Pierwsza, w sumie, podpowiedź.
W brydżu, zwłaszcza w Polsce, zakłada się że trzeba mieć w 13 kartach na ręce w honorach przynajmniej 12 punktów by zacząć licytację zamiast rzec "pas".
Liczy się za Asa 4 za króla 3 za damę 2 i za waleta 1.
Jak widać wierzy się, że as bierze lewę prawie zawsze, a dama bierze lewę tylko w co drugiej rozgrywce.
Inaczej pisząc dama ma 50% szans na wzięcie lewy.
Jakoś tak skupiłem się na Damie ale to nie jest nic złego, imho
- więc polecam panom, szczególnie w dniach gdy chmury utrudniają amatorską astronomię.
To ile tych punktów w sumie jest w jednym kolorze do uzbierania ... tudzież głów różnych zwierząt na grafice z zebrami ?
Powyższa tematyka skłoniła mnie do pewnej refleksji.
Załogowe loty pod inną gwiazdę są praktycznie niewykonalne w wersji gdy ma to być krótka podróż.
Gdyby nawet znaleziono (na co się nie zanosi) napęd pozwalający rozpędzić rakietę do kilkudziesięciu procent prędkości światła to rakieta przegrzeje się od zderzeń z obecnymi wszędzie w kosmosie rozproszonymi protonami i neutronami.
Warto poczekać aż inna gwiazda zbliży się do Słońca na odległość miesiąca świetlnego co zdarza się statystycznie co około sto milionów lat (to moje obliczenia - na bazie znanej z Wikipedii prędkości dryfowania Słońca względem bliskich gwiazd).
Nawet wtedy lot załogowy będzie trwał wiele lat i astronauci będą się nudzić.
Zapewne będą uprawiać różne zmagania sportowe i intelektualne jak chociażby szachy czy brydż.
Jeśli będzie to podróż wielopokoleniowa to dzieci urodzone w rakiecie nie będą mogły poznać jak skoczek szachowy (czyli konik) wyglądał naprawdę.
Ludzkość musi wyemigrować z Ziemi chociażby z powodu przewidywanych zmian Słońca.
Nasi odlegli w czasie potomkowie najprawdopodobniej nigdy nie zobaczą żywego konia.
Siema
Wszystkie wszechświaty są wieczne