumbre Vieja wybuchł prawie cztery tygodnie temu. Od tego czasu nie przestaje wyrzucać z siebie materiału wulkanicznego. Lawa zalała już ponad 600 hektarów wyspy La Palma, zniszczyła około 1500 budynków. Tysiące ludzi zostało ewakuowanych.
Autor:kw, anw//rzw
Źródło: IMGW, Reuters, tvnmeteo.pl, RCB
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MAXAR TECHNOLOGIES HANDOUT, RCB

https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/la-palm ... wa-5453274
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Opary z Cumbre Vieja nad Polską. RCB chmura gazu powoli się rozrzedza i rozmywa.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Opary z Cumbre Vieja nad Polską. RCB chmura gazu powoli się rozrzedza i rozmywa2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Opary z Cumbre Vieja nad Polską. RCB chmura gazu powoli się rozrzedza i rozmywa3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:19

W kilkadziesiąt minut na "skraj" świata. US Space Force liczy na suborbitalne cargo
2021-10-15.Kacper Bakuła.
Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych (US Space Force) poinformowały o trwającym konkursie ofert projektowych dla placówek badawczych i startupów, zakładającym stworzenie wykonalnych i nowatorskich koncepcji operacyjnego zastosowania konkretnych technologii kosmicznych. Najlepsze rozwiązania mają zostać zaadaptowane przez 6. rodzaj amerykańskich sił zbrojnych, mając w zamyśle zwiększenie własnych zdolności US Space Force. Jeden z obszarów dotyczy coraz bardziej eksponowanego ostatnio obszaru spodziewanego suborbitalnego transportu rakietowego "ziemia-ziemia".
US Space Force ogłosiło wspomniany konkurs ofert w ramach programu Hyperspace Challenge 2021. Jak wynika z komunikatu, poszukiwane są innowacyjne koncepcje użytkowego wykorzystania zdolności kosmicznych, możliwe do zaadaptowania na potrzeby amerykańskich sił kosmicznych. Do kolejnego etapu (ma on nastąpić 2 grudnia br.) polegającego na wizualnym zaprezentowaniu najciekawszych rozwiązań z danej dziedziny, wybrano 13 startupów i 11 zespołów z ośrodków akademickich. Najlepsze projekty w sześciu obszarach otrzymają dofinansowanie w wysokości 100 tysięcy USD.
Wśród podanych przez USSF zagadnień znalazło się to związane z suborbitalnym transportem krytycznych i newralgicznych (z punktu widzenia sił zbrojnych) ładunków - z jednego punktu na Ziemi w inny dowolnie odległy, za pomocą komercyjnych rakiet nośnych. Organizatorzy konkursu szukają najlepszego sposobu, który pozwalałby (wykorzystując transport suborbitalny) na bezpieczny zrzut kontenera z zaopatrzeniem po tym, gdy system nośny dokonałby ponownego wejścia w gęstsze partie atmosfery. Zdaniem przedstawicieli sił kosmicznych to rozwiązanie miałoby być panaceum na wszelkie bolączki logistyki militarnej w warunkach szybkiego reagowania - w obliczu ciągłej konieczności dostarczania ładunków w krótkim czasie i skali całego globu.
W konkursie są rozważane następujące obszary-zagadnienia, w których podmioty zaproszone składają swoje projekty i prezentacje:
• szybkie określenie orbity początkowej śmieci kosmicznych;
• uczenie maszynowe dla inteligentnego i autonomicznego systemu śledzenia nowych obiektów na orbicie,
• możliwości wykorzystania mikrograwitacji w zastosowaniach wojskowych i komercyjnych,
• wykrywanie kwantowe jako metoda detekcji pola grawitacyjnego Ziemi,
• serwisowanie i montaż rakiet na orbicie, wraz z uzupełnianiem paliwa.
Siły Kosmiczne USA (a wcześniej także US Air Force, które do 2019 roku odpowiadało jeszcze w całości za obszar zaangażowania operacyjnego szóstego rodzaju amerykańskich sił zbrojnych) od dłuższego czasu wykazują zainteresowanie tematyką rakietowego transportu suborbitalnego. Widać to było także w niedawnych opracowaniach dotyczących zamysłu stworzenia kontenera intermodalnego oraz zaprojektowania przestrzeni ładunkowej w rakiecie do szybkiego załadunku, przewozu i rozładunku kontenerów zaopatrzeniowych.
Z pozoru niewielki konkurs ofert ma zresztą tematyczny związek ze znacznie większym wojskowym programem Rocket Cargo, rozwijanym przez wojskowy instytut Air Force Research Laboratory i będącym na liście tzw. projektów awangardowych (w planowanej kolejnej generacji programu Vanguard), uznawanych z wyznacznik listy kluczowych wątków rozwojowych sił kosmicznych oraz sił powietrznych USA.
Świeży, bo zainaugurowany w czerwcu bieżącego roku program Rocket Cargo zakłada transport ładunku o masie do 100 ton za pomocą komercyjnej rakiety wielokrotnego użytku. Sposób funkcjonowania tego transportu już na dość wczesnym etapie koncepcyjnym uważnym obserwatorom może przypominać mechanizm działania aktualnie rozwijanej przez firmę SpaceX rakiety Starship, która w zaawansowanej fazy rozwojowej mogłaby relatywnie szybko zostać przystosowana do wypełniania zadań stawianych przez siły zbrojne w tym aspekcie (transportu suborbitalnego). Zresztą, możliwości takiego zastosowania systemu Starship sygnalizował podczas swoich prezentacji sam Elon Musk.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez USSF, system Rocket Cargo miałby w stanie przemieścić nawet 100 ton użytecznego ładunku w dowolne miejsce na kuli ziemskiej, w czasie nie dłuższym niż godzina. Co prawda, dowództwo AFRL podkreślało, że podobny udźwig posiadają samoloty takie jak Boeing C-17 Globemaster, aczkolwiek w tym wypadku istotny jest niezwykle krótki czas realizacji dostawy, począwszy od załadunku i skończywszy na rozładunku bądź zrzucie kontenerów, oraz rokrocznie zmniejszające się ceny startów systemów nośnych, co dodatkowo wpływa na atrakcyjność transportu suborbitalnego.
Aby zintensyfikować prace w tym programie, Departament Sił Powietrznych poprosił o przeznaczenie w roku fiskalnym 2022 na rozwój koncepcji 47,9 mln USD (190 tys. PLN). Dodatkowo, jak podał portal Air Force Magazine, rozmowy z SpaceX i Exploration Architecture Corp. na temat wykorzystania cywilnych rakiet do transportu wojskowego już trwają co najmniej od 2020 roku.
Idea wykorzystania rakiet do dostarczania wojskowych ładunków na zasadzie "Earth 2 Earth" nie jest nowa. Od co najmniej początku rozwoju systemów nośnych wojsko miało w planach wykorzystać je do celów cargo, niemniej przez ostatnie dziesięciolecia istniał jeden główny problem z tym związany, czyli zaporowa cena za każdy kilogram wynoszonego ładunku oraz pomniejsze, czyli niewystarczające zaawansowanie technologiczne ówczesnych rakiet jak na nietuzinkowe zapotrzebowania ekspedycyjne Stanów Zjednoczonych.
Po wielu latach, gdy widzimy dynamicznie rozwijający się sektor prywatny i rywalizujące pomiędzy sobą projekty pojazdów kosmicznych, to wojsko może koniec końców wybrać najlepsze rozwiązanie, by nawiązać z jego producentem współpracę dotyczącą rozwoju cywilno-wojskowej logistyki suborbitalnej.
Źródło: SPACE24

Ilustracja: Air Force Research Lab [www.afrl.af.mil]

https://www.space24.pl/w-kilkadziesiat- ... alne-cargo
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: W kilkadziesiąt minut na skraj świata. US Space Force liczy na suborbitalne cargo.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:21

Galaktyka 3 mld lat świetlnych od Ziemi nadaje. Naukowcy nie wiedzą, co to za sygnał
2021-10-15. Radek Kosarzycki

Szybkie błyski radiowe nie odpuszczają. Jakkolwiek naukowcy nie próbowaliby odkryć ich pochodzenia, wszystkie dotychczasowe próby spełzają na niczym. Analiza obserwacji wyjątkowo aktywnego źródła błysków wskazuje, że nadal nic nie wiemy.
Szybkie błyski radiowe (FRB, ang. fast radio bursts) zostały odkryte po raz pierwszy w 2007 r. Są to bardzo krótkie - trwające zaledwie po kilka milisekund - błyski promieniowania elektromagnetycznego w zakresie radiowym.
Większość dotychczas obserwowanych FRB pochodzi z odległości wielu milionów lub nawet miliardów lat świetlnych, choć astronomowie zaobserwowali już kilka błysków, które mają swoje źródło w naszej galaktyce, a zatem w odległości zaledwie kilkudziesięciu tysięcy lat świetlnych. Niezależnie od tego co jest źródłem błysków, musi to być coś fascynującego. Choć same błyski są krótkie, to uwalniają ogromne ilości energii porównywalne z setkami milionów gwiazd takich jak Słońce.
Główną trudnością stojącą przed astronomami próbującymi odkryć pochodzenie szybkich błysków radiowych jest fakt, że większość z nich błyska tylko raz i nigdy już więcej się nie pojawia, przez co ciężko ustalić co tak naprawdę było ich źródłem.
Niedawne obserwacje zdają się wskazywać, że przynajmniej jednym ze źródeł szybkich błysków radiowych są magnetary, czyli gwiazdy neutronowe obdarzone wyjątkowo silnym polem magnetycznym. Problem jednak w tym, że magnetary błyskają regularnie. Za każdym obrotem wokół własnej osi, gdy strumień promieniowania omiata Ziemię, rejestrujemy na Ziemi błysk. Brzmi to nawet logicznie. W takich jednak sytuacjach błyski powinny pojawiać się niezwykle regularnie, wszak mało prawdopodobne, aby magnetar bezustannie zmieniał tempo swojego obrotu
FRB121102 znów dostarcza!
Astronomowie pracujący na największym na Ziemi jednoczaszowym radioteleskopie FAST, którego średnica to zawrotne 500 metrów, w 2019 roku postanowili przyjrzeć się uważnie sygnałowi oznaczonemu FRB121102, którego źródło znajduje się w galaktyce karłowatej oddalonej od nas o 3 miliardy lat świetlnych.
Na przestrzeni zaledwie 47 dni naukowcy zarejestrowali aż 1652 szybkie błyski radiowe pochodzące z tego źródła. Tym samym uznano je za najbardziej aktywne źródło FRB spośród dotąd odkrytych. Dla astronomów takie obiekty są idealne do badania, bowiem im więcej błysków, tym więcej danych, a im więcej danych, tym więcej informacji można się o nich dowiedzieć.
Tutaj właśnie pojawił się pewien problem. Odstępy między kolejnymi błyskami radiowymi zdają się być całkowicie losowe. W szczycie aktywności astronomowie rejestrowali 122 błyski na godzinę. Jakkolwiek nie analizowano danych, żadnej regularności nie udało się dostrzec między kolejnymi błyskami. Oznacza to, że z pewnością w tym przypadku źródłem nie jest jeden wirujący obiekt.
Jakby tego było mało taka intensywna aktywność w przypadku FRB121102 trwa przez dziewięćdziesiąt dni, po których następuje 67 dni ciszy.
Można zatem powiedzieć, że szczegółowe obserwacje tego konkretnego źródła błysków radiowych przysporzyło naukowcom jedynie dodatkowych pytań, nie przynosząc żadnych informacji poza tą, że wirujące magnetary nie mogą być jedynym źródłem szybkich błysków radiowych. Obserwacje FRB121102 trwają nadal.
Panoramiczne zdjęcie radioteleskopu FAST wykonane 8 stycznia 2020 r. Źródło: Xinhua/Ou Dongqu

https://spidersweb.pl/2021/10/tysiace-s ... 21102.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Galaktyka 3 mld lat świetlnych od Ziemi nadaje. Naukowcy nie wiedzą, co to za sygnał.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Galaktyka 3 mld lat świetlnych od Ziemi nadaje. Naukowcy nie wiedzą, co to za sygnał2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:24

Misja Lucy startuje – pierwsze badania planetoid trojańskich
2021-10-15. Dominika Pik
Już w najbliższą sobotę w podróż do pasa planetoid wyruszy sonda Lucy. Celem tej misji jest zbadanie ośmiu planetoid – jednej należącej do pasa planetoid i siedmiu trojańczyków. Start misji będzie transmitowany przez NASA na YouTube.
Tajemniczy trojańczycy
Misja Lucy jako pierwsza zbada planetoidy trojańskie. Są to dwie grupy planetoid, które krążą po orbicie Jowisza w punktach libracyjnych L4 i L5, nazywanych też punktami Lagrange’a. To takie punkty w układzie jednego ciała orbitującego wokół drugiego, że ciało o pomijalnej masie znajdujące się w jednym z tych punktów nie porusza się względem obiektów układu. Planetoidy trojańskie znajdują się w punktach Lagrange’a układu Słońce-Jowisz.
Daleka podróż i oczekiwania
Misja Lucy potrwa dwanaście lat i zbada osiem planetoid, jedną z głównego pasa planetoid i siedem z obu grup trojańczyków. Naukowcy ufają, że ich zbadanie dostarczy wielu informacji na temat przeszłości Układu Słonecznego, dlatego nazwa misji nawiązuje do praczłowieka o tym imieniu. Lucy była przedstawicielką gatunku Australopithecus afarensis, praprzodka ludzkości. Dzięki badaniom jej szkieletu zdobyliśmy wiedzę o przeszłości gatunku ludzkiego.
Droga sondy kosmicznej zahacza o obie grupy trojańczyków, dzięki czemu urządzenie zbada wszystkie trzy rodzaje obiektów w tych grupach, czyli planetoidy typu P, D i C. Planetoidy typu P i D to obiekty przypominające te w pasie Kuipera, który znajduje się za orbitą Neptuna. Planetoidy typu C to te, które bardziej przypominają te w zewnętrznej części pasa planetoid, znajdującego się pomiędzy Marsem i Jowiszem. Na razie zakłada się, że trojańczycy pod warstwą węgla skrywają wodę i różne lotne substancje.
Transmisja startu
Sonda zostanie wyniesiona w kosmos rakietą Atlas V 401 z przylądku Canaveral na Florydzie. Start rakiety będzie można oglądać na żywo na kanale NASA na YouTube. Transmisja startu rozpocznie się w sobotę 16 października o 11:00 czasu polskiego. Rakieta ma wystartować o godzinie 11:34.
Źródła:
NASA Sets Coverage, Invites Public to Virtually Join Lucy Launch, Lucy: The First Mission to the Trojan Asteroids

Na grafice zaznaczono położenie planetoid Trojańskich w Układzie Słonecznym. Zwyczajowo jedną grupę planetoid nazywa się Grekami, a drugą Trojańczykami. Źródło: WikimediaCommons: Mdf

Na mapie przedstawiono trasę, którą pokona sonda Lucy, aby dotrzeć do planetoid trojańskich.
Źródło: Southwest Research Institute

https://astronet.pl/loty-kosmiczne/misj ... ojanskich/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Misja Lucy startuje – pierwsze badania planetoid trojańskich.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Misja Lucy startuje – pierwsze badania planetoid trojańskich2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Misja Lucy startuje – pierwsze badania planetoid trojańskich3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:27

Udany start astronautów Shenzhou 13 do stacji kosmicznej Tiangong
2021-10-15.
Rakieta Długi Marsz 2F wyniosła na orbitę drugą załogę Chińskiej Stacji Kosmicznej. W kierunku stacji poleciał statek Shenzhou 13 z trojgiem astronautów.
Kolejny chiński start załogowy poświęcony obsadzeniu Chińskiej Stacji Kosmicznej (Tiangong) został przeprowadzony 15 października 2021 r. Rakieta Długi Marsz 2F wystartowała z kosmodromu Jiuquan o 18:23 czasu polskiego.
Lot przebiegł pomyślnie i nieco ponad 8 minut po starcie rakieta umieściła statek Shenzhou 13 na poprawnej wstępnej orbicie. Statek rozłożył panele słoneczne i astronauci mogli zdjąć skafandry ciśnieniowe w drodze do stacji.
Wyrównanie orbity z orbitą stacji Tiangong i dolot do stacji potrwa około 6 godzin. Statek zadokuje do portu w jedynym na razie module, czyli w Tianhe.
W skład 2. Ekspedycji do stacji Tiangong wchodzą:
Zhai Zhigang - 55-letni astronauta, biorący wcześniej udział w misji kosmicznej Shenzhou 7. Jako pierwszy przeprowadził chiński spacer kosmiczny w 2008 r., wychodząc na zewnątrz statku Shenzhou.
Wang Yaping - 41-letnia astronautka. Druga Chinka, która poleciała na orbitę. Swoją pierwszą misję kosmiczną - Shenzhou 10 - wykonała w czerwcu 2013 r. do tymczasowej stacji kosmicznej Tiangong 1.
Ye Guangfu - 41-letni astronauta. Debiutant w tej roli. Wchodzi w skład grupy astronautów, którzy rozpoczęli szkolenie w 2010 r.
Misja Shenzhou 13 to 8. misja załogowa Chin i druga na potrzeby stacji kosmicznej Tiangong. Jest to też pierwsza chińska półroczna misja. Obecnie stacja składa się z pojedynczego modułu Tianhe, wysłanego w kwietniu 2021 r. oraz statku towarowego Tianzhou 3, który zadokował we wrześniu i dostarczył zaopatrzenie dla załogi i nowe skafandry do spacerów kosmicznych.
Jak podaje agencja prasowa Xinhua jednym z głównych celów misji Shenzhou 13 jest test kluczowych technologii potrzebnych do ukończenia konstrukcji stacji np. manipulacja ramieniem robotycznym w celu przyszłych relokacji modułów stacji. W trakcie ekspedycji zostaną przeprowadzone 2-3 spacery kosmiczne.
Oczywiście w czasie trwania pobytu załogi Shenzhou 13 przeprowadzane będą eksperymenty naukowe i technologiczne w dziedzinie medycyny kosmicznej i fizyki w warunkach mikrograwitacji. Będą również prowadzone działania edukacyjne.
Kolejną fazą budowy stacji Tiangong będzie wysłanie dwóch modułów badawczych Wentian i Mengtian w 2022 r. W przyszłym roku zostanie przeprowadzona także kolejna misja Shenzhou 14.


Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: Xinhua/NSF

Więcej informacji:
• informacja prasowa nt. udanego startu misji Shenzhou 13 (Xinhua)


Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 2F wysyłająca statek załogowy Shenzhou 13. Źródło: Xinhua.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ud ... j-tiangong
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Udany start astronautów Shenzhou 13 do stacji kosmicznej Tiangong.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:28

Startuje telewizyjna seria pt. "Mała Urania"
2021-10-15.
Dzisiaj premiera nowej telewizyjnej serii edukacyjnej dla dzieci. "Mała Urania" będzie już nie tylko komiksem w naszym czasopiśmie, ale także produkcją telewizyjną i kanałem na YouTube. Zapraszamy!
Mała Urania to dziewczynka znana z komiksów publikowanych na łamach czasopisma "Urania - Postępy Astronomii". Przeżywa w nich różne przygody z astronomią lub w kosmosie. Powstał pomysł, aby przygotować również filmową serię edukacyjną, popularyzującą astronomię wśród dzieci. I tak oto powstała telewizyjna "Mała Urania".
Przygody tytułowej Uranii wprowadzą młodego widza w pasjonujący świat astronomii. Śledząc przygody głównej bohaterki będzie można odwiedzić bliższe oraz dalsze zakątki Wszechświata. Urania przemierza kosmos w rakiecie. Załogę oprócz Uranii stanowią: Drona - latająca zwiadowczyni, Łajzik - marsjański łazik oraz Robi - sztuczna inteligencja, komputer pokładowy. Każdy odcinek to inna kosmiczna historia. Filmy będą zawierały element edukacyjny w postaci krótkiego felietonu wyjaśniającego młodym widzom tajniki astronomii.
Seria filmów jest wynikiem współpracy pomiędzy Polskim Towarzystwem Miłośników Astronomii (PTMA), TVP3 Bydgoszcz oraz Teatrem Baj Pomorski w Toruniu, w którym to nakręcono wszystkie odcinki. Partnerzy projektu to czasopismo "Urania - Postępy Astronomii" oraz Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika w Grudziądzu. Program zrealizowany został w konwencji teatru lalkowego. Seria filmów pt. "Mała Urania" została dofinansowana z programu „Społeczna odpowiedzialność nauki" Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (aktualnie Ministerstwo Nauki i Edukacji).
Telewizyjna premiera "Małej Uranii", czyli "kosmicznych przygód dociekliwej dziewczynki", zapowiadana jest na piątek 15.10.2021 o godz. 20.10 w TVP 3 Bydgoszcz. Powtórka w sobotę 16.10.2021 o godz. 10.15. Z kolei na YouTube premierowy odcinek pojawi się w czwartek 21.10.2021 o godz.18.00.
Przypomnijmy, iż drugi poza PTMA z wydawców Uranii - Polskie Towarzystwo Astronomiczne - realizuje z kolei telewizyjną serię Astronarium o tajemnicach Wszechświata i naukowcach, którzy je badają. Astronarium jest emitowane w ogólnopolskim paśmie TVP 3 oraz dostępne na YouTube.
Więcej informacji:
• "Mała Urania" - odcinek premierowy na YouTube
• "Mała Urania" na Facebooku

Autor: Krzysztof Czart
Źródło: Urania / PTMA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/st ... ala-urania
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Startuje telewizyjna seria pt. Mała Urania.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:30

Życie na Wenus mogło nigdy nie mieć szans
2021-10-15.
W ostatnich latach naukowcy coraz częściej postrzegają ją jako planetę mogącą utrzymać pewne formy życia. Niektóre wyniki modelowania sugerują, że starożytna Wenus posiadała rozległe oceany i łagodny klimat, który mógł przetrwać kilka miliardów lat. Nowe badania dowodzą jednak, że od zawsze mogła być zbyt gorąca dla oceanów.
Oczywiście Wenus jest dziś planetą piekielną, co do tego nie ma wątpliwości. Spowija ją gruba warstwa chmur, wywołująca efekt cieplarniany. Jej powierzchnia jest sucha i tak gorąca, że mógłby się tam stopić ołów. Jednak mimo to niektórzy naukowcy twierdzą, że życie na Wenus, jeśli kiedykolwiek zaistniało, mogłoby tam nadal istnieć, unosząc się w chmurach na wysokości około 50 kilometrów ponad jej powierzchnią,czyli tam, gdzie temperatury i ciśnienie są podobne do tych odczuwanych na poziomie morza na Ziemi. To ciekawa wizja. Tyle tylko, że nowe wyniki badań nieco studzą te nadzieje.
Tak jak wszystkie nowo narodzone planety, młoda Wenus była niezwykle gorąca, o wiele za gorąca na oceany z płynną wodą. Jeśli w ogóle pojawiła się tam woda, to niemal całkowicie odparowywała. Poprzednie publikacje, omawiające wyniki modelowania wskazujące na dawne, przyjazne życiu warunki na Wenus, pokazywały, że na pewnym etapie istnienia planeta ochłodziła się. Wystarczająco, by utrzymać płynną wodę powierzchniową, w dużej mierze dzięki chmurom, które odbijały wówczas duże ilości promieniowania słonecznego w kosmos. Przyczyniło się również do tego słabiej świecące, młodsze Słońce. We wczesnych latach Układu Słonecznego nasza gwiazda miała jedynie około 70% swej obecnej jasności.
W publikacji z 13 października tego roku zespół pod kierownictwem Martina Turbeta z Obserwatorium Astronomicznego w Genewie przedstawia wyniki symulacji komputerowych dla klimatu dawnej Wenus. Świadczą one między innymi o tym, że warunki panujące na młodej Wenus prawdopodobnie ograniczały obecność chmur do nocnej strony planety, gdzie były one niezbyt przyjazne – i to delikatnie mówiąc – dla ewentualnego życia. Takie chmury nie tylko nie odbijałyby wówczas światła słonecznego od planety, ale faktycznie ogrzewałyby jeszcze bardziej całą Wenus poprzez efekt cieplarniany, zatrzymując dużo ciepła pod swoją grubą warstwą i nie pozwalając mu z powrotem uciec w kosmos. Podsumowując, jeśli faktycznie tak było, Wenus nigdy nie ostygła wystarczająco, by padał na niej deszcz i tworzyły się rzeki, jeziora czy oceany.
Jeszcze bardziej dokładne badania powierzchni Wenus mogą nieco rozjaśnić kwestię jej dawnego klimatu. Na przykład wysoce zdeformowane regiony planety znane jako tessery uważa się za obszary podobne składem do skał kontynentalnych na Ziemi.
– Ale na naszej planecie takie skały powstają w procesach metamorficznych (w których minerały zmieniają swoją formę bez topienia się) zachodzących w obecności ciekłej wody – piszą autorzy publikacji. Gdyby jednak w przyszłości tessery okazały się zbudowane z bazaltów, tak jak zwyczajne dno morskie na Ziemi, do ich utworzenia się nie byłaby już potrzebna woda w stanie płynnym, co dodatkowo potwierdzałoby hipotezę Turbeta i jego współpracowników. Dodajmy, że nowa, planowana misja NASA VERITAS (skrót od Venus Emissivity, Radio Science, InSAR, Topography and Spectroscopy), która ma rozpocząć się w 2028 roku, ma na celu między innymi zbadanie tesser z orbity. Ale niewykluczone, że do ich pełnego zrozumienia potrzebny będzie ostatecznie także wenusjański lądownik.
W omawianych badaniach wykazano też, że i Ziemia podążyłaby cieplarnianą drogą Wenus, gdyby tylko dawne Słońce było nieco jaśniejsze. Młode Słońce, posiadające 92% zamiast 70% swojej obecnej jasności, prawdopodobnie również nadałoby naszej planecie status cieplarni. Te wyniki symulacji mają również duże znaczenie dla światów krążących wokół innych słońc – planet pozasłonecznych. Okazuje się, że te z nich, które krążą w pobliżu wewnętrznej krawędzi stref zamieszkiwalnych, tam gdzie na ich powierzchni teoretycznie może być woda w stanie ciekłym, mogą w rzeczywistości nie nadawać się jednak do zamieszkania.
Czytaj więcej
• Cały artykuł
• W chmurach Wenus odkryto potencjalne ślady życia
• NASA wraca na Wenus – dwie nowe misje

Źródło: Mike Wall/Space.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Wenus sfotografowana przez sondę Galileo 14 lutego 1990 roku. Ten obraz został sztucznie uwydatniony niebieskim odcieniem, aby lepiej ukazać szczegóły chmur. Źródło: NASA/JPL
Zagadka Wenus i Ziemi - Astronarium 109
https://www.youtube.com/watch?v=aUK4pnM3mlQ

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zy ... iec-szansy
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Życie na Wenus mogło nigdy nie mieć szans.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:31

Czy czarna dziura pochłaniająca gwiazdę wygenerowała neutrino?
2021-10-15.
Nowe obliczenia pokazują, że czarna dziura pochłaniająca gwiazdę mogła nie wygenerować wystarczającej ilości energii do wysłania neutrina.
W październiku 2019 roku wysokoenergetyczne neutrino uderzyło w Antarktydę. Neutrino, które było niezwykle trudne do wykrycia, wzbudziło zainteresowanie astronomów: co mogłoby wygenerować tak potężną cząsteczkę?

Naukowcy prześledzili wstecz drogę neutrino i oszacowali, że ślad wiedzie do supermasywnej czarnej dziury, która właśnie rozerwała i połknęła gwiazdę. Znane jako zdarzenie rozerwania pływowego (TDE), AT2019dsg wystąpiło zaledwie kilka miesięcy wcześniej – w kwietniu 2019 roku – w tym samym rejonie nieba, z którego pochodziło neutrino. Astronomowie stwierdzili, że to monstrualnie gwałtowne zdarzenie musiało być źródłem potężnej cząsteczki.

Jednak nowe badania poddają w wątpliwość to twierdzenie.

W pracy opublikowanej w październiku 2021 roku w The Astrophysical Journal, zespół naukowców przedstawił nowe, obszerne obserwacje radiowe i dane dotyczące AT2019dsg, pozwalające zespołowi obliczyć energię wyemitowaną przez to zdarzenie. Odkrycia pokazują, że AT2019dsg nie wygenerowało energii potrzebnej do wytworzenia neutrino; w rzeczywistości to, co wyrzuciło, było całkiem „zwyczajne”, konkluduje zespół.

Czarne dziury to niechlujni zjadacze
Chociaż może się to wydawać sprzeczne z intuicją, czarne dziury nie zawsze pochłaniają wszystko w swoim zasięgu.

Kiedy gwiazda wędruje zbyt blisko czarnej dziury, siły grawitacyjne zaczynają ją rozciągać. Ostatecznie, wydłużona materia spiralnie okrąża czarną dziurę i nagrzewa się, tworząc błysk na niebie, który astronomowie mogą dostrzec z odległości milionów lat świetlnych.

Ale kiedy jest zbyt dużo materii, czarne dziury nie mogą jej w całości na raz pochłonąć – mówi Kate Alexander, współautorka badania, która nazywa czarne dziury „niechlujnymi pożeraczami”. Część gazu zostaje wypluta z powrotem podczas tego procesu.

Te resztki są wyrzucane z powrotem w przestrzeń kosmiczną w postaci wypływu lub strumienia – który, jeżeli jest wystarczająco silny, może teoretycznie wygenerować cząsteczkę subatomową znaną jako neutrino.

Nieprawdopodobne źródło neutrin
Korzystając z Very Large Array (VLA) w Nowym Meksyku i Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) w Chile, zespół był w stanie obserwować AT2019dsg, oddalone od nas o 750 mln lat świetlnych, przez 500 dni po tym, jak czarna dziura zaczęła pochłaniać gwiazdę. Obszerne obserwacje radiowe uczyniły AT2019dsg najlepiej zbadanym TDE do tej pory i ujawniły, że jasność radiowa osiągnęła szczyt około 200 dni po rozpoczęciu zdarzenia.

Zgodnie z danymi, całkowita ilość energii w wypływie była równoważna energii, jaką Słońce wyprodukuje w ciągu 30 mln lat. Chociaż może to brzmieć imponująco, potężne neutrino zauważone 1 października 2019 roku wymagałoby źródła 1000 razy bardziej energetycznego.

Yvette Cendes, doktorantka w Centrum Astrofizyki, która kierowała badaniami, mówi: Jeżeli to neutrino w jakiś sposób pochodzi z AT2019dsg, nasuwa się pytanie: Dlaczego nie zauważyliśmy neutrin związanych z supernowymi w tej odległości lub bliższej? Są one znacznie bardziej powszechne i mają taką samą energię prędkości.

Zespół doszedł do wniosku, że jest mało prawdopodobne, że neutrino pochodzi z tego konkretnego TDE. Jeżeli jednak tak się stało, to astronomowie są dalecy od zrozumienia TDE i tego, w jaki sposób wysyłają one neutrina.

TDE AT2019dsg zostało po raz pierwszy dostrzeżone 9 kwietnia 2019 roku przez Zwicky Transient Facility w Kalifornii Południowej. Neutrino, znane jako IceCube-191001A, zostało wykryte IceCube Neutrino Observatory znajdujące się na biegunie południowym sześć miesięcy później.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA

Urania
Wizja artystyczna zdarzenia rozerwania pływowego AT2019dsg, gdzie supermasywna czarna dziura rozciąga i pochłania gwiazdę. Źródło: DESY, Science Communication Lab

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... iazde.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy czarna dziura pochłaniająca gwiazdę wygenerowała neutrino.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Paź 2021, 08:33

Zauważyli parę wodną na Europie
2021-10-15.
Obserwacje jednego z księżyców Jowisza – Europy - dostarczyły dowodów na stałą obecność pary wodnej.
Odkrycia dostarczyły zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Już wcześniej było wiadomo, że para wodna pojawia się na Europie za sprawą lodowych gejzerów. Wystrzeliwują one na wysokość blisko 100 kilometrów, wytwarzając przejściowe kropelki pary wodnej w atmosferze. Nowe badania pokazują jednak, że para wodna rozprzestrzeniła się na większym obszarze Europy i jest tam obecna na stałe.
,, Wykrycie stabilnej obfitości wody na Europie jest zaskakujące, ponieważ temperatury na powierzchni są bardzo niskie.
Lorenz Roth, Królewski Instytut Technologicznego KTH w Sztokholmie
Archiwalne zdjęcia, nowe odkrycie
Odkrycie było możliwe dzięki analizie archiwalnych danych zebranych przez spektroskop STIS (Space Telescope Imaging Spectrograph) zamontowany na Teleskopie Hubble'a. Obserwacje Europy w świetle ultrafioletowym w różnych pozycjach orbitalnych pochodziły z lat 1999 – 2015. Na ich podstawie Lorenz Roth z Królewskiego Instytutu Technologicznego KTH w Sztokholmie określił ilość tlenu w atmosferze Europy. Jak wiadomo, tlen to jeden ze składników wody. Interpretacja danych pozwoliła wywnioskować, że na satelicie Jowisza znajduje się para wodna. Przy użyciu tej samej techniki zaobserwowano wcześniej parę wodną w atmosferze największego księżyca Jowisza - Ganimedesa.
,, Obserwacja pary wodnej na Ganimedesie i po tylnej stronie Europy pogłębia nasze zrozumienie atmosfer lodowych księżyców.
Lorenz Roth, Królewski Instytut Technologicznego KTH w Sztokholmie
Co ciekawe – obecność pary wodnej stwierdzono jedynie na „tylnej” półkuli księżyca - zwróconej w stronę przeciwną do kierunku, w którym Europa okrąża Jowisz. Przyczyna asymetrii między półkulami nie jest obecnie znana. Podobnie jak w przypadku Ganimedesa, obecność pary wodnej prawdopodobnie wynika z sublimacji lodu wodnego. Sublimacja to przejście lodu bezpośrednio w parę wodną, z pominięciem fazy ciekłej.
W oczekiwaniu na JUICE i Clipper
Europa to czwarty co do wielkości księżyc Jowisza i jeden z 79 księżyców największej planety Układu Słonecznego. Jest również szóstym co do wielkości naturalnym satelitą w Układzie Słonecznym. Średnia temperatura na powierzchni Europy wynosi minus 170 stopni Celsjusza. Pomimo ekstremalnych warunków, uznawana za jeden z najuważniejszych celów pod kątem poszukiwania życia w Układzie Słonecznym. Pod swoją lodową powierzchnią Europa kryje bowiem ogromny ocean, który może stwarzać warunki sprzyjające życiu.
Lorenz Roth podkreśla, że najnowsze badanie kładzie podwaliny pod przyszłe misje na księżyce Jowisza. Na 2022 rok zaplanowany jest start misji ESA Jupiter Icy Moons Explorer (JUICE), która ma skupić się na badaniu trzech największych księżyców Jowisza – Ganimedesa, Kallisto i Europy. Do 2030 ma również rozpocząć się misja NASA Europa Clipper, która będzie obserwować powierzchnię Europy podczas przelotów wokół Jowisza.
źródło: ESA
Europa - lodowy księżyc Jowisza. Źródło: NASA/JPL-Caltech/SETI Institute

https://nauka.tvp.pl/56397069/zauwazyli ... na-europie
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zauważyli parę wodną na Europie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33370
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 9 gości

AstroChat

Wejdź na chat