Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wydarzenia, efemerydy, zjawiska na niebie, doniesienia z mediów

Paweł Baran | 02 Wrz 2024, 08:26

Fuzja jądrowa nie zakończy się katastrofą. To zasługa nowej technologii
2024-09-02. Aleksander Kowal
Przedstawiciele Princeton Plasma Physics Laboratory podlegającego pod Departament Energii Stanów Zjednoczonych ogłosili wielki postęp w badaniach nad zarządzaniem ekstremalnymi temperaturami w obrębie tzw. tokamaków.
Takim mianem określa się reaktory stosowane na potrzeby fuzji jądrowej, zwanej także reakcją termojądrową. Kształtem mogą one przywodzić na myśl obwarzanek, choć są od niego zdecydowanie większe. I znacznie bardziej energetyczne, ponieważ służą naukowcom do naśladowania warunków panujących wewnątrz gwiazd. Realizacja tego zadania w warunkach laboratoryjnych jest wielkim wyzwaniem, ale naukowcy coraz lepiej sobie z nim radzą.
Nie zmienia to faktu, iż środowisko, w którym zachodzą pożądane reakcje, jest wysoce ekstremalne. I niestabilne. Do tego stopnia, iż potrzeba odpowiednich zabezpieczeń chroniących elementy tokamaka przed zniszczeniem. Jak wyjaśniają członkowie zespołu badawczego, ich uwaga została skierowana w stronę stosowania metali ciekłych, na przykład litu, w celu zwiększenia wydajności fuzji. Szczegóły proponowanej koncepcji zostały niedawno zaprezentowane na łamach Nuclear Fusion.
Pomocne w prowadzonych badaniach okazały się wyniki symulacji. Przeprowadzone modelowanie umożliwiło wskazanie najbardziej optymalnej lokalizacji, którą okazało się dno tokamaka. Właśnie tam umieszczono instalację, której zadaniem jest utrzymywanie litu w warstwie granicznej. Tym sposobem ciekły metal znajduje się odpowiednio daleko rozgrzanej plazmy, ale zarazem wystarczająco blisko źródła ciepła, którego nadmiarem trzeba zarządzać.
Nie zmienia to faktu, iż środowisko, w którym zachodzą pożądane reakcje, jest wysoce ekstremalne. I niestabilne. Do tego stopnia, iż potrzeba odpowiednich zabezpieczeń chroniących elementy tokamaka przed zniszczeniem. Jak wyjaśniają członkowie zespołu badawczego, ich uwaga została skierowana w stronę stosowania metali ciekłych, na przykład litu, w celu zwiększenia wydajności fuzji. Szczegóły proponowanej koncepcji zostały niedawno zaprezentowane na łamach Nuclear Fusion.
Pomocne w prowadzonych badaniach okazały się wyniki symulacji. Przeprowadzone modelowanie umożliwiło wskazanie najbardziej optymalnej lokalizacji, którą okazało się dno tokamaka. Właśnie tam umieszczono instalację, której zadaniem jest utrzymywanie litu w warstwie granicznej. Tym sposobem ciekły metal znajduje się odpowiednio daleko rozgrzanej plazmy, ale zarazem wystarczająco blisko źródła ciepła, którego nadmiarem trzeba zarządzać.
Sam pomysł nie jest nowy, ale członkowie zespołu badawczego znacznie go uprościli. Tym samym zwiększyli zdolność urządzenia do zarządzania wysokimi temperaturami generowanymi wewnątrz tokamaka. Poza tym wdrożyli coś nowego: porowatą ścianę skierowaną w stronę plazmy. Dzięki temu elementowi doprowadzili do sytuacji, w której ciekły lit przepływa bezpośrednio na powierzchnię wystawioną na działanie tej rozgrzanej materii.
W długofalowej perspektywie energia pochodząca z fuzji jądrowej mogłaby być naprawdę rewolucyjna. Jeśli świat ma sobie poradzić bez paliw kopalnych, to właśnie ta technologia wydaje się kluczem do sukcesu. W połączeniu z innymi alternatywami, takimi jak turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne, reakcja termojądrowa występująca w naturze w gwiazdach takich jak Słońce, powinna zapewnić ludzkości neutralność emisji.

fot. PPPP
https://www.chip.pl/2024/09/fuzja-jadro ... kamaka-lit
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Fuzja jądrowa nie zakończy się katastrofą. To zasługa nowej technologii.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 02 Wrz 2024, 08:28

Lot New Shepard NS-26
2024-09-02. Krzysztof Kanawka
Kolejny regularny lot załogowy pojazdu New Shepard.
W dniu 29 sierpnia firma Blue Origin przeprowadziła udaną suborbitalną misję załogową NS-26.
Dwunastego września 2022 doszło do startu misji bezzałogowej NS-23 pojazdu New Shepard firmy Blue Origin. Lot zakończył się awarią rakiety nośnej oraz ucieczką kapsuły. Kapsuła z eksperymentami wylądowała na spadochronach. Wyniki dochodzenia poznaliśmy 24 marca 2023. Blue Origin, dość enigmatycznie poinformował, że przyczyną nieudanego lotu była “awaria termostrukturalna dyszy silnika”. Za tym (dość enigmatycznym) pojęciem kryje się zmęczenie strukturalne dyszy silnika BE-3PM podczas lotu pod napędem. To zmęczenie nastąpiło wskutek wyższych temperatur w dyszy silnika, co w konsekwencji przekroczyło możliwości materiału dyszy.
Przed misją NS-23 ostatnim załogowym lotem New Shepard był start o oznaczeniu NS-22 z 4 sierpnia 2022. Tamten lot zakończył się pełnym sukcesem. Z uwagi na awarię NS-23 i konieczność przeprowadzenia poprawek w New Shepard lot NS-24 (bezzałogowy) nastąpił dopiero 19 grudnia 2023. Po udanym locie NS-24, nastąpił lot załogowy NS-25 w dniu 19 maja 2024. Ten lot zakończył się sukcesem, choć drobne elementy nie funkcjonowały prawidłowo.
NS-26 – załogowy skok suborbitalny
W dniu 29 sierpnia 2024 w suborbitalny skok ponad granicę 100 km wybrała się sześcioosobowa załoga: Nicolina Elrick, Rob Ferl, Eugene Grin, Eiman Jahangir, Karsen Kitchen i Ephraim Rabin. Lot nastąpił ze stanowiska Launch Site One firmy Blue Origin w Teksasie.
W tym locie kapsuła sięgnęła pułapu 105449 metrów nad poziom morza, zaś rakieta nośna sięgnęła wysokości 105348 metrów nad poziom morza. Misja trwała 10 minut i 8 sekund.
Lot NS-26 przebiegł perfekcyjnie, co otwiera drogę do kolejnych lotów załogowych pojazdu New Shepard. Można zakładać, że przed końcem 2024 roku firma Blue Origin przeprowadzi jeszcze przynajmniej jeden taki lot.
(BO)
Replay: New Shepard Mission NS-26 Webcast
https://www.youtube.com/watch?v=HG8wIiE1HnM

https://kosmonauta.net/2024/09/lot-new-shepard-ns-26/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Lot New Shepard NS-26.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 02 Wrz 2024, 09:52

Kosmiczny teleskop Nancy Grace Roman będzie galaktycznym archeologiem. Przyjrzy się fascynującym obiektom
2024-09-02. Radek Kosarzycki
Wszechświat to dynamiczne, ciągle zmieniające się miejsce, w którym galaktyki bezustannie przemieszczają się w swoim otoczeniu, zderzają się i łączą się ze sobą, a także stale zmieniają swój wygląd. Niestety, ponieważ zmiany te trwają zwykle miliony lub miliardy lat, teleskopy mogą dostarczyć jedynie migawek ograniczonych do kilkudziesięciu lat ludzkiego życia.
Nie zmienia to jednak faktu, że w obecnym wyglądzie galaktyk da się znaleźć ślady tych wcześniejszych zmian, do których dochodziło miliony czy miliardy lat temu. Analizując szczegółowo te ślady, naukowcy mogą zatem odtworzyć historię takiej galaktyki. Wszystko wskazuje na to, że w takiej właśnie galaktycznej archeologii będzie specjalizował się nadchodzący wielkimi krokami Kosmiczny Teleskop Nancy Grace Roman, który będzie wykonywał zdjęcia pobliskich nam galaktyk w bardzo wysokiej rozdzielczości.
Jak się okazuje, astronomowie już teraz pracują nad katalogiem potencjalnych celów takich badań. W ramach projektu RINGS (Roman Infrared Nearby Galaxies Survey) powstaje jednak nie tylko katalog galaktyk do zbadania, ale także publicznie dostępne narzędzia, za pomocą których szeroka społeczność astronomiczna będzie mogła wspomagać astronomów w analizowaniu danych obserwacyjnych. Należy tutaj jednak podkreślić, że projekt RINGS wciąż znajduje się na etapie koncepcyjnym i nie ma jeszcze decyzji co do tego, czy faktycznie zostanie ona wdrożona w misję naukową Roman.
Nie zmienia to jednak faktu, że teleskop NGR jest wprost doskonale przystosowany do wykonywania zdjęć galaktyk w ramach projektu RINGS. Jakby nie patrzeć, teleskop ma rozdzielczość zbliżoną do Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, przy czym obserwuje jednocześnie 200 razy większe pole widzenia w podczerwieni niż Hubble.
Naukowcy mogą obserwować tylko momenty w życiu ewoluujących galaktyk, które ostatecznie doprowadziły do powstania w pełni uformowanych galaktyk, które obserwujemy w pobliskim wszechświecie.
Na szczęście galaktyki pozostawiają po sobie ślady swojej ewolucji w swoich strukturach gwiezdnych, prawie tak jak organizmy na Ziemi mogą pozostawiać ślady w skałach. Te galaktyczne „skamieliny” to grupy starożytnych gwiazd, które zawierają historię formowania się i ewolucji galaktyki, w tym zapis składu chemicznego galaktyki w momencie formowania się tych gwiazd miliardy lat temu.
Takie kosmiczne skamieliny są szczególnie interesujące dla Robyn Sanderson, zastępcy głównego badacza RINGS na Uniwersytecie Pensylwanii w Filadelfii. Porównuje ona proces analizy struktur gwiazdowych w galaktykach do chodzenia po wykopaliskach i prób sortowania skamieniałych kości i układania z nich dawnych zwierząt.
Wysoka rozdzielczość teleskopu Roman pozwoli naukowcom na wyłowienie tych galaktycznych skamielin, wykorzystując wszystko: od długich ogonów pływowych na obrzeżach galaktyki po strumienie gwiazd wewnątrz ich dysków. Te wielkoskalowe struktury, które Roman jest w stanie uchwycić w wyjątkowy sposób, mogą dać nam cenne informacje dotyczące historii procesów łączenia się galaktyk. Celem tego projektu – jak mówi Sanderson – jest „ponowne złożenie tych skamielin, aby spojrzeć wstecz w czasie i zrozumieć, jak powstały te galaktyki”.
RINGS umożliwi również dalsze badanie jednej z najbardziej tajemniczych substancji we wszechświecie: ciemnej materii, niewidzialnej formy materii, która stanowi większość masy galaktyki. Szczególnie przydatną klasą obiektów do testowania naszej wiedzy o ciemnej materii są ultraciemne galaktyki karłowate.
Według Raja GuhaThakurta z University of California w Santa Cruz, „ultraciemne galaktyki karłowate są tak zdominowane przez ciemną materię, że mają bardzo mało normalnej materii do formowania się gwiazd. Przy tak małej liczbie powstających gwiazd, ultraciemne galaktyki można zasadniczo postrzegać jako czyste plamy ciemnej materii do badania”.
Roman, dzięki dużemu polu widzenia i wysokiej rozdzielczości, będzie obserwować te ultraciemne galaktyki, aby pomóc przetestować różne teorie ciemnej materii. Dzięki tym nowym danym społeczność astronomiczna zbliży się do odkrycia prawdy o ciemnej materii, która znacznie przewyższa widoczną materię: ciemna materia stanowi około 80% materii wszechświata, podczas gdy normalna materia stanowi pozostałe 20%.
Ultraciemne galaktyki nie są jednak jedynym miejscem, w którym można testować ciemną materię. Często wystarczy spojrzeć na bezpośrednie otoczenie średniej wielkości galaktyki. Struktury w halo gwiazd otaczających galaktykę często dają wskazówki dotyczące ilości znajdującej się tam ciemnej materii. Jednak ze względu na ogromne rozmiary galaktycznych halo (często są 15–20 razy większe od samej galaktyki), obecne teleskopy są bardzo nieefektywne w ich obserwowaniu.
W tej chwili jedynymi w pełni zbadanymi galaktycznymi halo, którymi dysponują naukowcy, są nasza Droga Mleczna i Andromeda, czyli najbliższa nam masywna galaktyka. Ben Williams, główny badacz RINGS na University of Washington w Seattle, opisuje, w jaki sposób teleskop Roman rozwiąże ten problem: „Mamy tylko wiarygodne pomiary Drogi Mlecznej i Andromedy, ponieważ są one wystarczająco blisko, abyśmy mogli uzyskać pomiary dużej liczby gwiazd rozłożonych w ich gwiezdnych halo. Tak więc dzięki teleskopowi Roman nagle będziemy mieć 100 lub więcej takich w pełni zbadanych halo galaktycznych”.
Gdy teleskop Nancy Grace Roman zostanie wystrzelony w maju 2027 r., oczekuje się, że fundamentalnie zmieni sposób, w jaki naukowcy rozumieją galaktyki. W toku swoich prac teleskop zapewne rzuci także nowe światło na naszą własną galaktykę. Jakby nie patrzeć ciężko jest badać z zewnątrz galaktykę, w której sami się znajdujemy. Musielibyśmy wszak wysłać sondę daleko nad galaktykę, aby zrobić jej zdjęcie z zewnątrz. Skoro tego nie da się zrobić, musimy badać naszą galaktykę jako całość, badając inne galaktyki do niej podobne.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/09/kosm ... laktyczny/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kosmiczny teleskop Nancy Grace Roman będzie galaktycznym archeologiem. Przyjrzy się fascynującym obiektom.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:23

Sonda BepiColombo zbliża się do Merkurego. ESA zmienia jej trajektorię lotu
2024-09-02. Radek Kosarzycki
To bardzo nieoczekiwana zmiana w realizacji planu ustalonego lata temu. Europejska Agencja Kosmiczna zmienia trajektorię lotu sondy BepiColombo zmierzającej do Merkurego. Zmiana, do której dojdzie już za kilkadziesiąt godzin, sprawi, że sonda wejdzie na orbitę wokół Merkurego rok później, niż planowano.
Przedstawiciele Europejskiej Agencji Kosmicznej ogłosili w poniedziałek, 2 września, że sonda kosmiczna BepiColombo, która została wystrzelona z powierzchni Ziemi w kierunku Merkurego w 2018 roku, a która zbliża się właśnie do Merkurego, już jutro, 4 września przeleci wokół pierwszej planety od Słońca w innej odległości, niż pierwotnie planowano. Według planów sonda miała podczas tego przelotu zbliżyć się do planety na odległość 200 kilometrów, jednak wprowadzone teraz przez inżynierów zmiany sprawią, że odległość ta wyniesie ostatecznie 165 km. Ta niepozorna zmiana będzie miała jednak poważne konsekwencje dla harmonogramu całej misji.
Specjaliści z Europejskiej Agencji Kosmicznej, już cztery miesiące temu odkryli, że silniki, w której wyposażona jest sonda, nie generują wystarczającej mocy. W ciągu kolejnych miesięcy inżynierom udało się zdalnie przywrócić 90 proc. pierwotnego ciągu, ale wciąż była to wartość za mała na to, aby sonda mogła zgodnie z planem prawidłowo wejść na orbitę wokół Merkurego w grudniu 2025 roku. Stąd i konieczne było zmodyfikowanie pozostałej trajektorii lotu tak, aby sonda podeszła do Merkurego z mniejszą prędkością, dzięki czemu wymagałaby mniej mocy silników do wejścia na orbitę.
Inżynierowie stworzyli zatem alternatywny profil misji. W ramach tego profilu sonda nadal zbliży się do Merkurego 4 września, a następnie jeszcze raz w grudniu i jeszcze raz w styczniu, ale parametry tych przelotów zostały zmienione tak, że ostatecznie wejście sondy na orbitę wokół Merkurego nastąpi nie w grudniu 2025 roku, a w listopadzie 2026 roku.
Warto tutaj jednak podkreślić, że opóźnienie rozpoczęcia misji naukowej o 11 miesięcy nie powinno znacząco zmienić wartości misji kosmicznej. Jakby nie patrzeć, japońska sonda Akatsuki wskutek awarii silników opóźniła swoje wejście na orbitę wokół Wenus o całe 5 lat, a następnie zrealizowała wszystkie zamierzenia pierwotnej misji bez żadnych problemów.
Już jutro, podczas czwartego przelotu w pobliżu Merkurego, 10 z 16 instrumentów naukowych znajdujących się na pokładzie sondy BepiColombo będzie zbierało dane obserwacyjne, które pozwolą przetestować wszystkie instrumenty, a jednocześnie umożliwią zebranie danych o magnetosferze planety, których nie będzie możliwości zebrać już z samej orbity wokół planety. Wśród danych, które wkrótce powinny dotrzeć na Ziemię, znajdą się m.in. zdjęcia z kamer inżynieryjnych, które jako pierwsze w historii powinny ukazać nam widok bieguna południowego pierwszej planety od Słońca.
BepiColombo’s third Mercury flyby
https://www.youtube.com/watch?v=3pujIIK ... hlbD86P0Zq

https://www.pulskosmosu.pl/2024/09/sond ... -problemy/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Sonda BepiColombo zbliża się do Merkurego. ESA zmienia jej trajektorię lotu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:26

Kosmiczny pociąg nad Polską. Dziś na niebie będzie spektakl
2024-09-02.
Miłośnicy obserwacji nocnego nieba mogą dziś spodziewać się kolejnego spektaklu w postaci znanego i lubianego „kosmicznego pociągu”, czyli przelotu satelitów Starlink. W tym samym czasie będzie można obserwować pojawienie się kosmicznego żagla ACS3. O której i gdzie wypatrywać tych zdarzeń?

Obserwacja nocnego nieba nie musi oznaczać kupowania specjalnego sprzętu, niektóre zjawiska da się wszak dostrzec gołym okiem. Obok Księżyca, Drogi Mlecznej oraz planet i gwiazdozbiorów na niebie widoczne są co jakiś czas także inne zdarzenia.
Zaliczyć do nich można np. tzw. deszcze meteorów czy przeloty satelitów. Wśród tych ostatnich szczególnym powodzeniem cieszy się obserwacja „kosmicznego pociągu” - sunących po niebie Starlinków.
Starlinki nad Polską. Poniedziałkowy przelot
Zaledwie wczoraj obserwować można było kolejny przelot tzw. kosmicznego pociągu, a dziś znów na niebie pojawi się ten znany i lubiany spektakl. Starlinki G9-5 wystartowały niedawno z Florydy i w Polsce były bardzo dobrze widoczne w niedzielę wieczorem (1 września).
To jednak nie koniec atrakcji, bo już dziś (2 września) Starlinki znów będzie można obserwować nad Polską. W dodatku, jak zapowiada portal nocneniebo.pl, tym razem dojdzie do ciekawego „spotkania”, bo na niebie przetną się orbity Starlinków oraz kosmicznego żagla ACS3.

Po niebie sunie kosmiczny pociąg. Widać go z Polski
Starlinki będzie można dziś dostrzec około godziny 21:15 - satelity pojawią się po zachodniej stronie nieba i przez mniej więcej 4 minuty będą sunąć na wschód.
- Kosmiczny pociąg podzielił się na dwie grupy. W pierwsze znajduje się osiem satelitów. Ten pierwszy „wagonik” wzniesie się na ok. 20° nad zachodnim horyzontem. Będzie wtedy na wysokości jasnej gwiazdy Arktur w Wolarzu, a konkretnie na prawo od niej. Niecałą minutę za nimi po tej samej trasie podążać będzie druga grupa trzynastu satelitów w równych odstępach. To one będą prezentowały się chyba najciekawiej — sugeruje na Facebooku profil „Z głowią w gwiazdach”.
Starlinki i kosmiczny żagiel ACS3. Wieczorne spotkanie
Co do wspomnianego przecięcia orbit satelitów i kosmicznego żagla ACS3, będzie je można dziś zaobserwować ok. godziny 21:17.
W trakcie trwania przelotu Starlinków, od południowej strony nieba w kierunku północnym będzie przelatywać kosmiczny żagiel ACS3. To testowy, niewielki satelita z olbrzymim żaglem słonecznym, który ma powierzchnię 81 m2. Od kilku wieczorów z powodzeniem obserwujemy przeloty kosmicznego żagla. W poniedziałek 2 września znajdzie się on na niebie w tym samym czasie co Starlinki — podaje portal nocneniebo.pl. - Wprawne oko dostrzeże szyk Satrlinków oraz lecący prostopadle do nich pulsacyjnie flarujący punkt - to będzie kosmiczny żagiel ACS3.

Warto dzisiaj w nocy spojrzeć w niebo. /123RF/PICSEL

Starlinki będą dzisiaj ponownie widoczne nad Polską. /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/ ... Id,7770854
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kosmiczny pociąg nad Polską. Dziś na niebie będzie spektakl.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:28

Start misji Polaris Dawn opóźniony
2024-09-02. Alicja Seliga 131 odsłon
Polaris Dawn to pierwsza z trzech planowanych misji wchodzących w skład programu Polaris. Czterej astronauci pierwotnie mieli wznieść się na orbitę w poniedziałek, dnia 26 sierpnia. Przeprowadziwszy dodatkowe testy i stwierdziwszy drobną awarię, firma SpaceX przełożyła start na dzień następny, tj. 27 sierpnia. Kolejne opóźnienie – tym razem już kilkudniowe – spowodowały niesprzyjające warunki pogodowe u wybrzeży Florydy, gdzie ma wylądować kapsuła z załogą. Rakieta Falcon 9, nr B1083, wraz ze statkiem kosmicznym Crew Dragon, pozostanie więc uziemiona na Cape Canaveral przez co najmniej kilka dni.
To jednak nie ostatni problem, z którym mierzy się dowództwo misji. Powodem tego jest katastrofa dnia 28 sierpnia, kiedy to inny Falcon 9 stanął w płomieniach podczas rutynowego lądowania. Federalna Administracja Lotnicza Stanów Zjednoczonych (Federal Aviation Administration, FAA) prowadzi dochodzenie w sprawie niedopatrzenia, które mogło doprowadzić do samozapłonu rakiety.
Przelot ma potrwać pięć dni. Trzeciego dnia misji, jej czterej członkowie – dowódca, miliarder Jared Isaacman, emerytowany pilot USAF Scott „Kidd” Poteet, a także dwie pracowniczki SpaceX: Sarah Gillis i Anna Menon – odbędą pierwszy w historii komercyjny spacer kosmiczny. Statek załogowy Crew Dragon zostanie wyniesiony na wysokość ok. 1400 km, tym samym pokonując rekord ustanowiony przez misję Gemini 11 w 1966 roku; nie licząc astronautów programu Apollo, żaden człowiek nie znalazł się nigdy tak daleko od Ziemi. Na pokładzie kapsuły, której średnica wynosi zaledwie 4 metry, przeprowadzone zostaną liczne pomiary i eksperymenty, monitorowany będzie m.in. wpływ promieniowania kosmicznego na organizm ludzki. Podczas swojej wizyty w przestrzeni kosmicznej, Jared Issacman i Sarah Gillis przetestują również nowe kombinezony kosmiczne (EVA SpaceX).
Co ciekawe, Crew Dragon nie posiada śluzy powietrznej. Zamiast tego zostanie zastosowana alternatywna metoda dostosowania astronautów do zmiany ciśnienia. Będą oni bowiem ubrani w skafandry długo przed spacerem. Następnie ciśnienie w kapsule będzie stopniowo obniżane – aż do momentu osiągnięcia próżni. Proces ten potrwa ok. 45 godzin i ma zapobiec wystąpieniu gwałtownych objawów choroby dekompresyjnej, której przebieg i skutki także będą przedmiotem planowanych badań.
Misja Polaris będzie drugim lotem kosmiczny odbytym przez Isaacmana. Po raz pierwszy opuścił ziemską atmosferę na pokładzie Crew Dragona Resilience podczas misji Inspiration4. Jak się okazuje, ten sam egzemplarz tego statku kosmicznego zostanie użyty również w tej misji. Reszta członków uda się natomiast w kosmos po raz pierwszy.
We wpisie na X (niegdysiejszym Twitterze), oświadczył: „Czasem najtrudniejsze podróże wymagają najwięcej cierpliwości i jesteśmy gotowi poczekać na właściwy moment”. Jak widać, nawet członkowie misji, którzy jej najbardziej wyczekują, są gotowi czekać. Pozostaje nam więc jedynie liczyć na szybkie rozwiązanie wszystkich problemów, tak aby astronauci mogli się bezpiecznie udać w przestrzeń kosmiczną.
Korekta – Alex Rymarski
Źródła:
• Spaceflight Now
28 sierpnia 2024

• CNN
28 sierpnia 2024

• Space.com - SpaceX rocket catches fire, falls over while landing at sea after record-breaking Starlink launch
30 sierpnia 2024

• Space.com - Private astronauts of Polaris Dawn mission patiently await SpaceX launch amid multiple delays
30 sierpnia 2024
Zdjęcie w tle: Polaris Program / John Kraus
Członkowie misji: Isaacman, Menon, Gillis i Poteet (od lewej). Źródło: USA Air Force Academy via Wikimedia Commons
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/star ... opozniony/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Start misji Polaris Dawn opóźniony.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:30

Misje kosmiczne XX wieku: Program Fobos
2024-09-02. Oliwier Kwiatkowski
Zanim przedstawimy same misje, które rzeczywiście były wystrzelone i zrealizowane, zastanówmy się nad tym dlaczego w ogóle do nich doszło. Jak wspominaliśmy w niedawnym artykule o programie Mars, większość podejmowanych przez Związek Radziecki prób eksploracji Czerwonej Planety kończyło się niepowodzeniem, więc nieusatysfakcjonowane władze obcięły fundusze na nią przeznaczone do zera. Dlatego inżynierowie postanowili przedstawić misje zupełnie inne od wcześniejszych propozycji, a przy tym tańsze, prostsze i oryginalne – tzn. niewykonane jeszcze przez USA. Eksperci z Radzieckiego Instytutu Badania Kosmicznego sugerowali skupienie się na niewielkich księżycach Marsa – Fobosie i Deimosie. Podekscytowane tym konceptem władze zdecydowały się sfinansować ten projekt i program Fobos zaczął się na dobre.
Program wymagał jednak zaprojektowania sond nowego typu. Zwrócono się więc do najlepszego biura konstrukcyjnego, które było wtedy dostępne – NPO Ławoczkina. Zaproponowane przez niego warianty 1F i 2F miały stać się podstawą sond międzyplanetarnych. Pierwotnie Fobosy 1 i 2 miały być wystrzelone w 1986 roku, ale w wyniku opóźnień start przełożono na okno z 1988 roku. 7 i 12 lipca wyruszyły na pokładzie Protonów-K, w kierunku jednego z dwóch księżyców Marsa. Plan misji zakładał dotarcie na eliptyczną orbitę czwartej planety od Słońca, późniejsze rendezvous z Fobosem, wejście na jego orbitę i zrzucenie na niego lądownika-skoczka (pojazd ten, nazwany PrOP-F, znany także jako Phobos Hopper, wystrzelony tylko na pokładzie Fobosa 2), a potem opuszczenie go i badanie jego planety macierzystej.
Przy okazji, by to projekt prawdziwie międzynarodowy, zakładał bowiem współpracę z m.in. Francją, Szwecją, Szwajcarią, RFN, a także USA – które udostępniło swoje Deep Space Network w celu umożliwienia komunikacji z obydwiema sondami.
Fobos 1
Cele misji zostały spełnione tylko częściowo. Fobos 1 zawiódł z powodu technika, który z własnej nieuwagi pozostawił w napisanym kodzie niepotrzebny myślnik. Komputer mający za zadanie sczytywać i „sprawdzać” kod szwankował, więc inżynier postanowił go zignorować i wysłać komendę do sondy. Niecodzienna, nieczytelna komenda wyłączyła system kontroli obrotu w trzech osiach. Z tego powodu panele słoneczne sondy przestały być skierowane do Słońca i zużyła ona swoje baterie, bez możliwości ich uzupełnienia.
Z tej przyczyny Fobos 1 nie mógł spełnić swojego zadania i jedyne, co udało mu się zaobserwować, to rozbłysk słoneczny i zrealizować kilkadziesiąt obserwacji Słońca w paśmie UV i X. Co więcej, uniemożliwiło to lądowanie na powierzchni księżyca i tym samym dokładne pomiary sejsmologiczne, które miały zostać skompletowane dzięki lądowaniu jego kopii podczas misji Fobos 2 – drgania przy uderzeniu o powierzchnię nie mogły być zaobserwowane przez nic innego.
Fobos 2
Następca Fobosa 1 zadziałał znacznie lepiej, choć ponownie nie obyło się bez problemów. Sterowanie i zarządzanie polegało na głosowaniu komputerów pokładowych – jeśli dwa się z czymś zgadzały, komenda była wdrażana w życie, w przeciwnym wypadku była ignorowana. W trakcie lotu jeden z nich się zepsuł, a drugi zaczynał szwankować.
Fobos 2 zdążył jednak wejść na orbitę Marsa czy dokonać serii bardzo ciekawych eksperymentów i obserwacji. Wysłał na Ziemię mnóstwo danych spektrometrycznych (dotyczących natężenia promieniowania) i dziesiątki zdjęć Fobosa. Manewry mające pozwolić na zbliżenie się do jego powierzchni zaczęły się 12 lutego 1989, a najbliższy przelot miał mieć miejsce 7 kwietnia w odległości zaledwie 50 metrów. 27 marca wysłano do niego komendę dokonania zdjęć kamerą telewizyjną, co wymagało obrócenia się „twarzą” do celu.
Po tej sesji nie odzyskano kontaktu. Kilka dni później odebrano bardzo słaby, nieczytelny sygnał, sugerujący utratę kontroli nad pojazdem, przewidując tym samym, że kilkanaście dni później temperatura na pokładzie spadnie do 0 stopni Celsjusza i wszelki kontakt będzie niemożliwy. 14 kwietnia ogłoszono więc koniec misji.
Fobos-Grunt
Misja Fobos-Grunt, choć zaproponowana w podobnym okresie jak poprzednie dwie, ze względu na swój znacznie większy stopień zaawansowania przez długi czas pozostała w sferze jedynie koncepcyjnej. Mimo to, we wrześniu 1992 inżynierowie z nowopowstałej agencji Roskosmos zaprosili do współpracy nad Fobos-Gruntem m. in. USA. Plan misji zakładał trajektorię podobną do tych z Fobosa 1 i 2 z nowym, skomplikowanym elementem – mechanizmem powrotu próbek na Ziemię.
Niestety, ze względu na poważne braki funduszy i generalną sytuację ekonomiczną Federacji Rosyjskiej w tych latach, misja musiała być wystrzelona na czymś znacznie tańszym. Zamiast sprawdzonego, potężnego Protona zdecydowano się na zwykłego Soyuza, a niezbędne manewry dokonać miał sam próbnik, nie rakieta nośna, co umożliwiły silniki jonowe wykorzystujące ksenon. Co więcej, opracowana przy tym technologia mogła umożliwić przyszłe misje skierowane do innych asteroid i ciał niebieskich, o ile znajdowały się w przedziale od 0,3 AU do 3 AU od Słońca.
Dosyć ambitne założenia samej misji zakładały wejście na orbitę Ziemi, wystrzelenie sondy w kierunku Czerwonej Planety przez rakietę, a potem pozostawienie silnika jonowego, który pozwoliłby na dotarcie do celu. Byłby on więc włączony przez aż 362 dni, z niezbędnych na całą podróż 550. Po dotarciu w okolice Marsa silnik jonowy zostałby odrzucony, sonda wyhamowałaby i tym samym weszłaby na jego orbitę, gdzie po 120-150 dniach synchronizowania jej z orbitą Fobosa, by w końcu wylądować na jego powierzchni. Wykonałaby serię badań i odwiertów, po czym załadowałaby je do próbnika powrotnego, który w końcu dostarczyłby próbki na Ziemię na prawie trzy lata po rozpoczęciu misji.
Tak się jednak nie stało. Niewielki i ograniczony budżet powodował kolejne opóźnienia, ale na szczęście okno startowe z 2009 roku pozwalało na pozbycie się silnika jonowego i wykorzystanie czysto chemicznego napędu. Tym samym zbędne były też ogromne panele słoneczne mające zapewniać mu niezbędną energię. Kolejne problemy narosły, gdy zmieniono ekipę odpowiedzialną za elektronikę i komputery pokładowe, a także nawiązano formalną współpracę z Chinami. Z tego powodu Fobos-Grunt musiał także zawrzeć w sobie niewielki chiński orbiter YH-1, a także system separacji tego urządzenia na orbicie planety, co wymagało przeprojektowania sondy. Cały ten proces znacznie zwiększył zużycie środków i masę, do tego stopnia, że Soyuz już nie wystarczyłby na jej wystrzelenie, a sam wyższy stopień, MDU (zmodyfikowany Fregat), musiał być użyty także podczas hamowania i wejścia na orbitę Czerwonej Planety. Postanowiono więc zmienić rakietę nośną na Zenita, a okno startowe z 2009 na to z 2011 roku, które wymagało większej zmiany prędkości.
Warto dodać, że w ciągu tych kilku lat projekt znów znacznie zwiększył swoją złożoność, masę i wymagania, pośrednio z powodu współpracy międzynarodowej. Finowie planowali wystrzelić z MDU niewielki lądownik marsjański, badający meteorologię planety (z czego ostatecznie zrezygnowano), a Polacy niewielkie wiertło CHOMIK, podobne do tego z lądownika Philae.
Ostatecznie, 9 listopada 2011 roku, prawie dwie dekady po zaproponowaniu misji i 6 latach opóźnienia Fobos-Grunt został wystrzelony na pokładzie Zenita-2FG z Bajkonuru. Sam start i wejście na orbitę Ziemi odbył się bez zarzutu.
Po kilkunastu godzinach Fobos-Grunt zamilkł. Bardzo słaby sygnał, choć emitowany we wszystkich pasmach naraz (jawny znak, że coś jest nie tak), został odebrany przez amerykańskie stacje naziemne. Z zebranych danych wynikało, że MDU wszedł w tzw. bezpieczny tryb, co pozostawiało nadzieję na to, że silniki jednak się włączą a misja będzie kontynuowana. Mimo to, jak wynikało z bezpośrednich obserwacji teleskopowych i wyznaczenia parametrów orbitalnych, ani jeden z dwóch planowanych manewrów nie miał miejsca.
Mimo to, po kilku dniach odkryto, że wysokość sondy nieznacznie się zwiększyła, a obserwacje naziemne potwierdziły, że ilość odbitego od niej światła ciągle się zmienia. Wywnioskowano więc, że komputer pokładowy utrzymuje właściwą orientację, a wysokość mogła być zmieniona przez nieszczelność zbiorników lub nieplanowany, fałszywy manewr i włączenia silników. Wszystko to tylko utwierdziło inżynierów w przekonaniu, że misja jest nieodwracalnie stracona, a sama sonda spłonie w atmosferze ok. 12 stycznia 2011 roku.
Tymczasem 21 listopada, tuż po zamknięciu się okna startowego na Marsa stacja naziemna w Perth odebrała sygnały radiowe z Fobosa-Grunt, a kilka dni później nawet dane telemetryczne! Naturalnie sama misja była już spisana na straty, ale liczono na znalezienie przyczyny awarii, by uniknąć podobnych wydarzeń podczas późniejszych spokrewnionych z nią i dopiero planowanych misji, takich jak Luna-Resurs czy Venera-D. Sama sonda jednak nie reagowała, a próby komunikacji z nią ustały na początku grudnia. 15 stycznia 2012 roku Fobos-Grunt wreszcie spłonął w atmosferze, a cała misja, mająca tak wiele potencjału naukowego, zakończyła się wielką porażką.
Wizje na przyszłość
Naturalnie, inżynierowie rosyjscy proponowali kolejne podejście misji powrotu próbek z Fobosa w ramach msiji Fobos-Grunt 2. Przede wszystkim misja byłaby nieco uproszczona dzięki pozbyciu się orbitera chińskiego i kilku innych podsystemów i eksperymentów naukowych na rzecz europejsko-rosyjskiej misji ExoMars. Niestety, projekt ten został anulowany w związku z inwazją Rosji na Ukrainę i ogromnych opóźnień całego programu. Zanim się to jednak stało, to fundusze zostały już oddane ExoMarsowi, a Fobos-Grunt 2 odłożony do roku 2024…
Jak było do przewidzenia, ta data także okazała się zdecydowanie zbyt optymistyczna. W latach 2013-2016 program dalej opóźniał się ze względu na problemy z rakietą nośną Angara A5 i opisywana misja (przemianowana już na Bumerang) została ponownie odłożona, już do lat 30 obecnego wieku, a pewnie i dalej, biorąc pod uwagę brak rzetelnych informacji na temat rozwoju tych misji i ilość funduszy otrzymywanych przez Roskosmos ogółem. Obraz eksploracji księżyców Marsa jest wobec tego coraz odleglejszy i nie ma powodów by sądzić, że sytuacja ta ulegnie w najbliższej przyszłości zmianie – przynajmniej nie ze strony rosyjskiej.
Korekta – Zofia Lamęcka
Źródła:
• The Fobos mission
2 września 2024

• Fobos 1F
2 września 2024

• Fobos-Grunt
2 września 2024

• Phobos 1
2 września 2024

• Fobos-Grunt 2
2 września 2024

• Operation "Boomerang": Russia plans to fly to Mars' satellite Phobos and return with soil samples
2 września 2024

• The Difficult Road to Mars
2 września 2024
Rakieta Proton-K z Fobosem-1 na pokładzie. Źródło: Gunter Krebs

Sonda zbliża się do powierzchni Fobosa (wizja artystyczna). Źródło: Michael Carroll

PrOP-F (Phobos Hopper) podczas testów. Źródło: CyberneticZoo.com

Jedno z wielu zdjęć Fobosa zrobione przez Fobosa 2. Źródło: Ted Stryk
Części sondy Fobos-Grunt.
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/misj ... ram-fobos/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Misje kosmiczne XX wieku Program Fobos.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Misje kosmiczne XX wieku Program Fobos2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:33

Suwerenna przestrzeń kosmiczna zaczyna się i kończy na ziemi
2024-09-02.
Materiał sponsorowany przez firmę RTX Corporation
Przestrzeń kosmiczna jest mnożnikiem siły. Szybkie zrozumienie, jak, gdzie i kiedy chronić, manewrować lub przesuwać zasoby lądowe najlepiej osiąga się za pomocą własnych oczu ponad niebem. Oczu, które widzą poza granicami i przekazują dane niemal w czasie rzeczywistym.
Przewaga wynikająca z lepszej świadomości sytuacyjnej pojawia się tylko wtedy, gdy dane z systemów satelitarnych są z odpowiednią szybkością i jakością przekazywane do decydentów, którzy mogą na ich podstawie podjąć skuteczne działania. Bez tego łańcucha zdarzeń, skupionego wokół suwerennej przestrzeni kosmicznej, zdolności mogą zostać znacząco osłabione.
Współczesne misje wiążą się z potrzebą szybkiego i efektywnego rozwoju oraz integracji zdolności wywiadowczych, obserwacyjnych i rozpoznawczych (ISR), wykorzystujących technologie teledetekcji, takie jak czujniki elektrooptyczne i podczerwieni (EO/IR) czy radar z syntetyczną aperturą (SAR).
Inne misje koncentrują się na stopniowym dodawaniu nowoczesnych możliwości, aby sprostać dynamicznym zagrożeniom z zakresu walki elektronicznej. Istnieją również misje wymagające obu tych elementów oraz zdolności zarządzania danymi w ramach heterogenicznych, rozproszonych konstelacji satelitarnych. Osiągnięcie tych rezultatów wymaga kompleksowego rozwiązania.
W przestrzeni kosmicznej, na przykład w przypadku systemu SAR, warto mieć wyższą rozdzielczość obrazu, dokładność i stabilność celowania oraz przetwarzania pokładowego. Równie istotne jest posiadanie solidnego systemu naziemnego, aby zapewnić, że cały łańcuch zdarzeń – od potrzeby informacji do decyzji – przebiegnie sprawnie. Systemy kontroli naziemnej to miejsce, gdzie przedstawiciele Sił Zbrojnych i sektora rządowego najbliżej współpracują z przemysłem, realizując misje w obliczu najbardziej dynamicznych wyzwań.
”Jest oczywiste, że domena kosmiczna zmienia się szybciej niż kiedykolwiek” - stwierdził Tom Jost, zastępca dyrektora ds. systemów naziemnych w dziale Mission Solutions & Payloads firmy Raytheon, należącej do koncernu RTX. „Dlatego systemy naziemne, które budujemy, muszą być adaptowalne i skalowalne, aby sprostać rosnącym wymaganiom misji i umożliwić operatorom dostarczanie właściwych danych szybko, dokładnie i bezpiecznie” - dodał.
Myśląc o naziemnych systemach dowodzenia i kontroli przestrzeni kosmicznej, łatwo wyobrazić sobie tradycyjne centra operacyjne z rzędami stanowisk roboczych, licznymi mapami i funkcjonalnymi wyświetlaczami. Te systemy nie były łatwe do modyfikacji pod kątem nowych misji – każdy satelita miał dedykowany system kontroli naziemnej.
Dzisiejsze wyzwania wymagają jednak wdrożenia nowoczesnego systemu kosmicznego, a naziemny system dowodzenia i kontroli musi umożliwiać te zmiany. Żadna z istniejących technologii orbitalnych, często dominujących w nagłówkach prasowych, nie zadziała bez zaawansowanych systemów naziemnych zdolnych do zbierania, przetwarzania i bezpiecznego przesyłania użytecznych danych decydentom.
Osiąga się to poprzez rozwój modułowych, ewoluujących architektur oraz zastosowanie sprawdzonych w przemyśle procesów, takich jak inżynieria cyfrowa i ciągłe dostarczanie nowych możliwości – z cyberbezpieczeństwem wbudowanym na każdym etapie.
Rozwój ten osiąga się poprzez priorytetowe traktowanie zrównoważonego włączania komercyjnych i przystępnych cenowo zdolności wojskowych, które tworzą możliwości szybkiej poprawy efektywności misji w sektorze kosmicznym. Inżynieria cyfrowa, nowoczesne narzędzia i procesy dają szanse na szybkie usprawnienie planowania misji satelitarnych, przetwarzania danych, dowodzenia i kontroli oraz cyberbezpieczeństwa.
Segment kontroli naziemnej Raytheona działa na zasadach podobnych do branży IT, gdzie włączanie nowych możliwości lub aktualizacji systemów, takich jak aplikacje SAR i przetwarzania danych, musi być realizowane w ramach architektury misji bez zakłócania operacji.
Należy także znaleźć równowagę między dążeniem do szybkości a prawidłowym prowadzeniem misji z wykorzystaniem złożonych zdolności kosmicznych. Programy kosmiczne muszą uwzględniać wiele czynników, takich jak niezawodność, bezpieczeństwo, wydajność operacyjna i łatwość utrzymania. Kompleksowe systemy naziemne muszą być zdolne do orkiestracji nowoczesnych konstelacji satelitarnych i ewoluować w celu włączenia nowych możliwości architektonicznych już na etapie projektowania.
Kolejną kwestią jest cyberbezpieczeństwo. Systemy kontroli naziemnej Raytheona są budowane z myślą o obronie przed cyberatakami. Oznacza to, że są w stanie funkcjonować podczas ataku i posiadają wbudowane warstwy ochrony, które potrafią rozpoznawać ewoluujące zagrożenia. Raytheon ma szerokie doświadczenie w zakresie naziemnych systemów kosmicznych, umożliwiających zarządzanie wymaganiami dotyczącymi danych z dowolnej konstelacji satelitów. Za pomocą jednego systemu naziemnego Raytheon może zwiększyć szybkość i dokładność gromadzenia danych.
Systemy te są w stanie obsłużyć dużą ilość i złożoność danych dzięki otwartej i elastycznej bazie oprogramowania, którą można skalować w zależności od potrzeb użytkownika. Łączą one dane z satelitów i umożliwiają klientom bezpieczne wydobycie maksymalnej wartości z ich zasobów orbitalnych, zwiększając zakres użytecznych danych zbieranych przez satelity.
Od początku do końca, budując od podstaw
Raytheon buduje systemy naziemne, które kontrolują kluczowe misje kosmiczne dla swoich klientów. Obejmują one ostrzeganie przed pociskami, ich śledzenie i obronę przeciwrakietową, przetwarzanie danych oraz świadomość sytuacyjną w przestrzeni kosmicznej, służącą do śledzenia i charakteryzowania obiektów orbitujących wokół Ziemi. Raytheon specjalizuje się w opracowywaniu i wdrażaniu systemów zarządzania misjami, które są wykorzystywane do tworzenia codziennych planów operacyjnych, określających sposób użycia poszczególnych instrumentów lub czujników.
Zarządzanie misjami kosmicznymi musi uwzględniać szereg złożonych wymagań, które nie zawsze są ze sobą zgodne. Należy wziąć pod uwagę takie aspekty jak komunikacja w linii wzroku, priorytetyzacja czujników kosmicznych oraz zarządzanie anomaliami systemowymi.
Kolejnym aspektem jest przetwarzanie danych – architektura i algorytmy, które przekształcają informacje w decyzje możliwe do realizacji. Na przykład, gdy zbierane i obserwowane są nowe dane dotyczące Ziemi, pojawia się pytanie: czy występują zmiany w zebranych danych? Jeśli tak, to dla której misji są one istotne? Kto powinien te dane zobaczyć i przeanalizować? Struktury przetwarzania Raytheon danych szybko przetwarzają i dystrybuują informacje, aby trafiły one tam, gdzie są potrzebne do podejmowania decyzji.
Operatorzy realizują misje
Raytheon bierze odpowiedzialność za planowanie misji, przetwarzanie danych oraz dowodzenie i kontrolę. Sposób, w jaki firma zarządza każdym z tych obszarów, jest podporządkowany potrzebom operatora – osoby siedzącej przy konsoli i decydującej, co robić z tymi krytycznymi zasobami: jak nimi dowodzić, kontrolować je, planować ich użycie i reagować na zdarzenia.
Raytheon współpracuje z czołowymi firmami i klientami rządowymi, włączając ich w sektor kosmiczny, aby misje mogły być realizowane mądrzej, szybciej i na najwyższym poziomie. Nasze rozwiązania są operacyjnie istotne, gwarantując, że nasze systemy spełniają wymogi czasowe dla decyzji taktycznych, uwzględniając potrzeby użytkowników końcowych w systemie naziemnym od etapu projektowania po dostawę i na dalszym etapie.
Materiał sponsorowany przez firmę RTX Corporation
Autor. Raytheon/RTX Corporation

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/techn ... y-na-ziemi
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Suwerenna przestrzeń kosmiczna zaczyna się i kończy na ziemi.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:36

Odkrycie „ciemnego tlenu” i jego implikacje dla poszukiwania życia pozaziemskiego
2024-09-02.
Naukowcy z Uniwersytetu Bostońskiego dokonali zaskakującego odkrycia: skały produkują „ciemny tlen” w regionie, który jest obecnie eksplorowany pod kątem górnictwa głębinowego.
Ponad 3500 metrów pod powierzchnią Oceanu Spokojnego, w strefie Clarion-Clipperton (CCZ, która jest obszarem zarządzania środowiskiem Oceanu Spokojnego, administrowanym przez Międzynarodową Organizację Dna Morskiego), dno morskie pokrywają skały liczące miliony lat. Chociaż skały te mogą wydawać się martwe, ich zakamarki są zamieszkiwane przez maleńkie stworzenia morskie i mikroby, z których wiele jest wyjątkowo przystosowanych do życia w ciemności.
Te głębinowe skały, zwane polimetalicznymi konkrecjami, nie tylko są domem dla zaskakująco dużej liczby stworzeń morskich. Zespół naukowców, w którego skład wchodzą eksperci z Uniwersytetu Bostońskiego, odkrył, że produkują one również tlen na dnie morskim.
Odkrycie to jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że tlen jest zazwyczaj wytwarzany przez rośliny i organizmy przy pomocy Słońca — a nie przez skały na dnie oceanu. Około połowa tlenu, którym oddychamy, jest wytwarzana w pobliżu powierzchni oceanu przez fitoplankton, który fotosyntetyzuje tak jak rośliny lądowe. Ponieważ Słońce jest potrzebne do przeprowadzenia fotosyntezy, odkrycie produkcji tlenu na dnie morza, gdzie nie ma światła, wywraca do góry nogami dotychczasową wiedzę. Było to tak nieoczekiwane, że naukowcy biorący udział w badaniu początkowo pomyśleli, że to pomyłka.
Badacze początkowo podejrzewali, że za wytwarzanie tlenu jest odpowiedzialna aktywność mikrobiologiczna. Aby to zbadać, zespół badawczy wykorzystał komory głębinowe, które są umieszczane na dnie morskim i zamykają wodę morską, osady, polimetaliczne konkrecje i organizmy żywe. Następnie naukowcy zmierzyli, jak zmieniały się poziomy tlenu w komorach w ciągu 48 godzin. Jeśli jest tam wiele organizmów oddychających tlenem, to poziomy te normalnie spadałyby, w zależności od tego, jak duża jest aktywność zwierząt w komorze. Ale w tym przypadku tlen wzrastał.
Źródła „ciemnego tlenu”
Jeffrey Marlow i jego współpracownicy byli na pokładzie statku badawczego, którego zadaniem było dowiedzenie się więcej o ekologii CCZ, rozciągającej się na przestrzeni 4 500 000 kilometrów kwadratowych między Hawajami a Meksykiem, w ramach badania środowiskowego sponsorowanego przez The Metals Company, firmę zajmującą się wydobyciem głębinowym, zainteresowaną masowym wydobywaniem metali ze skał. Po przeprowadzeniu eksperymentów na pokładzie statku, Marlow i zespół badaczy pod przewodnictwem Andrew Sweetmana ze Scottish Association for Marine Science doszli do wniosku, że zjawisko to nie jest spowodowane głównie przez aktywność mikrobiologiczną, pomimo obfitości wielu różnych typów mikrobów zarówno na skałach, jak i wewnątrz nich.
Konkrecje polimetaliczne składają się z metali rzadkich, w tym miedzi, niklu, kobaltu, żelaza i manganu, dlatego firmy są zainteresowane ich wydobyciem. Okazuje się, zgodnie z opublikowanym badaniem, że te gęsto upakowane metale prawdopodobnie inicjują „elektrolizę wody morskiej”. Oznacza to, że jony metali w warstwach skalnych są nierównomiernie rozmieszczone, co powoduje rozdzielenie ładunków elektrycznych — tak jak dzieje się to wewnątrz baterii. Zjawisko to wytwarza wystarczająco dużo energii, aby rozdzielić cząsteczki wody na tlen i wodór. Nazwali to „ciemnym tlenem”, ponieważ jest to tlen wytwarzany bez światła słonecznego. Niejasny pozostaje dokładny mechanizm, w jaki sposób to się dzieje, czy poziom tlenu zmienia się w CCZ i czy tlen odgrywa znaczącą rolę w podtrzymywaniu lokalnego ekosystemu.
Astrobiologia i poszukiwanie życia pozaziemskiego
CCZ jest idealnym środowiskiem do badania najmniejszych organizmów naszej planety, takich jak bakterie i archeony (jednokomórkowe organizmy) występujące w osadach i na konkrecjach. Naukowcy skupiają się szczególnie na wykorzystaniu mikrobów występujących w ekstremalnych środowiskach, takich jak CCZ do zrozumienia właściwości możliwego jednokomórkowego życia na innych planetach i księżycach, jako że pustynie, wulkany i otwory wentylacyjne na dnie morza są miejscami najbardziej podobnymi do Marsa i wielu księżyców Saturna.
Życie w środowiskach takich jak CCZ daje możliwość badania ekosystemów, które rozwinęły się pod wpływem odrębnych bodźców i ograniczeń ewolucyjnych” — mówi Schroedl. —Te warunki, czyli głębokość, ciśnienie i środowisko wodne, są podobne do warunków, które zmierzyliśmy lub spodziewamy się odkryć na lodowych księżycach.
Na przykład księżyc Jowisza, Enceladus, i księżyc Saturna, Europa, są pokryte warstwami lodu, który blokuje dostęp światła słonecznego do uwięzionej pod nim wody.
Kto wie — jeśli tego typu skały znajdują się pod lodem i wytwarzają tlen, może to umożliwić istnienie bardziej produktywnej biosfery — mówi Marlow. — Jeśli do wytwarzania tlenu nie jest wymagana fotosynteza, to inne planety z oceanami i skałami bogatymi w metale, takimi jak te guzki, mogłyby utrzymać bardziej rozwiniętą biosferę, niż uważaliśmy za możliwe w przeszłości. Przez większość czasu myślimy o głębinach morskich jako o miejscu, w którym rozkładający się materiał spada, a zwierzęta zjadają resztki. Jednak to odkrycie zmienia tę dynamikę. Pomaga nam to postrzegać głębiny morskie jako miejsce produkcji, podobne do tego, co odkryliśmy w przypadku wycieków metanu i otworów hydrotermalnych, które tworzą oazy dla zwierząt morskich i mikrobów. Myślę, że to interesujący zwrot sposobu, w jaki myślimy o głębinach morskich.
Więcej informacji: publikacja „Dowody na produkcję ciemnego tlenu na dnie morza abyssalnego”: „Evidence of dark oxygen production at the abyssal seafloor” autorstwa Andrew K. Sweetmana i innych, Nature Geoscience (2024). DOI: 10.1038/s41561-024-01480-8

Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz

Źrodło ilustracji: Zoran Borojevic/Unsplash.
Naukowcy odkryli, że skały na dnie morskim CCZ produkują tlen bez światła słonecznego, odkrycie to może mieć wpływ zarówno na ekosystemy głębinowe, jak i na poszukiwania życia pozaziemskiego. Źródło: NOAA

Polimetaliczne konkrecje, zwane również konkrecjami manganowymi, na dnie Oceanu Spokojnego. Zaskakujące nowe badania sugerują, że skały głębinowe są w stanie wytwarzać tlen bez pomocy roślin lub słońca. Źródło: Wikimedia Commons/Geomar Bilddatenbank/ROV KIEL 6000, GEOMAR

Pięć zdjęć księżyca Saturna, Enceladusa, widzianych w świetle podczerwonym. Pod jego lodową skorupą znajduje się globalny ocean, który wydostaje się w przestrzeń kosmiczną przez pęknięcia na biegunie południowym księżyca (oznaczone na czerwono w prawym dolnym rogu obrazu). NASA/JPL-Caltech/University of Arizona/LPG/CNRS/University of Nantes/Space Science Institute.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/od ... ziemskiego
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Odkrycie ciemnego tlenu i jego implikacje dla poszukiwania życia pozaziemskiego.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Odkrycie ciemnego tlenu i jego implikacje dla poszukiwania życia pozaziemskiego2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:38

Astronomowie zauważyli łączące się galaktyki sprzed 12,8 miliarda lat
2024-09-02.
Astronomowie dostrzegli parę galaktyk w trakcie łączenia się 12,8 miliarda lat temu. Charakterystyka tych galaktyk wskazuje, że połączenie utworzy jeden z najjaśniejszych typów obiektów we Wszechświecie.
Astronomowie zaobserwowali parę galaktyk w trakcie łączenia się 12,8 miliarda lat temu. Charakterystyka tych galaktyk wskazuje, że w wyniku połączenia powstanie monstrualna galaktyka, jeden z najjaśniejszych typów obiektów we Wszechświecie. Wyniki te są ważne dla zrozumienia wczesnej ewolucji galaktyk i czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie.
Kwazary to jasne obiekty napędzane przez materię wpadającą do supermasywnej czarnej dziury w centrum galaktyki we wczesnym Wszechświecie. Najbardziej akceptowaną teorią jest to, że gdy dwie bogate w gaz galaktyki łączą się, tworząc jedną większą galaktykę, grawitacyjne oddziaływanie dwóch galaktyk powoduje opadanie gazu w kierunku supermasywnej czarnej dziury w jednej lub obu galaktykach, wywołując aktywność kwazara.
Międzynarodowy zespół naukowców pod kierownictwem Takumy Izumi, wykorzystując radioteleskop ALMA, zbadał najwcześniejszą znaną parę bliskich kwazarów. Para ta, odkryta przez Yoshiki Matsuoka z Uniwersytetu Ehime w Japonii na zdjęciach wykonanych przez teleskop Subaru, znajduje się w kierunku konstelacji Panny i istniała już 900 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Słaba jasność kwazarów wskazuje na ich wczesny etap ewolucji. Obserwacje ALMA ujawniły, że galaktyki macierzyste kwazarów są połączone „mostem” gazu i pyłu, co sugeruje, że dwie galaktyki w rzeczywistości się łączą. To odkrycie dostarcza nowych informacji o procesach formowania się galaktyk we wczesnym Wszechświecie.
Obserwacje ALMA pozwoliły również zespołowi zmierzyć ilość gazu, materiału do tworzenia nowych gwiazd. Zespół odkrył, że obie galaktyki są bardzo bogate w gaz, co sugeruje, że oprócz większej aktywności kwazarów w przyszłości, fuzja wywoła również gwałtowny wzrost procesów gwiazdotwórczych. Okazuje się, że połączenie aktywności gwiazdotwórczej i intensywnej aktywności kwazarów stworzy super jasny obiekt we wczesnym Wszechświecie, znany jako monstrualna galaktyka.
Wyniki zostały opublikowane w The Astrophysical Journal.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
• Dancing Galaxies Make a Monster at the Cosmic Dawn
• Merging Gas-rich Galaxies That Harbor Low-luminosity Twin Quasars at z = 6.05: A Promising Progenitor of the Most Luminous Quasars
Źródło: NAOJ
Na ilustracji: Wizja artystyczna oddziałujących galaktyk obserwowanych w tym badaniu. Oddziaływania grawitacyjne podczas fuzji wyzwalają zarówno aktywność gwiazdotwórczą, jak i kwazarową. Źródło: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO), T. Izumi i inni
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/as ... liarda-lat
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronomowie zauważyli łączące się galaktyki sprzed 12,8 miliarda lat.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:39

Księżyc we wrześniu będzie wyjątkowy. Dwa spektakularne zjawiska

2024-09-02. Oprac.: Karolina Słodkiewicz
Fani astronomii we wrześniu będą naprawdę mieli co oglądać. Na niebie pojawi się kilka wartych uwagi zjawisk, na które warto się przygotować. Między innymi zaobserwujemy Superksiężyc czy częściowe zaćmienie Księżyca. Do tego nie zabraknie równonocy jesiennej.

Dobra widoczność Merkurego – pierwsza połowa września
W pierwszej połowie września, czyli dokładnie do 17 września, na porannym niebie będzie bardzo dobrze widoczny Merkury. Pojawi się on nad północno-wschodnim horyzontem. Najwyżej będzie 5 września, czyli do 9 stopni nad horyzontem, co przełoży się na jego lepszą widoczność. Ostatniego dnia może przekroczyć 5 stopni. Aby mieć najlepszy widok na planetę obserwację warto zacząć co najmniej godzinę przed wschodem słońca. Konieczny będzie też odsłonięty widok na horyzont i warto zaopatrzyć się w lornetkę.
18 września Superksiężyc i częściowe zaćmienie

Pełnię superksiężyca będzie można zobaczyć 18 września o godzinie 2:34. W tym czasie Księżyc znajdzie się w syzygijnym perygeum swojej orbity. Nasz naturalny satelita może być nawet do 14% większy niż zwykle i będzie świecić do 30% jaśniej. Choć zjawisko można obserwować nawet do kilku razy w roku, to zdecydowanie warto je zobaczyć, szczególnie ze względu na to, co będzie mieć miejsce zaraz po nim.
Już 10 minut po całkowitej pełni superksiężyca, czyli o 2:44 na niebie zacznie się częściowe zaćmienie Księżyca. Będzie to pierwsze i jedyne takie zjawisko w tym roku i co więcej, będzie ono widoczne w Polsce. Maksymalną fazę zaobserwujemy o godzinie 4:44, a wtedy zakryte zostanie 8% tarczy Księżyca. Koniec zjawiska nastąpi około
22 września równonoc jesienna. Koniec lata, początek jesieni
22 września będzie mieć miejsce równonoc jesienna, więc dzień będzie trwał dokładnie tyle, co noc. Tym samym oznacza to początek jesieni astronomicznej. Nową porę roku przywitamy już o godzinie 14:43. Choć wiąże się to z pogorszeniem pogody, to z drugiej strony zwiększy się aktywność zórz polarnych. Będzie ich znacznie więcej na niebie niż dotychczas.
We wrześniu będzie można obserwować częściowe zaćmienie Księżyca /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/ ... Id,7771093
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Księżyc we wrześniu będzie wyjątkowy. Dwa spektakularne zjawiska.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:41

Jasna kula ognia nad Karoliną Północną i Tennessee - niezwykłe zjawisko astronomiczne nad USA
Autor: admin (2024-09-02)
W piątek, 30 sierpnia 2024 roku, około godziny 05:15 czasu uniwersalnego (00:15 czasu lokalnego), mieszkańcy wielu stanów USA, w tym Karoliny Północnej i Tennessee, mogli obserwować niezwykle jasny bolid. Obiekt rozpadł się nad miasteczkiem Altapass w Karolinie Północnej, wytwarzając energię równoważną 10 tonom trotylu. Istnieje prawdopodobieństwo, że w rejonie Spruce Pine, Ingalls i Altapass mogły spaść meteoryty.
Według danych zebranych przez Amerykańskie Towarzystwo Meteorytowe (AMS), do godziny 21:45 UTC w sobotę zgłoszono łącznie 168 obserwacji tego zjawiska. Obiekt został zidentyfikowany jako fragment asteroidy i był obserwowany nad Alabamą, Georgią, Kentucky, Maryland, Karoliną Północną, Ohio, Karoliną Południową, Tennessee, Virginią i Zachodniej Virginią.
Bolid został zarejestrowany przez liczne kamery w regionie, a także przez Geostationary Lightning Mapper na pokładzie satelity GOES-16.
Obserwacje z różnych źródeł pozwoliły naukowcom na dokładne odtworzenie przebiegu tego niezwykłego zjawiska. Bolid został po raz pierwszy dostrzeżony nad Tennessee, a następnie przeleciał nad Karoliną Północną, gdzie rozpadł się nad miasteczkiem Altapass. Analiza danych sugeruje, że w rejonie Spruce Pine, Ingalls i Altapass mogły spaść meteoryty.
Choć tego typu wydarzenia nie należą do rzadkości, to skala i jasność tego bolidu przykuły uwagę nie tylko mieszkańców regionu, ale także naukowców z całego kraju. Zjawisko to stanowi cenne źródło informacji na temat składu i struktury ciał niebieskich krążących w pobliżu Ziemi.
Obserwacje bolidu dostarczają cennych danych na temat dynamiki i składu obiektów kosmicznych wchodzących w atmosferę Ziemi. Analiza tych informacji może pomóc w lepszym zrozumieniu procesów zachodzących podczas wnikania meteoroidów w atmosferę oraz w opracowaniu skuteczniejszych metod monitorowania i prognozowania tego typu zdarzeń w przyszłości.
Choć bolid nad Karoliną Północną i Tennessee nie spowodował żadnych szkód, to tego typu zjawiska mogą stanowić poważne zagrożenie, szczególnie w przypadku większych obiektów. Dlatego też badania nad meteoroidami i ich interakcjami z atmosferą Ziemi mają kluczowe znaczenie dla ochrony naszej planety.
Obserwacje bolidu z 30 sierpnia 2024 roku dostarczają cennych informacji, które mogą pomóc naukowcom w lepszym zrozumieniu procesów zachodzących w kosmosie i na Ziemi. Analiza tego zdarzenia z pewnością przyczyni się do dalszego rozwoju badań nad zagrożeniami związanymi z obiektami bliskimi Ziemi i pozwoli na opracowanie skuteczniejszych metod monitorowania i reagowania na tego typu zjawiska w przyszłości.
Źródło: Kadr z Youtube
"What..." Massive Meteor Illuminates Skies Over Tennessee and Virginia
https://www.youtube.com/watch?v=FGkxbVTZGmA&t=13s
Fireball/Bolide Explosion Over Western Virginia Captured By 15 Traffic Cameras
https://www.youtube.com/watch?v=xkTHyJmPenM&t=7s
Meteor spotted over Blue Ridge mountains
https://www.youtube.com/watch?v=1Ovwix0FvFs
'What?!': Tennessee motorist stunned to see meteor streak across sky
https://www.youtube.com/watch?v=0g_Pf0N4lbk
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/jasn ... miczne-nad
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Jasna kula ognia nad Karoliną Północną i Tennessee - niezwykłe zjawisko astronomiczne nad USA.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:44

Planetoidy NEO w 2024 roku
2024-09-03.
Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2024 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 3 września 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 MK, o szacowanej średnicy około 150 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
• w 2023 roku odkryć było 113,
• w 2022 roku – 135,
• w 2021 roku – 149,
• w 2020 roku – 108,
• w 2019 roku – 80,
• w 2018 roku – 73,
• w 2017 roku – 53,
• w 2016 roku – 45,
• w 2015 roku – 24,
• w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
• 2008 TC3 (nad Sudanem)
• 2014 AA (nad Atlantykiem)
• 2018 LA (nad Botswaną)
• 2019 MO (okolice Puerto Rico)
• 2022 EB5 (okolice Islandii)
• 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
• 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
• 2024 BX1 (nad Niemcami)
2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu.
2024 JV8: przez chwilę uważany za “drugi księżyc Ziemi”, ale szybko okazało się, że jest to górny stopień rakiety Falcon 9 po misji IM-1.
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Obrazy radarowe 2024 MK / Credits – NASA
https://kosmonauta.net/2024/09/planetoi ... 2024-roku/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Planetoidy NEO w 2024 roku3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Planetoidy NEO w 2024 roku4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:46

Ta kometa okrąża Słońce raz na 85 lat. Fotograf uwiecznił ją na tle wyjątkowego spotkania
2024-09-03. Aleksander Kowal
Kometa C/2023 E1 Atlas sama w sobie jest fascynującym obiektem, ponieważ jej okres orbitalny wokół naszej gwiazdy jest wyjątkowo długi. Zajmujący się fotografowaniem kosmosu Miguel Claro zobrazował tę kometę w czasie spotkania Latającego Nietoperza i Kałamarnicy.
Dwie ostatnie nazwy odnoszą się do mgławic, których wzajemne położenie stanowi wielką zagadkę dla astronomów. Z najnowszych ustaleń wynika, jakoby Ou4, czyli mgławica Kałamarnica, faktycznie znajdowała się w pobliżu mgławicy Latający Nietoperz, oznaczanej jako Sh2-129. Dystans dzielący te struktury od Ziemi miałby wynosić około 2300 lat świetlnych.
Ich widok rozciąga się od strony gwiazdozbioru Cefeusza, choć najbardziej fascynujące wydaje się bogactwo kolorów związane z tymi obiektami. Niebiesko-zielone emisje związane z Kałamarnicą stanowią pokłosie obecności podwójnie zjonizowanych atomów tlenu. Z kolei w przypadku Nietoperza widzimy czerwone obłoki powiązane z emisjami wodoru. W pobliżu centrum mgławicy Latający Nietoperz dodatkowo znajduje się wypływ pochodzący od układu potrójnego masywnych gwiazd.
Kometa C/2023 E1 (ATLAS) pozostaje w rezonansie orbitalnym z Neptunem wynoszącym 2:1. Zidentyfikowano ją w marcu ubiegłego roku
Przytoczone zależności już na tym etapie mogą wydać się skomplikowane, a żeby nie było zbyt łatwo do tej układanki trzeba dodać jeszcze jeden element. Jest nim kometa C/2023 E1 (ATLAS). Widzimy więc Nietoperza o średnicy wynoszącej około 270 lat świetlnych oraz zlokalizowaną w pobliżu Kałamarnicę, której średnica to około 50 lat świetlnych. Na tle tego niecodziennego, ale z pewnością efektownego duetu znajduje się wspomniana kometa.
Tę ostatnią zidentyfikowano stosunkowo niedawno, bo w marcu ubiegłego roku. Jej rezonans orbitalny z Neptunem wynosi 2:1, co oznacza, że kiedy ósma planeta od Słońca wykonuje jedną orbitę wokół naszej gwiazdy, to C/2023 E1 odbywa dwie takie podróże. Średnia odległość dzieląca ją od Słońca to 19 jednostek astronomicznych. Jak wyjaśnił Claro, udało mu się uwiecznić tę kometę 5 sierpnia ubiegłego roku. Tym sposobem powstało niezwykle efektowne zdjęcie, które możecie podziwiać wyżej. Aż trudno uwierzyć, że to prawdziwy widok, a nie efekt działania sztucznej inteligencji.
https://www.chip.pl/2024/09/windows-11- ... b-god-mode
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ta kometa okrąża Słońce raz na 85 lat. Fotograf uwiecznił ją na tle wyjątkowego spotkania.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ta kometa okrąża Słońce raz na 85 lat. Fotograf uwiecznił ją na tle wyjątkowego spotkania2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 03 Wrz 2024, 10:48

Pierwotne czarne dziury mkną przez Układ Słoneczny? Obserwatoria fal grawitacyjnych mogą to sprawdzić
2024-09-03. Radek Kosarzycki
Pierwsze chwile istnienia naszego wszechświata mimo dekad badań wciąż stanowią dla naukowców niesamowitą zagadkę. Według wielu teorii tuż po powstaniu wszechświata gwałtowna ekspansja mogła doprowadzić do powstania pierwszych czarnych dziur w przestrzeni. Owe pierwotne czarne dziury, jak przyjęło się je nazywać, mogły mieć znacznie szerszy zakres mas, niż wszystkie czarne dziury, które powstały na późniejszym etapie ewolucji wszechświata. Wystarczy tu wspomnieć, że najmniejsze z nich mogły mieć rozmiary porównywalne ze średnicą atomu.
Teoria teorią, ale jednak jak na razie nie udało się we wszechświecie dostrzec ani jednej pierwotnej czarnej dziury. Nie zmienia to faktu, że wysiłki w tym kierunku bezustannie trwają. Jakby nie patrzeć, pierwotne czarne dziury mogłyby być rozwiązaniem jednej z kluczowych zagadek kosmologii, tj. mogłyby się okazać czymś, co nazywany ciemną materią.
Naukowcy jednak wskazują, że istnieją już na Ziemi urządzenia, które powinny być w stanie wykryć pierwotne czarne dziury, jeżeli takowe istnieją w naszym bezpośrednim otoczeniu. Słowo „bezpośredni” ma tutaj jednak kluczowe znaczenie.
W 2015 roku międzynarodowy zespół naukowców poinformował o pierwszym w historii odkryciu fal grawitacyjnych, tzw. zmarszczek czasoprzestrzeni wywołanych potężnymi eksplozjami we wszechświecie lub też zderzeniami czarnych dziur i gwiazd neutronowych w różnych konfiguracjach. Fale grawitacyjne zostały wykryte za pomocą detektora LIGO jeszcze na etapie wdrażania go do pracy. Na przestrzeni ostatnich dziewięciu lat obserwatoria LIGO, Virgo oraz Karga odkryły już 90 kolejnych fal grawitacyjnych.
W artykule opublikowanym teraz w periodyku Research Notes of the AAS astrofizyk z Harvardu Avi Loeb postanowił sprawdzić, czy istniejące na Ziemi detektory fal grawitacyjnych są w stanie wykryć pierwotne czarne dziury mknące w przestrzeni kosmicznej z prędkościami zbliżonymi do prędkości światła.
Loeb słusznie zauważa, że wszystkie dotychczas odkryte fale grawitacyjne miały źródło w zdarzeniach, do których doszło w odległościach kosmologicznych. Przestrzeń kosmiczna jest jednak wszędzie. Możliwe zatem, że źródła określonych fal grawitacyjnych mogą znajdować się także bardzo blisko nas. Badacz postanowił zająć się zatem bardzo ekstremalnym przypadkiem. Obliczenia wskazują bowiem, że jeżeli mielibyśmy do czynienia z małą pierwotną czarną dziurą, która przeleciałaby w odległości kilku tysięcy kilometrów od detektora LIGO, to ten powinien być w stanie wychwycić jej sygnaturę grawitacyjną. Oczywiście wszystko zależałoby od masy i prędkości takiego obiektu.
Avi Loeb przekonuje, że wymienione wcześniej detektory byłyby w stanie dostrzec każdy obiekt poruszający się z prędkością bliską prędkości światła, gdyby jego masa wynosiła ok. 100 milionów ton i gdyby przeleciał on w odległości mniejszej niż 6500 km od detektora. Ekstremalny przypadek? Mało powiedziane. Z drugiej strony przy takiej masie mówimy o czarnych dziurach rozmiaru dosłownie atomu, których na co dzień byśmy — dokładnie tak jak czarnej materii — nie zauważali.
Od razu warto tutaj zaznaczyć, że od 2015 roku, kiedy uruchomiono detektor LIGO, żadnego takiego obiektu w danych grawitacyjnych nie wykryto. Otwartym pozostaje pytanie, czy czarne dziury o jeszcze niższej masie lub niższej prędkości nie mknęły w pobliżu Ziemi w tym czasie, bowiem takich obiektów żaden z detektorów i tak by nie zauważył.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2024/09/pier ... witacyjne/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pierwotne czarne dziury mkną przez Układ Słoneczny Obserwatoria fal grawitacyjnych mogą to sprawdzić.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:21

Aktywność Słońca wychodzi poza skalę. Rekordowa liczba plam słonecznych. Może być jeszcze gorzej
2024-09-03 Radek Kosarzycki
Jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do wyjątkowości trwającego obecnie cyklu słonecznego, to już nie powinien ich mieć. Słońce bije rekord za rekordem i jak na razie nie wiadomo, na jakim poziomie się to wszystko skończy.
Zorze polarne z tego roku, zarówno te z sierpnia, lipca, ale i przede wszystkim z maja zapadną w pamięć miłośników nocnego nieba na długie lata. To zdumiewające, jeżeli zwrócimy uwagę na fakt, iż astronomowie przewidywali jeszcze cztery lata temu, że obecne maksimum słoneczne będzie względnie spokojne i raczej nie będzie charakteryzowało się jakąś szczególną aktywnością. Liczba plam na sierpień 2024 roku prognozowana była na 108.
Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna. Jak informują astronomowie, średnia liczba plam słonecznych widocznych na tarczy słonecznej w sierpniu była wyższa od jakiejkolwiek miesięcznej liczby plam słonecznych, z jaką mieliśmy do czynienia od września 2001 roku. Tak, tylu plam słonecznych, ile było w zakończonym właśnie miesiącu, nie było od dokładnie 23 lat.
To chyba jedna z najsilniejszych wskazówek potwierdzających fakt, iż prognozowane na połowę 2025 roku maksimum aktywności słonecznej już trwa.
Nieprzewidywalność aktywności słonecznej może zdumiewać. Mimo tego, że astronomowie obserwują Słońce bezustannie, to i tak mają naprawdę duże trudności z przewidzeniem poziomu aktywności. Wystarczy tutaj wspomnieć, że liczba plam słonecznych w sierpniu była ponad dwukrotnie wyższa od prognozowanej.
Skoro mamy tyle plam słonecznych, to nic dziwnego, że mamy do czynienia z wyjątkowo dużą liczbą rozbłysków słonecznych, koronalnych wyrzutów masy i spowodowanych nimi burz magnetycznych i zakłóceń pracy urządzeń odpowiadających za komunikację radiową na powierzchni Ziemi.
Warto tutaj pamiętać, że aktywność słoneczna wkrótce zacznie maleć i liczba plam będzie spadać niemal do zera. Pod koniec 2019 roku, tuż przed rozpoczęciem obecnego, dwudziestego piątego już cyklu aktywności słonecznej, przez całe 40 kolejnych dni na powierzchni Słońca nie było ani jednej plamy słonecznej. Tak samo może być zatem za kolejnych cztery-pięć lat. Potem ponownie zacznie się wspinaczka ku kolejnemu maksimum aktywności.
W zakończonym właśnie sierpniu średnia liczba plan na powierzchni Słońca wyniosła 215,5. Wyższą liczbę zanotowano w środku 23. cyklu słonecznego we wrześniu 2001 roku, kiedy to na powierzchni Słońca przez cały miesiąc były średnio 238,2 plamy.
Warto wspomnieć tutaj także, że mówimy tutaj o średniej miesięcznej liczbie plam. Rekordowa dzienna liczba natomiast przypadła na 8 sierpnia 2024 roku, kiedy to plam było 337. Więcej po raz ostatni było w marcu 2001 roku.
Bez odpowiedzi jedynie pozostaje pytanie o to, czy rekord aktywności w tym cyklu mamy już za sobą, czy jeszcze jest przed nami. Astronomowie zwykle są w stanie ustalić, kiedy aktywność osiągnęła maksimum dopiero kilka miesięcy po jego zakończeniu, gdy liczba plam słonecznych zaczyna wyraźnie spadać. Będziemy musieli zatem jeszcze trochę poczekać.
Źródło: SDO/Şenol Şanlı/Uğur İkizler
https://www.chip.pl/2024/09/samochody-b ... ardzo-duzy
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Aktywność Słońca wychodzi poza skalę. Rekordowa liczba plam słonecznych. Może być jeszcze gorzej.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Aktywność Słońca wychodzi poza skalę. Rekordowa liczba plam słonecznych. Może być jeszcze gorzej2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:22

"Dziwny dźwięk" ze statku kosmicznego. NASA wyjaśnia, skąd się wziął
2024-09-03. Źródło: space.com, arstechnica.com, tvnmeteo.pl

Astronauci, którzy kilka miesięcy temu utknęli na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej po awarii statku kosmicznego Starliner, usłyszeli zastanawiające dźwięki dochodzące z kapsuły. NASA wyjaśniła, skąd pochodzą.
Po wycieku helu i problemach z silnikami statku kosmicznego Starliner należącego do Boeinga, astronauci Suni Williams i Butch Wilmore, którzy na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) mieli przebywać przez osiem dni w czerwcu, wrócą na Ziemię w lutym. Sama kapsuła ma rozpocząć powrót na planetę 6 września, a astronautów sprowadzi statek konkurencyjnej firmy SpaceX należącej do miliardera Elona Muska - poinformowała w sierpniu amerykańska agencja kosmiczna.
Dziwny dźwięk ze Starlinera
W sobotę Butch Wilmore skontaktował się z Centrum Kontroli Misji w Houston. - Mam pytanie o Starlinera. Z głośnika wydobywa się dziwny dźwięk. Nie wiem co go powoduje - słychać na zarejestrowanej rozmowie.
Następnie astronauta przyłożył urzędzenie, przez które rozmawiał do głośników, umożliwiając inżynierom lepsze usłyszenie odgłosów. Opisali oni go jako "pulsujący dźwięk, podobny do sygnału sonara".
Dźwięk zarejestrowany przez Wilmore'a można usłyszeć na nagraniu zamieszczonym na portalu X przesz byłego astronautę Chrisa Hadfielda, który jako pierwszy Kanadyjczyk odbył spacer w przestrzeni kosmicznej. Jak stwierdził, takie odgłosy nie są napawające optymizmem. "Jest kilka dźwięków, których wolałbym nie słyszeć w moim statku kosmicznym, w tym ten, który wydaje Starliner" - skomentował emerytowany pilot wojskowy.
NASA wyjaśnia
W poniedziałek amerykańska agencja kosmiczna poinformowała o wyjaśnieniu źródła tajemniczych dźwięków. "Pulsujący dźwięk z głośnika w statku kosmicznym Starliner firmy Boeing, słyszany przez astronautę NASA Butcha Wilmore'a na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ustał". Jak napisano, odgłosy wynikały ze sprzężenia zwrotnego między ISS a Starlinerem.
Jak zwrócił uwagę branżowy portal Ars Technica, który jako pierwszy poinformował o sprawie, nietypowe dźwięki dochodzące ze statków kosmicznych nie są niczym nowym. Na przykład podczas pierwszego chińskiego załogowego lotu kosmicznego w 2003 r. astronauta Yang Liewi przekazał, że usłyszał coś, co przypominało uderzanie drewnianym narzędziem w żelazne wiadro. Później się okazało, że hałas wynikał z niewielkich odkształceń statku kosmicznego, spowodowanych różnicą ciśnień między pomiędzy jego wewnętrznymi zewnętrznymi ścianami.

Autorka/Autor:ps/dd
Źródło: space.com, arstechnica.com, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Boeing

https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/dziwny- ... -st8069551
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dziwny dźwięk ze statku kosmicznego. NASA wyjaśnia, skąd się wziął.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:24

Rozwiązano zagadkę przyspieszania wiatru słonecznego
Autor: admin (2024-09-03)
Naukowcy z NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) dokonali przełomowego odkrycia w dziedzinie heliofizyki, rzucając nowe światło na długotrwałą zagadkę wiatru słonecznego. Wykorzystując dane z sond kosmicznych Parker Solar Probe i Solar Orbiter, badacze zidentyfikowali kluczową rolę fal magnetycznych, znanych jako fale Alfvéna, w procesie przyspieszania i ogrzewania wiatru słonecznego.
Wiatr słoneczny, strumień naładowanych cząstek emitowanych przez Słońce, od dziesięcioleci intrygował naukowców swoim nietypowym zachowaniem. Wbrew przewidywaniom teoretycznym, wiatr słoneczny staje się znacznie gorętszy i szybszy w miarę oddalania się od Słońca. To zjawisko, niezgodne z intuicyjnym założeniem o stopniowym ochładzaniu się plazmy, stanowiło zagadkę od początku ery kosmicznej.
Kluczem do rozwiązania tej tajemnicy okazała się unikalna konfiguracja sond kosmicznych w lutym 2022 roku. Parker Solar Probe NASA zbierała dane zaledwie 9 milionów kilometrów od powierzchni Słońca, podczas gdy Solar Orbiter ESA analizował ten sam strumień wiatru słonecznego dwa dni później, w odległości około 89 milionów kilometrów. Ta rzadka zbieżność umożliwiła naukowcom prześledzenie ewolucji wiatru słonecznego na różnych etapach jego podróży.
Analiza danych wykazała, że plazma nie tylko przyspieszyła, ale również zyskała energię cieplną w stopniu przekraczającym wcześniejsze prognozy. Badacze doszli do wniosku, że za ten fenomen odpowiadają fale Alfvéna - oscylacje w polu magnetycznym Słońca. Te fale plazmy okazały się głównym mechanizmem pompującym energię do wiatru słonecznego, powodując jego przyspieszenie i ogrzewanie.
Odkrycie to ma fundamentalne znaczenie dla naszego rozumienia dynamiki Słońca i jego wpływu na przestrzeń kosmiczną. Wiatr słoneczny odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu pogody kosmicznej, która może mieć poważne konsekwencje dla technologii na Ziemi. Interakcje wiatru słonecznego z magnetosferą ziemską mogą zakłócać działanie satelitów, systemów GPS, a nawet sieci energetycznych.
Zrozumienie mechanizmów stojących za przyspieszaniem i ogrzewaniem wiatru słonecznego otwiera nowe możliwości w dziedzinie prognozowania pogody kosmicznej. Może to prowadzić do udoskonalenia systemów ochrony infrastruktury krytycznej na Ziemi przed potencjalnie szkodliwymi skutkami aktywności słonecznej.
Naukowcy podkreślają, że obserwacje wykazały znaczące ogrzewanie i przyspieszenie plazmy między zewnętrzną krawędzią korony słonecznej a orbitą Wenus. Obliczenia potwierdziły, że tłumienie i praca mechaniczna wykonywana przez fale Alfvéna są wystarczające do zasilenia procesu ogrzewania i przyspieszania szybkiego wiatru słonecznego w wewnętrznej heliosferze.
To przełomowe odkrycie jest rezultatem ścisłej współpracy międzynarodowej i wykorzystania najnowocześniejszych technologii kosmicznych. Pokazuje ono, jak ważne jest połączenie danych z różnych misji kosmicznych dla uzyskania pełnego obrazu złożonych zjawisk zachodzących w naszym układzie słonecznym.
Badania te nie tylko rozwiązują długotrwałą zagadkę w fizyce słonecznej, ale także otwierają nowe ścieżki badawcze. Naukowcy planują dalsze obserwacje i analizy, aby głębiej zrozumieć rolę fal Alfvéna w dynamice wiatru słonecznego i ich potencjalne zastosowania w innych dziedzinach fizyki plazmy.
Odkrycie to podkreśla znaczenie ciągłych inwestycji w badania kosmiczne i misje heliofizyczne. Zrozumienie zachowania Słońca i jego wpływu na przestrzeń międzyplanetarną jest kluczowe nie tylko dla nauki, ale także dla ochrony naszej technologicznie zaawansowanej cywilizacji przed zagrożeniami związanymi z pogodą kosmiczną.
W miarę jak naukowcy kontynuują analizę danych z Parker Solar Probe i Solar Orbiter, możemy spodziewać się kolejnych fascynujących odkryć, które pomogą nam lepiej zrozumieć nasze miejsce w kosmosie i dynamikę gwiazdy, która daje życie naszej planecie.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rozw ... lonecznego
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rozwiązano zagadkę przyspieszania wiatru słonecznego.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:28

Kolorowa mapa Marsa ukazuje powierzchnię w niespotykany sposób
2024-09-03. Dawid Długosz
Mars jest dosyć dobrze zbadaną planetą, ale dzięki chińskiej misji Tianwen-1 możemy zobaczyć szczegóły, które wcześniej nie były znane. Tak powstała kolorowa mapa Czerwonej Planety, która ukazuje jej powierzchnię w niespotykany sposób. Najpierw trzeba było jednak zrobić tysiące zdjęć.

Na orbicie Marsa przebywają różne orbitery, które fotografują powierzchnię Czerwonej Planety z wysokości kilkuset kilometrów. Jednak najbardziej szczegółowa i kolorowa mapa tego świata powstała nie dzięki misjom zrealizowanym przez agencje NASA czy ESA, a chińską CNSA, która ukrywa się za sukcesem przedsięwzięcia o nazwie Tianwen-1.

Marsjański orbiter Tianwen-1 przechwycił mnóstwo danych
Chińska misja Tianwen-1 rozpoczęła się latem 2020 r. i było to pierwsze tego typu przedsięwzięcie Państwa Środka związane z Marsem. W okolice Czerwonej Planety poleciał orbiter, lądownik oraz łazik. Najbardziej szczegółową mapę tego świata zawdzięczamy właśnie dzięki zdjęciom pochodzącym ze statku, który pozostał na orbicie.
Misja Tianwen-1 badająca Marsa potrwała prawie 1300 dni i w jej trakcie przechwycono całe mnóstwo zdjęć powierzchni z kosmosu. Instrument MoRIC podczas 284 orbit wykonanych nad Czerwoną Planetą uchwycił ponad 14,5 tys. obrazów, przy rozdzielczości przestrzennej od 57 do 197 m.
Dzięki danym z Tianwen-1 powstała najlepsza mapa Marsa
W tym czasie dane zbierane także specjalnym spektrometrem. W ten sposób orbiter Tianwen-1 zdołał pozyskać 325 pasków w pasmach widzialnym i bliskiej podczerwieni, przy rozdzielczości przestrzennej wahającej się od 265 do 800 m. Zebrane w ten sposób dane zostały przetworzone przez naukowców. Czuwali nad tym profesor Li Chunlai, profesor Zhang Rongqiao i ich współpracownicy. W ten sposób udało się stworzyć mapę powierzchni Czerwonej Planety w rozdzielczości, której wcześniej nikomu nie udało się uzyskać.
Warto dodać, że prawdziwe kolory powierzchni uzyskano na podstawie danych pochodzących z MMS. W trakcie prac wprowadzono także pewne zmiany związane z kalibracją.

Chińska misja Tianwen-1, choć była pierwszą na Marsa, tak okazała się ogromnym sukcesem tego kraju. Nie dziwi więc, że Państwo Środka myśli na poważnie o wysłaniu na Czerwoną Planetę ludzi. Misja załogowa brana jest pod uwagę na przyszłą lub kolejną dekadę. Najpierw jednak Chińczycy chcą sprowadzić marsjańskie próbki do badań na Ziemię i wierzą, że dokonają tego jako pierwsze państwo w historii.

Kolorowa mapa Marsa ukazuje powierzchnię w niespotykany sposób. /CNSA /materiały prasowe

Najbardziej szczegółowa i kolorowa mapa Marsa w historii. /Science China Press /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/nauka/news- ... Id,7771676
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kolorowa mapa Marsa ukazuje powierzchnię w niespotykany sposób.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:29

Jak Relativity Space redefiniuje produkcję rakiet
2024-09-03. Milena Nowak


Relativity Space jest firmą należącą do sektora kosmicznego założoną w 2015 roku przez CEO Tima Ellisa oraz CTO Jordana Noone’a, dawnych pracowników SpaceX i Blue Origin. Siedziba firmy mieści się w Los Angeles, a testy silników i starty rakiet należących do przedsiębiorstwa odbywają się w Kosmicznym Centrum Stennis oraz Cape Canaveral. Celem firmy jest unowocześnienie eksploracji kosmosu, optymalizując procesy produkcyjne z wykorzystaniem technologii druku 3D. Po dziewięciu latach istnienia to nietuzinkowe podejście do astronautyki zostało docenione – w tym roku firma pojawiła się w corocznym rankingu CNBC Disruptor 50, na którym figurują innowacyjne przedsiębiorstwa łamiące status quo.
Jak mówi jeden z artykułów na oficjalnej stronie firmy, koncept założenia Relativity Space powstał na tylnej stronie paragonu z kawiarni. To wielkie marzenie o tanich rakietach wielokrotnego użytku oraz ciężka praca doprowadziły założycieli Tima i Jordana aż do dnia dzisiejszego, kiedy w ich startupie pracuje ponad 1000 osób, a jego wartość obecnie szacuje się na 3,6 miliardów dolarów.
Firma opatentowała największą drukarkę 3D do metalu – system Stargate. Pozwala on na precyzyjne tworzenie struktur, tym samym redukując zbędne łączenia i części. Większość obecnie budowanych rakiet składa się z ponad 100 000 komponentów, podczas gdy pierwsza rakieta RS ma ich mniej więcej 1000. Są one drukowane z szybkością około 25 cm/s. Te uproszczenia mają pomóc Relativity Space w osiągnięciu celu, jakim jest budowanie nowej rakiety co 60 dni. Póki co firma idzie w dobrym kierunku, jako że wydrukowała 85% masy rakiety Terran 1 – debiutanckiej rakiety RS. Ta dwustopniowa rakieta na metan miała okazję wystartować tylko jeden raz, 23 marca 2023 roku. Misję nazwano „Powodzenia, baw się dobrze” i jej celem było zbadanie wytrzymałości struktury, co się powiodło – Terran 1 pokonał punkt max Q, czyli punkt maksymalnego ciśnienia aerodynamicznego. Do niepowodzenia doszło po oddzieleniu się pierwszego stopnia, gdy silniki drugiego stopnia nie zapaliły się.
Choć Ellis i Noone aspirowali, by Terran 1 stał się pierwszą rakietą na orbicie zasilaną mieszanką paliwową metan+tlen, i do tego taką drukowaną 3D, pierwszy lot tej rakiety był zarazem jej ostatnim. Wcześniej planowano jeszcze wykonanie kilku misji w ramach kontraktów, jednak zrezygnowano z dalszego rozwoju Terrana 1 na rzecz pracy nad projektem Terran R. Ma ona być znacznie większą rakietą, mającą w stanie zanieść 23 500 kg na LEO w trybie ponownego użytku, bądź też 33 000 kg bez zainstalowanego boostera pozwalającego na powrót kapsuły. Dla porównania, Terran 1 mógł zmieścić tylko 1250 kg ładunku.
Silniki Aeon, zaprojektowane, wyprodukowane i używane przez Relativity Space, są równie innowacyjne jak konstrukcja rakiety. Terran R ma mieć ich aż trzynaście w pierwszym stopniu, a jeden w drugim. I w przypadku silników na skuteczny proces tworzenia pozwala technologia druku 3D. Na przykład, wtryskiwacz, czyli część silnika mieszająca ciekły tlen z metanem, w przypadku silnika Aeon jest tylko jedną częścią, natomiast w starszych silnikach składa się on z 1000 części. Do tego taki silnik produkuje się 18 razy szybciej i jest 10 razy tańszy niż te wyprodukowane przy używaniu przestarzałych, tradycjonalnych technologii.
Kolejną wadą niekorzystania z technologii druku 3D w trakcie budowy silników rakietowych jest mnogość zewnętrznych rurek ochładzających silnik. Podczas pracy silnika rakietowego w komorze spalania robi się bardzo gorąco – temperatura dochodzi do 3500 kelwinów. W tak wysokiej temperaturze stopiłby się niemal każdy metal. Dlatego potrzeba dodatkowej konstrukcji służącej do ochładzania. Zazwyczaj rolę substancji ochładzającej pełni kriogeniczny utleniacz, który przepływa przez zewnętrznie umiejscowione rurki. Taka konstrukcja jest niesamowicie skomplikowana, a jej wykonanie pochłania wiele zasobów. Relativity Space w sprytny sposób uniknęło tego problemu, drukując kanały bezpośrednio w dyszy używając specjalistycznych laserów. Dzięki temu konstrukcja i proces wykonania zyskuje na prostocie.
Na szybki rozwój firmy pozwala wprowadzona przez założycieli idea iteracyjnego procesu produkcji. Oznacza to szybką produkcję i szybkie zmiany. Gdy inżynierowie wpadną na pomysł, który mógłby potencjalnie polepszyć konstrukcję silnika, to szybko i niskim kosztem można sprawdzić dane rozwiązanie empirycznie, korzystając z technologii drukowania 3D.
Iteracyjne zmiany, drukowanie 3D i zatrudnianie zdolnych inżynierów to czynniki które sprawiają, że Relativity Space jest obecnie jedną z najbardziej obiecujących firm sektora aerospace. Najhuczniejszym wydarzeniem dla przedsiębiorstwa w najbliższych latach zapewne będzie start Terrana R, przewidziany na 2026 rok.
Źródła:
• en.wikipedia.org: Relativity Space
30 sierpnia 2024

• en.wikipedia.org: Terran 1
30 sierpnia 2024

• Relativity Space
30 sierpnia 2024

• forbes.com; Jennifer Johnson: Rocket Plan: How 3-D Printing Is Unlocking A New Space Race
30 sierpnia 2024

• youtube.com; Veritasium: The Genius of 3D Printed Rockets
1 września 2024
Zdjęcie w tle: Relativity Space
Start rakiety Terran 1, 23 marca 2023. Źródło: Trevor Mahlmann
Kompleks testowy E, gdzie Relativity Space przeprowadza testy silnika Aeon. Źródło NASA Stennis Space Center via Wikimedia Commmons
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/kosm ... je-rakiet/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Jak Relativity Space redefiniuje produkcję rakiet.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Jak Relativity Space redefiniuje produkcję rakiet2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:33

ICEYE i Scanway zbudują satelitarne systemy optyczne o wysokiej rozdzielczości
2024-09-03/
Porozumienie o Współpracy podpisane dziś na MSPO ma na celu osiągnięcie synergii pomiędzy polskimi spółkami dla zwiększenia potencjału ich rozwoju z korzyścią dla bezpieczeństwa kraju.
3 września br. ICEYE Polska, krajowy oddział firmy ICEYE, światowego lidera w dziedzinie stałego monitorowania Ziemi za pomocą satelitów radarowych SAR, oraz wrocławska spółka Scanway, specjalizująca się w najnowocześniejszych technologiach optycznych i wizyjnych dla sektora kosmicznego, podpisały Porozumienie o Współpracy (Memorandum of Understanding, MoU) w zakresie projektowania satelitów optycznych o wysokiej rozdzielczości dla polskich użytkowników, a w przyszłości potencjalnie także dla klientów globalnych.
Dokument podpisany został podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach przez prezesa i współzałożyciela ICEYE, Rafała Modrzewskiego oraz prezesa i założyciela Scanway S.A., Jędrzeja Kowalewskiego.
Nowe satelity mają służyć do celów obronnych i osiągać rozdzielczość optyczną rzędu 50 cm, niezbędną do prawidłowego wykrywania i identyfikacji celów. Dołączą one do istniejących systemów SAR firmy ICEYE, dzięki czemu polscy klienci będą mieli dostęp do kompleksowych danych z obserwacji Ziemi łączących zalety systemów optycznych i radarowych.
Firma ICEYE wybrała Scanway jako doświadczonego producenta systemów teleskopów optycznych, który dostarcza swoje produkty do międzynarodowych klientów na potrzeby wielu misji o zróżnicowanym przeznaczeniu. Scanway zaufało ICEYE jako międzynarodowej firmie z doświadczeniem w rozwoju systemów satelitarnych o masie 150-200 kg. Obie firmy przewidują, że z czasem do konsorcjum mogą dołączyć kolejni partnerzy.
”Obecnie wojsko potrzebuje systemów optycznych o rozdzielczości co najmniej 50 cm. Takie systemy mogą być montowane na satelitach klasy 150-200 kg, czyli takich, jakie produkuje i obsługuje ICEYE. My mamy unikalne doświadczenie w budowie, wynoszeniu i obsłudze satelitów tej wielkości, bo umieściliśmy ich na orbicie już 38. Bardzo się cieszę z porozumienia z krajową firmą Scanway, bo nasza współpraca przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa Polski” - Rafał Modrzewski, współtwórca i CEO ICEYE.
”Dostarczanie klientom coraz większych i bardziej zaawansowanych instrumentów optycznych zdolnych do zobrazowań z rozdzielczością poniżej 1 metra to strategiczny kierunek rozwoju Scanway, a możliwość jego realizacji z takim partnerem jak ICEYE to dla nas ogromne wyróżnienie oraz przestrzeń do osiągnięcia naturalnych synergii, jakie wynikają z połączenia zalet systemów optycznych i radarowych” - Jędrzej Kowalewski, twórca i CEO Scanway S.A.
”Dołączenie Scanway do istniejącej i regularnie rozbudowywanej konstelacji ICEYE jest również weryfikacją naszych kompetencji i potwierdzeniem istotnej pozycji, jaką zajmujemy na globalnym rynku podmiotów zapewniających zobrazowania satelitarne. Jestem przekonany, że ogłoszona współpraca pozwoli stworzyć zaawansowane konstrukcje, których Polska i Europa tak pilnie potrzebują” - dodał CEO Scanway S.A.
ICEYE jest właścicielem i operatorem największej na świecie konstelacji satelitów wyposażonych w radary z syntetyczną aperturą (SAR) i zaufanym partnerem instytucji rządowych oraz biznesu. Liczne satelity SAR firmy ICEYE, których umieszczono na orbicie już 38, mogą nawet kilkadziesiąt razy dziennie odwiedzać to samo miejsce nad Ziemią i wykonywać zobrazowania radarowe w dzień i w nocy, niezależnie od warunków pogodowych. Wzmocnienie potencjału satelitów SAR o satelity rozpoznania obrazowego zwiększy ich operacyjny potencjał o możliwość dostarczania optycznych zdjęć o bardzo wysokiej rozdzielczości.
Doświadczenie Scanway w dostarczaniu zaawansowanych rozwiązań optycznych oraz systemów wizyjnych dla przemysłu jest szeroko wykorzystywane na świecie. W ciągu ostatnich kilku lat spółka zrealizowała wiele ważnych misji kosmicznych, w tym projekt wystrzelenia satelity STAR VIBE, który zapewnił Scanway flight heritage i nieprzerwanie dostarcza wysokiej jakości obrazy Ziemi.
W 2024 roku Scanway podpisał umowy na dostarczenie swoich systemów optycznych do projektów budowanych z myślą o konstelacji, odpowiednio dla Nara Space z Korei Płd. i z Marble Imaging z Niemiec przy dodatkowym finansowaniu z ESA. Ponadto Spółka kontynuuje projekt PIAST, realizowany dla Ministerstwa Obrony Narodowej. 9 lipca br. Scanway dostarczył dwukamerowy zestaw optyczny wykorzystany z sukcesem podczas inauguracyjnego lotu największej europejskiej rakiety nośnej Ariane 6.
Źródło: Space Agency
Autor. M. Mitkow/Space24.pl

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-kraj ... zielczosci
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: ICEYE i Scanway zbudują satelitarne systemy optyczne o wysokiej rozdzielczości.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:34

Zapraszamy na Międzynarodową Konferencję Space Trends 2024 w Warszawie
2024-09-03.
Już w grudniu w Warszawie odbędzie się XIII Międzynarodowa Konferencja „Trendy Rozwojowe w Systemach Napędów Kosmicznych”. To prestiżowe wydarzenie przyciągnie uwagę ekspertów, naukowców, liderów przemysłu oraz decydentów z całego świata. Konferencja stanowi wyjątkową platformę do wymiany doświadczeń i nawiązywania współpracy pomiędzy różnymi sektorami związanymi z eksploracją kosmosu.
Tegoroczna edycja konferencji skupi się na jednym z najbardziej palących tematów współczesnej astronautyki – zrównoważonym rozwoju i wdrażaniu ekologicznych napędów kosmicznych. W czasach, gdy ochrona środowiska i innowacje technologiczne stają się priorytetem, konferencja oferuje unikalne spojrzenie na przyszłość systemów napędowych, które nie tylko przyspieszą eksplorację kosmosu, ale również zminimalizują negatywny wpływ na naszą planetę.
Wśród zaproszonych prelegentów znaleźli się zarówno wybitni naukowcy, jak i liderzy przemysłu kosmicznego, przedstawiciele największych agencji kosmicznych, takich jak, Europejska Agencja Kosmiczna oraz prywatnych firm, które odgrywają coraz większą rolę w komercjalizacji przestrzeni kosmicznej.
Wydarzenie odbędzie się w nowoczesnym centrum konferencyjnym Sieci Badawczej Łukasiewicz - Instytutu Lotnictwa w Warszawie.
Rejestracja na konferencję jest już otwarta. Zarówno osoby prywatne, jak i przedstawiciele firm i instytucji mogą zgłaszać swój udział poprzez oficjalną stronę Space Trends. Organizatorzy zachęcają do wcześniejszego rejestrowania się, gdyż liczba miejsc jest ograniczona.
Na konferencję zapraszają Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa oraz Politechnika Warszawska, które po raz kolejny łączą siły, aby stworzyć platformę wymiany wiedzy i doświadczeń dla ekspertów, naukowców oraz przedstawicieli przemysłu z całego świata. Patronują im w tym roku Polska Agencja Kosmiczna, Polska Akademia Nauk, Stowarzyszenie Profesjonalistów Branży Kosmicznej oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego.
Źródło: Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa
Autor. Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/zap ... -warszawie
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zapraszamy na Międzynarodową Konferencję Space Trends 2024 w Warszawie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:36

Ciemna materia mogła przyczynić się do powstania supermasywnych czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie
2024-09-03.
Promieniowanie z ciemnej materii mogło utrzymywać wodór wystarczająco gorący, by mógł się skroplić i utworzyć czarne dziury.
Formowanie się supermasywnych czarnych dziur, takich jak ta w centrum naszej Galaktyki, zajmuje dużo czasu. Zazwyczaj narodziny czarnej dziury wymagają wypalenia się olbrzymiej gwiazdy o masie co najmniej 50 mas Słońca – proces ten może trwać miliard lat – i zapadnięcia się jej jądra.
Choć taka czarna dziura ma masę zaledwie około 10 mas Słońca, to wciąż jest ona znacznie mniejsza od czarnej dziury Sagittarius A*, znajdującej się w naszej Galaktyce, która ma masę 4 milionów mas Słońca. Jeszcze większe są supermasywne czarne dziury, znajdujące się w innych galaktykach, których masa może sięgać miliarda mas Słońca. Takie gigantyczne obiekty powstają z mniejszych czarnych dziur poprzez akrecję gazu i gwiazd oraz poprzez łączenie się z innymi czarnymi dziurami. Proces ten trwa miliardy lat.
Dlaczego zatem Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) odkrywa supermasywne czarne dziury w pobliżu początku czasu, eony przed tym, zanim powinny się one uformować? Astrofizycy z UCLA mają odpowiedź równie tajemniczą jak same czarne dziury: ciemna materia powstrzymywała wodór przed chłodzeniem na tyle długo, aby grawitacja skondensowała go w chmury wystarczająco duże i gęste, aby przekształcić się w czarne dziury zamiast w gwiazdy. Odkrycie zostało opublikowane w czasopiśmie Physical Review Letters.
Jakże zaskakujące było znalezienie supermasywnej czarnej dziury o masie miliarda mas Słońca, gdy sam Wszechświat miał zaledwie pół miliarda lat – powiedział starszy autor Alexander Kusenko, profesor fizyki i astronomii na UCLA. To tak, jakby znaleźć nowoczesny samochód wśród kości dinozaurów i zastanawiać się, kto zbudował ten samochód w czasach prehistorycznych.
Niektórzy astrofizycy twierdzą, że duża chmura gazu może zapaść się, tworząc bezpośrednio supermasywną czarną dziurę, omijając długą historię spalania gwiazd, akrecji i fuzji. Jest jednak pewien haczyk: grawitacja rzeczywiście przyciągnie do siebie dużą chmurę gazu, ale nie w jedną dużą chmurę. Zamiast tego gromadzi fragmenty gazu w małe halo, które unoszą się blisko siebie, ale nie tworzą czarnej dziury.
Powodem jest zbyt szybkie ochładzanie się chmury gazu. Dopóki gaz jest gorący, jego ciśnienie może przeciwdziałać grawitacji. Jeżeli jednak gaz się ochłodzi, ciśnienie spada, a grawitacja może dominować w wielu małych regionach, które zapadają się w gęste obiekty, zanim grawitacja będzie miała szansę wciągnąć całą chmurę do pojedynczej czarnej dziury.
To, jak szybko gaz się ochładza, ma wiele wspólnego z ilością wodoru molekularnego – powiedział pierwszy autor i doktorant Yifan Lu. Atomy wodoru związane ze sobą w cząsteczce rozpraszają energię, gdy napotykają luźny atom wodoru. Cząsteczki wodoru stają się czynnikami chłodzącymi, ponieważ pochłaniają energię cieplną i wypromieniowują ją. Chmury wodoru we wczesnym Wszechświecie miały zbyt dużo wodoru molekularnego, a gaz szybko się ochładzał i tworzył małe halo zamiast dużych chmur.
Lu i Zachary Picer napisali kod do obliczenia wszystkich możliwych procesów tego scenariusza i odkryli, że dodatkowe promieniowanie może podgrzać gaz i rozdzielić cząsteczki wodoru, zmieniając sposób chłodzenia gazu.
Jeżeli dodasz promieniowanie w pewnym zakresie energii, zniszczy ono wodór cząsteczkowy i stworzy warunki, które zapobiegają fragmentacji dużych chmur – powiedział Lu.
Ale skąd pochodzi promieniowanie?
Tylko bardzo niewielka część materii we Wszechświecie to ten rodzaj, który tworzy nasze ciała, naszą planetę, gwiazdy i wszystko inne, co możemy zaobserwować. Zdecydowana większość materii, wykrywana przez jej wpływ grawitacyjny na obiekty gwiazdowe i przez zakrzywianie promieni światła z odległych źródeł, składa się z nowych cząstek, których naukowcy jeszcze nie zidentyfikowali.
Formy i właściwości ciemnej materii są zatem tajemnicą, która pozostaje do rozwiązania. Chociaż nie wiemy, czym jest ciemna materia, teoretycy cząstek od dawna spekulują, że może ona zawierać niestabilne cząsteczki, które mogą rozpadać się na fotony, cząsteczki światła. Uwzględnienie takiej ciemnej materii w symulacjach zapewniło promieniowanie potrzebne do tego, aby gaz pozostał w dużej chmurze podczas zapadania się w czarną dziurę.
Ciemna materia może składać się z cząsteczek ulegających powolnemu rozpadowi, lub być mieszaniną różnych rodzajów cząstek: niektórych stabilnych, a innych rozpadających się wcześnie. W obu przypadkach produktem rozpadu może być promieniowanie w postaci fotonów. Te fotony rozbijają wodór cząsteczkowy, zapobiegając zbyt szybkiemu ochładzaniu się obłoków wodoru. Nawet bardzo łagodny rozpad ciemnej materii wytwarza wystarczająco dużo promieniowania, by zapobiec ochładzaniu, prowadząc do tworzenia się dużych chmur, a w konsekwencji supermasywnych czarnych dziur.
To może być rozwiązanie, dlaczego supermasywne czarne dziury są znajdowane bardzo wcześnie – powiedział Picker. Jeżeli jesteś optymistą, możesz to również odczytać jako pozytywny dowód na istnienie jednego z rodzajów ciemnej materii. Jeżeli te supermasywne czarne dziury powstały w wyniku zapadnięcia się obłoku gazu, być może wymagane dodatkowe promieniowanie musiałoby pochodzić z nieznanej fizyki ciemnego sektora.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
• Dark matter could have helped make supermassive black holes in the early universe
• Direct Collapse Supermassive Black Holes from Relic Particle Decay
Źródło: UCLA
Na ilustracji: Widok supermasywnej czarnej dziury Drogi Mlecznej, Sagittarius A*, w świetle spolaryzowanym. Źródło: ESO/Wikimedia Commons
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ci ... h-dziur-we
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ciemna materia mogła przyczynić się do powstania supermasywnych czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:39

Wielki Wybuch to mit? Naukowcy nie mają złudzeń
2024-09-04.
Czy Wielki Wybuch rzeczywiście dał początek istnieniu Wszechświata? Ta fundamentalna teoria fizyki może wkrótce zostać zakwestionowana. W świetle najnowszych odkryć coraz więcej naukowców uważa, że Wielki Wybuch nie był początkiem, lecz jednym z wielu etapów w ewolucji naszego kosmosu.
Od kurczenia się do ekspansji
Od lat astrofizycy napotykają problemy, których wyjaśnienie wymaga specjalistycznego sprzętu, obserwacji, ale przede wszystkim czasu. Jednym z wyzwań, jaki napotykają to wiek np. galaktyk. Niektóre z nich, wyglądają na starsze niż można przypuszczać. Czy było zatem coś przed Wielkim Wybuchem? Okazuje się, że jest to bardzo prawdopodobne.
Wielkie Odbicie, a więc teoretyczny model wskazuje na to, że wszechświat może kurczyć się, aby następnie wystąpiła ekspansja. W tym modelu Wielki Wybuch staje się częścią oscylacyjnego cyklu. W czasopiśmie Journal of Cosmology and Astroparticle Physics została przedstawiona teza, według której aż 80 procent materii we wszechświecie może składać się z czarnych dziur, powstałych przed fazą ekspansji.
Zrozumieć ewolucję wszechświata na nowo
Przed badaczami stoi ogromne wyzwanie. Nowe fakty, wynikające z możliwości stosowania innowacyjnych narzędzi oraz rozwoju badań kosmosu, zmuszają do weryfikacji modeli, które wydawały się oparte na solidnych podstawach. Kosmos jednak wciąż zaskakuje, a rosnące możliwości eksploracji pozwalają na tworzenie nowych modeli oraz rodzą pytania, na które będą musiały odpowiedzieć kolejne pokolenia.
Zmieniając się model wszechświata
Obecnie nauka dysponuje dobrze funkcjonującym modelem Wszechświata. Jednakże warto pamiętać, że jest to tylko pewna koncepcja. Wciąż pojawiają się nowe narzędzia badawcze i możliwości, a wielu naukowców uważa, że dopiero wkraczamy w erę efektywnego rozwoju astronomii. Może to prowadzić do obalenia wielu, nawet fundamentalnych teorii oraz konieczności opracowania nowych ram teoretycznych. Właśnie tak może się stać w tym przypadku. Przyzwyczajeni do teorii Wielkiego Wybuchu jako początku, być może będziemy musieli zrewidować nasze przekonania. Jak twierdzi Patrick Peter z Narodowego Centrum Badań Naukowych, ta przełomowa teoria mogłaby również znacząco przyczynić się do zrozumienia ciemnej materii, która jest jedną z najbardziej intrygujących zagadek współczesnej nauki.
Czy potwierdzenie tej teorii jest możliwe?
Wiele wskazuje na to, że tak. Chociaż oczywiście nie stanie się to od razu. Przed naukowcami jeszcze wiele lat badań, obserwacji i eksperymentów, które mogą przyczynić się do obalenia jednej z najważniejszych i najbardziej znanych teorii. Jednak już teraz można powiedzieć, teoria wskazująca na to, że nasz wszechświat wciąż kurczy się, aby później, wykorzystując Wielkie Odbicie, dojść do momentu ekspansji, jest bardzo prawdopodobna.
Źródło: cambridge.org / naukawpolsce.pl.
Fot. Pixabay.com
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... a-zludzen/
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielki Wybuch to mit Naukowcy nie mają złudzeń.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Paweł Baran | 04 Wrz 2024, 09:42

Ryzyko uderzenia Apophis w Ziemię wzrosło. Najwyższy w historii NASA stopień zagrożenia
2024-09-04. Aleksander Kowal
Apofis był w egipskiej mitologii postacią, która z pewnością nie kojarzyła się dobrze. Chodziło o wężowego demona mroku i chaosu. Nieprzypadkowo tym samym imieniem nazwano pewną planetoidę.
Ta została odkryta w 2004 roku, a na przestrzeni lat pojawiały się katastroficzne wizje dotyczące potencjalnego zagrożenia wynikającego z istnienia tego obiektu. I choć ani razu naukowcy nie uzyskali wyników wskazujących na pewne uderzenie w Ziemię, to z biegiem czasu ryzyko kolizji rosło. Nie inaczej wygląda to w przypadku ostatnich przewidywań.
W celu określenia, jaka jest szansa na dojście do kosmicznej kolizji, astronomowie korzystają z tzw. skali Torino. Za jej pośrednictwem wyznacza się ryzyko takiego obrotu spraw punktując od 0 do 10, przy czym im wyższy wynik, tym bardziej realny staje się scenariusz, w którym dojdzie do katastrofy.
Punktacja 0 i 1 to coś, czym z pewnością nie powinniśmy się przejmować. Od 2 do 4 punktów skali Torino oznacza stopień żółty. I właśnie do tej kategorii zaliczają się ostatnie przewidywania. Jak wyjaśniają autorzy publikacji zamieszczonej na łamach The Planetary Science Journal, wyniki ostatnich obliczeń wskazują na 1-procentowe bądź wyższe prawdopodobieństwo kolizji potencjalnie wywołującej poważne zniszczenia na określonym obszarze.
Ryzyko kolizji między Ziemią a planetoidą Apophis wzrosło ze względu na potencjalne zderzenia, które mogłyby przekierować ten obiekt w stronę naszej planety
Oczywiście takie ryzyko mogłoby zostać uznane za znikome, jednak w sytuacji, gdy potencjalne uderzenie prowadzi do śmierci milionów osób zdecydowanie lepiej jest dmuchać na zimne. Najbliższy przelot Apophis, który mógłby zagrozić Ziemi, ma mieć miejsce w kwietniu 2029 roku. Kolejny nastąpi natomiast siedem lat później.
Dość powiedzieć, że w historii badań nad tzw. potencjalnie niebezpiecznymi obiektami, czyli NEO, nigdy wcześniej nie odnotowano stopnia zagrożenia wyższego niż 4. Za ostatnimi ustaleniami poświęconymi Apophis stoi Paul Wiegert. Celem prowadzonych przez niego analiz były potencjalne kolizje tej planetoidy za małymi obiektami znajdującymi się w przestrzeni kosmicznej. Takie zderzenie mogłoby przekierować Apophis, umieszczając ją na ścieżce kolidującej z orbitą naszej planety.
Wiegert i jego współpracownicy próbowali określić, jak dużej wielkości musiałby być taki hipotetyczny obiekt, aby zmienić trajektorię Apophis do tego stopnia, by uderzyła w Ziemię w 2029 roku. Wyniki symulacji okazały się dość zatrważające, ponieważ okazuje się, iż wystarczy skała o średnicy wynoszącej zaledwie 60 centymetrów, aby w długofalowej perspektywie planetoida nam zagroziła. Z kolei w przypadku przelotu z 2029 roku do realizacji tego scenariusza potrzebny byłby obiekt mający niecałe 3,5 metra średnicy.
Oczywiście przestrzeń kosmiczna jest na tyle pusta – szczególnie w odniesieniu do ciał mających co najmniej kilka metrów średnicy – że prawdopodobieństwo realizacji przytoczonego scenariusza jest wciąż relatywnie niskie. Szczególnie w kontekście przelotu z 2029 roku. Te, do których dojdzie w kolejnych dekadach, wydają się zdecydowanie bardziej podatne na wszelkiego rodzaju przekierowania.
https://www.chip.pl/2024/09/samochody-b ... ardzo-duzy
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ryzyko uderzenia Apophis w Ziemię wzrosło. Najwyższy w historii NASA stopień zagrożenia.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 35576
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość

AstroChat

GIEŁDOWY ŚWIT

Więcej ofert na Giełdzie