Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wydarzenia, efemerydy, zjawiska na niebie, doniesienia z mediów

Paweł Baran | 11 Lip 2024, 06:45

Zegary Wszechświata. Atom. Historia, jakiej nie znacie – recenzja
2024-07-10. Iga Świętorecka
Atomy, izotopy, promieniowanie – pojęcia te zazwyczaj kojarzą nam się z naukami ścisłymi, takimi jak fizyka czy chemia. Okazuje się jednak, że mogą być bardzo przydatne w poznawaniu… historii. To właśnie udowadnia nam autor książki „Zegary Wszechświata. Atom. Historia, jakiej nie znacie”.
David J. Helfand, bo o nim tu mowa, jest dziekanem Wydziału Astronomii na Uniwersytecie Columbia i byłym prezesem Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego. Skąd zatem wzięło się jego zainteresowanie historią? Otóż, czytając czasopismo „The American Scientist”, autor natknął się na artykuł dotyczący odtwarzania historii na podstawie badań atomów. Postanowił zgłębić ten temat, a efektem tego jest powstanie całej książki.
Publikacja momentami swoją formą bardziej przypomina artykuł naukowy niż książkę popularnonaukową. Autor podaje nam konkretne dane i niejednokrotnie posługuje się żargonem naukowym. Na końcu książki znajduje się jednak słowniczek wyjaśniający wszystkie trudniejsze pojęcia. Opisywane zagadnienia bywają skomplikowane i ich zrozumienie wymaga skupienia, jednak jednocześnie są niezwykle fascynujące. Rozdziały są podzielone na mniejsze części, co zdecydowanie ułatwia ich czytanie – podobnie liczne grafiki i schematy, które dodatkowo upraszczają zrozumienie opisywanych zjawisk.
W swoim dziele Helfand zabiera nas w długą podróż po świecie atomów. Najpierw poznajemy historię ich odkrycia, a także własności i przemiany, którym ulegają. Następnie dowiadujemy się, w jaki sposób można wykorzystać tę wiedzę w praktyce poprzez datowanie izotopowe. Atomy umożliwiają nam poznanie diety pierwszych ludzi, odkrycie przyczyny wyginięcia dinozaurów, odtworzenie procesu powstawania Układu Słonecznego i wiele, wiele więcej. Autor prezentuje nam także historię powstania całego otaczającego nas świata, urozmaiconą przez historyjkę opowiedzianą z perspektywy kwarku górnego.
Ta wiedza pozwoliła nam spojrzeć w zupełnie nowy sposób na atomy […] i dostrzec w nich historyków, którzy mogą nam wiele powiedzieć na temat dziejów naszego świata.
David J. Helfand, Zegary Wszechświata. Atom. Historia, jakiej nie znacie, s. 370.
Z jednej strony książka Helfenda stanowi kompendium najważniejszej wiedzy o fizyce jądrowej, z drugiej zaś prezentuje zupełnie nowe spojrzenie na możliwości, jakie otwierają przed nami badania atomów. Dzięki nim można badać historię o wiele starszą, niż kiedykolwiek nam się marzyło – mowa tu nawet o miliardach lat wstecz. Autor przytacza dużą ilość konkretnych odkryć dokonanych za pomocą datowania izotopowego, które pokazują, jak ważna jest ta metoda badań.
Myślę, że warto przeczytać tę książkę przede wszystkim dlatego, iż prezentuje ona nietypowe, bardziej interdyscyplinarne spojrzenie na naukę. Pokazuje, że łączenie wiedzy z zupełnie różnych dziedzin może przynosić niespodziewanie dobre efekty. Warto wspomnieć też o tym, że autor zamieścił w swojej książce kilkudziesięciostronicową bibliografię, dzięki której osoby zainteresowane mogą znacznie bardziej zagłębić się w temat.
Tytuł oryginalny: The Universal Timekeepers: Reconstructing History Atom by Atom
Autor: David J. Helfand
Tłumaczenie: Bogumił Bieniok, Ewa L. Łokas
Wydawca: Copernicus Center PRESS
Liczba stron: 448
Data wydania: 26 czerwca 2024
Źródło: Copernicus Center PRESS
https://astronet.pl/recenzje/ksiazka/ze ... -recenzja/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zegary Wszechświata. Atom. Historia, jakiej nie znacie – recenzja.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 11 Lip 2024, 06:46

Indie chcą uczestniczyć w misji obrony planetarnej
2024-07-10. Wojciech Kaczanowski
Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (ISRO) jest poważnie zainteresowana udziałem w misji badania asteroidy, która pogłębi wiedzę na temat obiektów potencjalnie zagrażających naszej planecie. Zdobyte informacje pozwolą na lepsze przygotowania do ewentualnych misji obrony Ziemi.
”(…) asteroida w końcu w Ziemię uderzy, natomiast nie przypuszczamy, żeby wydarzyło się to w ciągu przynajmniej 100 lat.” - mówił w jednym z wywiadów dla portalu Space24.pl Artur Chmielewski - polski naukowiec pracujący w NASA Jet Propulsion Laboratory, gdzie zajmuje się m. in. misją na asteroidęApophis, która przeleci bardzo blisko naszej planety w piątek, 13 kwietnia 2029 r.
Indie chcą zbadać asteroidę
Asteroidy zagrażające Ziemi to scenariusz rodem z filmów science-ficton, natomiast okazuje się, że tego typu obawy mają pokrycie w rzeczywistości. Już teraz agencje państwowe przygotowują się do przyszłych misji obrony planetarnej. Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (ISRO) nie stanowi wyjątku, a w ostatnich dniach prezes agencji wyraził głębokie zainteresowanie udziałem w misji badania asteroidy, która pogłębi wiedzę na temat obiektów potencjalnie zagrażających naszej planecie.
Jak podaje serwis The Indian Express, indyjscy naukowcy są szczególnie zainteresowani wspomnianą misją badawczą asteroidy Apophis, natomiast dokładny plan działania nie został sprecyzowany.
”Może to obejmować umieszczenie instrumentu we wspólnej misji JAXA (Japan Aerospace Exploration Agency), ESA (European Space Agency) i NASA (National Aeronautics and Space Administration) na asteroidę Apophis lub możemy dołączyć, zapewniając wsparcie w jakiś sposób, lub możemy zrobić coś innego. Musimy zapewnić wszelkie możliwe wsparcie misji, aby móc w niej uczestniczyć i uczyć się. Jesteśmy chętni do szerzenia naszej wiedzy” - powiedział prezes ISRO.
Doświadczenie zaczerpnięte z misji badawczej byłoby niezbędne do ewentualnej misji obrony planetarnej przed asteroidą zagrażającą Ziemi. „Kiedy pojawi się informacja, że za kilka lat w Ziemię uderzy asteroida, wówczas nastąpi duża euforia i pojawi się potrzeba działania.” - twierdzi prezes ISRO. Jako przykład podaje misję DART z 2022 r.
Misja DART i planetoida Dimorphos
26 września 2022 roku nastąpiło zderzenie bezzałogowej sondy kosmicznej Double Asteroid Redirection Test (DART) z Dimorphos - księżycem planetoidy Didymos. Kolizja była celowo zaplanowana przez NASA w ramach testowania zdolności naszej cywilizacji do obrony przed potencjalnym zagrożeniem ze strony planetoid.
Plan zakłada, że gdyby Dimorphos leciał w kierunku Ziemi, to być może udałoby się zmienić jego orbitę na tyle, żeby minął naszą planetę, a nie uderzył w nią wywołując katastrofalne skutki. Jednym z możliwych rozwiązań jest uderzenie kinetyczne i właśnie taki test przeprowadzono, zderzając sondę DART z Dimorphos. Zdarzenie nastąpiło, gdy księżyc przelatywał 11 milionów kilometrów od Ziemi, aby można było obserwować efekty eksperymentu przez teleskopy naziemne.
Europejska misja HERA
Sonda DART wystartowała w 2021 roku i osiągnęła swój cel we wrześniu 2022 roku, natomiast wyniesienie misji HERA, której celem jest zbadanie skutków DART, planowane jest w październiku br. z przewidywanym dotarciem do Didymosa pod koniec 2026 roku. Pierwsza faza badania przez sondę HERA rozpocznie się z odległości od 20 do 30 km od powierzchni asteroidy w celu określenia kształtu i pola grawitacyjnego.
Faza szczegółowej charakterystyki skutków uderzenia zostanie przeprowadzona z odległości około 10-20 km od asteroidy, podczas tej fazy zostaną też wypuszczone nanosatelity Milani i Juventas wspomagające wykonywanie badań i pomiarów. Pod koniec misji przewidywane są przeloty bardzo blisko powierzchni Didymosa zakończone próbą lądowania cubesatów oraz samej sondy na jego powierzchni.

Wizualizacja europejskiej misji HERA.
Autor. ESA

Planetoida Dimorphos. Zdjęcie wykonane przez sondę DART w odległości 12 km od obiektu i na 2 sekundy przed zderzeniem.
Autor. NASA/Johns Hopkins APL

SPACE24

https://space24.pl/bezpieczenstwo/zagro ... lanetarnej
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Indie chcą uczestniczyć w misji obrony planetarnej.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 11 Lip 2024, 06:51

Radar NASA zarejestrował dwie duże planetoidy przelatujące obok Ziemi
2024-07-10.
Radar planetarny Goldstone należący do Deep Space Network przez kilka dni intensywnie obserwował planetoidy 2024 MK i 2011 UL21, które bezpiecznie minęły Ziemię.
Naukowcy z Jet Propulsion Laboratory (JPL) NASA w południowej Kalifornii śledzili niedawno dwie planetoidy przelatujące obok naszej planety. Okazało się, że wokół jednej z nich krąży mały księżyc, podczas gdy drugą odkryto zaledwie 13 dni przed największym zbliżeniem się do Ziemi.
Chociaż nie było ryzyka, że którykolwiek z obiektów uderzy w naszą planetę, obserwacje radarowe przeprowadzone podczas tych dwóch bliskich podejść dostarczą cennych informacji w zakresie obrony planetarnej, a także informacji o rozmiarach, orbitach, rotacji, szczegółach powierzchni i wskazówek, jak do budowy i powstania tych planetoid.
Spotkanie z planetoidą 2011 UL21
Planetoida 2011 UL21 została odkryta w 2011 roku w ramach finansowanego przez NASA badania Catalina Sky Survey w Tucson w Arizonie. Przechodząc obok Ziemi 27 czerwca 2024 r. w odległości 6,6 miliona kilometrów, czyli około 17 razy większej odległości między Księżycem a Ziemią, po raz pierwszy zbliżyła się na tyle, że można ją było sfotografować za pomocą radaru.
Choć ta planetoida o szerokości 1,5 km jest klasyfikowana jako potencjalnie niebezpieczna, obliczenia jej przyszłych orbit pokazują, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie ona stanowić zagrożenia dla naszej planety.
Korzystając z 70-metrowego radaru Układu Słonecznego Goldstone należącego do Deep Space Network, zwanego Deep Space Station 14 (DSS-14), niedaleko Barstow w Kalifornii, naukowcy z JPL przesłali fale radiowe do planetoidy i odebrali odbite sygnały przez tę samą antenę. Oprócz ustalenia, że 2011 UL21 ma w przybliżeniu kulisty kształt, odkryli, że jest to układ podwójny: mniejsza planetoida, czyli księżyc, okrąża ją w odległości około 3 kilometrów.
„Uważa się, że około dwie trzecie planetoid tej wielkości to układy podwójne, a ich odkrycie jest szczególnie ważne, ponieważ możemy wykorzystać pomiary ich względnych pozycji do oszacowania ich wzajemnych orbit, mas i gęstości, co dostarcza kluczowych informacji o tym, jak mogły powstać” – powiedział Lance Benner, główny naukowiec w JPL, który brał udział w obserwacjach.
Drugie bliskie spotkanie z planetoidą
Dwa dni później, 29 czerwca, ten sam zespół zaobserwował, jak planetoida 2024 MK przeleciała nad naszą planetą z odległości zaledwie 295 000 kilometrów, czyli nieco ponad trzy czwarte odległości między Księżycem a Ziemią. Ta planetoida, szeroka na około 150 metrów, wydaje się wydłużona i kanciasta, z wyraźnymi płaskimi i zaokrąglonymi obszarami.
Ponieważ bliskie podejścia planetoid wielkości 2024 MK są stosunkowo rzadkie, zespół radarów planetarnych JPL zebrał jak najwięcej informacji o tym obiekcie. Do obserwacji naukowcy ponownie użyli radaru DSS-14, ale tym razem jedynie do wysłania fal radiowych. Do odbioru sygnału, który odbił się od planetoidy i wrócił na Ziemię, wykorzystali 34-metrową antenę DSS-13 Goldstone'a. Rezultatem tych obserwacji jest szczegółowy obraz powierzchni planetoidy, ukazujący znajdujące się tam wklęsłości, grzbiety i głazy o wielkości około 10 metrów.
Wkład w obronę planetarną
Planetoida 2024 MK została po raz pierwszy zarejestrowana 16 czerwca 2024 r. przez finansowany przez NASA system Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System (ATLAS) w stacji obserwacyjnej Sutherland w Republice Południowej Afryki. Jej orbita została zmieniona pod wpływem grawitacji Ziemi podczas jej przelotu, skracając jej 3,3-letni okres obiegu wokół Słońca o około 24 dni. Choć zaliczana jest do potencjalnie niebezpiecznych planetoid, obliczenia jej przyszłego toru ruchu wskazują, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie ona stanowić zagrożenia dla naszej planety.
Grupa radarowa Układu Słonecznego Goldstone jest wspierana przez program obserwacji obiektów bliskich Ziemi NASA w ramach Biura Koordynacji Obrony Planetarnej w siedzibie agencji w Waszyngtonie. Zarządzana przez JPL sieć Deep Space Network podlega programowemu nadzorowi ze strony biura programu ds. komunikacji kosmicznej i nawigacji w Dyrekcji Misji Operacji Kosmicznych, również w siedzibie NASA.

Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz

Ilustracja: Obserwacje radarowe planetoidy 2024 MK, która 29 czerwca 2024 r. zbliżyła się do Ziemi na odległość około 295 000 kilometrów. Źródło: NASA/ JPL-Caltec
Ilustracja: Radar Układu Słonecznego Goldstone (GSSR) to duży system radarowy używany do badania obiektów w Układzie Słonecznym. Znajduje się na pustyni w pobliżu Barstow w Kalifornii i składa się z nadajnika w paśmie X (8500 MHz) o mocy 500 kW i niskoszumnego odbiornika na 70-metrowej antenie DSS-14 w kompleksie Goldstone Deep Space Communications Complex. Źródło: NASA

Ilustracja: Siedem obserwacji radarowych wykonanych za pomocą radaru Goldstone Solar System Radar należącego do Deep Space Network pokazuje planetoidę 2011 UL21 podczas jej bliskiego podejścia do Ziemi w dniu 27 czerwca 2024 r. w odległości około 6 milionów mil. Planetoida i jej mały księżyc (jasna kropka na dole zdjęcia) są zaznaczone białym kółkiem. Źródło: NASA/JPL-Caltech

Ilustracja: Mozaika przedstawia rotującą planetoidę 2024 MK na zdjęciach wykonanych w odstępach jednominutowych, około 16 godzin po jej największym zbliżeniu do Ziemi. Źródło: NASA/JPL-Caltech

Animacja: Połączone w animację obserwacje z radaru Układu Słonecznego Goldstone należącego do NASA pokazują koziołkującą planetoidę 2024 MK wkrótce po tym, jak zbliżyła się do naszej planety 29 czerwca. Orbita tej planetoidy została nieznacznie zmieniona przez grawitację Ziemi podczas jej przelotu . Źródło: NASA/JPL-Caltech

URANIA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ra ... obok-ziemi
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Radar NASA zarejestrował dwie duże planetoidy przelatujące obok Ziemi.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Radar NASA zarejestrował dwie duże planetoidy przelatujące obok Ziemi2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Radar NASA zarejestrował dwie duże planetoidy przelatujące obok Ziemi3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Radar NASA zarejestrował dwie duże planetoidy przelatujące obok Ziemi4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Radar NASA zarejestrował dwie duże planetoidy przelatujące obok Ziemi5.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 11 Lip 2024, 06:53

Astronauci NASA utknęli na orbicie. Kiedy powrót kapsuły Boeinga?
2024-07-11. Opracowanie:
Katarzyna Podraza
Przebywająca na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej dwójka astronautów NASA Suni Williams i Butch Wilmore jest przekonana, że kapsuła Boeinga Starliner, pomimo awarii, bezpiecznie powróci z nimi na Ziemię.
Z powodu problemów technicznych dwuosobowa załoga przebywa w kosmosie ponad miesiąc. Do tej pory nie podano żadnej planowanej daty lotu powrotnego - poinformowała w środę AP.
6 czerwca kapsuła Starliner w ramach pierwszego lotu załogowego dostarczyła astronautów na stację kosmiczną ISS i od tej pory pozostaje tam zadokowana. Astronauci mieli zgodnie z planem pozostawać na pokładzie ISS nie dłużej niż 8 dni.
Pierwsza orbitalna konferencja prasowa
Astronauci przekazali w środę, że liczą na powrót na Ziemię po zakończeniu trwających obecnie testów technicznych. Powiedzieli, że nie narzekają na dodatkowy czas spędzony na orbicie i cieszą się, że mogą pomóc załodze stacji.
Mam dobre przeczucie, że statek kosmiczny dowiezie nas do domu bez żadnych problemów - powiedziała Suni Williams dziennikarzom. W czasie lotu Starlinera wykryto szereg usterek, w tym wyciek helu i awarie 5 z 28 silników, co opóźniło proces dokowania.
Inżynierowie NASA i Boeinga zapewniają, że w przypadku nadzwyczajnej sytuacji Starliner może wykonać lot na Ziemię, ale "w warunkach normalnych" należy najpierw usunąć usterki.

Dotychczas udało się uruchomić cztery z pięciu uszkodzonych silników.

Zdaniem Butcha Wilmore'a, drugiego z przebywających na ISS astronautów, działające obecnie silniki powinny umożliwić lot powrotny. "Wierzymy, że testy, które przeprowadzamy, trzeba wykonać, by uzyskać właściwe odpowiedzi i dostarczyć nam danych potrzebnych, aby wrócić".
NASA zamówiła przed dekadą kapsuły Starliner i SpaceX Dragon, które mają przewozić astronautów z Ziemi na stację kosmiczną. SpaceX przewiózł po raz pierwszy astronautów w 2020 roku. Pierwszy lot załogowy Boeinga był wielokrotnie opóźniany.

Dwójka astronautów NASA Suni Williams i Butch Wilmore /Joe Marino /PAP

Źródło: RMF24/PAP
https://www.rmf24.pl/nauka/news-astrona ... rp_state=1
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronauci NASA utknęli na orbicie. Kiedy powrót kapsuły Boeinga.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronauci NASA utknęli na orbicie. Kiedy powrót kapsuły Boeinga2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 11 Lip 2024, 06:56

Astronika – rampa dla ExoMars
2024-07-11. Redakcja
Zastąpią Roskosmos. To m. in. polscy inżynierowie uratują historyczną misję Europejskiej Agencji Kosmicznej na Marsa.
Firma Astronika wykona ważny element misji ExoMars: rampę, po której zjedzie łazik na powierzchnię Czerwonej Planety.
Po ataku Rosji na Ukrainę dalsze losy historycznej misji ExoMars stanęły pod znakiem zapytania. Rosyjska Agencja Kosmiczna została wykluczona z projektu, a razem z nią cała konstrukcja lądownika marsjańskiego. Dzięki współpracy Włochów, Francuzów, Brytyjczyków i Polaków pierwszy europejski łazik prawdopodobnie jednak wyląduje na Marsie w 2028 roku. Inżynierom z polskiej firmy Astronika, w zastępstwie za wykluczony Roskosmos, powierzono bardzo odpowiedzialne zadanie, od którego zależy powodzenie całej misji – umożliwienie bezpiecznego zjazdu łazika z lądownika na powierzchnię Marsa.
Tego typu systemy nie były do tej pory realizowane w Europie. Obecnie trwają prace związane z Preliminary Design Review (PDR), jednym z dwóch kluczowych i kompleksowych przeglądów całej konfiguracji i konstrukcji urządzenia. To moment, w którym inżynierowie z czterech organizacji i kilku krajów wspólnie oceniają, czy postępy projektu spełniają oczekiwania, a konstrukcja spełnia krytyczne wymagania w tej pionierskiej misji.
Historia misji ExoMars (teraz RFM – „Rosalind Franklin Mission”) sięga aż 15 lat wstecz. Od tak dawna Europejska Agencja Kosmiczna, razem z Agencją Roskosmos pracowała nad wysłaniem pierwszego europejskiego łazika na Marsa. Atak Rosji na Ukrainę i zatrzymanie współpracy pomiędzy agencjami postawiły misję pod znakiem zapytania. Rosjanie mieli bowiem dostarczyć całą platformę do lądowania łazika oraz zająć się obsługą procesu lądowania.
Po miesiącach intensywnych prac można ogłosić, że rolę Rosjan przejęła częściowo firma Airbus. Dlaczego częściowo? Bo dużą część projektu realizuje polska spółka Astronika. Nasi inżynierowie otrzymali jedno z kluczowych zadań – są odpowiedzialni za budowę systemu, po którym łazik bezpiecznie zjedzie z lądownika na powierzchnię Marsa. System EGRESS składa się z czterech zmechanizowanych ramp, które muszą dokonać precyzyjnego otwarcia i zapewnić łazikowi Rosalind Franklin bezpieczny zjazd i rozpoczęcie eksploracji.
Inżynierowie z Astroniki zapytani o skalę odpowiedzialności mówią wprost: – Nasz system musi być absolutnie niezawodny. Od jego poprawnego działania zależy powodzenie całej misji. Bez nas łazik nie rozpocznie podróży po Czerwonej Planecie – mówi Maksymilian Gawin, kierownik projektu.
Czas bardzo nagli, bo żeby harmonogram misji został zachowany, już w te wakacje Polacy muszą przekazać gotowy model inżynieryjny, a na wiosnę przyszłego roku planowane są ostateczne testy urządzenia.
Główne wyzwania
Co stanowi największe wyzwania przy konstruowaniu mechanizmu zjazdowego dla łazika na misję ExoMars?
– Po pierwsze wiatr i pył marsjański. Musimy tak skonstruować nasze systemy, żeby były odporne na pogodę w miejscu lądowania. Po drugie oczywiście musimy się zmierzyć z tradycyjnym wyzwaniem – stabilność versus waga sprzętu. Nasza rampa nie może przekroczyć 59 kg, ale nie możemy pozwolić sobie na żadne uchybienie w kwestii stabilności – jak łazik spadnie i się przewróci, to misja za wiele milionów zakończy się porażką – wskazuje Maksymilian Gawin, kierownik projektu z Astroniki.
Jest jeszcze kwestia tzw. „planetary protection”. Każdy kawałek metalu, który leci w kosmos musi zachowywać bardzo wyśrubowane standardy czystości.
Jeżeli celem misji jest Czerwona Planeta to standardy te są jeszcze wyższe, a nasz zespół musi zagwarantować, że absolutnie żadne zanieczyszczenie biologiczne nie skazi powierzchni Marsa. Gdybyśmy zawieźli tam jakieś mikroorganizmy, to przecież kiedyś naukowcy mogliby je „odkryć” jako życie pozaziemskie – opowiada Maksymilian Gawin z Astroniki.
Cel misji
A właśnie poszukiwanie śladów życia na Marsie jest jednym z podstawowych celów misji. Jak mówi Benjamin Rasse, Team Leader projektu w ESA:
Łazik Rosalind Franklin może dokonać fundamentalnych odkryć w chemii organicznej, naukach o życiu i porównawczej planetologii, bo jako pierwszy zejdzie na głębokość do dwóch metrów pod powierzchnię planety, pobierając próbki chronione przed promieniowaniem powierzchniowym i ekstremalnymi temperaturami.
Wiertło pobierze glebę ze starożytnych części Marsa i przeanalizuje ją na miejscu za pomocą pokładowego laboratorium. Misja posłuży także do zademonstrowania kluczowych technologii, które Europa musi opanować na potrzeby przyszłych misji eksploracji planet. Obejmuje to możliwość bezpiecznego lądowania na planecie, samodzielnego poruszania się po powierzchni oraz automatycznego wykonywania wierceń, przetwarzania i analizy próbek.
Co to oznacza dla polskiego sektora kosmicznego?
Przede wszystkim budujemy polski łańcuch dostaw dla wielkich projektów kosmicznych. Wykonanie rampy zjazdowej dla łazika wymaga kooperacji wielu polskich podmiotów. Astronika współpracuje tutaj m. in. z Centrum Badań Kosmicznych PAN, Siecią Badawczą Łukasiewicz – Instytutem Lotnictwa, firmą Spaceive, Politechniką Warszawską oraz wieloma innymi polskimi firmami. Każdy z tych podmiotów uzyskuje unikalny know-how, który będzie wykorzystywać w przyszłych zleceniach.
Udział Astroniki w misji ExoMars jest dowodem na to, że wiedza pozyskiwana w ramach wcześniejszych kontraktów procentuje. Bez wcześniejszych sukcesów, chociażby przy misji JUICE (polskie instrumenty są w drodze do Jowisza), firma nie uzyskałaby pozycji jednego z liderów produkcji kosmicznych ultralekkich wysięgników i mechanizmów zwalniająco-trzymających.
Silne polskie firmy, które stały się na arenie międzynarodowej rozpoznawalną marką i symbolem jakości, stanowią bramę dla mniejszych podmiotów z naszego rynku i pomagają im także uzyskiwać coraz ciekawsze kontrakty.
Nie bez znaczenia jest wsparcie administracji publicznej: bez zwiększenia polskiej składki do ESA wiele projektów nigdy nie trafiłoby do polskich firm. To dobra inwestycja w przyszłość polskiego sektora kosmicznego. Know-how zostaje w Polsce, co zwiększa napływ zamówień i sprzyja specjalizacji oraz profesjonalizacji polskiej gospodarki.
(A.)
https://kosmonauta.net/2024/07/astronik ... a-exomars/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronika – rampa dla ExoMars.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 07:57

Polskie piramidy. Tajemnicze budowle sprzed tysięcy lat, czy dzieło kosmitów?
2024-07-11.
Egipskie piramidy od wieków rozpalają wyobraźnię ludzi na całym świecie. Mało kto jednak wie, że również w Polsce znajdują się takie budowle, których historia sięga czasów starożytnych. Czy są to pozostałości po dawnych cywilizacjach, czy może dzieło kosmitów? Przyjrzyjmy się bliżej tym intrygującym konstrukcjom!
Kujawskie grobowce są starsze od egipskich piramid!
Na terenie Kujaw, w okolicach Izbicy, znajdują się najstarsze piramidalne konstrukcje w Polsce. Powstały ponad 5500 lat temu, wyprzedzając o tysiąc lat budowę słynnej piramidy Cheopsa. Te monumentalne budowle do dziś budzą podziw archeologów i historyków.
Kujawskie grobowce mają formę wydłużonych kopców o trójkątnym przekroju, osiągających długość nawet 150 metrów. Ich konstrukcja opierała się na ogromnych głazach narzutowych, tworzących ściany boczne, które następnie wypełniano ziemią i mniejszymi kamieniami. Wejście do komory grobowej znajdowało się od strony szerszego czoła grobowca.
Badania archeologiczne prowadzone w ostatnich latach rzuciły nowe światło na funkcjonowanie społeczności, które wznosiły te imponujące budowle. Zespół naukowców odkrył nawet ślady osad, w których mieszkali budowniczowie megalitów.
Choć kujawskie grobowce nie dorównują rozmiarami egipskim piramidom, ich znaczenie dla archeologii jest ogromne. Stanowią one świadectwo zaawansowanej organizacji społecznej i umiejętności inżynieryjnych naszych przodków, którzy bez dostępu do zaawansowanych narzędzi potrafili wznosić tak monumentalne konstrukcje.
Nowożytne piramidy, czyli inspiracje z Egiptu na polskiej ziemi
W czasach nowożytnych na terenie Polski powstało kilka budowli inspirowanych egipskimi piramidami. Jedną z najbardziej znanych jest piramida w Rapie, wzniesiona w 1811 roku jako grobowiec rodziny von Fahrenheid. Ta 16-metrowa konstrukcja, zbudowana na planie kwadratu o boku 10,4 metra, do dziś budzi zainteresowanie turystów odwiedzających Mazury.
Inna ciekawa budowla znajduje się w Krynicy koło Krasnegostawu. Tak zwana „wieża ariańska” to w rzeczywistości grobowiec w kształcie piramidy, wzniesiony na przełomie XVI i XVII wieku. Prawdopodobnie spoczywają w nim szczątki Pawła Orzechowskiego, właściciela pobliskiego zamku.
W Małopolsce, w miejscowości Rożnów, stoi kolejna piramida: mauzoleum rodziny Stadnickich z 1870 roku. Ta neoklasycystyczna budowla, choć nie dorównuje rozmiarami egipskim pierwowzorom, stanowi ciekawy przykład XIX-wiecznej architektury sepulkralnej inspirowanej starożytnymi wzorcami.
Kosmici czy sprawni inżynierowie? Co wiemy o polskich piramidach?
Obecność piramid na terenie Polski od lat rozpala wyobraźnię miłośników teorii spiskowych. Niektórzy twierdzą, że są one dowodem na istnienie zaawansowanych cywilizacji w prehistorycznej Polsce lub nawet na wizyty kosmitów w naszym kraju.
Badania prowadzone przez polskich archeologów nie pozostawiają wątpliwości co do pochodzenia i funkcji megalitycznych grobowców na Kujawach. Analiza szczątków ludzkich i artefaktów znalezionych w komorach grobowych wskazuje, że były one miejscem pochówku lokalnych elit. Zaawansowane techniki datowania pozwalają precyzyjnie określić czas powstania tych konstrukcji na okres neolitu i nic nie wskazuje na to, by nasi praprzodkowie korzystali ze wsparcia kosmicznych cywilizacji.
Naukowcy są zgodni: budowa megalitycznych grobowców nie wymagała technologii przewyższającej możliwości ówczesnych społeczeństw. Eksperymenty archeologiczne pokazują, że przy odpowiedniej organizacji pracy i wykorzystaniu prostych narzędzi, takich jak drewniane dźwignie i rolki, możliwe było przemieszczanie i układanie wielotonowych głazów.
Nowożytne piramidy w Polsce są z kolei dobrze udokumentowane historycznie. Ich powstanie wiąże się z modą na egipskie inspiracje w architekturze europejskiej, która nasiliła się po wyprawie Napoleona do Egiptu w 1798 roku. Nie ma więc podstaw, by doszukiwać się w nich śladów działalności istot pozaziemskich czy zaginionych cywilizacji.
Źródło: muzeumslaskie.pl / chillzet.pl / opracowanie własne.
Fot. Sławomir Milejski - Praca własna, CC BY 3.0, https_commons.wikimedia.org_w_index.php_curid=52511016.jpg
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... -kosmitow/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Polskie piramidy. Tajemnicze budowle sprzed tysięcy lat, czy dzieło kosmitów.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:00

Wielkie wydarzenie tlenowe na Ziemi trwało aż 200 milionów lat?
Autor: admin (2024-07-11)
Naukowcy z Uniwersytetu Utah, we współpracy z badaczami z Uniwersytetu w Leeds i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside, dokonali przełomowego odkrycia na temat początków akumulacji tlenu na Ziemi. Opublikowane w czasopiśmie Nature badania rzucają nowe światło na przebieg Wielkiego Zdarzenia Utleniającego, zwanego również katastrofą tlenową, które zapoczątkowało pojawienie się złożonego życia na naszej planecie.
Według naukowców, proces ten nie przebiegał w sposób ciągły, jak dotychczas sądzono, ale miał charakter nieregularny, z okresami wzrostu i spadku zawartości tlenu w atmosferze i oceanach. Analiza składu izotopowego siarki i talu w starożytnych łupkach morskich z Basenu Transwalu w Południowej Afryce dostarczyła cennych informacji na temat dynamiki natlenienia oceanów.
Wielkie Zdarzenie Utleniające rozpoczęło się około 2,5 miliarda lat temu, kiedy wolny tlen O2 zaczął gromadzić się w znacznych ilościach w atmosferze ziemskiej. Ten przełomowy moment w historii Ziemi przygotował grunt pod pojawienie się złożonego życia, jednak do tej pory śledzenie akumulacji tlenu w oceanach było niezwykle trudne.
Naukowcy przeanalizowali skład izotopowy siarki i talu w łupkach morskich pochodzących z supergrupy południowoafrykańskiej, która powstała w okresie 2,6-2 miliardów lat temu. Dzięki temu uzyskali wgląd w dynamikę natlenienia oceanów w tamtym czasie.
Badania wykazały, że początkowy wzrost zawartości O2 w atmosferze nie przebiegał w sposób ciągły, ale miał charakter nieregularny, z okresami wzrostu i spadku. Wzbogacanie izotopu talu (203 Tl) w łupkach morskich, związane z zakopywaniem tlenków manganu na dnie i obecnością tlenu w wodzie morskiej, zbiegało się z brakiem rzadkich izotopów siarki. Potwierdza to, że atmosfera była nasycona tlenem.
Jednak gdy zanikało wzbogacenie w 203 Tl, powracały sygnatury izotopów siarki, wskazujące na atmosferę beztlenową. Oznacza to, że poziom tlenu w oceanach zmieniał się jednocześnie ze zmianami atmosfery, co potwierdziło hipotezę, że wzrost zawartości O2 miał charakter nieciągły.
W pierwszej połowie historii Ziemi jej atmosfera i oceany były w dużej mierze pozbawione O2. Gaz ten był wprawdzie wytwarzany przez sinice w oceanie przed Wielkim Zdarzeniem Utleniającym, ale w tamtych wczesnych dniach wolny tlen był szybko niszczony w reakcjach z minerałami powierzchniowymi i gazami wulkanicznymi.
Aby zapewnić stałe natlenienie, Ziemia potrzebowała czasu na ewolucję biologiczną, geologiczną i chemiczną. Dopiero po 200 milionach lat nieregularnych zmian w zawartości tlenu, atmosfera i oceany osiągnęły stabilny poziom natlenienia, umożliwiając rozwój złożonego życia.
Odkrycie naukowców ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia ewolucji życia na Ziemi. Dotychczas sądzono, że Wielkie Zdarzenie Utleniające przebiegało w sposób ciągły, jednak nowe badania pokazują, że był to proces znacznie bardziej złożony i dynamiczny.
Lepsze poznanie przebiegu tego przełomowego momentu w historii naszej planety pozwoli na lepsze zrozumienie warunków, które umożliwiły pojawienie się złożonych form życia. Badania te mają również istotne implikacje dla astrobiologii i poszukiwań śladów życia na innych planetach.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wiel ... lionow-lat
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielkie wydarzenie tlenowe na Ziemi trwało aż 200 milionów lat.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:01

Ekstremalne zjawiska słoneczne a bezpieczeństwo życia na Ziemi
Autor: admin (2024-07-11)
Choć Słońce jest źródłem życia na naszej planecie, jego aktywność może również stanowić poważne zagrożenie. Naukowcy właśnie odkryli, że ekstremalne wyrzuty cząstek słonecznych, połączone z osłabieniem pola magnetycznego Ziemi, mogą doprowadzić do niebezpiecznego wzrostu promieniowania UV, zagrażającego wszystkim formom życia.
Badania opublikowane w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) pokazują, że takie zdarzenia kosmiczne mogą mieć katastrofalne skutki dla naszej planety. Naukowcy stworzyli model symulujący, co dzieje się podczas ekstremalnych emisji cząstek słonecznych, a wyniki są naprawdę niepokojące.
Okazuje się, że tego typu wydarzenia, występujące mniej więcej raz na tysiąc lat, mogą poważnie uszkodzić warstwę ozonową, chroniącą Ziemię przed szkodliwym promieniowaniem UV. W połączeniu z osłabieniem pola magnetycznego, ekspozycja na to promieniowanie może trwać nawet do sześciu lat, zwiększając uszkodzenia DNA nawet o 50 procent. Naukowcy podkreślają, że takie ekstremalne zjawiska słoneczne miały miejsce w przeszłości i mogły mieć wpływ na ważne wydarzenia ewolucyjne. Ostatni okres słabego pola magnetycznego Ziemi rozpoczął się około 42 tysięcy lat temu i trwał około tysiąca lat. Zbiegło się to w czasie z zanikiem neandertalczyków w Europie oraz wyginięciem megafauny w Australii.
Podobne korelacje można zaobserwować również w jeszcze odleglejszej przeszłości. Szybka ewolucja różnych grup zwierząt podczas eksplozji kambryjskiej (około 539 milionów lat temu) została powiązana z wysokim poziomem promieniowania UV, który mógł być spowodowany osłabieniem pola magnetycznego Ziemi.
Naukowcy ostrzegają, że w przyszłości tego typu ekstremalne zjawiska słoneczne mogą stanowić poważne zagrożenie dla życia na Ziemi. Osłabienie pola magnetycznego, które może nastąpić w ciągu najbliższych stuleci, może znacznie zwiększyć ryzyko katastrofalnych skutków takich zdarzeń kosmicznych.
Konieczne jest zatem lepsze zrozumienie mechanizmów rządzących aktywnością Słońca i jej wpływu na naszą planetę. Tylko wtedy będziemy mogli skutecznie przygotować się na nadchodzące wyzwania i zapewnić bezpieczeństwo wszystkim formom życia na Ziemi.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/ekst ... a-na-ziemi
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ekstremalne zjawiska słoneczne a bezpieczeństwo życia na Ziemi.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:03

Przełom w astronomii. Naukowcy odkryli coś, czego szukali w kosmosie od lat

2024-07-11. Dawid Długosz
Naukowcy dokonali przełomu i w Drodze Mlecznej, czyli naszej galaktyce, udało się odkryć jeden z najbardziej poszukiwanych obiektów w całym wszechświecie. Związany jest on z czarnymi dziurami, które przed naukowcami cały czas skrywają mnóstwo tajemnic.

Czarne dziury to obiekty, które ciągle skrywają przed naukowcami wiele tajemnic. Astronomowie już od dawna szukali we wszechświecie brakującego ogniwa, który stanowią tak zwane czarne dziury o masie pośredniej. Teraz udało im się na nią natrafić i dokonano tego na naszym "kosmicznym podwórku".
Czarna dziura o masie pośredniej odkryta w Drodze Mlecznej
Astronomowie odkryli pierwszą w historii czarną dziurę o masie pośredniej. Udało się tego dokonać w centrum ciasno upakowanej, sferycznej gromady gwiazd zwanej Omega Centauri, która jest od nas oddalona o około 17 tys. lat świetlnych. Znajduje się ona w naszej galaktyce, czyli Drodze Mlecznej.

Prędkości szybko poruszających się gwiazd są znacznie wyższe niż oczekiwana centralna prędkość ucieczki z gromady gwiazd, więc ich obecność można wyjaśnić jedynie tym, że są związane z masywną czarną dziurą. Na podstawie samych prędkości możemy wywnioskować, że granica masy czarnej dziury wynosi około 8200 mas Słońca, co stanowi dobry dowód na istnienie czarnej dziury o masie pośredniej w lokalnym wszechświecie.
zespół astronomów pod kierownictwem Maximiliana Häberle z Instytutu Astronomii Maxa Plancka w Niemczech

Czarne dziury o masie pośredniej, czyli IMBH były poszukiwane przez astronomów od dawna. Znamy małe obiekty tego typu. Jak i również behemoty w postaci supermasywnych czarnych dziur, które mają miliardy mas Słońca. Dla przykładu do tych drugich zalicza się Sagittarius A* z centrum naszej galaktyki.
Gromady kuliste gwiazd dobrym miejscem dla poszukiwań
Astronomowie twierdzą, że w Drodze Mlecznej znajduje się około 150 gromad kulistych i są to dobre miejsca na poszukiwania tego typu czarnych dziur. Omega Centauri to pozbawiona rdzenia lub jądra dawna galaktyka karłowata nazywana Kiełbasą Gaia. Ma ona średnicę około 150 lat świetlnych i zawiera mniej więcej 10 mln gwiazd.
Według uczonych zachodzące tu procesy mogą być zbliżone do tych, które znamy z dużych galaktyk. Po prostu ich skala jest niższa, a co za tym idzie, również czarne dziury znajdujące się w ich centrach mają odpowiednio mniejsze "gabaryty".

Badania przeprowadzone przez zespół Maximiliana Häberle bazują na danych z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, które zbierano przez 20 lat. Wykorzystując ponad 500 zdjęć naukowcom udało się odwzorować katalog ruchu centralnego obszaru Omega Centauri. Gwiazdy poruszają się tam w taki sposób, jakby wpływ na nie miał ogromny obiekt, którego nie widać. Czarna dziura o masie pośredniej pasuje tu idealnie.

Czarna dziura o masie pośredniej odkryta w Drodze Mlecznej. /123RF/PICSEL

Gromada gwiazd Omega Centauri. /NASA, ESA, and the Digitized Sky Survey 2 /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/nauka/news- ... Id,7645996
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Przełom w astronomii. Naukowcy odkryli coś, czego szukali w kosmosie od lat.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:05

Nowa faza w gwiazdach neutronowych
2024-07-11.
Gwiazdy neutronowe to ekstremalne obiekty, których wewnętrzna materia może przybierać egzotyczne formy. Teraz naukowcy byli w stanie przewidzieć nową fazę, która sprzyja „nuklearnemu makaronowi”.
Gwiazdy neutronowe to ekstremalne i tajemnicze obiekty, których wnętrza astrofizycy nie mogą zobaczyć. Mając promień około dwunastu kilometrów, mogą mieć ponad dwukrotnie większą masę niż Słońce. Materia w nich jest upakowana do pięciu razy gęściej niż w jądrze atomowym; wraz z czarnymi dziurami są to najgęstsze obiekty we Wszechświecie. W ekstremalnych warunkach materia może przyjmować egzotyczne stany. Jedna z hipotez głosi, że elementy składowe jąder atomowych – protony i neutrony – odkształcają się w płytki i struny, podobnie do lasagne lub spaghetti, dlatego eksperci nazywają to „nuklearnym makaronem”.
Naukowcy z Wydziału Fizyki TU Darmstadt i Instytutu Nielsa Bohra w Kopenhadze przyjęli nowe podejście teoretyczne do badania stanu materii nuklearnej w wewnętrznej skorupie gwiazd neutronowych. Wykazali oni, że zarówno neutrony, jak i protony mogą „kapać” z jąder atomowych i stabilizować „nuklearny makaron”. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Physical Review Letters.
Formowanie się gwiazd neutronowych
Gwiazdy neutronowe powstają, gdy masywne gwiazdy eksplodują jako supernowe: podczas gdy zewnętrzne powłoki gwiazdy są wyrzucane w przestrzeń kosmiczną, jej wnętrze zapada się. Atomy są dosłownie miażdżone przez ogromną siłę grawitacji. Pomimo odpychania ujemnie naładowane elektrony są dociskane tak blisko dodatnio naładowanych protonów w jądrze atomowym, że są przekształcane w neutrony. Silne oddziaływanie jądrowe zapobiega dalszemu rozpadowi. W rezultacie powstaje obiekt składający się w 95% z neutronów i w 5% z protonów – gwiazda neutronowa.
Naukowcy z Darmstadt pod kierownictwem Achima Schwenka są ekspertami w dziedzinie teoretycznej fizyki jądrowej, a jednym z ich zainteresowań badawczych są gwiazdy neutronowe. W swojej obecnej pracy skupiają się na skorupie tych ekstremalnych obiektów. Materia w zewnętrznej skorupie nie jest tak gęsta jak w jej wnętrzu i nadal znajdują się tam jądra atomowe. Wraz ze wzrostem gęstości w jądrach atomowych powstaje nadmiar neutronów. Neutrony mogą następnie „kapać” z jąder, zjawisko zwane „kropla neutronowa”. Jądra atomowe „pływają” zatem w swego rodzaju neutronowym sosie.
Zadaliśmy sobie pytanie, czy protony mogą również kapać z jąder – powiedział Achim Schwenk. Literatura nie była jasna w tej kwestii – kontynuuje fizyk. Zespół z Jonasem Kellerem i Kaiem Hebelerem z TU Darmstadt oraz z Christopherem Pethickiem z Instytutu Nielsa Bohra w Kopenhadze obliczył stan materii nuklearnej w warunkach panujących w skorupie gwiazdy neutronowej. Inaczej niż wcześniej, bezpośrednio obliczyli jej energię jako funkcję frakcji protonów. Ponadto w swoich obliczeniach uwzględnili oddziaływania parami między cząstkami, a także oddziaływania między trzema nukleonami.
Dowód na istnienie „kropli protonowej”
Metoda okazała się skuteczna: Naukowcy byli w stanie wykazać, że protony w wewnętrznej skorupie również kapią z jąder. Tak więc „kropla protonowa” rzeczywiście istnieje. Ta faza składająca się z protonów współistnieje z neutronami. Udało nam się również wykazać, że faza ta sprzyja zjawisku nuklearnego makaronu – powiedział Schwenk. Dzięki protonom dodanym do „sosu”, nukleony mogą lepiej istnieć w kształtach spaghetti i lasagne. Umożliwiło to zespołowi udoskonalenie obrazu materii nuklearnej w skorupie gwiazd neutronowych.
Im lepiej potrafimy opisać gwiazdy neutronowe, tym lepiej możemy je porównać z obserwacjami astrofizycznymi – powiedział Schwenk. Gwiazdy neutronowe są trudne do zrozumienia z astrofizycznego punktu widzenia. Na przykład, ich promień znamy tylko pośrednio z oddziaływań grawitacyjnych na inną gwiazdę neutronową. Ponadto można zaobserwować inne zjawiska, takie jak pulsująca emisja radiowa z gwiazd neutronowych. Wyniki uzyskane przez zespół poprawiają teoretyczne zrozumienie gwiazd neutronowych i przyczyniają się do uzyskania nowego spojrzenia na tajemnice Wszechświata na podstawie pomiarów astrofizycznych.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
• New phase in neutron stars
• Neutron Star Matter as a Dilute Solution of Protons in Neutrons
Źródło: TU Darmstadt
Na ilustracji: Wizja artystyczna gwiazdy neutronowej. Źródło: ESA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/no ... utronowych
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nowa faza w gwiazdach neutronowych.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:09

Naukowcy stworzyli kryształ czasu
2024-07-11.
Kryształy czasu, pierwotnie zaproponowane przez laureata Nagrody Nobla Franka Wilczka w 2012 r., zostały stworzone przy użyciu atomów Rydberga i światła lasera. Ten nowy stan materii nie powtarza się w przestrzeni jak tradycyjne kryształy, ale w czasie, wykazując spontaniczne okresowe rytmy bez zewnętrznego bodźca, zjawisko znane jako spontaniczne łamanie symetrii.
Kryształ to układ atomów, który powtarza się w przestrzeni w regularnych odstępach czasu: w każdym punkcie kryształ wygląda dokładnie tak samo. W 2012 roku laureat Nagrody Nobla Frank Wilczek postawił pytanie: Czy może istnieć także kryształ czasu – obiekt, który powtarza się nie w przestrzeni, ale w czasie? I czy jest możliwe, że pojawi się rytm okresowy, mimo że na układ nie jest narzucony żaden konkretny rytm, a interakcja między cząsteczkami jest całkowicie niezależna od czasu?
Pomysł Franka Wilczka od lat budził wiele kontrowersji. Niektórzy uważali, że istnienie kryształów czasu jest w zasadzie niemożliwe, podczas gdy inni próbowali znaleźć sposoby, by takie krzyształy stworzyć. Obecnie na Uniwersytecie Tsinghua w Chinach, przy wsparciu TU Wien w Austrii, udało się stworzyć kryształ czasu, który może istnieć w pewnych specjalnych warunkach. Zespół wykorzystał światło lasera i specjalne typy atomów, a mianowicie atomy Rydberga, o średnicy kilkaset razy większej niż normalnie. Wyniki tego eksperymentu opublikowano w czasopiśmie Nature Physics.
Spontaniczne łamanie symetrii
Tykanie zegara jest również przykładem ruchu okresowego. Nie dzieje się to jednak samo z siebie: ktoś musi nakręcić zegar i uruchomić go o określonej godzinie. Ten czas rozpoczęcia określa następnie momenty tyknięć. Inaczej jest z kryształem czasu: zgodnie z koncepcją Wilczka okresowość powinna pojawiać się samoistnie, chociaż w rzeczywistości nie ma fizycznej różnicy pomiędzy różnymi punktami w czasie.
„Częstotliwość taktowania jest z góry określona przez właściwości fizyczne systemu, ale momenty, w których pojawia się takt, są całkowicie losowe; nazywa się to spontanicznym łamaniem symetrii” – wyjaśnia profesor Thomas Pohl z Instytutu Fizyki Teoretycznej TU Wien.
Thomas Pohl był odpowiedzialny za teoretyczną część prac badawczych, które obecnie doprowadziły do stworzenia kryształu czasu na Uniwersytecie Tsinghua w Chinach. W eksperymencie światło lasera skierowano do szklanego pojemnika wypełnionego gazem atomów rubidu i zmierzono siłę sygnału świetlnego docierającego na drugi koniec pojemnika.
„Jest to eksperyment statyczny, w którym na system nie narzuca się żadnego określonego rytmu” – mówi Thomas Pohl. „Interakcja między światłem a atomami jest zawsze taka sama, wiązka lasera ma stałą intensywność. Jednak, co zaskakujące, okazało się, że intensywność docierająca do drugiego końca szklanej komórki zaczyna oscylować według bardzo regularnych wzorów.”
Gigantyczne atomy
Kluczem do eksperymentu było specjalne przygotowanie atomów: elektrony atomu mogą krążyć wokół jądra na różnych orbitach, w zależności od tego, ile mają energii. Jeśli do najbardziej zewnętrznego elektronu atomu dodamy energię, jego odległość od jądra atomowego może stać się bardzo duża. W skrajnych przypadkach może znajdować się kilkaset razy dalej od jądra niż zwykle. W ten sposób powstają atomy z gigantyczną powłoką elektronową – tzw. atomy Rydberga.
„Jeśli atomy w naszym szklanym pojemniku zostaną przygotowane w takich stanach Rydberga, a ich średnica stanie się ogromna, to siły działające między tymi atomami również staną się bardzo duże” – wyjaśnia Thomas Pohl. „A to z kolei zmienia sposób, w jaki atomy wchodzą w interakcję z laserem. Jeśli dobierzemy światło lasera w taki sposób, aby mogło wzbudzić w każdym atomie jednocześnie dwa różne stany Rydberga, wówczas powstaje pętla sprzężenia zwrotnego, która powoduje spontaniczne oscylacje pomiędzy dwoma stanami atomowymi. To z kolei prowadzi również do oscylacyjnej absorpcji światła. Olbrzymie atomy same z siebie wpadają w regularny rytm, który przekłada się na rytm natężenia światła docierającego do końca szklanego pojemnika.
„Stworzyliśmy tutaj nowy system, który zapewnia potężną platformę do pogłębienia naszego zrozumienia zjawiska kryształu czasu w sposób bardzo zbliżony do pierwotnego pomysłu Franka Wilczka” – mówi Thomas Pohl. „Precyzyjne, samopodtrzymujące się oscylacje można zastosować na przykład w czujnikach. Gigantyczne atomy ze stanami Rydberga zostały już z powodzeniem wykorzystane w takich technikach w innych kontekstach.”

Więcej informacji: publikacja „Dissipative time crystal in a strongly interacting Rydberg gas" Xiaoling Wu i in., Nature Physics (20224). DOI: 10.1038/s41567-024-02542-9

Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz

Ilustracja: Atom Rydberga z elektronem znajdującym się daleko od jądra. Źródło: TU Wien
Ilustracja: System statyczny z ciągłym dopływem światła prowadzi do powstania zależnych od czasu sygnałów okresowych. Źródło: TU Wien

URANIA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/na ... ztal-czasu
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Naukowcy stworzyli kryształ czasu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:09

Świadomość sytuacyjna w kosmosie kluczem do działań operacyjnych [ANALIZA]
2024-07-11. Aleksandra Radomska
Współczesne działania podejmowane w przestrzeni pozaziemskiej wymagają odpowiedniego kontrolowania i monitorowania ich przebiegu. W tym celu wystosowano termin „świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej”. Jednak różnorodność realizowanych przedsięwzięć, w tym operacji militarnych, spowodowało, że wykonywanie w praktyce założeń tego pojęcia zaczynało być niewystarczające. W odpowiedzi na pojawiające się potrzeby, zaledwie kilka lat temu sformułowano koncepcję świadomości sytuacyjnej działań w operacyjnej domenie kosmicznej (SDA). W jaki sposób SDA wspiera wojskowe komponenty kosmiczne w erze militaryzacji i zbrojenia?
Geneza powstania świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej (SSA)
Podejmując rozważania na temat świadomości sytuacyjnej działań militarnych w domenie kosmicznej (ang. Space Domain Awareness – SDA), w pierwszej kolejności należy przybliżyć istotę terminu świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej (ang. Space Situational Awareness – SSA), który stanowi jej podwaliny. Biorąc pod uwagę eksplorację przestrzeni kosmicznej powstał on stosunkowo wcześnie.
Po raz pierwszy użyto go w 1957 roku w ówczesnym Wspólnym Centrum Operacji Kosmicznych (ang. Joint Space Operations Center – JSpOC) powołanym w strukturze organizacyjnej Dowództwa Strategicznego Stanów Zjednoczonych Ameryki (ang. United States Strategic Command – USSTRATCOM). W tym samym czasie Związek Socjalistycznych Republik Radziecki wyniósł do przestrzeni pozaziemskiej pierwszego sztucznego satelitę – Sputnik 1. Przyjmuje się, że Stany Zjednoczone Ameryki były krajem, który rozpowszechnił pojęcie i znaczenie świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej.
Zainicjowanie wdrożenia SSA było związane z pierwszym wyścigiem kosmicznym trwającym w latach 1957–1975 oraz polegającym głównie na rywalizacji rozgrywającej się pomiędzy USA a ZSRR. Pierwotnie świadomość sytuacyjna w przestrzeni kosmicznej miała za zadanie ostrzegać przed działalnością realizowaną przez ZSRR oraz pasywne obserwowanie jej przebiegu.
W latach 70. XX wieku rozwinięto jej założenia, w ramach których zdecydowano o zasadności monitorowania funkcjonowania własnych aktywów kosmicznych i przestrzeni kosmicznej rozważanej w kategorii środowiska naturalnego. W praktyce oznaczało to, że kosmiczni gracze – wówczas były to Stany Zjednoczone Ameryki i Związek Socjalistycznych Republik Radziecki – zapewniali bezpieczeństwo swojej infrastrukturze kosmicznej poprzez zdolność do jej ciągłej obserwacji na wypadek wystąpienia dwóch rodzajów sytuacji – intencjonalnego przerwania pracy komponentów technicznych przez jeden z wymienionych podmiotów państwowych lub losowych czynników nieintencjonalnych dotyczących np. utraty łączności spowodowanej nadaktywnością słoneczną.
Współcześnie SSA jest interpretowana na różne sposoby w zależności od potrzeb zabezpieczenia operacji kosmicznych danego kraju. Uwzględniając ich odmienny charakter, a także relatywnie dużą częstotliwość realizacji misji kosmicznych, koncepcja świadomości sytuacyjnej musi być nieustannie rozwijana, a w niektórych przypadkach zastąpiona.
Podstawowe funkcje SSA
Zasadniczą funkcją SSA jest zagwarantowanie ochrony oraz bezpieczeństwa w kosmosie z zachowaniem świadomości unikatowych charakterystyk wyróżniających to środowisko naturalne, do których należy zaliczyć m. in. występowanie pogody kosmicznej, a także obecność naturalnych i sztucznych obiektów znajdujących się lub przemieszczających wokół Ziemi.
Nie mniej istotną kwestię stanowi zrozumienie wymiennych relacji zachodzących pomiędzy przestrzenią kosmiczną a powierzchnią Ziemi. Wynika to z faktu, iż społeczeństwa w znacznym stopniu są uzależnione od krytycznych zasobów kosmicznych oraz ich kompatybilnych segmentów naziemnych. Konieczne jest, aby tego rodzaju zasoby krytyczne podlegały ochronie przed negatywnym oddziaływaniem pochodzącym z przestrzeni kosmicznej. Wobec tego koncepcja SSA uwzględnia również możliwość pojawienia się nowych źródeł zagrożeń dla bezpieczeństwa wskutek działalności prowadzonej w kosmosie, którym należy zapobiegać.
Kosmos jest coraz intensywniej eksplorowany przez różnorodne sektory, w tym prywatne, komercyjne, badawcze. Stanowi dogodny obszar do prowadzenia defensywnych, a w przyszłości także ofensywnych, operacji militarnych. W związku z tym stopniowo staje się środowiskiem realizacji różnorodnych przedsięwzięć, a w efekcie wzrasta prawdopodobieństwo wystąpienia w niej kolizji przemieszczających się obiektów kosmicznych. W celu zapobiegania tego rodzaju incydentom, na potrzeby utrzymania co najmniej akceptowalnego poziomu bezpieczeństwa kosmicznego działań wykonywanych przez siły zbrojne pojęcie świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej jest nieustannie modyfikowane.
Aktualne możliwości wykorzystania SSA
Współcześnie niektóre kraje rozwijają własne koncepcje dotyczące świadomości sytuacyjnej w kosmosie. Wśród nich można wymienić m. in. Federację Rosyjską, Japonię, Australię i Francję. Natomiast przykładem międzynarodowej organizacji krajów europejskiej czynnie uczestniczącej w opracowaniu programu doskonalenia przesłanek świadomości sytuacyjnej jest Europejska Agencja Kosmiczna (ang. European Space Agency – ESA).
W 2009 roku ESA zainicjowała powstanie komponentów dedykowanych głównie cywilnej działalności w przestrzeni kosmicznej, ze szczególnym uwzględnieniem sekatora naukowo–rozwojowego. Efektem podjętych prac było ujednolicenie segmentów świadomości sytuacyjnej, do których zaliczono obserwację i śledzenie kosmosu (ang. Space Surveillance and Tracking – SST), pogodę kosmiczną (ang. Space Weather – SWE) oraz obiekty bliskie Ziemi (ang. Near–Earth Objects – NEO).
Z kolei w 2014 roku Komisja Europejska podjęła działania umożliwiające tworzenie wsparcia dla obserwacji i śledzenia kosmosu (ang. European Space Surveillance and Tracking – EU SST), za pośrednictwem których wykazano unijne zdolności do operacyjnego wykorzystania świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej.

W ujęciu czynnościowym, SSA koncentruje się na katalogu działań: zbieraniu danych, ich automatycznemu i systematycznemu porządkowaniu, osiągnięciu zdolności do przetwarzania informacji, a także prognozowaniu zdarzeń oraz zagrożeń, które mogą zaistnieć w przyszłości na bazie archiwizowanych danych.
Filary bezpieczeństwa kosmicznego dedykowane operacjom militarnym
Przestrzeń kosmiczna stała się środowiskiem, w którym prowadzenie operacji militarnych podejmują się siły zbrojne licznych państw. Fakt ten wymagał odmiennego podejścia od koncepcji sformułowanej przez ESA. Obecnie wyróżnia się pięć, zasadniczych filarów bezpieczeństwa kosmicznego opracowanego z myślą o realizacji działań militarnych. Należą do nich:
1. Świadomość sytuacyjna w przestrzeni kosmicznej – stanowi podstawowy segment sprawowania kontroli kosmicznej. Pozwala ona na podjęcie i realizację wszelkich zadań o charakterze kontrolnym, jest gwarantem bezpieczeństwa operacji kosmicznych, gdyż umożliwia właściwe przygotowanie do nich infrastruktury kosmicznej, nadzoruje unikanie kolizji. Uszczegóławiając, odpowiada również za: wykrywanie, śledzenie oraz identyfikację obcych obiektów kosmicznych, ostrzeganie przed możliwością wystąpienia zagrożenia na trajektorii lotu, a także ocenę ryzyka prowadzonych przedsięwzięć.
2. Zwiększanie siły w domenie kosmicznej (ang. Space Force Enhancement – SFE) – zalicza się do niej: obserwacja, wywiad, wystrzelenie i rozmieszczenie sztucznych satelitów, śledzenie trajektorii lotu rakiet uzależnione od precyzyjnego pomiaru pozycjonowania, nawigacji i synchronizacji czasu (ang. Positioning, Navigation and Timing – PNT).
3. Wsparcie kosmiczne (ang. Space Support – SS) – angażuje i konsoliduje wymagane siły i środki kosmiczne, w tym sztuczne satelity dedykowane dostarczaniu określonego rodzaju ładunku do przestrzeni kosmicznej (ang.spacelift). Ich zadania najczęściej polegają na konfiguracji, manewrowaniu oraz operacjach zmierzających do pozostawienia ładunku na dedykowanej orbicie.
4. Kontrola kosmiczna (ang. Space Control – SC) – obejmuje operacje militarne mające na celu wspomaganie działań prowadzonych w przestrzeni kosmicznej przez siły sojusznicze (np. zniszczenie sił przeciwnika, zakłócenie radioelektroniczne wrogiego potencjału militarnego, użycie broni precyzyjnego rażenia ogniowego).
5. Użycie siły kosmicznej (ang. Space Force Application – SFA) – dotyczy wyłącznie zastosowania pojedynczych działań bojowych w domenie kosmicznej, które mogą stanowić ważny czynnik wpływający na końcowy wynik konfliktu pomiędzy dwoma lub więcej aktorami państwowymi.
Przełom w rozwoju świadomości sytuacyjnej w kosmosie – powołanie SDA
Sformułowanie filarów bezpieczeństwa dedykowanych kontrolowaniu działań militarnych w przestrzeni kosmicznej pokazuje, że SSA stanowi wyłącznie pierwszy etap w procesie realizacji tych przedsięwzięć. Co więcej, odnoszą się one do defensywnych i ofensywnych (obejmujących pojedyncze epizody o charakterze bojowym) operacji militarnych realizowanych w domenie kosmicznej przez siły zbrojne aktorów państwowych w warunkach pokojowych. Natomiast nie rozważano kosmosu jako środowiska stanowiącego pole walki, które można porównać do stanu wojny.
Z tego powodu, w Dowództwie Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych Ameryki utworzonym w 2019 roku pojawiła się propozycja zaktualizowania założeń SSA i dostosowania ich również do ofensywnych operacji militarnych w sytuacji trwającego konfliktu zbrojnego w przestrzeni kosmicznej.
W tym celu, generał John Shaw w notatce służbowej z dnia 4 października 2019 roku Dowództwa Sił Powietrznych USA wystosował zalecenie wdrożenia pojęcia, które w wolnym tłumaczeniu określa się „świadomością sytuacyjną działań w operacyjnej domenie kosmicznej”. Uzasadnienie adekwatności wprowadzenia tego terminu bazuje na konieczności postrzegania kosmosu w kontekście wymiaru prowadzenia działań militarnych, w tym walki zbrojnej, wobec czego nie może być ona rozpatrywana w przyszłości jako środowisko przyjazne dla wszystkich aktorów państwowych. Generał John Shaw podkreślił, że akronim SDA odnosi się do rozwijania bojowej świadomości sytuacyjnej w kosmosie.
Podobne kierunki przyjęła również Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych, wypracowując bojową świadomość sytuacyjną na morzu (ang. Maritime Domain Awareness – MDA) i Siły Powietrzne USA odnosząc się do bojowej świadomości sytuacyjnej w przestrzeni powietrznej (ang. Air Domain Awareness – ADA). Stany Zjednoczone Ameryki jako pierwsze państwo przedstawiło propozycję usystematyzowania istoty SDA, pozostawiając swobodę do rozszerzenia jej założeń. Niezależnie od przebiegu jej dalszego kształtowania się w przyszłości, zaleca się wycofanie SSA w przypadku postrzegania domeny kosmicznej w kategorii perspektywistycznego pola walki.
Operacyjne możliwości wspierania wojskowych komponentów kosmicznych dzięki SDA
SDA to termin wojskowy, który oznacza zrozumienie zjawisk zachodzących w przestrzeni kosmicznej, odnoszących się zarówno do działających w niej sił naturalnych, jak i działalności podejmowanej przez człowieka. W tym celu wykorzystuje się różnorodne technologie, w tym dedykowane czujniki, do gromadzenia danych wywiadowych, pozwalających na zdobycie przewagi informacyjnej.
Stany Zjednoczone Ameryki postulują za wytworzeniem spójnego mechanizmu polegającego na monitorowaniu każdego obiektu znajdującego się w przestrzeni kosmicznej. Zdolności te pozwoliłyby na określenie jego parametrów technicznych lub taktyczno–technicznych, a także sprecyzowanie wpływu na bezpieczeństwo pozostałych zasobów kosmicznych. Kompleks czujników przeznaczonych do SDA umożliwia skonkretyzowanie typologii danego obiektu poprzez jego weryfikację. Umożliwiają one realizację działań w następujących obszarach:
1. Obserwacja i śledzenie – obejmujące wykrywanie, katalogowanie, precyzowanie funkcji obiektów, dostarczanie alertów o możliwości wystąpienia kolizji oraz wyznaczanie nowej trajektorii w celu jej uniknięcia, identyfikowanie powstających śmieci kosmicznych, prognozowanie obszarów na orbicie, na których istnieje ryzyko kolizji pomiędzy aktywnymi obiektami i szczątkami.
2. Pogoda kosmiczna – integrujące badanie aktywności Słońca wpływającej na wydajność i niezawodność kosmicznych i naziemnych systemów technicznych.
3. Wywiad kosmiczny (ang. Space Intelligence) – polegające na gromadzeniu danych, przeprowadzaniu analiz i stosowaniu ich w celu zidentyfikowania nieznanych satelitów, a także ustalenia ich możliwości operacyjnych.
Spekuluje się, że SDA powinna uwzględniać monitorowanie obiektów przemieszczających się z prędkościami hiperdźwiękowymi, do których należy zaliczyć m. in. rakietowe pociski przeciwsatelitarne (ang. Anti–satellite weapon – ASAT) oraz rakietowe pociski balistyczne (ang. Ballistic Missile – BM) osiągające pułap przestrzeni kosmicznej (powyżej 100 km nad powierzchnią Ziemi). Zastosowanie tych środków do niszczenia infrastruktury krytycznej oznaczałoby agresję militarną, podczas której z powodzeniem możliwe byłoby korzystanie z możliwości operacyjnych SDA.
Synergia pomiędzy SSA a SDA
Zasadnicza różnica pomiędzy świadomością sytuacyjną w przestrzeni kosmicznej a świadomością sytuacyjną działań w operacyjnej domenie kosmiczną dotyczy odmiennych możliwości operacyjnych. W ramach SSA prowadzone jest wykrywanie i śledzenie obiektów, natomiast SDA kładzie nacisk na te same aspekty dodatkowo rozwijając zdolności do określania charakterystyki tych obiektów, które pozwalają przewidzieć ich przeznaczenie.
Siły Kosmiczne USA uznały, że bardziej odpowiednim mechanizmem do opracowywania strategii prowadzenia operacji militarnych jest SDA, natomiast specyfika SSA w doskonalszym stopniu umożliwia monitorowanie środowiska kosmicznego w warunkach pokojowych.
Synergia między świadomością sytuacyjną w przestrzeni kosmicznej a świadomością sytuacyjną działań w operacyjnej domenie kosmiczną umożliwia holistyczne podejście do kontrolowania i zarządzania przestrzenią kosmiczną. Podczas gdy SSA dostarcza surowych danych niezbędnych dla SDA, SDA przewiduje przeznaczenie obserwowanych obiektów, zapobiegając możliwym atakom oraz zwiększając ogólne zrozumienie środowiska kosmicznego.
Łącząc doświadczenia pochodzące z SSA i SDA, operatorzy mogą podejmować świadome decyzje dotyczące zarządzania ruchem kosmicznym (ang. Space Traffic Management – STM), alokacji zasobów i planowania misji. Powiązanie to pozwala na bardziej wydajne i efektywne wykorzystanie zasobów kosmicznych, optymalizację operacji satelitarnych przy jednoczesnej minimalizacji ryzyka związanego z działalnością kosmiczną.
Ponadto, współpraca między SSA i SDA promuje odpowiedzialne zarządzanie przestrzenią kosmiczną. Oba te elementy mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa, ochrony i zrównoważonego rozwoju przestrzeni kosmicznej, a dzięki podejmowaniu wyzwań i wdrażaniu nowych technologii możemy poruszać się w złożoności domeny kosmicznej.
Konkluzje
1. Wprowadzenie SSA było inicjatywą amerykańską stanowiącą odpowiedź na konkurencyjną działalność prowadzoną przez ZSRR w trakcie trwania pierwszego wyścigu kosmicznego. Jej założenia były sukcesywnie rozwijane, lecz od momentu ogłoszenia kosmosu piątą domeną walki zbrojnej użyteczność SSA zaczęła być niewystarczająca na potrzeby sił zbrojnych.
2. SSA stanowi jeden z filarów bezpieczeństwa kosmicznego dedykowanego operacjom militarnym, który umożliwia sprawowania kontroli kosmicznej oraz realizację pozostałych działań przewidzianych w ramach tych filarów.
3. Implementowanie SDA zbiegało się w czasie z uznaniem przestrzeni kosmicznej za nowy wymiar działań militarnych w 2019 roku. Jej koncepcja miała zawierać rozszerzone zdolności gwarantowane przez SSA, lecz na potrzeby sił zbrojnych w warunkach pokojowych, a w przyszłości – bojowych, które mogą zaistnieć w przypadku dążenia państw do prób zawłaszczania kosmosu. W takiej sytuacji SSA powinna zostać wycofana w ramach działań militarnych.
4. Istnieje możliwość wzajemnego uzupełniania zdolności SSA i SDA. Dzięki wytworzonej synergii realne jest doskonalenie zarządzania przestrzenią kosmiczną, przekładającą się m.in. na planowanie misji, alokację zasobów kosmicznych oraz ich efektywne wykorzystywanie.
5. Kluczowym utrudnieniem wpływającym na dalszy rozwój bojowej świadomości sytuacyjnej w kosmosie jest mentalność społeczeństw, które posiadają wyobrażenie na temat przestrzeni pozaziemskiej jako przyjaznego środowiska, stanowiącego dobro międzynarodowe. Z tego powodu, typologia oraz założenia SDA powinny zostać implementowane do współczesnych strategii i doktryn militarnych.
Autor. SDA

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/techn ... ch-analiza
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Świadomość sytuacyjna w kosmosie kluczem do działań operacyjnych [ANALIZA].jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:12

Zaskakujące zachowanie neutronów pokazało coś istotnego o wszechświecie
2024-07-11. Aleksander Kowal
Fizycy przeprowadzili eksperyment poświęcony zachowaniu neutronów. Dzięki niemu przekonali się, że natura jest równie zaskakująca, jak wskazywałyby założenia mechaniki kwantowej.
Co dokładnie się wydarzyło? Możemy się tego dowiedzieć z publikacji zamieszczonej na łamach Physical Review Letters. Jej autorzy, których poczynaniami kierował Richard Wagner z Uniwersytetu Technicznego w Wiedniu, zorganizowali eksperyment wykorzystujący tzw. interferometr neutronowy. Takie urządzenie pozwala wystrzeliwać wiązkę neutronów w kierunku celu, co może dostarczać istotnych informacji.
Członkowie zespołu badawczego doprowadzili do sytuacji, w której wspomniana wiązka podzieliła się na dwie części. Dwie takie wiązki poruszają się osobnymi drogami, by w pewnym momencie ponownie się złączyć. W tym momencie należy wziąć pod uwagę coś, co naukowcy określają mianem twierdzenia Bella oraz nierówności Leggetta-Garga.
W myśl tej pierwszej zasady przewidywania mechaniki kwantowej miałyby różnić się od klasycznej intuicji. Druga odnosi się natomiast do zasady, w ramach której układ zawsze znajduje się w jednym lub drugim z dostępnych mu stanów. Rozważania prowadzone przez fizyków na przestrzeni lat wynikały z tego, że zastanawiali się oni, czy istnieje sposób, w jaki fizyka używana do opisywania doświadczeń makroskopowych mogłaby jednocześnie posłużyć do wyjaśnienia całej fizyki kwantowej.
W ramach eksperymentu austriaccy fizycy wykorzystali tzw. interferometr neutronowy. Ich celem było zbadanie założeń fizyki klasycznej i kwantowej
Dzięki przytoczonemu eksperymentowi naukowcy z Austrii bez cienia wątpliwości stwierdzili, że to niemożliwe. Ich badanie wykazało bowiem, że wystrzelone neutrony mogą istnieć w dwóch miejscach jednocześnie. Taka sytuacja byłaby niemożliwa w fizyce klasycznej. O ile w odniesienu do klasycznej fizyki nierówność Leggetta-Garga sugerowałaby, że pomiar w prostym układzie binarnym może dać dwa wyniki, które zostaną skorelowane w toku kolejnych pomiarów (ale tylko do pewnego stopnia), tak w przypadku układów kwantowych sytuacja będzie wyglądała zgoła odmiennie.

Innymi słowy, w takiej sytuacji twierdzenie sformułowane przez dwójkę naukowców nie będzie miało zastosowania. Korelacje faktycznie będą występowały i to nawet powyżej progu obowiązującego w fizyce klasycznej. Na potrzeby eksperymentu fizycy z Wiednia wdrożyli kilka różnych metod pomiarowych. Tym sposobem śledzili wiązki neutronów w różnym czasie.
Okazało się, że korelacja była zbyt bliska, tj. neutrony poruszały się jednocześnie po dwóch odrębnych torach, oddalonych od siebie o kilka centymetrów. Z tego względu autorzy nowych badań stwierdzili, iż bez względu na to, o jakiej klasycznej i makroskopowo realistycznej teorii mowa, nigdy nie będzie ona w stanie wyjaśnić rzeczywistości. Mówiąc krótko: bez fizyki kwantowej trudno będzie opisać prawa rządzące wszechświatem.
https://www.chip.pl/2024/07/silnik-puls ... ave-engine
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zaskakujące zachowanie neutronów pokazało coś istotnego o wszechświecie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:14

Planetoida Bennu może pochodzić z wodnego świata
2024-07-11.
Analiza próbki materiału pochodzącego z planetoidy Bennu pozwoliła odkryć ważne związki chemiczne, które stanowią budulce życia oraz uzyskać argumenty za tym, że Bennu mogła być częścią wodnego świata, dając wgląd w warunki, w jakich powstawał Układ Słoneczny oraz w jego chemię prebiotyczną.
• Wstępna analiza próbki materiału pochodzącego z planetoidy Bennu dostarczonej przez misję NASA OSIRIS-REx ujawniła pył bogaty w węgiel, azot i związki organiczne, z których wszystkie są niezbędnymi składnikami życia, jakie znamy. Próbka, zdominowana przez minerały ilaste, zwłaszcza serpentyny, doskonale oddaje rodzaj skał występujących na ziemskich grzbietach śródoceanicznych.
• Fosforan magnezu i sodu znaleziony w próbce wskazuje, że planetoida mogła odłamać się od dawnego, małego świata oceanicznego. Fosforan był zaskoczeniem dla zespołu, ponieważ minerał nie został wykryty przez sondę OSIRIS-REx podczas pobytu w Bennu.
• O ile podobny fosforan odkryto w próbce planetoidy Ryugu dostarczonej przez misję Hayabusa2 JAXA (Japońskiej Agencji Badań Kosmicznych) w 2020 r., o tyle fosforan magnezu i sodu wykryty w próbce Bennu wyróżnia się czystością (tzn. brakiem innych zawartych w nim materiałów) i wielkością ziaren niespotykanej w żadnej innej próbce meteorytu.
Skład planetoidy Bennu
Naukowcy z niecierpliwością czekali na możliwość zbadania próbki materiału z planetoidy Bennu o masie 121,6 grama pobranej przez misję NASA OSIRIS-REx (Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification, and Security – Regolith Explorer) od chwili jej dostarczenia na Ziemię. Mieli nadzieję, że materiał skrywa tajemnice przeszłości Układu Słonecznego i chemii prebiotycznej, która mogła doprowadzić do powstania życia na Ziemi. Wstępna analiza próbki Bennu, opublikowana niedawno w Meteoritics & Planetary Science, pokazuje, że ta ekscytacja była uzasadniona.
Zespół analizy próbek OSIRIS-REx odkrył, że Bennu zawiera oryginalne składniki, które utworzyły nasz Układ Słoneczny. Pył planetoidy jest bogaty w węgiel i azot, a także związki organiczne, które są niezbędnymi składnikami życia, jakie znamy. Próbka zawiera także fosforan magnezu i sodu, co było zaskoczeniem dla zespołu badawczego, ponieważ nie wykazano tego w danych teledetekcyjnych zebranych przez sondę kosmiczną w Bennu. Ich obecność w próbce wskazuje, że planetoida mogła odłamać się od dawnego, małego, prymitywnego świata oceanicznego.
Dowody na obecność wody w materii pochodzącej z planetoid
Analiza próbki Bennu ujawniła intrygujący wgląd w skład planetoidy. Próbka, zdominowana przez minerały ilaste, zwłaszcza serpentyny, odzwierciedla rodzaj skał występujących na grzbietach śródoceanicznych na Ziemi, gdzie materiał z płaszcza – warstwy pod skorupą ziemską – styka się z wodą.
Ta interakcja skutkuje nie tylko tworzeniem się gliny; powoduje również powstawanie różnych minerałów, takich jak węglany, tlenki żelaza i siarczki żelaza. Jednak najbardziej nieoczekiwanym odkryciem jest obecność rozpuszczalnych w wodzie fosforanów. Związki te są składnikami biochemii całego znanego obecnie życia na Ziemi.
Podczas gdy podobny fosforan odkryto w próbce planetoidy Ryugu dostarczonej przez misję Hayabusa2 JAXA (Japońskiej Agencji Badań Kosmicznych) w 2020 r., fosforan magnezu i sodu wykryty w próbce Bennu wyróżnia się czystością — to znaczy brakiem innych minerałów w badanym materiale — i wielkością jego ziaren niespotykana w żadnej próbce meteorytu.
Odkrycie fosforanów magnezu i sodu w próbce Bennu rodzi pytania dotyczące procesów geochemicznych, które doprowadziły do koncentracji tych składników i dostarcza cennych wskazówek na temat wcześniejszych warunków panujących na Bennu.
„Obecność i stan fosforanów, wraz z innymi pierwiastkami i związkami na Bennu, sugerują wodną przeszłość planetoidy” – powiedział Dante Lauretta, współautor artykułu i główny badacz OSIRIS-REx na Uniwersytecie w Arizonie, Tucson. „Bennu mogła kiedyś być częścią wodnego świata. Chociaż hipoteza ta wymaga dalszych badań.”
Warunki panujące w młodym Układzie Słonecznym
Pomimo możliwej dawnej interakcji z wodą, Bennu pozostaje chemicznie prymitywną planetoidą, której proporcje pierwiastków bardzo przypominają Słońce.
„Próbka, którą zwróciliśmy, jest obecnie największym zbiornikiem niezmienionego materiału znajdującego się planetoidalnego na Ziemi” – powiedział Lauretta.
Ta próbka daje wgląd w początki naszego Układu Słonecznego, ponad 4,5 miliarda lat temu. Skały pochodzące z Bennu zachowały swój pierwotny stan, nie stopiły się ani nie zestaliły od momentu powstania, co potwierdza ich odległe w czasie pochodzenie.
Składowe życia
Zespół potwierdził, że planetoida Bennu jest bogata w węgiel i azot. Pierwiastki te mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia środowiska, z którego pochodzi materia Bennu oraz procesów chemicznych, które przekształciły proste pierwiastki w złożone cząsteczki, potencjalnie kładąc podwaliny pod życie na Ziemi.
„Te odkrycia podkreślają znaczenie zbierania i badania materiału z planetoid takich jak Bennu – zwłaszcza materiału o małej gęstości, który zazwyczaj spala się po wejściu w ziemską atmosferę” – powiedział Lauretta. „Materiał ten jest kluczem do rozwikłania zawiłych procesów powstawania Układu Słonecznego i chemii prebiotycznej, która mogła przyczynić się do powstania życia na Ziemi”.
Co dalej
W nadchodzących miesiącach dziesiątki kolejnych laboratoriów w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie otrzymają fragmenty próbki Bennu z należącego do NASA Johnson Space Center w Houston, a w ciągu najbliższych kilku lat spodziewanych jest znacznie więcej publikacji naukowych opisujących analizy próbki Bennu.
„Próbki Bennu to wspaniałe skały pozaziemskie” – powiedział Harold Connolly, współautor artykułu i naukowiec zajmujący się próbkami z misji OSIRIS-REx na Uniwersytecie Rowan w Glassboro w stanie New Jersey. „Co tydzień analiza przeprowadzana przez zespół analizy próbek OSIRIS-REx dostarcza nowych, a czasem zaskakujących odkryć, które pomagają nałożyć istotne ograniczenia na pochodzenie i ewolucję planet podobnych do Ziemi”.
Wystrzelona 8 września 2016 roku sonda kosmiczna OSIRIS-REx udała się do bliskiej Ziemi planetoidy Bennu i zebrała próbki skał i pyłu z powierzchni. OSIRIS-REx, pierwsza amerykańska misja, która pobrała próbkę z planetoidy, dostarczyła próbkę na Ziemię 24 września 2023 r.

Więcej informacji: publikacja „Asteroid (101955) Bennu in the laboratory: Properties of the sample collected by OSIRIS-REx”, Dante S. Lauretta, Harold C. Connolly i in., Meteoritics & Planetary Science (2024). DOI: 10.1111/maps.14227

Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
Na ilustracji: Obraz mikroskopowy ciemnej cząstki Bennu o długości około milimetra ze skorupą jasnego fosforanu. Po prawej stronie mniejszy fragment, który się ułamał. Źródło: Lauretta & Connolly i in. (2024) Meteorytyka i nauki planetarne, doi:10.1111/maps.14227

Na zdjęciu: mozaika przedstawiająca planetoidę Bennu utworzona na podstawie obserwacji przeprowadzonych przez należącą do NASA sondę kosmiczną OSIRIS-REx, która znajdowała się w pobliżu planetoidy przez ponad dwa lata. Źródło: NASA/Goddard/Uniwersytet Arizony

Na zdjęciu: widok ośmiu tacek na próbki zawierających materiał z planetoidy Bennu. Pył i kamienie wsypano na tace z górnej płyty głowicy mechanizmu pobierania próbek typu Touch-and-Go (TAGSAM). Z tej wylewki zebrano 51,2 grama, co dało końcową masę próbki planetoidy wynoszącą 121,6 grama. Źródło: NASA/Erika Blumenfeld i Joseph Aebersold

Na zdjęciu: niewielki ułamek próbki planetoidy Bennu zwróconej przez misję NASA OSIRIS-REx, pokazany na zdjęciach mikroskopowych. Lewy górny panel pokazuje ciemną cząsteczkę Bennu o długości około milimetra, z zewnętrzną skorupą jasnego fosforanu. Pozostałe trzy panele przedstawiają stopniowo powiększane widoki fragmentu cząstki, który oddzielił się wzdłuż jasnej żyły zawierającej fosforan, uchwycone przez skaningowy mikroskop elektronowy. Źródło: Lauretta & Connolly i in. (2024) Meteoritics & Planetary Science, doi:10.1111/maps.14227

Animacja pokazuje sondę kosmiczną OSIRIS-REx NASA, która opuszcza powierzchnię planetoidy Bennu po pobraniu próbki. Źródło: Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda NASA/CI Lab/SVS

URANIA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pl ... ego-swiata
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Planetoida Bennu może pochodzić z wodnego świata.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Planetoida Bennu może pochodzić z wodnego świata2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Planetoida Bennu może pochodzić z wodnego świata3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 12 Lip 2024, 08:20

Dzieje się. Kometa Tsuchinshan-ATLAS właśnie się rozpada. Tuż przed zbliżeniem do Ziemi
2024-07-11. Radek Kosarzycki
Na to miłośnicy astronomii czekali już od kilku miesięcy. Wszystko wskazywało, że już wkrótce, w połowie października koło Ziemi przeleci kometa C/2023 A3 znana także jako kometa Tsuchinshan-ATLAS. Prognozy były niezwykle obiecujące, bowiem podczas przelotu kometa miała być jaśniejsza od Jowisza na nocnym niebie, a to się zdarza bardzo rzadko. Po raz kolejny jednak okazuje się, że komety naprawdę chodzą swoimi ścieżkami i nigdy nie można przewidzieć, z czym tak naprawdę będziemy. mieli do czynienia.
W przeciwieństwie do planet, planet karłowatych i planetoid, które krążą wokół Słońca po względnie kołowych orbitach, komety jednak pojawiają się zwykle bez ostrzeżenia, przybywając do wewnętrznej części Układu Słonecznego z odległych rejonów Układu Słonecznego lub nawet z Obłoku Oorta, oddalonego od nas nawet o 1 rok świetlny. Nigdy zatem nie wiadomo, kiedy jakaś nowa kometa pojawi się na nocnym niebie. Gdy już się jednak pojawiają, to astronomowie natychmiast ustalają trajektorię ich lotu i sprawdzają, kiedy planetoida zbliży się do Słońca, przeleci przez peryhelium swojej orbity i kiedy ponownie powróci w nasze rejony. Rodzina komet jest niezwykle bogata. Mamy bowiem obiekty, które powracają co kilkadziesiąt lat, ale i takie, które wracają raz na kilka tysięcy lat.
W przypadku komety Tsuchinshan-ATLAS wiemy, że 12 października 2024 roku zbliży się ona do Ziemi na odległość 70,6 miliona kilometrów. Można naturalnie stwierdzić, że to całkiem spora odległość, wszak Księżyc znajduje się zaledwie 0,36 mln km od Ziemi. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać jak duży jest Układ Słoneczny. Promień orbity Neptuna, ostatniej (jak na razie) planety naszego układu planetarnego wynosi niemal 5 miliardów kilometrów. W takiej odległości zatem kometa mogłaby być faktycznie widoczna na nocnym, a nawet wieczornym niebie bardzo wyraźnie.
Tyle było planów na obserwację komety, a może z tego nic nie wyjść.
Sytuacja jednak się nieco zmieniła. W najnowszym artykule naukowym astronom Zdenek Sekanina wykazał, że zanim kometa dotrze do najbliższego Ziemi punktu swojej orbity, to rozpadnie się na kilka fragmentów. Więcej, według astronoma, już teraz C/2023 A3 wykazuje pierwsze oznaki rozpadania się. To bardzo zły znak, bowiem należy pamiętać, że jeszcze do 27 września kometa będzie zbliżała się do Słońca, a więc każdego dnia będzie otrzymywała znacznie więcej promieniowania słonecznego. Jeżeli do tego dnia w ogóle wytrzyma, to zbliży się na odległość 58,6 milionów kilometrów, czyli porównywalną ze średnią odległością Merkurego od Słońca.

Jeżeli kometa już teraz zaczyna się rozpadać, to w ciągu najbliższych dwóch miesięcy może po prostu rozsypać się na części i zniknąć. Nie jest to jednak zachowanie nietypowe dla komet pochodzących z Obłoku Oorta.
Autor opracowania wskazuje, że słaby warkocz pyłowy obserwowany za jądrem komety wskazuje na to, że kometa ma dużą szansę zniknąć zanim jeszcze osiągnie peryhelium orbity. W takiej sytuacji, już nic do nas się nie zbliży 12 października. Dopóki jednak do tego nie dojdzie, astronomowie planują uważnie śledzić kometę na nocnym niebie. Jakby nie patrzeć, niezależnie od tego, czy przetrwa ona zbliżenie do Słońca, czy też nie, dowiemy się czegoś nowego o tych unikalnych obiektach.
https://www.chip.pl/2024/07/silnik-puls ... ave-engine
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dzieje się. Kometa Tsuchinshan-ATLAS właśnie się rozpada. Tuż przed zbliżeniem do Ziemi.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 13 Lip 2024, 07:02

Już taka mała asteroida wystarczy, by zniszczyć życie w Polsce
2024-07-12.
Asteroidy od zawsze fascynowały ludzkość, ale czy zdajemy sobie sprawę z realnego zagrożenia, jakie mogą stanowić dla naszej planety? Okazuje się, że obiekt o średnicy zaledwie 100 metrów, uderzając w centrum Polski, mógłby doprowadzić do ogólnokrajowej katastrofy. Przyjrzyjmy się bliżej temu kosmicznemu zagrożeniu i jego potencjalnym konsekwencjom.
Siła rażenia małej asteroidy. Ile to odpowiedników bomb atomowych?
Wbrew pozorom, nawet niewielka asteroida może mieć ogromną moc destrukcyjną. Obiekt o średnicy 100 metrów, poruszający się z prędkością typową dla asteroid (około 20 km/s), niesie ze sobą energię porównywalną z eksplozją 100 megaton trotylu. To ponad dwukrotnie więcej niż moc najpotężniejszej kiedykolwiek zdetonowanej bomby wodorowej - radzieckiej Car-bomby, której siła rażenia wynosiła około 50 megaton.
Dla lepszego zobrazowania skali zniszczeń, warto porównać potencjalne uderzenie asteroidy do innych znanych katastrof. Bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę w 1945 roku miała moc około 15 kiloton TNT. Oznacza to, że stumetrowa asteroida niesie ze sobą energię równoważną ponad 6600 takim bombom.
Taka siła uderzenia byłaby w stanie nie tylko zniszczyć całe miasto, ale także wywołać katastrofalne skutki w promieniu setek kilometrów od miejsca uderzenia. W kontekście Polski, oznaczałoby to potencjalne zniszczenie znacznej części kraju, w zależności od miejsca uderzenia. Warto podkreślić, że choć prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest niewielkie, to nie jest ono zerowe.
Skutki uderzenia asteroidy w centrum Polski
Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, w której asteroida o średnicy 100 metrów uderza w centrum Polski, na przykład w okolice Łodzi. Skutki takiego zdarzenia byłyby katastrofalne i daleko wykraczające poza obszar bezpośredniego uderzenia.
W miejscu kolizji powstałby krater o średnicy kilku kilometrów i głębokości zbliżonej do 300 metrów. Energia uwolniona podczas uderzenia spowodowałaby natychmiastowe wyparowanie skał i gleby, tworząc ogromną kulę ognia.
Fala uderzeniowa rozprzestrzeniłaby się z prędkością dźwięku, niszcząc budynki i infrastrukturę w promieniu dziesiątek kilometrów. Warszawa, Poznań, a nawet odleglejsze miasta odczułyby skutki tego kataklizmu bardzo dotkliwie.
Uderzenie wygenerowałoby trzęsienie ziemi o znaczącej magnitudzie. Fale sejsmiczne mogłyby uszkodzić budynki i infrastrukturę w niemal całym kraju. Ogromne ilości pyłu i odłamków wyrzuconych w atmosferę mogłyby na wiele miesięcy zmienić lokalne i regionalne warunki klimatyczne, prowadząc do tzw. nuklearnej zimy.
By uczynić niemal całą Polskę niemal niezdatną do życia, wystarczyłaby asteroida o wielkości około 700 metrów. A to tylko odrobinę więcej niż długość mostu Siekierkowskiego w Warszawie. NASA już dziś obserwuje takie obiekty. Wśród potencjalnie zagrażających naszej planecie można wskazać na 1979 XB.
Skutki ekonomiczne i społeczne takiego uderzenia trudno sobie wyobrazić. Zniszczenie centralnej części kraju doprowadziłoby do załamania gospodarki. Systemy komunikacji, transportu i energetyki zostałyby sparaliżowane, co utrudniłoby akcję ratunkową i odbudowę. Liczba ofiar śmiertelnych z pewnością przekroczyłaby kilka milionów, a kolejne zostałyby bez dachu nad głową.
Czy możemy się obronić przed kosmicznym zagrożeniem?
Jednym z kluczowych elementów obrony planetarnej jest wczesne wykrywanie potencjalnych zagrożeń. Obecnie naukowcy są w stanie śledzić obiekty o średnicy przekraczającej 100 metrów, które mogłyby stanowić globalne zagrożenie. Jednak wciąż istnieje potrzeba udoskonalenia systemów obserwacyjnych, aby wykrywać mniejsze obiekty, które mogą stanowić regionalne zagrożenie.
W przypadku wykrycia asteroidy zmierzającej w kierunku Ziemi, naukowcy rozważają różne metody odchylenia jej trajektorii. Jedną z najbardziej obiecujących jest technika impaktora kinetycznego, przetestowana w 2022 roku podczas misji DART (Double Asteroid Redirection Test). Polega ona na uderzeniu w asteroidę specjalnie zaprojektowanym pojazdem kosmicznym, co ma zmienić jej trajektorię.
Choć scenariusz uderzenia asteroidy w Polskę może wydawać się nieprawdopodobny, historia naszej planety pokazuje, że takie zdarzenia są możliwe. Krater Chicxulub na Jukatanie, powstały 66 milionów lat temu w wyniku uderzenia asteroidy o średnicy około 10 km, jest dowodem na to, jak katastrofalne mogą być skutki takich kolizji. Przypomnijmy tylko, że taka mała asteroida zakończyła panowanie dinozaurów na naszej planecie.
Źródło: geekweek.interia.pl / gov.pl / neal.fun / opracowanie własne.
Symulacja skutków uderzenia 700-metrowej asteroidy w okolice Łodzi. Fot. neal.fun

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... -w-polsce/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Już taka mała asteroida wystarczy, by zniszczyć życie w Polsce.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 13 Lip 2024, 07:05

Problemy rakiety Falcon 9. SpaceX pracuje nad rozwiązaniem
2024-07-12. Wojciech Kaczanowski
Podczas ostatniego lotu rakiety nośnej Falcon 9 doszło do niespodziewanej anomalii w górnym stopniu, która spowodowała umieszczenie satelitów na niższej orbicie niż planowano. SpaceX spróbuje podwyższyć pozycję Starlinków przy pomocy ich silników pokładowych, ale jak sam przyznał Elon Musk, szanse są niewielkie.
W piątek, 12 lipca o godzinie 4:35 czasu polskiego z bazy Sił Kosmicznych USA w Vandenberg wystartowała rakieta nośna Falcon 9, która wyniosła w przestrzeń kosmiczną satelity Starlink w ramach misji Group 9-3. Początkowo start przebiegał pomyślnie, aż do momentu niespodziewanej anomalii w górnym stopniu systemu nośnego.
Z informacji przekazanych przez SpaceX wynika, że separacja stopni rakiety odbyła się bez problemów, a dolny segment z powodzeniem wylądował na barce „Of Course I Still Love You”. Górny stopień, transportujący 20 satelitów Starlink, kontynuował lot, aby około 52 minut po starcie ponownie uruchomić silnik Merlin w celu podwyższenia orbity.
Już podczas pierwszego uruchomienia jednostki napędowej w górnym stopniu można było zaobserwować niespotykane zjawisko - nagromadzenie się lodu na pokrywie wokół silnika. Na moment pisania artykułu, SpaceX nie poinformowało, aby zdarzenie miało wpływ na działanie Merlina.
Po około 52 minutach od startu powinno odbyć się kolejne uruchomienie silnika w drugim stopniu w celu korekty orbity. W tym momencie jednak nastąpił awaria Merlina. Obecnie przyczyna wciąż jest analizowana przez SpaceX. Dobrą informacją jest fakt wyrzucenia satelitów, natomiast znajdują się one obecnie na niższej wysokości niż powinny.
Z informacji przekazanych przez Elona Muska wynika, że kontrolerzy misji spróbują podwyższyć orbitę Starlinków przy pomocy ich silników jonowych. Właściciel SpaceX stwierdził jednak, że szanse są bardzo małe. „W przeciwieństwie do odcinka Star Trek prawdopodobnie to nie zadziała, ale warto spróbować.” - napisał Musk. Warto dodać, że SpaceX udało się nawiązać kontakt z zaledwie 5 satelitami.
Falcon 9 jest obecnie uznawany za najbardziej niezawodny system nośny na świecie. Rakieta odbyła już ponad 350 lotów, notując 69 misji tylko w 2024 r. Oprócz imponujące liczby startów, warto odnotować, że ostatnie niepowodzenie podczas lotu Falcona 9 miało miejsce w czerwcu 2015 r. podczas misji wysłania cargo kapsułą Dragon do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Lot zakończył się wówczas eksplozją Falcona 9.

Lód nagromadzony wokół silnika Merlin w drugim stopniu rakiety Falcon 9. Zrzut ekranu z transmisji SpaceX
Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sy ... zwiazaniem
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Problemy rakiety Falcon 9. SpaceX pracuje nad rozwiązaniem.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 13 Lip 2024, 07:06

Niezwykłe zdjęcia z kosmosu. Wykonały je polskie kamery
2024-07-12.
Scanway zaprezentował wspólnie z ESA i ArianeGroup pierwsze materiały z inauguracyjnego lotu rakiety Ariane 6. Zarejestrowane przez dwukamerowy zestaw optyczny ujęcia potwierdzają działanie oferowanego przez Scanway systemu wizyjnego w warunkach kosmicznych, dzięki czemu kolejny produkt Spółki uzyskał tzw. flight heritage.
SCS (Scanway Camera System) będący częścią projektu YPSat (Young Professional Satellite) biorącego udział w pierwszym locie Ariane 6 jest oparty o rozwiązania sprawdzone wcześniej przez Scanway podczas własnej misji kosmicznej STAR VIBE przeprowadzonej w ubiegłym roku.
Dzięki wrocławskiej firmie Polska miała swój ważny wkład w inauguracyjnym locie największej europejskiej rakiety Ariane 6, której start odbył się 9 lipca o godz. 21:00 polskiego czasu z portu kosmicznego w Gujanie Francuskiej. Lot został uznany za sukces i pozwolił Europie odzyskać niezależność w zakresie wynoszenia ciężkich ładunków na orbitę.
„Sukces jakim okazał się lot Ariane 6 oraz jego spektakularny przebieg, włącznie z przelotem widocznym na niebie gołym okiem z Polski, to ogromna radość dla całego zespołu Scanway i powód do dumy, że jako Polska mieliśmy udział w tak prestiżowym wydarzeniu jak pierwszy, inauguracyjny lot największej europejskiej rakiety nośnej. Europa odzyskała niezależność w zakresie wynoszenia ładunków na orbitę, a my kolejny raz pokazaliśmy co potrafimy robić z kamerami w kosmosie.” - skomentował Jędrzej Kowalewski, Prezes Zarządu Scanway S.A.
”Flight heritage dla naszych kamer obsługujących start rakietowy jest cenny i ważny dla możliwej komercjalizacji tej linii produktów w przyszłości. Trendy i zgłaszane nam zapotrzebowanie wskazują na biznesową potrzebę rozwoju tego rodzaju produktów, umożliwiających szereg cennych zadań m.in. autodiagnostykę satelitów, rakiet nośnych i każdego sprzętu kosmicznego, którego właściciel chciałby zobaczyć co się z nim dzieje na orbicie” – dodał.
YPSat (ang. Young Professionals Satellite) to europejski projekt mający na celu uchwycić kluczowe fazy inauguracyjnego lotu rakiety Ariane 6. Scanway dostarczył w ramach niego dwukamerowy zestaw optyczny, który w pierwszej fazie lotu monitorował proces separacji głównej owiewki rakiety, a w dalszej fazie lotu rejestrował przebieg separacji poszczególnych ładunków użytecznych zamieszczonych na rakiecie.
System kamer Scanway składa się z 2 szerokokątnych kamer, elektroniki i interfejsów mechanicznych, zdolnych do dostarczania obrazu w dwóch trybach: wideo do 1080p i 30 fps lub 720p i 60 fps oraz foto z rozdzielczością 12,3 Mpix. Pozyskane i dostarczone przez Scanway dane posłużą Europejskiej Agencji Kosmicznej do szczegółowych analiz oraz optymalizacji kolejnych lotów Ariane 6.
”Pierwsze zaprezentowane przez nas publicznie materiały to zdjęcia zarejestrowane kamerami Scanway dysponującymi rozdzielczością rzędu 12,3 Mpix, a nagranie wideo po skompresowaniu zostało z sukcesem przesłane na Ziemię. Poza walorem estetycznym, który w naszej opinii jest spektakularny, to kolejny pokaz umiejętności zespołu Scanway w obszarze, w którym się specjalizujemy, czyli kamer, teleskopów i szeroko technologii obserwacyjnej z kosmosu.” - skomentował Mikołaj Podgórski, COO i współzałożyciel Scanway S.A.
”Nie osiadamy jednak na laurach, bo za moment znów lecimy w kosmos, tym razem w projekcie EagleEye, czyli największym polskim satelicie w historii rozwoju krajowego sektora kosmicznego. To projekt realizowany w konsorcjum z Creotech Instruments S.A. i Centrum Badań Kosmicznych PAN, a my dostarczyliśmy w nim teleskop optyczny zdolny do zobrazowań Ziemi w rozdzielczości rzędu 1-2 m na piksel, w zależności od aktualnej orbity. To największy opracowany, zbudowany i użyty do tej pory w Polsce teleskop i kolejny kamień milowy w rozwoju naszej Spółki.” – dodał.
Prace nad rakietą rozpoczęły się w 2014 roku, a koszt jej stworzenia wyniósł ok. 4 mld EUR. Rakieta Ariane 6 to bezpośredni następca użytkowanej w latach 1996-2023 rakiety Ariane 5, która wykonała łącznie 117 lotów, z czego 112 zakończyło się sukcesem. Ariane 6 ma obecnie zakontraktowanych 30 lotów, drugi lot odbyć ma się jeszcze w tym roku, a kolejnych sześć zaplanowanych jest na rok 2025.
Projekt rakiety Ariane 6 był realizowany przez Europejską Agencję Kosmiczną ESA we współpracy z podmiotami z 13 krajów europejskich, a głównym wykonawcą odpowiadającym za budowę rakiety została firma kosmiczna ArianeGroup – spółka joint venture pomiędzy Airbus Defence and Space oraz Safran. Struktura rakiety pozwala wynieść na niską orbitę Ziemi od 10,3 ton do 21,6 ton, a na orbitę geostacjonarną od 4,5 ton do 11,5 ton, w zależności od użytej konfiguracji. Ariane 62 wykorzystuje dwa boostery, a Ariane 64 cztery boostery. Ich liczba determinuje wysokość rakiety, która mierzy od 56 metrów do 62 metrów.
Źródło: Scanway
Zdjęcia wykonane przez kamery polskiej spółki Scanway.
Autor. ESA

Zdjęcia wykonane przez kamery polskiej spółki Scanway.
Autor. ESA

Zdjęcia wykonane przez kamery polskiej spółki Scanway.
Autor. ESA

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/nie ... kie-kamery
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Niezwykłe zdjęcia z kosmosu. Wykonały je polskie kamery.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Niezwykłe zdjęcia z kosmosu. Wykonały je polskie kamery2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 13 Lip 2024, 07:09

„Niech moc(z) będzie z tobą”. Skafander ma zmieniać mocz w wodę pitną
2024-07-12.AK.
Amerykańscy naukowcy projektują skafander kosmiczny, który ma zmieniać mocz astronautów w wodę do picia. Jest on wzorowany na kombinezonach filtrujących noszonych przez bohaterów książki science fiction „Diuna” Franka Herberta.
Prototyp może zostać wykorzystany podczas wypraw na Księżyc, w ramach programu NASA Artemis, jeszcze przed 2030 r. Skafander ma ułatwić astronautom wykonywanie spacerów kosmicznych, trwających dziesięć godzin, a w sytuacjach awaryjnych nawet 24 godziny. Urządzenie ma zbierać mocz, oczyszczać płyn do stanu wody zdatnej do picia. Naukowcy przewidują, że cały proces filtracji ma trwać pięć minut.
W opublikowanym w piątek na łamach czasopisma naukowego „Frontiers in Space Technology” artykule zamieszczono ryciny, które prezentują poszczególne części skafandra. Jest on podobny do kombinezonów filtracyjnych noszonych przez bohaterów powieści „Diuna”, którzy żyją na pustyni znajdującej się na planecie Arrakis.
Zaprojektowany przez amerykańskich naukowców skafander składa się z silikonowej miseczki, w której zbierany będzie mocz. Ta część będzie dopasowana do genitaliów i będzie miała różny kształt oraz rozmiar dla kobiet i mężczyzn. Miseczka będzie przymocowana do bielizny składającej się z wielu warstw elastycznego materiału.
Skafander kosmiczny zmieniający mocz w wodę pitną

Silikonowe naczynie będzie połączone z pompą próżniową, która aktywuje się dzięki czujnikowi wilgoci. Włączy się ona automatycznie w momencie, kiedy astronautka lub astronauta zacznie oddawać mocz. Zebrany płyn kierowany jest do systemu filtracyjnego. Dzięki niemu z jednego litra moczu będzie można uzyskać 870 ml wody zdatnej do picia. Pobranie i oczyszczenie pół litra moczu ma zająć pięć minut. Woda będzie transportowana za pomocą rurek bezpośrednio do ust astronauty. Po drodze płyn może być wzbogacany o elektrolity i stać się napojem energetycznym.
Cały system filtrujący ma wymiary 38 cm na 23 cm na 23 cm i waży ok. 8 kg. Zdaniem naukowców jest on wystarczająco kompaktowy i lekki, aby można go było nosić z tyłu skafandra kosmicznego.

Zespół badaczy zapowiedział, że jeszcze jesienią tego roku w Nowym Jorku zostanie zatrudnionych 100 ochotników, którzy będą testować skafander pod względem wygody i funkcjonalności.

– Obecnie astronauci mają ze sobą wyłącznie zbiornik z jednym litrem wody do picia. To za mało w przypadku planowanych dłuższych spacerów kosmicznych na Księżycu – powiedziała w rozmowie z „The Guardian” współtwórczyni projektu Sofia Etlin.
Skafander ma zmieniać mocz w wodę pitną (fot. Shutterstock)
źródło: PAP
https://www.tvp.info/79270890/kosmos-na ... wode-pitna
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Niech moc(z) będzie z tobą. Skafander ma zmieniać mocz w wodę pitną.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 13 Lip 2024, 07:10

Trzy nowe opowiadania S-F na portalu Uranii
2024-07-12.
Zapraszamy do przeczytania trzech nowych opowiadań science-fiction, które niedawno ukazały się na Portalu Uranii w dziale „Fantastyka naukowa” oraz do zapoznania się z postaciami Autorów. Zachęcamy również do nadsyłania włsanych prac na konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe.

Wpatrzony w niebo
„Wpatrzony w niebo” to opowiadanie autorstwa Ewy Kowalczyk-Chodyry.
O sobie Pani Ewa pisze - [Jestem] współczesny homo doctus, który wieczorem dostaje instrukcje, a rano może realizować się w każdej dziedzinie. Jestem absolwentką polonistyki. Zajmowałam się marketingiem, współpracując z agencjami reklamowymi oraz samorządami. Pisałam na łamach regionalnej prasy i pism branżowych. Ukończyłam także studia z zakresu finansów i rachunkowości. Przez wiele lat pracowałam jako audytor w kontroli prawno-finansowej. Piszę wiersze i opowiadania, które publikuję głównie na swoim blogu. Kocham historię, malarstwo, a przede wszystkim podróże. Odwiedziłam ponad 40 krajów.
Własną drogą
„Własną drogą” to opowiadanie Agnieszki Maciąg-Fiedler. Osobie Pani Agnieszka mówi:
Jestem leksykografką i mediewistką, pracuję w Instytucie Języka Polskiego PAN w Krakowie, gdzie zajmuję się m.in. badaniem słownictwa astronomicznego. Interesuje mnie rozwój nauki i kultury średniowiecznej. Astronomia, zwłaszcza przedkopernikańska, jest moją pasją od lat. Lubię również serię Star Trek. Napisałam już wiele rzeczy, ale poniższe opowiadanie science-fiction to mój debiut.
Wiadomość z nieba
„Wiadomość z nieba” to opowiadanie autorstwa Michała Gawińskiego, które jest kontynuacją wcześniej napisanego opowiadania „Nomad”. Pan Michał to pracownik korporacji, od wielu lat związany ze sprzedażą i zarządzaniem. Prywatnie miłośnik muzyki wszelakiej, ale głównie bluesa, rocka i funku. Wielbiciel wielu przejawów kultury - od sztuki i literatury, przez kulinaria, po komiks i gry. Kiedyś łucznik, perkusista i szermierz. Fan motorsportu i koszykówki. Od niedawna zapalony biegacz. Z nauki interesuje go fizyka kwantowa i filozofowanie idące jej śladem.
Pan Michał to również początkujący pisarz bez debiutu, ale za to z książką gotową do wydania i planem na przynajmniej pięć kolejnych. Z wykształcenia pedagog terapeuta. Jego ulubione książki to: „Kamień na kamieniu” Wiesława Myśliwskiego, seria „Expanse” Jamesa S. A. Coreya, „Zły” Leopolda Tyrmanda i (komiks) „Maus” Arta Spiegelmana. Wśród ulubionych aktorów Pan Michał wymienia Wiesława Myśliwskiego, Neila Gaimana i Jakuba Małeckiego. Sam nie zamyka się na żadne gatunki literackie (oprócz kryminału, bo zbyt popularny i horroru, bo niestraszny). Do napisania opowiadania „Wiadomość z nieba” został zainspirowany przez przeczytaną nieco wcześniej książkę pt. „Kopernik Rewolucje” Wojciecha Orlińskiego.
Dodała: Joanna Molenda-Żakowicz

Zdjęcie ilustracyjne: Wilhelm Gunkel / Unsplash
Ewa Kowalczyk-Chodyra
Na zdjęciu: Ewa Kowalczyk-Chodyra, autorka opowiadania „Wpatrzony w niebo”. Źródło: zbiory własne Autorki.
Na zdjęciu: Agnieszka Maciąg-Fiedler, autorka opowiadania „Własną drogą”. Źródło: zbiory własne Autorki.

Na zdjęciu: Michał Gawiński, autor opowiadania „Wiadomość z nieba”. Źródło: zbiory własne Autora
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tr ... alu-uranii
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Trzy nowe opowiadania S-F na portalu Uranii.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Trzy nowe opowiadania S-F na portalu Uranii2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Trzy nowe opowiadania S-F na portalu Uranii3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 13 Lip 2024, 07:13

Webb rejestruje oszałamiające połączenie kwazara i galaktyki w odległym Wszechświecie
2024-07-12.

Zespół naukowców wykorzystał JWST aby zaobserwować interakcję między kwazarem a dwiema masywnymi galaktykami w odległym Wszechświecie.
Międzynarodowy zespół naukowców kierowany przez Włoski Narodowy Instytut Astrofizyki (INAF) i składający się z 34 instytutów badawczych i uniwersytetów z całego świata wykorzystał spektrograf bliskiej podczerwieni (NIRSpec) na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), aby zobaczyć dramatyczną interakcję między kwazarem w układzie PJ308-21 a dwiema masywnymi galaktykami satelitarnymi w odległym Wszechświecie. Obserwacje przeprowadzone we wrześniu 2022 roku ujawniły bezprecedensowe i budzące podziw szczegóły, zapewniając nowy wgląd w rozwój galaktyk we wczesnym Wszechświecie. Badania zostały przyjęte do publikacji w czerwcu 2024 roku w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.

Obserwacje tego kwazara (opisanego już przez tych samych autorów w badaniach opublikowanych w maju 2023 roku), jednego z pierwszych badanych za pomocą NIRSpec, gdy Wszechświat miał mniej niż miliard lat (przesunięcie ku czerwieni z = 6,2342), ujawniły dane o rewelacyjnej jakości: instrument „uchwycił” widmo kwazara z niepewnością mniejszą niż 1% na piksel. Galaktyka macierzysta PJ308-21 wykazuje wysoką metaliczność i warunki fotojonizacji typowe dla aktywnego jądra galaktycznego (AGN), podczas gdy jedna z galaktyk satelitarnych wykazuje niską metaliczność (która odnosi się do obfitości pierwiastków chemicznych cięższych niż wodór i hel) i fotojonizację wywołaną formowaniem się gwiazd; wyższa metaliczność charakteryzuje drugą galaktykę satelitarną, która jest częściowo fotojonizowana przez kwazar.

Odkrycie to pozwoliło astronomom określić masę supermasywnej czarnej dziury znajdującej się w centrum układu (około 2 miliardy mas Słońca). Potwierdziło również, że zarówno kwazar, jak i otaczające go galaktyki są wysoce wyewoluowane pod względem masy i wzbogacenia w metale oraz stale się rozwijają. Ma to głębokie implikacje dla naszego zrozumienia historii kosmosu i ewolucji chemicznej galaktyk, podkreślając transformacyjny wpływ tych badań.

Roberto Decarli, badacz z INAF w Bolonii i pierwszy autor artykułu, wyjaśnił: Nasze badania ujawniają, że zarówno czarne dziury, jak i galaktyki, w których się znajdują, przechodzą niezwykle wydajny i burzliwy wzrost już w pierwszych miliardach lat kosmicznej historii, wspomagany przez bogate środowisko galaktyczne, w którym tworzą się te źródła. Dane zostały uzyskane we wrześniu 2022 roku w ramach Programu 1554, jednego z dziewięciu włoskich projektów pierwszego cyklu obserwacyjnego JWST. Decarli kieruje tym programem, aby obserwować połączenie galaktyki, w której znajduje się kwazar (PJ308-21) z dwiema jej galaktykami satelitarnymi.

Obserwacje przeprowadzono w trybie integralnej spektroskopii pola: dla każdego piksela obrazu można zaobserwować widmo całego pasma optycznego, przesunięte w kierunku podczerwieni przez ekspansję Wszechświata. Pozwala to na badania różnych znaczników gazu (linii emisyjnych) przy użyciu podejścia 3D. Dzięki tej technice zespół wykrył przestrzennie rozszerzone emisje różnych pierwiastków, które zostały wykorzystane do zbadania właściwości zjonizowanego ośrodka międzygwiazdowego, w tym źródła i twardości pola promieniowania fotojonizującego, metaliczności, przesłonięcia pyłu, gęstości i temperatury elektronów oraz tempa formowania się gwiazd. Co więcej, naukowcy marginalnie wykryli emisję światła gwiazdowego związaną ze źródłami towarzyszącymi.

Federica Loiacono, astrofizyk, pracownik naukowy w INAF, entuzjastycznie skomentowała wyniki: “Dzięki NIRSpec po raz pierwszy możemy badać w układzie PJ308-21 pasmo optyczne, bogate w cenne dane diagnostyczne na temat właściwości gazu w pobliżu czarnej dziury w galaktyce, w której znajduje się kwazar, oraz w otaczających ją galaktykach. Możemy na przykład obserwować emisję atomów wodoru i porównać ją z pierwiastkami chemicznymi wytwarzanymi przez gwiazdy, aby ustalić, jak bogaty w metale jest gaz w galaktykach. Doświadczenie w redukcji i kalibracji tych danych, jednych z pierwszych zebranych za pomocą NIRSpec w trybie integralnej spektroskopii pola, zapewniło włoskiej społeczności strategiczną przewagę w zarządzaniu podobnymi danymi z innych programów.”

I dodała: dzięki czułości JWST w bliskiej i średniej podczerwieni, możliwe było zbadanie widma kwazara i galaktyk towarzyszących z niespotykaną dotąd precyzją w odległym Wszechświecie. Tylko doskonałe „widzenie” oferowane przez JWST, z jego niezrównanymi możliwościami, może zapewnić te obserwacje. Praca stanowiła prawdziwy „emocjonalny rollercoaster”, dodał Decarli, z potrzebą opracowania innowacyjnych rozwiązań w celu przezwyciężenia początkowych trudności w redukcji danych.

Ten transformacyjny wpływ instrumentów pokładowych Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba podkreśla jego kluczową rolę w rozwoju badań astrofizycznych. Jeszcze kilka lat temu dane dotyczące wzbogacenia metali (niezbędne do zrozumienia chemicznej ewolucji galaktyk) były niemal poza naszym zasięgiem, zwłaszcza na takich odległościach. Teraz możemy je szczegółowo mapować za pomocą zaledwie kilku godzin obserwacji, nawet w galaktykach obserwowanych, gdy Wszechświat był w powijakach – podsumował Decarli.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
• INAF
Urania
Mapa linii emisji wodoru (na czerwono i niebiesko) i tlenu (na zielono) w układzie PJ308-21, pokazana po zamaskowaniu światła centralnego kwazara („QSO”). Różne kolory galaktyki macierzystej kwazara i galaktyk towarzyszących na tej mapie ujawniają właściwości fizyczne znajdującego się w nich gazu.
Źródło: Decarli/INAF/A&A 2024
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... zenie.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Webb rejestruje oszałamiające połączenie kwazara i galaktyki w odległym Wszechświecie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 14 Lip 2024, 09:30

NASA prawie gotowa do lotu na Marsa
2024-07-13. TŁ.
Amerykańska agencja kosmiczna NASA jest gotowa wysłać astronautów na Marsa w trzeciej dekadzie XXI wieku. Naukowcy przeprowadzili eksperyment, którego celem było zebranie danych na temat funkcjonowania ludzkiego organizmu na tej planecie.
Podsumowano pierwszą z trzech misji NASA, która polega na symulowaniu życia na Marsie. Ponad rok temu czworo ludzi weszło do kapsuły, która jest imitacją 3D tej planety i symuluje wszystko, co zachodzi w tamtych warunkach. Celem programu jest gromadzenie danych na temat zdrowia i wydajności ludzi przed wszelkimi próbami wysłania astronautów na Czerwoną Planetę. Amerykańska agencja kosmiczna informuje, że może do tego dojść w trzeciej dekadzie XXI wieku.
Czas dotarcia na Marsa wynosi około dziewięciu miesięcy. Astronauci spędziliby na Czerwonej Planecie ponad rok, zbierając dane i oceniając ustawienie planet, które umożliwiłoby statkowi kosmicznemu wylądowanie i odlot.
Miliardy na liczniku

Według NASA podróż na Marsa i powrót z niego będzie oznaczać na liczniku statku kosmicznego prawie dwa miliardy kilometrów. To ponad tysiąc razy większa odległość niż ta, którą przebył Orion, statek kosmiczny Artemis I krążący wokół Księżyca.
Misje na Marsa charakteryzują się większym zapotrzebowaniem na energię i bardziej rygorystycznymi ograniczeniami czasowymi wylotu niż misje na Księżyc.
NASA jest gotowa wysłać astronautów na Marsa w trzeciej dekadzie XXI wieku (fot. Shutterstock)
źródło: IAR
https://www.tvp.info/79289011/nasa-zado ... t-na-marsa
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA prawie gotowa do lotu na Marsa.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 14 Lip 2024, 09:34

Powiew świeżego wiatru od historycznej supernowej
2024-07-13.
Nieuchwytna tymczasowa gwiazda opisana w dokumentach historycznych odtworzona przy użyciu nowego modelu komputerowego, pokazuje, że mogła niedawno zacząć generować wiatry gwiazdowe.
Po raz pierwszy wyjaśniono tajemniczą pozostałość po rzadkim typie supernowej zarejestrowanej w 1181 roku. Dwa białe karły zderzyły się, tworząc tymczasową „gwiazdę gościnną”, obecnie oznaczoną jako (SN) 1181, która została odnotowana w dokumentach historycznych w Japonii i innych miejscach w Azji. Jednak po tym, jak gwiazda przygasła, jej położenie i struktura pozostały tajemnicą, dopóki zespół nie wskazał jej lokalizacji w 2021 roku. Teraz, dzięki modelowaniu komputerowym i analizie obserwacyjnej, naukowcy odtworzyli strukturę pozostałego białego karła, co jest rzadkim zjawiskiem, wyjaśniając jego podwójne powstawanie szoku. Odkryli także, że szybkie wiatry gwiazdowe mogły zacząć wiać z jego powierzchni w ciągu ostatnich 20-30 lat. Odkrycie to poprawia nasze zrozumienie różnorodności wybuchów supernowych i podkreśla korzyści płynące z badań interdyscyplinarnych, łączących historię z nowoczesną astronomią, aby umożliwić nowe odkrycia dotyczące naszej Galaktyki.

Jest rok 1181, a w Japonii niedawno rozpoczęła się wojna Genpei (1180-85). Doprowadzi ona do przesunięcia władzy politycznej z rodzin arystokratycznych do nowego szogunatu opartego na wojsku, który osiedlił się w nadmorskim mieście Kamakura w pobliżu współczesnego Tokio. Zapis tego burzliwego okresu został skompilowany w formie pamiętnika w Azuma Kagami. Zapisywano w nim nie tylko życie ludzi i kluczowe wydarzenia (z różną dokładnością), ale także inne codzienne obserwacje, w tym pojawienie się nowej gwiazdy.

Istnieje wiele relacji o tej tymczasowej gwieździe gościnnej w zapisach historycznych z Japonii, Chin i Korei. W szczytowym momencie jasność gwiazdy była porównywalna z jasnością Saturna. Pozostawała widoczna nieuzbrojonym okiem przez około 180 dni, aż stopniowo przygasła. Pozostałość po eksplozji SN 1181 jest obecnie bardzo stara, więc jest ciemna i trudna do znalezienia – powiedział główny autor Takatoshi Ko, doktorant z Wydziału Astronomii Uniwersytetu Tokijskiego.

Stwierdzono, że pozostałość po gościnnej gwieździe, oznaczona jako pozostałość po supernowej (SNR) 1181, powstała w wyniku zderzenia dwóch niezwykle gęstych gwiazd wielkości Ziemi, zwanych białymi karłami. Spowodowało to powstanie rzadkiego typu supernowej, zwanej supernową typu Iax, która pozostawiła po sobie pojedynczego, jasnego i szybko wirującego białego karła. Dzięki obserwacjom jego położenia odnotowanym w historycznym dokumencie, współcześni astrofizycy ostatecznie ustalili jego lokalizację w 2021 roku w mgławicy w kierunku konstelacji Kasjopei.

Ze względu na swoją rzadką naturę i położenie w naszej Galaktyce, SNR 1181 była przedmiotem wielu badań obserwacyjnych. Sugerowały one, że SNR 1181 składa się z dwóch obszarów uderzeniowych, zewnętrznego i wewnętrznego. W nowych badaniach grupa badawcza przeanalizowała najnowsze dane rentgenowskie, aby skonstruować teoretyczny model komputerowy wyjaśniający te obserwacje, który odtworzył wcześniej niewyjaśnioną strukturę pozostałości po supernowej.

Głównym wyzwaniem było to, że zgodnie z konwencjonalnym rozumieniem, kiedy dwa białe karły zderzają się w ten sposób, powinny eksplodować i zniknąć. Jednak ta fuzja pozostawiła po sobie białego karła. Spodziewano się, że wirujący biały karzeł wytworzy wiatr gwiazdowy (szybko płynący strumień cząstek) natychmiast po jego uformowaniu. Naukowcy odkryli jednak coś zupełnie innego.

Gdyby wiatr zaczął wiać natychmiast po uformowaniu się SNR 1181, nie moglibyśmy odtworzyć zaobserwowanego rozmiaru wewnętrznego obszaru uderzeniowego – powiedział Ko. Jednakże, traktując czas pojawienia się wiatru jako zmienny, udało nam się dokładnie wyjaśnić wszystkie zaobserwowane cechy SNR 1181 i odkryć tajemnicze właściwości tego szybkiego wiatru. Za pomocą obliczeń numerycznych byliśmy także w stanie jednocześnie śledzić ewolucję w czasie każdego regionu wstrząsu.

Zespół był bardzo zaskoczony, gdy odkrył, że zgodnie z ich obliczeniami wiatr mógł zacząć wiać dopiero niedawno, w ciągu ostatnich 20-30 lat. Sugerują oni, że może to wskazywać na to, że biały karzeł zaczął ponownie płonąć, prawdopodobnie z powodu tego, że część materii wyrzuconej przez eksplozję w 1181 roku spadła z powrotem na jego powierzchnię, zwiększając jego gęstość i temperaturę powyżej progu umożliwiającego ponowne rozpoczęcie spalania.

Aby zweryfikować swój model komputerowy, zespół przygotowuje się teraz do dalszych obserwacji SNR 1181 za pomocą radioteleskopu Very Large Array (VLA) znajdującego się w środkowej części stanu Nowy Meksyk w USA oraz 8,2-metrowego teleskopu Subaru w amerykańskim stanie Hawaje.

Możliwość określenia wieku pozostałości po supernowej lub jasności w momencie jej wybuchu z perspektywy archeologicznej jest rzadkim i nieocenionym atutem współczesnej astronomii – powiedział Ko. Takie interdyscyplinarne badania są zarówno ekscytujące, jak i podkreślają ogromny potencjał łączenia się różnych dziedzin w celu odkrywania nowych wymiarów zjawisk astronomicznych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
• Uniwersytet Tokijski
Urania
Porównanie zdjęcia rentgenowskiego (po lewej) i nowego schematu (po prawej). Zdjęcia te pokazują dwa obszary uderzeniowe pozostałości SNR 1181. Jasna punkt w środku to biały karzeł. Źródło: 2024 T. Ko, H. Suzuki, K. Kashiyama i inni/ The Astrophysical Journal
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... cznej.html
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Powiew świeżego wiatru od historycznej supernowej.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 14 Lip 2024, 09:38

Ta egzoplaneta musi mieć ocean. Bardzo przypomina Ziemię

2024-07-13. Dawid Długosz
LHS 1140 b to egzoplaneta bardzo podobna do Ziemi, choć jest od niej większa. Astronomowie przyjrzeli się temu światu dokładniej z użyciem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i dokonali tam ważnego odkrycia. Planeta ma ocean i jakby tego było mało, to jego temperatura wynosi około 20 stopni Celsjusza.

Znalezienie egzoplanety najbardziej podobnej do Ziemi nie jest prostym zadaniem. Większość z odkrytych poza Układem Słonecznym planet nie jest podobnych do naszego świata, ale wśród nich jest prawdziwa perełka. To obiekt sklasyfikowany pod nazwą LHS 1140 b. Skąd ta wyjątkowość?

Egzoplaneta LHS 1140 b podobna do Ziemi i ma ocean
LHS 1140 b to egzoplaneta, która jest bardzo podobna do Ziemi. Co ważne, znajduje się w odpowiedniej odległości od własnej gwiazdy, co sprzyja warunkom dla istnienia życia, które mamy u nas. Planeta jest około 1,7 razy większa od naszego świata. Obiekt został zbadany dokładniej z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i w ten sposób dokonano odkrycia, które z pewnością wprawiło astronomów w euforię.
Spośród wszystkich obecnie znanych egzoplanet strefy umiarkowanej LHS 1140 b może być naszym najlepszym wyborem, jeśli pewnego dnia pośrednio potwierdzi obecność wody w stanie ciekłym na powierzchni obcego świata poza naszym Układem Słoneczny. Byłby to kamień milowy w poszukiwaniu egzoplanet potencjalnie nadających się do zamieszkania.
Charles Cadieux, główny autor artykułu na temat odkrycia

Jest to prawdziwy przełom, bo egzoplaneta LHS 1140 b może mieć płynny ocean. Z informacji, które naukowcy uzyskali w trakcie badań, wynika, że jego temperatura wynosi około 20 stopni Celsjusza i jest on o połowę mniejszy od Atlantyku. Nada się więc idealnie na wakacyjne wypady... o ile kiedykolwiek tam dolecimy.

Planeta LHS 1140 b całkiem niedaleko nas
Na pewno warto wspomnieć, że LHS 1140 b nie jest zbyt odległym światem. Znajduje się około 48 lat świetlnych od nas, czyli całkiem blisko, choć oczywiście obecnie ludzkość nie dysponuje technologiami umożliwiającymi dolecenie do tej planety.

Niestety planeta orbituje wokoło czerwonego karła, który jest około pięć razy mniejszy od Słońca. Gwiazdy tego typu bywają burzliwe i może to mieć duży wpływ na warunki panujące na powierzchni LHS 1140 b. Ponadto świat ten pokryty jest lodem i pod tym względem może przypominać jowiszowy księżyc Europa.
Warto dodać, że NASA planuje zbudować potężny teleskop, który pozwoli lepiej zbadać wybrane egzoplanety pod kątem kandydatek na Ziemię 2. To Habitable Worlds Observatory, którego budowa potrwa latami i pochłonie mnóstwo pieniędzy.


Ta egzoplaneta musi mieć ocean. Planeta przypomina Ziemię. /NASA's Goddard Space Flight Center Conceptual Image Lab /materiały prasowe

Wizja artystyczna egzoplanety LHS 1140 b, która jest podobna do Ziemi i ma ocean. /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/nauka/news- ... Id,7633626
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ta egzoplaneta musi mieć ocean. Bardzo przypomina Ziemię.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 14 Lip 2024, 09:41

Higgs wydaje się nie zawierać elementów nowej fizyki
2024-07-14. Redakcja
Mały krok w kierunku zrozumienia natury bozonu Higgsa.
Bozon Higgsa został odkryty w detektorach akceleratora LHC już kilkanaście lat temu. Okazał się cząstką tak trudną do wyprodukowania i obserwacji, że mimo upływu czasu jego właściwości wciąż nie zostały poznane z zadowalającą dokładnością. Teraz wiemy już nieco więcej o jego pochodzeniu – dzięki właśnie upublicznionemu osiągnięciu międzynarodowej grupy teoretyków z udziałem Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.
W zgodnej opinii świata nauki największym odkryciem dokonanym za pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów jest słynny bozon Higgsa. Od dwunastu lat fizycy starają się jak najdokładniej poznać właściwości tej wyjątkowo ważnej cząstki elementarnej. Zadanie jest ekstremalnie trudne zarówno z uwagi na wyzwania eksperymentalne, jak i liczne przeszkody obliczeniowe. Na szczęście w badaniach teoretycznych właśnie doszło do istotnego postępu, wypracowanego dzięki grupie fizyków z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie, RWTH Aachen University (RWTH) w Aachen oraz Max-Planck-Institut für Physik (MPI) z Garching koło Monachium.
Model Standardowy to złożona struktura teoretyczna, skonstruowana w latach 70. ubiegłego wieku w celu spójnego opisania obecnie znanych cząstek elementarnych materii (kwarków, a także elektronów, mionów, taonów i związanych z tą trójką neutrin) oraz sił elektromagnetycznych (fotonów) i jądrowych (gluonów w przypadku oddziaływań silnych, bozonów W i Z w przypadku oddziaływań słabych). W tworzeniu Modelu Standardowego wisienką na torcie było odkrycie dzięki akceleratorowi LHC bozonu Higgsa, cząstki odgrywającej kluczową rolę w mechanizmie odpowiedzialnym za nadawanie mas pozostałym cząstkom elementarnym. O znalezieniu Higgsa poinformowano w połowie 2012 roku. Od tego czasu naukowcy próbują zdobyć jak najwięcej informacji dotyczących tej fundamentalnie ważnej cząstki.
„Dla fizyka jednym z najważniejszych parametrów związanych z każdą cząstkę elementarną czy jądrową jest przekrój czynny na określone zderzenie. Niesie on bowiem informację o tym, jak często możemy spodziewać się pojawienia danej cząstki w zderzeniach wybranego typu. My skoncentrowaliśmy się na teoretycznym wyznaczeniu wartości przekroju czynnego bozonów Higgsa w zderzeniach gluon-gluon. Są one odpowiedzialne za produkcję około 90% higgsów, których ślady obecności zarejestrowano w detektorach akceleratora LHC”, wyjaśnia dr Rene Poncelet (IFJ PAN).
Prof. Michał Czakon (RWTH), współautor artykułu w prestiżowym czasopiśmie fizycznym „Physical Review Letters”, gdzie naukowcy przedstawili swoje obliczenia, uzupełnia: „Istotą naszych prac była chęć uwzględnienia przy wyznaczaniu przekroju czynnego na produkcję bozonów Higgsa pewnych poprawek, które z uwagi na pozornie niewielki wkład zazwyczaj są pomijane, ponieważ ich zignorowanie znacząco upraszcza obliczenia. Nam po raz pierwszy udało się pokonać trudności matematyczne i wyznaczyć te poprawki”.
O tym, jak istotna jest rola poprawek wyższych rzędów dla zrozumienia właściwości bozonów Higgsa może świadczyć fakt, że wyliczone w artykule poprawki drugorzędowe, pozornie niewielkie, wnoszą niemal jedną piątą do wartości poszukiwanego przekroju czynnego. Dla porównania: poprawki trzeciego rzędu są na poziomie trzech procent (ale za to redukują niepewności obliczeniowe do zaledwie jednego procenta). Nowością w omawianym artykule było uwzględnienie wpływu mas kwarków pięknych, co doprowadziło do niewielkiego, ale zauważalnego dodatkowego przesunięcia wartości o około jeden procent. Warto w tym miejscu przypomnieć, że LHC zderza protony, a więc cząstki składające się z dwóch kwarków górnych i jednego dolnego. Chwilowa obecność we wnętrzach protonów kwarków o większych masach, takich jak kwark piękny, jest konsekwencją kwantowego charakteru oddziaływań silnych, wiążących kwarki w protonie.
„Wartości przekroju czynnego na produkcję bozonu Higgsa znalezione przez naszą grupę oraz zmierzone w dotychczasowych zderzeniach wiązek w akceleratorze LHC są praktycznie takie same, naturalnie przy uwzględnieniu obecnych niedokładności obliczeniowych i pomiarowych. Wygląda więc na to, że w obrębie badanych przez nas mechanizmów odpowiedzialnych za powstawanie bozonów Higgsa nie widać zwiastunów nowej fizyki – przynajmniej na razie”, podsumowuje prace zespołu dr Poncelet.
Powszechne wśród naukowców przekonanie o konieczności istnienia nowej fizyki wynika z faktu, że za pomocą Modelu Standardowego nie można udzielić odpowiedzi na szereg fundamentalnie ważnych pytań. Dlaczego cząstki elementarne mają takie a nie inne masy? Dlaczego tworzą rodziny? Z czego składa się ciemna materia, której ślady obecności tak wyraźnie widać w kosmosie? Z czego wynika przewaga materii nad antymaterią we Wszechświecie? Model Standardowy wymaga rozszerzenia także dlatego, że w ogóle nie uwzględnia tak powszechnego oddziaływania jak grawitacja.
Co ważne, najnowsze osiągnięcie teoretyków z IFJ PAN, RWTH i MPI nie wyklucza w sposób ostateczny obecności nowej fizyki w zjawiskach towarzyszących narodzinom bozonów Higgsa. Wiele może się bowiem zmienić, gdy analizom zaczną być poddawane dane ze stopniowo się rozpoczynającego, czwartego cyklu badawczego Wielkiego Zderzacza Hadronów. Coraz liczniejsze obserwacje nowych zderzeń cząstek mogą pozwolić tak zawęzić niepewności pomiarowe, że zmierzony przedział dozwolonych wartości przekroju czynnego na produkcję higgsów przestanie się pokrywać z wyznaczonym przez teorię. Czy tak się stanie, fizycy przekonają się za kilka lat. Na razie Model Standardowy może się czuć bezpieczniej niż kiedykolwiek – i fakt ten powoli zaczyna się stawać najbardziej zaskakującym odkryciem dokonanym za pomocą akceleratora LHC.
(IFJ PAN)
https://kosmonauta.net/2024/07/higgs-wy ... ej-fizyki/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Higgs wydaje się nie zawierać elementów nowej fizyki.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 37285
Rejestracja: 09 Paź 2006, 14:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Paweł Baran oraz 3 gości

AstroChat

GIEŁDOWY ŚWIT

Więcej ofert na Giełdzie